Wracamy do rozgrywek Ligi Europy. Przed nami kluczowy mecz w grupie dla Athletic. Rywalem będzie debiutant i nieoczekiwany lider klasyfikacji w grupie szwedzkie Ostersunds FK. Baskowie po dwóch kolejkach mają na swoim koncie tylko jedno oczko wobec sześciu rywali i tylko zwycięstwo może przedłużyć nadzieje Los Leones na awans jeśli nie z pierwszego miejsca to nawet w ogóle z grupy gdyż sytuacja jest naprawdę dość poważna. Tym bardziej że w drugiej parze zmierzą się Zorya Ługańsk z Herthą Berlin i pokrzepieni wygraną na San Mames Ukraińcy mogą pokonać u siebie wyraźnie dołujący klub ze stolicy Niemiec. Dodatkową trudnością dla podopiecznych trenera Zigandy będzie gra na sztucznej murawie gdzie na pewno lepiej przystosowani będą miejscowi zawodnicy mający z nią styczność codziennie. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 19.00 a poprowadzi je arbiter z Rumunii Istvan Kovacs.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły grały przed swoimi kibicami. O wiele lepiej spisała się ekipa z Szwecji, która ograła Herthę 1-0 po golu Irakijczyka Brwa Nouriego z rzutu karnego. Po wygranej z Zoryą Ługańsk na wyjeździe w pierwszej kolejce pozwoliło to samodzielnie zająć pierwsze miejsce w tabeli grupy J z kompletem punktów. Athletic z kolei bardzo zawiódł swoich fanów bo podejmował na San Mames innego teoretycznego outsidera grupy i niestety uległ 0-1 po trafieniu Kharatina. Jeden zdobyty punkt po remisie z Herthą daje Baskom trzecie miejsce w grupie.

Ostersunds FK to prawdziwy kopciuszek w Lidze Europejskiej. Klub powstał zaledwie 21 lat temu z połączenia trzech klubów w miejscowości Ostersunds – Ope IF, IFK oraz Torvalla FF. Rok później dołączył jeszcze Froso IF i pod obecną nazwą przystąpił do rozgrywek Division 2 a więc trzeciego, najniższego poziomu ligowego. W 2006 roku awansował do Division 1, która po reorganizacji rozgrywek stała się trzecim poziomem. Niestety w 2010 roku klub spadł o poziom niżej. Słabsze wyniki zbiegły się ze zwolnieniem Daniela Kindberga, dyrektora sportowego, byłego oficera armii szwedzkiej i uczestnika misji wojskowych ONZ w Bośni czy też Republice Konga, który przeorganizował klub w 2000 na modłę angielską i w 2007 roku nawiązał współpracę ze Swansea City. Po relegacji Kindberg wrócił do klubu na swoje stanowisku, dokonał niewielkiej rewolucji kadrowej i organizacyjnej, znalazł sponsorów wśród miejscowych businessmanów i mógł rozpocząć budowę klubu praktycznie od nowa. Zatrudniono nowego trenera Grahama Pottera, co wydawało się szaleństwem, bo ten poza zespołami uniwersyteckimi w Anglii nie trenował żadnego klubu sportowego. Jak się okazało był to strzał w 10-tkę bo trener dojrzewał i rozwijał się wraz z klubem a i wykorzystał swoje znajomości w Nike Football Academy skąd ściągnięto kilku zawodników.. W 2011 i 2012 klub awansował o dwa szczeble i zameldował się po raz pierwszy w swojej historii na bezpośrednim zapleczu Allsvenskan. Tutaj już poszło trochę trudniej bo trzeba było i więcej pieniędzy i więcej lepszych zawodników. I tym razem władze klubu stanęły na wysokości zadania bo po trzech latach udało się awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej okraszając ten awans pierwszym w historii klubu trofeum krajowym – Pucharem Szwecji po wygranej nad IFK Norrkoping aż 4-1 co dało awans do eliminacji Ligi Europy. Ostersunds przystępował do nich z pozycji ousidera i miał dostać szybkie lanie bo już w 2 rundzie kwalifikacyjnej los za rywala przydzielił im Galatasaray. Nie wiadomo na ile Turcy zlekceważyli swoich rywali a na ile Ostersunds wykazało się wysoką formą ale na swoim stadionie sprawili spory łomot rywalom wygrywając 2-0. Na tyle to zszokowało Galatę że nad Bosforem padł remis 1-1 i dalej grali Szwedzi. Kolejnym rywalem był luksemburski klub Fola Esch i tutaj posżło łatwiej bo dwa zwycięstwa załatwiły sprawę i do awansu pozostała runda play-off. Tutaj na podpiecznych trenera Grahama Pottera czekał znowu trudny rywal – grecki PAOK. Po meczu w Salonikach wydawało się że przygoda z europejskimi pucharami dobiegnie końca bo Szwedzi doznali porażki 1-3. Kluczem jednak okazała się bramka na wyjeździe bo po wygranej na Jamtkraft Arena 2-0 Ostersunds mogło się cieszyć z awansu do rozgrywek grupowych stając się jedyną drużyną ze Szwecji, która gra w rozgrywkach kontynentalnych a trener Graham Potter jedynym Anglikiem na ławce trenerskiej w Lidze Europejskiej. Teraz drużyna jest na dobrej drodze do awansu z grupy prezentując naprawdę wyśmienitą formę i praktycznie to jest jedyne co jej zostało bo w lidze zajmuje 5 miejsce ze stratą 5 oczek do 3 pozycji dającej grę w eliminacjach do Ligi Europy w przyszłym sezonie, co jest praktycznie nie do odrobienia, gdyż do końca rozgrywek pozostało zaledwie 3 kolejki i tylko jakiś dziwny zbieg okoliczności na finiszu da im awans. No chyba że po raz drugi zdobędą krajowy puchar, bo w tych rozgrywkach wciąż są w grze. No ale skupmy się na Lidze Europy. Trener Potter ma do dyspozycji bardzo wyrównaną drużynę. Zwrócenie uwagi tylko na jednego czy nawet dwóch lub trzech zawodników nie zda egzaminu, bo w zasadzie każdy może asystować lub strzelić bramkę. Edwards – 3, Brwa Nouri – 5, Bertlsson – 7, Sema – 4, Hopcutt – 5 oraz Ghoddos – 7, tak wygląda druga linia i atak naszych rywali, jak więc widać mają czym postraszyć. Do tego dochodzi dość spora wymienność pozycji niektórych zawodników i wysoki pressing. Ostersunds gra dość nietypowy futbol gdyż Potter czerpie swoje wzorce nie tylko z Premier League (ustawienie 4-4-2 i duża intensywnośc gry, szczególnie skrzydłami) ale i stara się wprowadzać iście niemiecki rygor jeśli chodzi o taktykę. Szczególnie groźni mogą być tutaj dwaj skrzydłowi – Edwards oraz Bertlsson. Athletic musi się przygotować na dość intensywny mecz i twardą walkę od pierwszych minut, szczególnie, że mecz ten nasi rywale rozgrywają na własnym boisku i przed własną publicznością, która na pewno licznie przybędzie na niewielki bo mieszczący niespełna 8 i pół tysiąca miejsc stadion. Trener Potter pośle też to walki wszystkich swoich najlepszych zawodników bo nikt nie narzeka na kontuzje.

Baskowie w Ostersund pojawili się w środę popołudniu i zatrzymali się w hotelu Froso Park. Wieczorem odbył się oficjalny trening na obiekcie jutrzejszego pojedynku. Oczywiście Los Leones ćwiczyli za zamkniętymi drzwiami z tradycyjnym już kwadransem otwartym dla dziennikarzy. Zmian w składzie praktycznie nie ma bo w porównaniu do meczu z Sevillą dokonał tylko jednej zmiany zostawiając w domu Mikela San Jose a w jego miejsce powołując Agera Aketxe. To pokazuje, że opiekun Athletic będzie chciał walczyć o zwycięstwo. Pytanie tylko czy jego podopieczni będą w stanie nawiązać walkę z będącym w sporym gazie zespołem ze Szwecji. W normalnej formie ekipa z Bilbao powinna bez problemu wygrać ale niestety zmiana trenera i co za tym idzie również trochę taktyki idzie wyjątkowo topornie. Co ciekawe zespół im lepiej gra tym ma gorsze wyniki a jak spisuje się dość słabo to udaje mu się zdobyć punkty. Do pojedynku z Ostersund przygotowywano się jednak bardzo pieczołowicie. Trzy dni jakie miał trener Ziganda spędzono na sztucznej murawie jednego z boisk w Lezamie żeby piłkarze przyzwyczaili się do warunków jakie będą panowały na Jamtkraft Arena. Gra na sztucznej nawierzchni a gra na naturalnej to zupełnie dwie różne sprawy, szczególnie dla zespołów, które grają na niej od święta. Dotychczas Athletic miał okazję mierzyć się na sztucznej trawie w Norwegii i w Finlandii i za każdym razem finalne wspomnienia z tych pojedynków były pozytywne. Oby i tym razem było podobnie. W porównaniu do pojedynku z Sevillą na pewno dojdzie do kilku zmian. Przede wszystkim na bramce zobaczymy Herrerina a w obronie Nuneza zastąpi Etxeita a Lekue powinien zmienić Boveda. W drugiej linii nastąpi całkowita wymiana zawodników bo Vesgę i San Jose zastąpią Iturraspe oraz Benat. Raczej zmian nie powinno być w formacji ofensywnej i tam zagrają Susaeta, Raul Garcia i Cordoba wspierający najbardziej wysuniętego Aritza Aduriza. Miejmy jednak nadzieję że trener Ziganda nie wpadnie znowu na pomysł żeby dokonywać rewolucji w składzie bo trochę to nie służy drużynie gdzie w zespole jest kilku nowych zawodników. I zgranie jest naprawdę ważne.

Faworytem tego meczu są piłkarze Ostersunds. W obecnych rozgrywkach Ligi Europy prezentują się naprawdę wyśmienicie czy to na swoim boisku czy to na wyjeździe. Jedynym problemem podopiecznych trenera Pottera może być zmęczenie. Szwedzi są na finiszu rozgrywek krajowych a dodatkowo mają w nogach sześć spotkań eliminacyjnych. Athletic jest trochę w innej fazie sezonu i ma trochę mniej spotkań w nogach choć też jest tego sporo gdyż musiał przebyć dwie rundy eliminacyjne. Poza tym Ostersunds jeszcze nie przegrało na własnym obiekcie w tym sezonie Ligi Europy. Na szwedzki zespół nie znalazł sposobu żaden z rywali a nawet nie udało im się strzelić gola a były to ekipy pokroju wspomnianych Galatasaray, PAOK czy Herthy. Tak więc Basków czeka niezwykle ciężka przeprawa ale na pewno nie są bez szans. Mecz meczowi nierówny i jeśli uda się podopiecznym trenera Zigandy zachować czyste konto to szansa na wygraną na pewno jest.
Przewidywane składy:
Ostersunds: Keita – Mukiibi, Papagiannopoulos, Pettersson, Widgren – Edwards, Nouri, Bachirou, Sema – Gero, Ghoddos.
Trener: Graham Potter

Athletic: Herrerin – Boveda, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, Iturraspe – Susaeta, Raul Garcia, Cordoba – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 19.10.2017 r. godz. 19.00
Miejsce: Ostersund, Jamtkraft Arena (poj. ok. 8,5 tys.)
Sędzia: Istvan Kovacs

Tyle jeśli chodzi o stronę sportową tego meczu. Teraz czas na bardzo niezwykłą ciekawostkę związaną z klubem z Ostaersund. Mianowicie ekipa trenera Pottera bierze aktywny udział wzyciu kulturalnym miejscowości i realizuje bardzo ambitny i niespotykany projekt pod nazwą „Akademia Kultury". Jest to pomysł Daniela Kindberga, dyrektora sportowego klubu i rozpoczął się w momencie przybycia do zespołu trenera Grahama Pottera. W czym tkwi jego niezwykłość? Ano w tym że trudno znaleźć drugi klub w którym trener wystąpiłby w balecie „Jezioro Łabędzie", bramkarz brał udział jako aktor w spektaklu dramatycznym, pomocnik napisał część książki a napastnik namalował obraz. Kindberg doszedł do wniosku że w zimowej stolicy Szwecji gdzie dominuje hokej i narciarstwo należy znaleźć pewną niszę która pozwoli rozpropagować również futbol i modę na kibicowanie. I trzeba przyznać że mu się to udaje bo z roku na rok fanów na trybunach przybywa a zaczynano od 500 osób na trybunach a teraz na meczach liczba ta oscyluje w okolicach 6 tys.. Zawodnicy aktywnie uczestniczą w akcjach pomocy dla uchodźców, organizują i biorą udział w patrolach obywatelskich, które mają za zadanie odprowadzanie wieczorami i nocą kobiet i dzieci do domów. Tym ostatnim cyklicznie czytane są również książki. W kulturalnym życiu miejscowości biorą aktywny udział również młodzieżowcy a w celu przygotowania wszystkich do poszczególnych zadań władze klubu zatrudniły specjalnego trenera kulturalnego – Karin Wahlen. W wywiadzie dla CNN zarówno trener Potter jak i Karin Wahlen za najtrudniejsze uznali przekonanie zawodników do zajęcia się przygotowaniem do wydarzeń kulturalnych gdyż większość z nich wolała grać w playstation i w ten sposób odpoczywać niż w wolnym czasie zajmować się przygotowaniami do spektakli czy też malować obraz. Najtrudniejsze były początki i wystawienie sztuki dramatycznej z udziałem całego zespołu. Udało się i później poszło z górki – w kolejnych latach zawodnicy wzięli udział w balecie Jezioro Łabędzie, wystawili swoje obrazy, napisali książkę, wystawili musical. Jak wspomina trener Potter najtrudniejszy był balet i przekonanie zawodników do zagrania również ról kobiecych. Jednak wszyscy są zgodni że takie działanie nie tylko kształtuje piłkarzy jako dobrych ludzi ale i buduje więź między nimi i dobrą atmosferę w zespole. I może to jest jedna z tajemnic dobrej gry i sukcesów Ostersund. A jak zapatrują się na to mieszkańcy i kibice? Niech za odpowiedź posłuży fakt że na ostatnim musicalu wystawionym z udziałem piłkarzy było 1,5 tys. widzów, co jak na 60 tys. miasteczko jest chyba bardzo dobrym wynikiem. Trener Potter otworzył musical śpiewając solo hymn regionu Jamtland.