Co nie udało się w pierwszej kolejce obecnego sezonu udało się w niedzielę. Athletic zapisał na swoje konto trzy oczka w meczu na San Mames z beniaminkiem La Liga – zespołem z Girony. Baskowie dwukrotnie pakowali piłkę do bramki bronionej przez Gorkę Iraizoza a skutecznymi egzekutorami byli Muniain i Aduriz. Właściwie to wszystko co można napisać o tym meczu, który był kolejnym mało wyrazistym spotkaniem w wykonaniu ekipy Los Leones. Jedynym pocieszeniem jest fakt że zespół zagrał lepiej niż w poprzednim pojedynku z Eibarem. Martwi to ze zespół z Katalonii był lepszy od Athletic i to na San Mames a taka postawa Basków na pewno nie wystarczy na rywali z Berlina i pojedynek na Olimpiastadion.

Opisując mecz w skrócie można powiedzieć że Girona grała a Athletic strzelał. Rywale z Katalonii bez żadnego respektu poczynali sobie na San Mames, mimo że to był oficjalny debiut klubu na tym stadionie w Primera Division (grali tutaj wcześniej w Segunda Division gdy na tym poziomie rozgrywek występowały rezerwy Athletic). Podopieczni Pablo Machina ładnie operowali piłką, zaprezentowali szeroki zakres rozwiązań ofensywnych ale niewiele byli w stanie wskórać. Oddali sporo strzałów na bramkę ale większość bądź w środek bramki bądź w świetnie ustawiającego się Herrerina. Co ciekawe rywale o wiele częściej centrowali w pole karne w poszukiwaniu Stuaniego i wchodzących z drugiej linii pomocników ale albo skutecznie interweniował Herrerin albo obrońcy Los Leones. Podopieczni trenera Zigandy również atakowali ale kompletnie bez pomysłu i jakby od niechcenia. Tyle że to co dla Girony było sporym wysiłkiem Baskom przychodziło o wiele łatwiej bo jak tylko przyśpieszyli swoje akcje to obrona gości szybko się gubiła. Szczególnie trudny był do upilnowania niezwykle szybki Williams, który w 22 minucie był bliski zdobycia bramki ale jego strzał zablokowali obrońcy i piłka wyszła na rzut rożny. A skoro strzelanie nie wychodziło Inakiemu to postanowił podawać. I to skutecznie bo w 25 minucie meczu po jego centrze z prawego skrzydła i kompletnym zlekceważeniu piłki przez obrońców skupionych na Raulu Garcii i Adurizie, sam przed bramką znalazł się inicjator całej akcji – Iker Muniain i w ekwilibrystyczny sposób wbił ją do siatki nie dając szans Gorce Iraizozowi, który jeszcze próbował bronić w niemal beznadziejnej sytuacji. W 31 minucie mogło i powinno być 2-0 po ładnej akcji Muniaina na lewej flance i podaniu piłki do wchodzącego Balenziagi, którego uderzenie wybił na rzut rożny Gorka Iraizoz. To były w zasadzie jedyne groźne akcje gospodarzy w pierwszej części meczu.

Nieco ciekawsza była druga połowa meczu ale tylko dlatego że Gironie w końcu udały się jakieś akcje ofensywne i pod bramką Herrerina było o wiele groźniej niż w pierwszych 45 minutach. Już w 47 minucie z rzutu wolnego mocno przymierzył Aday i Iago miał spore problemy z utrzymaniem futbolówki w rękach. Kilka minut później również z dystansu uderzał Granell ale wprost w bramkarza. W 53 minucie spotkania Athletic zadał jednak decydujący cios. Iago wybił daleko piłkę, ta po głowie Aduriza przeszła w okolice pola karnego gdzie pojedynek biegowy z Muniesą wygrał Williams, wpadł w pole karne i widząc idącego w sukurs koledze Bernardo odegrał do idącego za akcja Aduriza, który z około 14 metrów mając przed sobą właściwie tylko Iraizoza nie dał szans swojemu byłemu koledze z zespołu pewnie trafiając do siatki. Drugie trafienie praktycznie zabiło już mecz bo wprawdzie Girona atakowała ale już bez wiary w zwycięstwo. Najlepszą okazję podopieczni trenera Machina zmarnowali w 57 minucie kiedy z bliskiej odległości w polu karnym strzelał Portu ale świetnie spisał się Herrerin. W odpowiedzi kolejną akcję skrzydłem przeprowadził Inaki Williams ale jego dośrodkowanie przeciął Gorka w ostatniej chwili uprzedzając Raula Garcię. Kolejne dwa strzały w wykonaniu Adaya i Borjy Garcii lądowały w rękach Herrerina. W 89 minucie spotkania Williams mógł i powinien zaliczyć hattricka... w asystach. Inaki ładnie przedarł się prawą stroną, wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał w krótki róg bramki Iraizoza. Bramkarz Girony wybił piłkę przed siebie do której dopadł Sabin Merino i z metra trafił w słupek. Athletic mimo że nie zachwycił to bez problemów wygrał z rywalami z Katalonii 2-0.

Trudno ocenić zawodników po tym meczu. Z jednej strony gra nie powalała na kolana a z drugiej strony drużyna zapisała na swoje konto trzy punkty, strzeliła dwie bramki i nie straciła żadnej. Tak więc z tego punktu widzenia było w sumie dobrze. Gra była tylko nieco lepsza od tej jaką widzieliśmy w pojedynku z Eibarem na Ipurua. Ogólnie grę zespołu jako całość należy ocenić jak najbardziej pozytywnie ale jeśli spojrzymy na grę poszczególnych piłkarzy to już tak różowo nie było. W zasadzie do każdej formacji można by było się przyczepić i ponarzekać na kilka rzeczy ale trudno to zrobić np. w przypadku defensywny, która wprawdzie nie stanowiła monolitu, boczni obrońcy za słabo angażowali się w akcje ofensywne a i tak nie dopuszczono do specjalnego zagrożenia pod bramką Herrerina, który w opałach tak naprawdę był tylko dwa razy i to dwukrotnie w drugiej połowie meczu. To samo dotyczy również formacji ofensywnej, która zagrała słabo i bez pomysłu a i tak dwukrotnie znalazła sposób na pokonanie Iraizoza. Zdecydowania najlepszymi graczami Los Leones byli Unai Nunez z obronie oraz Muniain z Williamsem w ataku. Sporym zaskoczeniem jest gra tego pierwszego, który zachowywał się w defensywie jak profesor kasując wiele ataków rywali i interweniując z olbrzymim wyczuciem. Miejmy nadzieję że Josu Urrutia szybko rozpocznie negocjacje w sprawie nowego kontraktu Nuneza bo kwota 30 mln euro za 20-letniego stopera z takim talentem to promocja. Świetnie w ataku zagrała dwójka Muniain – Williams, która wzięła na siebie ciężar prowadzenia akcji ofensywnych. Inaki zaliczył dwie asysty i był najgroźniejszym zawodnikiem w ataku, natomiast Iker zaliczył bardzo ładną bramkę i przejął na siebie rozgrywanie. Niewidoczni byli za to Raul Garcia i Aduriz, choć ten drugi zaliczył ładną bramkę w sytuacji sam na sam z Iraizozem. Trudno powiedzieć czy słaba gra obydwu snajperów Los Leones jest wynikiem słabej formy czy po prostu taktyki trenera Zigandy. Zdecydowanie najsłabszą formacją była druga linia. Benat i San Jose zagrali wręcz beznadziejnie nie stanowiąc zagrożenia dla bramki rywali a i w obronie nie spisywali się jakoś specjalnie. San Jose irytował liczbą fauli i to prawdziwy cud że zobaczył żółty kartonik dopiero w 68 minucie spotkania. Poza tym nie wnosił nić do ofensywy. Jeszcze gorzej zagrał Benat i gdyby nie żółta kartka to fakt jego pobytu na boisku można by było odnotować tylko i wyłącznie na podstawie wpisu do podstawowej jedenastki w protokole meczowym. Na szczęście dla naszego rozgrywającego w jego obowiązkach wyręczają go koledzy ale musi On jak najszybciej wrócić do odpowiedniej formy bo tak dłużej nie da się grać polegając na pojedynczych błyskach najlepszych zawodników. Oby zespół jak najszybciej zaczął grać na miarę swoich możliwości bo już w czwartek czeka ich walka w Lidze Europy z Herthą Berlin a ten rywal na pewno jest silniejszy od Girony.

Ten mecz był wyjątkowy dla dwóch zawodników. Pierwszym z nich był Gorka Iraizoz, który nie krył wzruszenia wracając na San Mames tym razem do bramki przeciwnej niż zwykł grać przez ostatnie 10 lat. Kibice zgotowali byłemu kapitanowi zespołu naprawdę gorące powitanie nie tylko na początku meczu ale również w przerwie i w końcu równie gorąco pożegnali go po mecz. Drugim zawodnikiem, który zapamięta szczególnie ten mecz jest Aritz Aduriz dla którego trafienie w 53 minucie było 150 golem w barwach Athletic. Obecnie zajmuje 9 miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii klubu. Być może uda mu się awansować w tej klasyfikacji o kilka pozycji bo do 8 miejsca zajmowanego przez Piru Gainze brakuje mu 2 trafień. W dalszej kolejności są Panizo (169 trafień) oraz Eneko Arieta (170). Może nie w tym sezonie ale w następnym Aduriz zdoła przegonić Jose Iraragorri (179).

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Herrerin – Lekue, Nunez, Laporte, Balenziaga – Benat (77' Aketxe), San Jose – Williams, Raul Garcia, Muniain – Aduriz (64' Iturraspe).
Trener: Jose Angel Ziganda

Girona: Iraizoz – Maffeo (66' Mojica), Alcala, Bernardo, Muniesa, Aday – Pere Pons, Granell (72' Douglas Luiz), Borja Garcia – Portu, (64' Kayode), Stuani.
Trener: Pablo Machin

Wynik: 2 – 0
Bramki: 25' Muniain, 53' Aduriz
Żółte kartki: Benat, Raul Garcia, San Jose, Laporte – Alcala, Granell, Bernardo, Aday, Douglas Luiz, Stuani.
Posiadanie piłki: 49% - 51%
Strzały: 7 – 12
Strzały celne: 4 – 7
Spalone: 0 – 2
Podania: 370 – 386
Dośrodkowania: 14 – 19
Faule: 19 - 18
Widzów ok. 40 tys.
Sędzia: Trujillo Suarez jako główny oraz Alvarez Moreno i Escuela Melo na liniach.