Wtorkowe i środkowe emocje związane z Ligą Mistrzów mamy już za sobą a przed nami czwartek czyli kolejne emocje, tym razem związane z Ligą Europy. A w niej pojedynek Herthy i Athletic na Olimpiastadion w Berlinie czyli dwóch teoretycznie najsilniejszych zespołów w grupie J. Jest to więc bardzo istotne spotkanie dla tych dwóch drużyn bo ewentualne zdobycie kompletu oczek postawi zwycięzcę w doskonałej pozycji do wywalczenia awansu do 1/16 finału tych rozgrywek gdyż w kolejnych meczach zmierzą się z outsiderami grupy, z którymi teoretycznie powinno być łatwiej o punkty. W każdym razie presja na pewno będzie niższa w kolejnych meczach bo i skala trudności powinna być niższa. Na razie trzeba się jednak skupić na pierwszym pojedynku i zaprezentować się w nim jak najlepiej. Początek spotkania na Olimpiastadion w Berlinie zaplanowano na godzinę 21.05 a poprowadzi je Słowak Ivan Kruzliak.

Droga obydwu drużyn do rozgrywek grupowych była diametralnie różna. Hertha zajmując 6 miejsce w poprzednim sezonie Bundesligi od razu uzyskała awans do fazy grupowej. Athletic z kolei musiał walczyć w dwóch rundach eliminacyjnych, które zakończył trzema zwycięstwami i jednym remisem mając problemy w zasadzie w tylko jednym meczu z Panathinaikosem Ateny gdy przegrywając 2-0 w Atenach w ciągu kilku minut odrobił stratę i strzelił zwycięską bramkę. Los w fazie grupowej skojarzył Berlińczyków z Baskami oraz ukraińska Zoryą Ługańsk i szwedzkim FC Ostersund.

Hertha to jeden z najstarszych niemieckich klubów. Powstał w 1892 roku jako BFC Hertha 92. Swoją nazwę i barwy wziął od łodzi, którą płynął wraz ze swoim ojcem jeden z założycieli klubu z Berlina. Sama nazwa Hertha jest luźnym nawiązaniem do Nerthusa, jednego z bogów mitologii germańskiej. Swoje największe sukcesy Stara Dama, bo tak potocznie nazywany jest zespół, odnosiła w latach międzywojennych gdzie zdobyła jedyne dwa tytuły mistrzowskie (1930 i 1931) oraz czterokrotnie kończyła rozgrywki na drugim miejscu w tabeli. Na kolejne sukcesy berlińczycy czekali do lat 70-tych gdzie do swoich tytułów dołożyli kolejne wicemistrzostwo (1975), dwa finały krajowego pucharu (1977 i 1979), oraz największy sukces – półfinał Pucharu UEFA w sezonie 1978/1979. W czasach bardziej nam współczesnych raczej trudno szukać szczególnych osiągnięć. Hertha wprawdzie zdobyła dwa raz z rzędu Puchar Ligi (2000, 2001) i raz była w finale (2000) ale rozgrywki te raczej trudno nazwać prestiżowymi. Na przełomie wieków udało się klubowi zajmować miejsca w czubie tabeli Bundesligii i awansować do Ligi Mistrzów oraz rozgrywek Pucharu UEFA. Wtedy to klub dysponował naprawdę świetnymi składem z doskonałymi zawodnikami takimi jak węgierski bramkarz Gabor Kiraly, obecny trener Pal Dardai, fantastyczny ofensywny pomocnik Marcelinho Paraiba, pomocnik Kjetil Rekdal, Sebastian Deisler, islandzki obrońca Eyjolfur Sverrisson oraz napastnik Michael Preetz. Poza sezonem 2003/2004 kiedy cudem udało im się uniknąć spadku Hertha regularnie walczyła o czołowe lokaty w Bundeslidze i uczestniczyła w europejskich pucharach. Jednakże po sezonie 2008/2009 który zakończyła na 4 miejscu w kolejnym zakończyła rozgrywki na ostatnim miejscu i z hukiem spadła do drugiej ligii. W kilku kolejnych latach Stara Dama awansowała po to tylko by zaraz spaść aż w końcu w 2013 roku na stałe wróciła do pierwszej ligi i póki co z roku na rok prezentuje się w niej coraz lepiej. Wprawdzie wciąż daleko jej do sukcesów, choćby z początku poprzedniej dekady ale po perturbacjach drugoligowych Hertha pnie się powoli do góry. Obecny sezon jest jednak jak na razie średni bo wprawdzie Hertha wygrała na inaugurację z VFB Stuttgart po dwóch trafieniach Leckiego ale później przyszła porażka z Borussią Dortmund na wyjeździe a w ostatnią niedzielę zanotowali bardzo rozczarowujący remis z Werderem Brema na Olimpiastadion i to mimo prowadzenia po strzale Lekiego. W meczach tych zespół spisywał się słabo, szczególnie w tym ostatnim co na pewno zaniepokoiło fanów. Tyle że mecze europejskich pucharów to zupełnie inna bajka niż mecze ligowe i kompletnie inna o wiele większa motywacja. A Hertha ma naprawdę spory potencjał i wielu ciekawych zawodników. No i przede wszystkim oddanego trenera, który przez lata reprezentował barwy klubu, trenował zespoły juniorskie i zna go od podszewki. Pal Dardai przejął klub w 2015 roku i uratował go przed spadkiem. Od tego momentu Hertha stale pnie się w górę tabeli i walczy już nie o uniknięcie spadku ale o europejskie puchary. Przed sezonem zespół stracił wprawdzie swojego najlepszego obrońcę Johna Anthonego Brooksa sprzedanego za 17 mln euro do Wolfsburga ale udało się kupić ciekawych zawodników. Z Marsylii ściągnięto za 2,5 mln euro stopera Karima Rekika. Poza tym wzmocniono atak Mathew Leckiem z Ingolstad za 2,5 mln euro oraz Davie Selke z RB Lipsk za 8 mln euro. Na razie najlepszym transferem jest Leckie, który póki co strzelił wszystkie trzy bramki Herthy w obecnym sezonie. Ponadto Hertha dołączyła do zespołu kilku utalentowanych juniorów ze swojej naprawdę świetnej szkółki na czele z Palko Dardaiem, synem obecnego szkoleniowca i legendy Herthy Pal Dardaia. Zresztą to nie jedyny potomek słynnego piłkarza w kadrze Starej Damy bo rezerwowym portero jest Jonathan Klinsmann, syn słynnego Jurgena Klinsmanna tyle że akurat napastnik reprezentacji Niemiec nigdy nie grał w drużynie z Berlina. Z obecnego składu zdecydowanie najgroźniejszymi zawodnikami, na których Athletic musi zwrócić szczególna uwagę są wspomniany już, grający na prawym skrzyle lub napadzie Australijczyk Leckie, który jest naprawdę w bardzo wysokiej formie, wiekowy ale wciąż bardzo grożny napastnik Venad Ibisevic czy też zdobywca Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn – Salomon Kalou. Athletic musi uważać też na stałe fragmenty gry, w których specjalizuje się lewy obrońca i wychowanek FC Nurnberg Marvin Plattenhardt. Doskonale nie tylko bije rzutu wolne ale również rzuty rożne choć specjalizuje się głównie w tych pierwszych. Każdy faul w okolicach własnego pola karnego może być jak wyrok. Hertha ma w swoim składzie też jednego zawodnika, który miał okazję grać z Athletic w europejskich pucharach i dał się Baskom mocno we znaki. To Alexander Esswein, który w barwach Augsburga dał się mocno we znaki zespołowi prowadzonemu przez Valverde. Dzisiaj zapewne również zobaczymy go w pierwszym składzie i zapewne znowu trzeba będzie na niego zwrócić szczególną uwagę. Ibisevic, Plattenhard, Esswein i Leckie wydają się pewniakami w dzisiejszym meczu. Skład powinni uzupełnić Kraft na bramce, Longkamp, Rekik i Weiser w obronie, Skjelbred i Stark w pomocy oraz Darida jako mediapunta. Niepewny jest występ Rekika, który miał kłopoty zdrowotne na ostatnich treningach ale wygląda na to że jednak doszedł do siebie i powinien pojawić się od pierwszej minuty.

Po przerwie na mecze reprezentacji Athletic wygrał swoje spotkanie z ekipą Girony. Obyło się bez kontuzji ale trener Ziganda i tak stosuje rotację kiedy tylko może więc należy się spodziewać że nawet jakby któryś z piłkarzy narzekał na jakiś dyskomfort to i tak nie byłoby to zmartwieniem dla szkoleniowca. Można powiedzieć że to najbardziej różni Cuco od Bielsy i Valverde. O ile jego styl prowadzenia zespołu bardziej przypomina Argentyńczyka a styl gry zespołu Valverde (z niewielką domieszką Bielsy) to już pod względem rotowania stanowi zupełnie odległy biegun od dwójki ww. trenerów. Są wprawdzie zawodnicy którzy mają pewny plac jak Laporte, Raul Garcia czy Muniain to reszta w zasadzie może się spodziewać tego że usiądzie na ławce rezerwowych. I dotyczy to również najlepszego strzelca zespołu Aritza Aduriza. Jedynymi niedostępnymi zawodnikami są De Marcos oraz Yeray Alvarez. W środę przed wylotem do Niemiec klub podał listę B piłkarzy na której znaleźli się wychowankowie i zawodnicy poniżej 21 roku życia. Znalazło się na niej 12 nazwisk: Unai Simon (nr 26), Cordoba (28), Nunez (30), Baque (31), Oli (32), Guruzeta (33), Andoni Lopez (34), Oleaga (czwarty bramkarz, 35), San Bartolome (36), Sillero (37) Inigo Vicente (38) i Nolaskoain (39). Rotacji możemy spodziewać się na kilku pozycjach bo do Berlina nie pojechali Benat i Nunez a więc dwaj podstawowi zawodnicy w ostatnim meczu z Gironą. Poza tym trener zabrał do Niemiec następujących zawodników:
Bramkarze: Kepa, Herrerin, Unai Simon
Obrońcy: Boveda, Saborit, Laporte, San Jose, Lekue, Etxeita, Balenziaga
Pomocnicy: Susaeta, Mikel Rico, Vesga, Raul Garcia, Aketxe, Cordoba,
Napastnicy: Williams, Aduriz, Muniain.
W domu zostali z przyczyn technicznych jeszcze Iturraspe, Kike Sola i Sabin Merino. A w podstawowej jedenastce raczej na pewno zagrają Herrerin, Laporte, Balenziaga i San Jose. Ci zawodnicy wydają się pewniakami a reszta to będzie autorski pomysł trenera Zigandy, który nie byłby sobą gdyby czymś nie zaskoczył. Powody do małego świętowania na pewno będzie miał Aymeric Laporte, dla którego będzie to spotkanie nr 200 w barwach Athletic.

Faworytem tego spotkania jest zespół z Niemiec, głównie z racji tego że jest gospodarzem tego meczu i będzie miał za sobą publiczność. Tutaj będzie trochę problem bo do środy sprzedano zaledwie 15 tys. biletów na obiekt który może pomieścić około 76 tys. fanów futbolu. Athletic gra słabo na wyjazdach i wprawdzie wygrał zarówno w Atenach jak i Eibarze oraz zremisował z Dinamem w Bukareszcie to mecze te były po prostu bardzo słabe. Tyle że w przypadku Los Leones im lepszy jest rywal tym gra Basków również jest lepsza dzięki olbrzymiej mobilizacji. Tyle że to samo można powiedzieć o berlińczykach, którzy dodatkowo w trzech ostatnich meczach pucharowych u siebie wygrali dwa razy i raz zremisowali. Athletic grał już kilka razy z drużynami niemieckimi a ostatnio zespół ma naprawdę dobrą passę bo dwa poprzednie mecze zakończyły się zwycięstwami i to po naprawdę świetnych występach ekipy z Bilbao. Na niemieckiej ziemi w ćwierćfinale Ligi europy padło Schalke przegrywając z Los Leones 2 – 4 oraz dwa lata temu Augsburg 2 – 3 w fazie grupowej. Ostatnia porażka miała miejsce w sezonie 2009/2010 kiedy zespół pod wodzą Caparrosa przegrał z Werderem Brema 3-1. Po latach porażek z drużynami niemieckimi na pewno jest to dobry prognostyk przed dzisiejszym meczem. Z meczem a drużynami niemieckimi wiąże się ciekawy epizod w historii futbolu, dość niespotykany wtedy a nawet teraz niezmiernie rzadki. 30 września 1986 roku Athletic wyjechał do Magdeburga by bronić przewagi z pierwszego meczu na San Mames gdzie ekipa pod wodzą Iribara wygrała 2-0. W pojedynku z Magdeburgiem Athletic dość szybko stracił bramkę co spowodowało że do końca meczu niemiecki zespołów przepuszczał huraganowe ataki na bramkę strzeżoną przez Biurruna w których uczestniczył nawet niemal dwumetrowy Dirk Heyne, bramkarz gospodarzy, który wędrował pod pole karne przy każdym rzucie rożnym czy wolnym a nawet momentami brał udział w pressingu gdy jego koledzy stracili piłkę. Athletic przetrzymał jednak nawałnicę i pomimo porażki 1-0 przeszedł dalej.

Przewidywane składy:
Hertha: Kraft – Weiser, Langkamp, Rekik, Plattenhardt – Skjelbred, Stark – Leckie, Darida, Esswein – Ibisevic.
Trener: Pal Dardai

Athletic: Herrerin – Lekue, Etxeita, Laporte, Balenziaga – San Jose, Vesga – Susaeta, Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Jose Angel Ziganda

Data: 14.09.2017 r. godz. 21.05
Miejsce: Berlin, Olimpiastadion (poj. ok. 76 tys.)
Sędzia: Ivan Kruzliak