Niedzielny wieczór i czas na emocje związane z rozgrywkami Primera Division. Athletic w 9 kolejce tych rozgrywek wyjedzie na Estadio Butarque gdzie zmierzy się z miejscowym Leganes. Mając w pamięci mecz w Ostersund ciężko o optymizm przed tym pojedynkiem. Tym bardziej że w poprzednim sezonie w meczu wyjazdowym z popularnymi Ogórkami Athletic męczył się niemiłosiernie i tylko indolencji strzeleckiej rywali a konkretnie Darwina Machisa zawdzięczali to, że wysoko nie przegrali. Mecz zakończył się szczęśliwym remisem 0-0. Dzisiaj taki wynik kibice Athletic wzięli by w ciemno patrząc na to jak gra zespół no i jakie pomysły serwuje wszystkim trener Ziganda, którego najwyraźniej przerosła funkcja i presja na ławce Athletic. Pierwszy gwizdek sędziego zabrzmi o godzinie 18.30 a poprowadzi je Pan Mateu Lahoz.

Poprzednią kolejkę obydwa zespoły mogą zaliczyć do bardzo udanych. Leganes grało na wyjeździe z beznadziejną w tym sezonie Malagą i problemy miało tylko w pierwszej połowie. W drugiej za sprawą Gabriela i Szymanowskiego dwa razy trafili do siatki rywali i dzięki temu przywieźli do domu pełną pule punktów, która pozwoliła na awans aż na 7 miejsce w tabeli. Athletic z kolei grał u siebie z ówczesnym wiceliderem tabeli – Sevillą FC. Mimo sporej przewagi rywali, udało się zachować czyste konto a za sprawą Mikela Vesgi strzelca swojej pierwszej bramki w barwach Los Leones wygrać w najmniejszych z możliwych rozmiarów. Wygrana ta pozwoliła na przerwanie serii 6 spotkań bez zwycięstwa.

Drugi sezon dla zespołu który był beniaminkiem często jest o wiele trudniejszy niż pierwszy. Zwykle mało kto wie co można spodziewać się po beniaminku i nie traktuje się go poważnie a fala euforii po awansie robi swoje. Tym bardziej jeśli jest to pierwszy awans w historii klubu. Leganes ma to już poza sobą ale obecny sezon jest naprawdę sporym zaskoczeniem. Los Pepineros spisują się naprawdę rewelacyjnie zajmując wysokie 7 miejsce w tabeli. Tyle że poza Atletico ekipa trenera Asiera Garitano nie zmierzyła się jeszcze z nikim z czołówki ligi. Na pewno optymistyczny jest fakt, że z ekipą Los Colchonerrosa udało się zremisować 0-0. Można powiedzieć że meczem z Athletic Leganes zaczyna grę na poważnie (jakkolwiek śmiesznie to brzmi w kontekście wyników Los Leones) bo kolejni rywale będą tylko silniejsi i kolejno zmierzą się z Sevillą i Valencią na wyjeździe oraz Barceloną u siebie. No ale to jest melodia przyszłości i kto wie jak ułożą się te spotkania bo wydaje się że forma podopiecznych trenera Garitano idzie w górę. Przed obecnym sezonem Leganes straciło sporo naprawdę dobrych zawodników i były obawy czy uda się ich zastąpić. Na szczęście znajomości Asiera Garitano plus intensywna praca całej administracji klubu dała ciekawy efekt. Oczywiście wszystko na skalę Leganes ale sprowadzono zawodników właściwie do każdej formacji. Przede wszystkim sprowadzono bramkarza by zakończyć permanentny problem z obsadą tej pozycji. Wybór padł na Ivana Cuellara, znanego z występów w Sportingu Gijon. Z ciekawszych wzmocnień należy wymienić przede wszystkim dwójkę środkowych obrońców – Ezequiela Munoza z Genoi i Mauro dos Santosa z Eibar, doświadczonego bocznego obrońcę Tito z Granady, wypożyczenie Joseby Zalduy z Sociedad, Amrabata z Watford oraz sprowadzenie za darmo Javiera Eraso z Athletic. Do tego dochodzi jeszcze kilka innych transferów i wypożyczeń ale można to traktować jako uzupełnienie składu. Najważniejsze jest jednak to że trener ma z czego wybierać i konkurencja w zespole jest naprawdę spora co wymaga od piłkarzy walki o miejsce składzie i przekłada się na wyniki. Dlatego też nawet potencjalne absencje w składzie nie powinny być problemem. Na dzień dzisiejszy na urazy narzekają bramkarza Serantes, obrońca Munoz oraz lewoskrzydłowy Omar. W minionym tygodniu lekki dyskomfort mięśniowy zgłosił Szymanowski ale powinien być zdolny do gry. Ale nawet jakby się tak przydarzyło, że Argentyńczyk z polskimi korzeniami musiał usiąść na ławce to jego miejsce może zająć Beauvue. Asier Garitano wychodzi z założenia że zwycięskiego składu się nie zmienia i prawdopodobnie na Estadio Butarque zobaczymy to samo zestawienie co tydzień wcześniej na Estadio La Rosaleda. W bramce powinien pojawić się Ivan Cuellar, w obronie na środku Siovas i Dos Santos wspierani po bokach przez Zalduę i Raula Garcię. W drugiej linii obok Eraso zagra Ruben Perez. Przed nimi ofensywne trio w składzie Szymanowski, Gabriel i El Zhar powinno wspierać wysuniętego Amrabata.

Trudno powiedzieć co było gorsze na stadionie w Ostersund. Z jednej strony fatalna gra zespołu Los Leones, który niekoniecznie wie co ma grać i robić na murawie a z drugiej widok zagubionego Zigandy na ławce rezerwowych, który miota się nie wiedząc co ma robić a czego się nie dotknie to więcej zepsuje niż naprawi. Patrząc na to wszystko można naprawdę zwątpić w drużynę. Wydaje się że również piłkarze nie za bardzo wierzą w projekt z Zigandą za sterami. Sytuacja Athletic pokazuje najlepiej ile ile znaczy dla zespołu dobry trener na ławce rezerwowych i przede wszystkim taki, który ma pomysł na zespół. Niestety Ziganda wydaje się mieć pełne zaufanie u Josu Urruti i nieprędko się ono wyczerpie a nam kibicom przyjdzie uprawiać masochizm i dalej oglądać męki Los Leones na murawie i oczekiwać na jakiś cud. Po meczu z Ostersunds Athletic poniósł kolejne „straty w ludziach". Kontuzji kostki nabawił się Balenziaga i nie wiadomo kiedy znowu będzie zdolny do gry. To otwiera drogę do pierwszej jedenastki dla Enrica Saborita. Szczerze powiedziawszy patrząc na to co ostatnio wyczyniał Mikel w obronie powinno to być raczej wzmocnienie. Poza włączeniem Saborita w miejsce Balenziagi na pojedynek został powołany San Jose, który wyleczył już swoje plecy. Tradycyjnie już poza składem znaleźli się Kike Sola i Ager Aketxe. O wiele większych zmian można się spodziewać za to w podstawowej jedenastce. Przede wszystkim w obronie w której zostanie tylko Laporte a jego partnerami powinni zostać Nunez oraz Boveda z Saboritem. Reszta składu raczej pozostanie bez zmian i możemy się spodziewać powtórki z czwartkowej występu przeciwko Ostersunds. Możliwe że jedyną korektą będzie zastąpienie Susaety Inaki Williamsem.

Faworytem tego starcia są gospodarze. Głównie na ich korzyść przemawia aktualna forma no i fakt że mecz odbędzie się na ich stadionie, gdzie naprawdę ciężko ich pokonać. Historia spotkań pomiędzy obydwoma zespołami jest też bardzo krótka gdyż Leganes dopiero niewiele ponad roku gra w Primera Division. Co innego obydwa trenerzy, którzy mieli okazję zmierzyć się ze sobą 4 razy na poziomie Segunda Division oraz Segunda B. Tutaj lepszy jest trener Garitano, który trzykrotnie wygrał a tylko raz przegrał z Zigandą. Poczatek tych konfrontacji należał jednak do Zigandy, który w pojedynku rozegranym 21 grudnia 2013 roku wygrał 3-2 dzięki bramkom Guillermo, Jonxy oraz Mario Barco. W rewanżu w Segunda B lepszy był już Asier Garitano i jego zespół zwyciężył 1-0 po trafieniu Fernando Velasco. Ostatnie dwa pojedynki miały miejsce już na poziomie Ligi Adelante gdzie Kuko awansował z rezerwami w sezonie 2015/2016. W pierwszej rundzie Leganes wygrało dzięki bramce Lanzaro. Rewanż rozegrano 2 maja 2016 na San Mames i tam mimo trafienia Gorki Santamarii Nosa w 5 minucie meczu Los Pepineros zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoja stronę bramkami Gabriela i Szymanowskiego. To zwycięstwo przypieczętowało awans ekipy Garitano do La Liga oraz spadek do Segunda B drużyny Zigandy. Trudno więc być optymistą przed dzisiejszym meczem, szczególnie że Athletic na wyjazdach spisuje się koszmarnie i poza wygraną na Ipurua pozostałe wyniki pozostawiają wiele do życzenia.

Przewidywane składy:
Leganes: Cuellar – Raul Garcia, Mauri, Siovas, Zaldua – Ruben Perez, Eraso – Szymanowski, Gabriel, El Zhar – Amrabat.
Trener: Asier Garitano

Athletic: Kepa – Boveda, Nunez, Laporte, Saborit – Vesga, San Jose – Williams, Raul Garcia, Cordoba – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 22.10.2017 r. godz. 18.30
Miejsce: Leganes, Estadio Butarque (poj. ok. 11,5 tys.)
Sędzia: Mateu Lahoz