Kolejna kompromitacja zespołu trenera Zigandy stała się faktem. Los Leones pojechali do Vigo by wywieźć punkty z terenu gdzie nie przegrali trzech ostatnich spotkań. Niestety słabo spisująca się ekipa Celty okazała się za mocna dla Basków, którzy w zaledwie 26 minut pierwszej połowy stracili trzy kuriozalne bramki po fatalnych błędach godnych zespołów juniorskich a nie poważnej drużyny w La Liga. Rozmiary porażki zmniejszył Raul Garcia jeszcze w pierwszej części meczu. Tym sposobem Athletic zanotował najgorszy start od 2008 roku i od roku 1995 tylko trzy razy byli gorsi po 11 kolejkach ligowych. Zapewne trener Ziganda jest z siebie „zadowolony", że być może będzie miał okazję wpisać się do niechlubnej historii klubu z San Mames. „Lepsi" od Kuko byli tylko Jose Luis Mendilibar w sezonie 2005/2006 (7 punktów), Felix Sarriugarte w sezonie 2006/2007 (8 oczek) oraz Joaquin Caparros w swoich drugich rozgrywkach na ławce Athletic w sezonie 2008/2009. Te ostatnie rozgrywki zakończył się jednak dość optymistycznie bo Los Leones awansowali do finału Copa del Rey gdzie ulegli Barcelonie.

To był chyba najsłabszy początek meczu w tym sezonie w wykonaniu Los Leones. Niespełna 30 minut zajęło Celcie rozmontowanie defensywy Basków, przy praktycznie biernej postawie obrony popełniającej katastrofalne błędy. Bramki strzelali Sergi Gomez oraz dwie Iago Aspas. Szczególnie dwa trafienia napastnika Celestes były kuriozalne bo dobrze spisujący się dotychczas w lidze Unai Nunez zachował się jak junior przyglądając się tylko jak rywal trafia do siatki, nawet nie próbując mu przeszkadzać. Dziwne to zachowania stopera, który był w stanie bez problemów powstrzymać takiej klasy napastnika jak Suarez czy też Griezmann. Zresztą przy każdej z trzech straconych bramek krycie w obronie wołało o pomstę do nieba a powiedzieć o nim, że było to klasyczne krycie na radar to i tak nadużycie bo nawet to przysłowiowe krycie na radar dało by większe efekty. A mogło być jeszcze gorzej gdyby nie Kepa, który w świetnym stylu zatrzymał uderzenie Sisto. Baskowie obudzili się dopiero po pół godzinie gry i udokumentowali to trafieniem Raula Garcii w 38 minucie, który świetnym wolejem wykończył dośrodkowanie Bovedy.

To było w zasadzie wszystko co się wydarzyło wartego uwagi w tym meczu. W drugiej części meczu Celta mając świetny wynik cofnęła się na własną połowę i nie wykazywała chęci do ataków, jedynie czasami wychodząc z kontrami. Podopiecznym trenera Unzue bardziej zależało jednak na utrzymaniu wyniku. A goście walili bezmyślnie głową w mur. Było wprawdzie kilka sytuacji, które mogłyby się zakończyć bramkami ale było widać kompletny brak zgrania i wypracowanych pewnych zachowań, choćby przy stałych fragmentach gry gdzie zawodnicy często dublowali się atakując piłkę i sobie nawzajem przeszkadzając. Ciężko to zrozumieć i budzi spore wątpliwości co do tego nad czym zawodnicy pracują na treningach i czy w ogóle nad czymś pracują. Bo stałe fragmenty gry to elementarna rzecz w futbolu.

W zasadzie jedynym zawodnikiem, którego można wyróżnić w tym meczu jest strzelec bramki Raul Garcia. Jako jedyny próbował coś zrobić pod bramką rywali, starał się wracał do obrony, wychodził pressingiem. Jako jedyny też po meczu wyraźnie wściekły walnął prosto z mostu w dość niewybrednych słowach o postawie zawodników na boisku (w tym o sobie samym) i że jedyną opcją teraz jest wygrywanie meczów bo to jest w interesie wszystkich a przede wszystkim jego i jego kolegów z zespołu. Poza tym kategorycznie stwierdził że w wynikach nie ma żadnej winy trenera bo to nie On gra na boisku. Wypowiedź zdecydowanie obciążająca piłkarzy za porażkę i dotychczasową słabą grę może być zastanawiająca bo w większości rozegranych meczów można najwięcej zarzucić raczej Zigandzie i jego różnym pomysłom dotyczącym spraw kadrowych i taktycznych. Rodzi się więc pytanie o co chodzi i co tak naprawdę dzieje się w zespole. Patrząc na grę zawodników z tej perspektywy można trochę inaczej spojrzeć na to jak wygląda obecny sezon w wykonaniu Los Leones. Cóż, trudno jednoznacznie wypowiadać się w tym temacie bo sprawy w szatni są owiane tajemnicą. W każdym razie trener Ziganda wierzy w siebie i swoich zawodników a przede wszystkim w to, że uda się odwrócić złą passę. Kibicom chyba jednak trochę tej wiary brak bo coraz głośniej domagają się odejścia szkoleniowca. Nie da się ukryć że zmiana szkoleniowca może by coś pomogła, bo patrzeć na grę ekipy Los Leones po prostu nie da się i szczerze powiedziawszy nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem tak fatalną grę zespołu z San Mames. Teraz przed nami jeszcze półtorej tygodnia treningów i przygotowań do kolejnego maratonu, który potrwa aż do Świąt Bożego Narodzenia. I chyba ostatnia szansa dla trenera Zigandy na zachowanie posady a dla zespołu na uratowanie czegokolwiek z obecnego sezonu.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Celta: Ruben Blanco – Jonny, Sergi Gomez, Fontas, Mallo – Hernandez, Lobotka (84' Radoja), Wass – Aspas (90' Jozabed), Maxi Gomez (76' Guidetti), Pione Sisto.
Trener: Juan Carlos Unzue

Athletic: Kepa – Boveda (72' Lekue), Nunez, Laporte, Balenziaga – Vesga (46' Iturraspe), San Jose – Susaeta, Raul Garcia, Cordoba (46' Aduriz) – Williams.
Trener: Jose Angel Ziganda

 

Wynik: 3 – 1
Bramki: 16' Sergi Gomez, 23' i 26' Aspas – 38' Raul Garcia
Żółte kartki: Maxi Gomez, Sergi Gomez – Vesga, Balenziaga, Aduriz
Posiadanie piłki: 49% - 51%
Strzały: 11 – 14
Strzały celne: 5 – 5
Spalone: 4 – 0
Rzuty rożne: 3 – 6
Podania: 421 – 413
Dośrodkowania: 14 – 35
Faule: 13 - 17
Widzów: ok 20 tys.
Sędzia: Gil Manzano jako główny oraz Nevado Rodriguez i Martinez Nicolas na liniach.