Ostatnia kolejka w tym roku będzie rozgrywana dość nietypowo bo od wtorku przez kolejne pięć dni a jej finał zaplanowano na sobotnie popołudnie. Los Leones rozegrają swój mecz w piątkowy wieczór na wyjeździe w dalekiej Andaluzji. Rywalem będzie drużyna Realu Betis Balompie a więc zespół niezwykle groźny i mający spore aspiracje w tym sezonie choć trochę kiepsko z ich wykonaniem. No ale na własnym obiekcie każdy chce zakończyć udanie rok tak więc Verdiblancos nie będą wyjątkiem. Podobny plan ma ekipa Los Leones, która desperacko szuka punktów po fatalnym początku rozgrywek. Forma obydwu zespołów wydaje się rosnąć więc można spodziewać się ciekawego pojedynku na Estadio Benito Villamarin. Spotkanie rozpocznie się w piątkowy wieczór o godzinie 19.30 a poprowadzi je Pan Martinez Munuera.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły zapunktowały choć nie wszystkie tak jakby tego chciały. O wiele lepiej spisali się Beticos, którzy z wyjazdu po sąsiedzku do Malagi przywieźli komplet oczek pewnie zwyciężając 0-2 po trafieniach Sergio Leona i Victora Camarasy. Wynik byłby wyższy gdyby nie ślepota sędziego, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki po strzale bodajże Joaquina z rzutu wolnego kiedy bramkarz wygarnął futbolówkę już zza linii bramkowej. Baskowie z kolei podejmowali na własnym stadionie ekipę Realu Sociedad w niezwykle prestiżowych derbach regionu. Niestety bramki nie padły i Los Leones musieli zadowolić się jednym punktem.

Betis mimo wysokich aspiracji zawodzi. Zespół, który doznał sporych wzmocnień kadrowych jakoś nie potrafi złapać rytmu i pokazać pełni swoich możliwości a ma je całkiem spore. Nie wiadomo czy to siedzi coś w zespole czy też magia Quique Setiena, twórcy pięknej gry Las Palmas gdzieś się ulotniła bo drużyna z Benito Villamarin nie potrafi ustabilizować formy, grac regularnie i punktować swoich rywali. 1 – 2 mecze zagra takie że ręce same składają się do oklasków by za chwilę skompromitować się na całego. Początek sezonu był naprawdę świetny bo tak należy traktować 13 punktów w siedmiu meczach w tym m.in. wygraną 0-1 na Santiago Bernabeu. Tyle że za chwilę przyjechała na Benito Villamarin Valencia, która wygrała aż 3-6 a przez 74 minuty okładała bezsilną ekipę gospodarzy wygrywając 0-4. Dopiero w samej końcówce ekipa Beticos spięła się w odstępie kilku minut trafiła 3 razy do siatki rywala by następnie stracić kolejne dwie bramki. W Copa del Rey wygrali pierwszy mecz z drugoligowym Cadiz tylko po to by w rewanżu na własnym stadionie przegrać aż 3- 5 i odpaść. W międzyczasie pojechali jeszcze na Estadio Ipurua gdzie w meczu z Eibarem, który strzelał bramki od przypadku do przypadku, dostać manitę. Przegrana na Estadio de Gran Canaria też nie należała do przyjemnych. Chwilowy kryzys trapiący zespół od końca października został chwilowo zażegnany wygraną nad Malagą. Stąd można powiedzieć że forma zespołu w kolejnym meczu jest wielką niewiadomą. Być może problemem Betisu jest brak przywódcy na murawie, osoby, która byłaby w stanie poderwać drużynę do walki i wzięła by na siebie ciężar gry. Władze klubu latem sprzedały Daniego Ceballosa do Realu Madryt zaledwie za 16,5 mln euro. Młody rozgrywający miał za sobą świetny sezon, w którym dzielił oraz rządził w drugiej linii Betisu. Odszedł też Ruben Castro, wypożyczony do Chin na pół roku. I strata tego ostatniego wydaje się chyba najbardziej dotkliwa, bo mimo swojego wieku (36 lat) Ruben Castro był prawdziwym wodzem na murawie w którego młodsi zawodnicy wpatrywali się jak w obrazek. Poza tym wciąż wiele dawał w ataku. Wprawdzie pałeczkę próbuje przejąć Joaquin ale niestety niespecjalnie mu się to udaje gdyż nie ma takiej charyzmy jak wypożyczony do Chin napastnik, który z Betisem był na dobre i złe zarówno w pierwszej jak i drugiej lidze. Joaquin tylko wrócił na „starość" do klubu, którego jest wychowankiem i odcina kupony od sławy, natomiast Ruben Castro oddał mu serce i tutaj chciał skończyć swoją karierę. Moim skromnym zdaniem Castro nawet na ławce dawał wiele swojej drużynie. Poza tym drużyna straciła kilku ciekawych zawodników w postaci naprawdę dobrych obrońców – Pezzelli i Picciniego. Wzmocnienia trudno uznać za jakieś wybitne jak na aspiracje zespołu ale na pewno wzmocniły rywalizację w zespole i dały mu potrzebną głębię w razie nieprzewidzianych kontuzji. Na papierze wygląda to nawet bardzo dobrze ale trudno się oprzeć wrażeniu że ściągnięto zawodników, którzy swoje najlepsze okresy o ile takie były to mają już dawno za sobą a teraz chcą tylko zarobić. Sergio Leon niezbyt pomógł Osasunie w walce o utrzymanie choć trzeba przyznać że był jej najlepszych zawodnikiem. Andres Guardado, Javi Gracia, Antonio Barragan to już raczej zgrana płyta. Feddal miał talent ale go nie wykorzystał tak samo jak Christian Tello, Felipe Gutierrez czy Jordi Amat lub Joel Campbell. Wprawdzie wiek większości z nich jeszcze niczego nie przekreśla i mogą odpalić z korzyścią dla klubu ale skoro nie zrobili tego do dzisiaj i raczej wędrują od klubu do klubu to trudno spodziewać się czegoś pożytecznego. Ciekawym przypadkiem jest ofensywny pomocnik Ryad Boudebouz, który przyszedł za 7 mln euro z Montpellier. Poprzedni sezon w ekipie z Francji miał naprawdę świetny grając w 33 meczach i aż 11 razy trafiając do bramki rywali. Dziwne że czołowe ekipy z największych lig nie biły się o niego bo teoretycznie zawodnik na tej pozycji o takich predyspozycjach jest prawdziwym skarbem. Tym bardziej włodarze Betisu musieli nie wierzyć swojemu szczęściu że udało im się wyrwać go zaledwie za 7 mln euro. Tyle że Boudebouz nie znajduje uznania w oczach trenera Setiena bo wystąpił wprawdzie w 9 spotkaniach ale łączna liczba minut to 293. Ale i tak zdążył trafić do bramki rywali. Być może właśnie wpuszczenie Francuza do drugiej linii dałoby lepsze efekty, tym bardziej że stylem gry dość mocno przypomina Jonathana Vierę, który był jednym z filarów ofensywy Las Palmas za czasów Quique. Były szkoleniowiec Las Palmas ma jednak inną koncepcję w czym chyba przypomina trochę trenera Zigande i jego opór przeciwko wystawianiu Mikela Rico w pierwszym składzie, czy też forsowanie na siłę na środku ataku Williamsa kosztem Sabina Merino. W ogóle trenerzy Hiszpanie to swoistego rodzaju ewenement bo jak coś sobie w głowie ubzdurają to będą z uporem godnym lepszej sprawy forsować swój pomysł mając klapki na oczach dla innych rozwiązań i to nawet jak nie idzie i gołym okiem widać że są to po prostu poronione pomysły. Flagowym przykładem jest tutaj Vicente del Bosque, który kontynuował pracę Luisa Aragonesa dopóki rywale nie zaczęli sobie radzić ze „stylem barcelońskim" i nawet jak nie szło to Sfinks dalej nic nie zmieniał będąc tak przyzwyczajonym do nazwisk i klubów, że potrafił powołać nawet zawodnika z rezerw Barcelony byle się trzymać tego samego. No ale wracajmy do Realu Betis i meczu na Benito Villamarin. Trener Setien wraz z przyjściem do nowego zespołu od razu przestawił ją według schematu znanego z Las Palmas a więc wprowadził ustawienie 4-1-4-1 przechodzące w ataku w 4-3-3. Ustawienie na wskroś ofensywne i drużyna szybko nauczyła się atakować. Problem jest taki że trener ma poważne braki jeśli chodzi o defensywę i o ile Betis fantastycznie prezentuje się w przodzie to już tyły mocno kuleją. O ile w Las Palmas miał piłkarza nazywającego się Roque Mesa, który świetnie czyścił tyły odciążając obronę i wprowadzał piłkę do ataku to już w przypadku Betisu nie ma nawet zawodnika, który mógłby się zbliżyć do poziomu wychowanka Los Amarillos. Ale trener wciąż szuka ustawiając tam Amata, Javi Garcię, Andresa Guardado czy też Victora Camarasę. Tyle że takiego zawodnika ciężko znaleźć i takiego Betis już miał ale sprzedał do Realu Madryt. Bez tego typu piłkarza ciężko o sukcesy. W ekipie Verdiblancos najbliżej do niego Camarasie ale nie jest On tak wszechstronnym piłkarzem i ma trochę braków zarówno a ataku jak i obronie. Ponieważ jest jednak wciąż młody i ma czas to jeśli nie odpali jeszcze w obecnym sezonie to powinien to zrobić w kolejnym bo papiery na świetnego gracza w stylu box to box na pewno ma. W każdym razie jeśli uda się przejść formację pomocy, która jest dość silna to obrona nie stanowi wielkiego wyzwania dla zespołu znajdującego się w dość dobrej formie. I tutaj jest klucz do wygrania z Betisem poza oczywiście zagraniem na zero z tyłu co na pewno nie należy do rzeczy prostych. O skuteczności formacji ataku najlepiej świadczą statystyki bramek i asyst. O ile kontuzjowany Sanabria był najlepszych strzelcem z 7 bramkami na koncie to w jego rolę świetnie wcielił się Sergio Leon, który ma na swoim koncie 5 trafień i jedną asystę. Jego partnerzy w ataku – Joaquin oraz Tello trafili odpowiednio 3 i 2 razy do siatki rywali oraz zanotowali 2 i 3 asysty. Tutaj jest pole do popisu dla podopiecznych trenera Zigandy żeby skutecznie ich zatrzymać jeśli Baskowie marzą o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Zapewne cała trójka zagra od początku spotkania. Za plecami będą mieli zapewne wspomnianego Camarasę. Jego partnerami powinni być młody i utalentowany Fabian Ruiz oraz pełniący nominalnie rolę pomocnika Jordi Amat, który jest najsłabszym punktem drugiej linii. Obronę powinni stworzyć Barragan i Durmisi po bokach oraz Mandi z Feddalem na środku. W bramce stanie Adan.

Los Leones w obecnym sezonie to jednak wielka sinusoida. Gdy już się wydaje że wszystko idzie jak najlepiej i zespół wychodzi na prostą to zaczyna się wszystko koncertowo psuć żeby nie powiedzieć gorzej. O formie drużyny ciężko cokolwiek powiedzieć po spotkaniu derbowym bo te jak wiadomo rządzą się własnymi prawami. Za to jeśli chodzi o kadrę to gdy wydaje się że drużyna wychodzi na prostą i piłkarze łapię odpowiednia dyspozycję to ktoś wypada ze składu. Z reguły jest to zawodnik, którego dyspozycja zbliża się do optymalnej. Przez pewien czas była nadzieja, że rok uda się zamknąć tylko jednym pacjentem odwiedzającym gabinet doktora Lekue (Muniain) ale niestety wszystko było za piękne aby było prawdziwe. Tuż przed pojedynkiem z Sociedad „wysypał" się Kepa, któremu doskwiera uraz prawej stopy. Można powiedzieć że jest to „stara – nowa" kontuzja. Kepa już miał problemy z kostką i wydawało się że jest wyleczona ale niestety okazało się że przy okazji kostka nadwyrężyła mięśnie jednego z palców i kość pod osłabioną osłoną mięśniową po prostu pękła. Diagnoza – 3 tygodnie przerwy w grze. O ile z zastąpieniem bramkarza nie będzie problemów bo w wysokiej formie jest Herrerin to już drugi zawodnik, który zawitał do gabinetu doktora Lekue powoduje lekki niepokój wśród kibiców. Urazu w meczu z Txuri-Urdin doznał Mikel Balenziaga, który naderwał mięsień czworogłowy uda (naderwanie II stopnia) a to oznacza około 2 miesięcy pauzy. Jest to spora strata gdyż nasz lewy obrońca znajdował się w dobrej formie, która cały czas zwyżkowała. A zastępcy nie ma bo dzięki „geniuszowi" Zigandy Saborit, który jest zmiennikiem Balenziagi w zasadzie w ogóle nie grał a jego dyspozycja jest wielką niewiadomą. Z tego też powodu trener sięgnął do rezerw skąd ściągnął Andoniego Lopeza, młodego defensora, którego miał okazję trenować a który całkiem przyzwoicie spisuje się w ekipie trenera Garitano. Zawodnik ostatecznie nie znalazł się wśród powołanych na dzisiejszy mecz. Na szczęście tych lepszych wieści jest trochę więcej. Przede wszystkim do gry wrócił Yeray Alvarez. Zawodnik ten pojechał na Wyspy Brytyjskie na mecz drużyny Athletic U-23, która w ramach rozgrywek U-23 Premier League, do których jest zapraszana rozgrywała swój mecz z ekipą Swansea. Pojedynek zakończył się wynikiem 0-2 dla Athletic (w grupie zajęte 4 miejsce za ManUtd, Swansea i Celtikiem) a nasz stoper kondycyjnie bez problemu wytrzymał 90 minut. Nieco gorzej wyglądały po meczu jego nogi, który były dość mocno pokiereszowane przez zawodników z Walii. Kolejną dobrą wiadomością jest powrót do zdrowia Andera Iturraspe, który miał być zdrowy dopiero po świętach ale uraz był mniej groźny niż się spodziewano i już na Betis jest w pełnej dyspozycji, co znalazło odzwierciedlenie w powołaniach gdyż kosztem San Jose znalazł się na pokładzie samolotu lecącego do Andaluzji. Atmosfera w drużynie też wydaje się poprawiać w czym spory jest wpływ Oscara de Marcosa. Nasz „wielofunkcyjny" zawodnik jak podkreśla wielu jego kolegów to prawdziwa dusza tej drużyny i człowiek którego bardzo brakowało w początkowej fazie sezonu. I trudno się z tym nie zgodzić patrząc na to jak zespół reaguje w meczach gdy Oscar jest na murawie. W czwartkowy wieczór zespół udał się do Sewilli w następującym składzie:
Bramkarze: Herrerin, Unai Simon,
Obrońcy: Boveda, Saborit, Laporte, Lekue, Etxeita, Nunez,
Pomocnicy: Benat, Iturraspe, Susaeta, Mikel Rico, De Marcos, Raul Garcia, Cordoba, Vesga
Napastnicy: Williams, Aduriz.
Z przyczyn technicznych poza wspomnianym już San Jose odpadli Kike Sola, Sabin Merino, Yeray oraz Ager Aketxe. Drużyna jest zdeterminowana by udanie zakończyć obecny rok i zmazać wspomnienia o fatalnym okresie w obecnych rozgrywkach. Możemy się więc spodziewać zaciętego meczu. Jedyne z miany w składzie na dzisiejszy mecz w porównaniu do poprzedniego powinny dotyczyć środka pola oraz lewej obrony. O ile w pomocy niemal pewny jest występ Andera Iturraspe obok Mikela Rico to już w defensywie rozpatrywane są dwa warianty. Pierwszy z nich to postawienie na Enrica Saborita czyli chyba najprostsza możliwość. Drugi to przesunięcie na lewą stronę Inigo Lekue a w jego miejsce wstawienie Eneko Bovedy. Raczej abstrakcją wydają się pomysły z wstawieniem tam De Marcosa bez którego atak wydaje się być o wiele słabszy. Choć kto wie bo trener Ziganda jest dość nieobliczalny.

Faworytem tego spotkania są raczej gospodarze, choć trzeba przyznać że w ostatnich spotkaniach wyjazdowych Athletic spisuje się co najmniej dobrze. Betis będzie miał za sobą publiczność a dodatkowym atrybutem będzie naprawdę niezła forma. Pytanie tylko czy wytrzyma obrona Verdiblancos, która należy do najsłabszych w lidze (4 miejsce od końca) i potrafi się fatalnie gubić gdy znajduje się pod intensywnym pressingiem. I tutaj jest pole do popisu dla Basków, którzy od powrotu De Marcosa do składu grają o wiele lepiej w tym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Wcześniej gdy na flankach grali Cordoba i Williams to wyglądało to po prostu żałośnie. Pressing był nieskoordynowany, brała w nim udział tylko część zawodników (przeważnie osamotnieni Raul Garcia i Aduriz). To kolejny z byłych atutów Athletic po stałych fragmentach gry kompletnie zniszczony przez Zigandę i powoli odradzający się właśnie za sprawą gry De Marcosa. Baskowie będą musieli zwrócić uwagę na oba skrzydła Betisu i dobrze zaopiekować się Camarasą – kluczowym zawodnikiem drugiej linii. Jeśli to się uda to jest spora szansa na zdobycz punktową. Jeśli udało by się zepchnąć gospodarzy do obrony to o bramki nie powinno być trudno ale tutaj już trzeba by było lepszego taktyka niż Kuko. Chyba że Inaki Williams przypomni sobie jak się strzela bramki bo właśnie na Benito Villamarin w listopadzie 2015 roku zaliczył swój pierwszy w karierze dublet w wygranym 1-3 spotkaniu (pozostałe bramki: Ruben Castro dla Betisu oraz Raul Garcia dla Athletic). W kazdym razie Estadio Benito Villamarin nie jest zbyt pomyślnym terenem dla Athletic, który w latach 1971 – 2006 tylko dwa razy wygrał na tym obiekcie. Ostatnia dekada jest dopiero w miarę udana bo na 7 spotkań wyjazdowych udało się aż cztery razy przywieźć pełna pulę punktów a raz remis. Pozostałe dwa spotkania to porażki. W sumie z pojedynków rozegranych na stadionie Betisu na 51 spotkań 23 zakończyły się wygranymi gospodarzy, 16 razy drużyny podzieliły się punktami i 12 razy zwycięsko wychodziła ekipa przyjezdnych.

Mecz na Benito Villamarin będzie małym jubileuszem dla Raula Garcii. Wychowanek Osasuny zagra w nim swoje spotkanie nr 400 w Primera Division. W dotychczasowych 399 meczach, 101 przypada na występy w barwach Osasuny, 82 w klubie z San Mames i aż 216 w koszulce Atletico Madryt. Co ciekawe w 199 dotychczasowych spotkaniach odniósł zwycięstwa więc jeśli Athletic udło by się wygrać na Benito Villamarin byłby to podwójny jubileusz dla naszego ofensywnego pomocnika. Mała rocznicę miałby również Mikel San Jose ale ostatecznie nie pojechał do Andaluzji. Defensywny pomocnik miałby szansę rozegrać 250 mecz w La Liga ale będzie musiał poczekać co najmniej do stycznia i pojedynku z Alaves na San Mames.

Przewidywane składy:
Betis: Adan – Barragan, Feddal, Mandi, Durmisi – Amat – Camarasa, Ruiz – Tello, Sergio Leon, Joaquin.
Trener: Quique Setien

Athletic: Herrerin – Boveda/Lekue, Nunez, Laporte, Saborit/Lekue – Iturraspe, Mikel Rico – De Marcos, Raul Garcia, Susaeta – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 22.12.2017 r. godz. 19.30
Miejsce: Sewilla, Estadio Benito Villamarin (poj. ok 61 tys.)
Sędzia: Martinez Munuera