Athletic skutecznie odpowiedział rywalom w walce o europejskie puchary, którzy zapisali trzy oczka na swoim koncie i również odniósł zwycięstwo nad rywalem, którym był Real Betis Balompie. Na San Mames bramki strzelali Aduriz z karnego oraz Muniain a rozmiary porażki dla gości zmniejszył Ruben Castro. Wynik 2-1 wprawdzie wskazuje, że mecz mógł być wyrównany ale w reczywistości tylko dzięki nieskuteczności Los Leones w ofensywie i partactwu Aduriza pod bramką Verdiblancos ekipa trenera Victora Sancheza miała szansę na wyrównanie w tym spotkaniu. Nasz najlepszy snajper mimo że wywalczył karnego i sam go wykonał to zmarnował dodatkowo trzy 100 procentowe sytuacje, które powinny zakończyć się bramkami w tym dwa razy będąc sam na sam z portero gości. No ale ostatecznie liczy się wygrana, już czwarta w ostatnich pięciu spotkaniach przybliżająca Los Leones do awansu do Ligi Europy w przyszłym sezonie.

Mecz stał na dobrym poziomie a obydwa zespoły postawiły na szybką ofensywną piłkę. Jako pierwsi zaatakowali podopieczni trenera Valverde i już w 4 minucie mogli zdobyć gola. Z prawej flanki dośrodkował Susaeta, kompletnie niepilnowany w polu karnym był Aduriz, który idealnie złożył się do strzału głową ale raz ze uderzył zbyt lekko a dwa że w sam środek bramki i Adan nie miał problemów z wyłapaniem piłki. To powinien być gol. Betis odpowiedział dwie minuty później. Dobre podanie z drugiej linii dostał wchodzący w pole karne Jonas, błyskawicznie się odwrócił i uderzył ale w środek bramki i Kepa nie miał problemów z obroną. W 11 minucie spotkania po rzucie wolnym głową strzelał Laporte ale niestety niecelnie. Chwilę później Adan szybkim wybiegiem uprzedził szarżującego Muniaina. W 17 minucie spotkania ponownie wykazał się portero gości wychodząc zwycięsko z pojedynku sam na sam z Adurizem. W 20 minucie ponownie do głosu doszedł Betis i z dystansu uderzał Ceballos ale na szczęście minimalnie obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później świetną akcję na prawej flance przeprowadził Susaeta z De Marcoses, Prawy obrońca podał do skrzydłowego, Markel podciągnął kilka metrów i podał do wchodzącego w pole karne Oscara a ten z ostrego kąta trafił w słupek. Była to kolejna doskonała okazja do zdobycia bramki i doskonała współpraca pomiędzy naszymi zawodnikami. Athletic napierał, atakował całą szerokością boiska ale Betis mądrze się bronił mając w składzie świetnie dysponowanego Adana. Kolejne akcje ofensywne skutecznie powstrzymywała już obrona i Los Leones co najwyżej wywalczyli rzuty rożne. Po jednym z nich w 42 minucie głową uderzał Raul Garcia ale ponownie na posterunku był portero gości. Ta akcja była właściwie ostatnią w tej części meczu.

Druga połowa meczu ponownie rozpoczęła się od ataków gospodarzy, którzy już w 50 minucie mogli objąć prowadzenie. Świetne podanie na wolne pole dostał Susaeta, który pognał a bramkę, wpadł w pole karne, ograł Mendiego i usiłował strzelić po długim słupku ale niestety minimalnie przestrzelił. Dwie minuty później Los Leones wygrywali już 1-0. Podanie w pole karne dostał Aduriz, Mendi zaryzykował wślizg i powalił Aritza na murawę na Pan Gonzalez Gonzalez wskazał na 11 metr. Sytuacja trochę kontrowersyjna bo patrząc z daleka wydawało się z obrońca Betisu trafił najpierw w piłkę a później w nogi Aduriza. Z bliska z kolei nie było to już takie pewne bo widać że Aduriz chyba minimalnie szybciej trafia w piłkę a ta po nodze rywala zmienia kierunek a ułamek sekundy później snajper jest „wycinany" przez stopera uniemożliwiając tym samym dojście do niej. W każdym bądź razie sytuacja mocno stykowa i pozostaje zaufać (choć jest to w przypadku sędziów hiszpańskich dość ryzykowne) sędziemu liniowemu oraz głównemu. Do futbolówki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Baskowie dążyli do kolejnej bramki i za chwilę ponownie umiejętnościami musiał wykazać się Adan wybijając na rzut rożny strzał głową Ikera Muniaina. Co się jednak odwlecze.... W 60 minucie było 2-0. Z prawej strony dośrodkował Susaeta, obrońca nie zdołał wybić piłki i ta trafiła do będącego sam przed bramkarzem Raula Garcii. Nasz ofensywny pomocnik nie zdecydował się strzelać mimo że był w naprawdę świetnej sytuacji, lecz miękko dośrodkował do wbiegającego Muniaina, który głową skierował futbolówkę do siatki. Wydawało się że jest już po meczu i Athletic spokojnie dowiezie wynik do końca, tym bardziej że miał naprawdę sporą przewagę. Nic z tych rzeczy bo Baskowie nie byliby sobą gdyby nie skomplikowali sobie życia i nie zadbali o adrenalinę dla fanów. Zaledwie 3 minuty później Betis zdobył gola kontaktowego. Z lewej strony pola karnego uderzał Alex Martinez, Kepa wypluł piłkę do boku a tam nieobstawiony Ruben Castro skierował ją do siatki. Koszmarny błąd naszego bramkarza oraz obrony z głównym naciskiem na Balenziagę, który zamiast pilnować snajpera rywali stał po prostu obok niego nawet mu nie przeszkadzając. Walka o punkty na San Mames rozgorzała więc na nowo. Athletic nie zamierzał się bronic i atakował Szczęścia strzałami z dalszej odległości próbowali Muniain i Raul Garcia ale bez skutku. To samo z drugiej strony uskuteczniał Ruben Castro z takim samym efektem. W 81 minucie Athletic dwukrotnie stanął przed szansą na zamknięcie spotkania. Najpierw kolejny pojedynek sam na sam z Adurizem wygrał Adan, który za chwilę przerzucił nad bramką poprawkę Benata. W końcówce meczu Verdiblancos jeszcze dwukrotnie zagrozili bramce ale ani Ruben Castro ani Alex Alegria nie zdołali trafić w światło bramki. Ostaecznie wynik się nie zmienił i Los Leones zdobyli trzy jakże ważne punkty w walce o europejskie puchary.

To były dobre zawody w wykonaniu ekipy Los Leones. Jedyne uwagi można mieć do skuteczności podopiecznych trenera Valverde, którzy powinni wygrać o wiele wyżej. Szczególnie dotyczy to Aritza Aduriza, który miał dwie sytuacje sam na sam z Adanem i powinien je wykorzystać. Bramki mogli strzelić również Laporte, Raul Garcia i Markel Susaeta ale zabrakło trochę szczęścia. No ale wobec wygranej i zdobycia kompletu punktów zbyt surowo oceniać piłkarzy ofensywnych nie należy tym bardziej że zespół stworzył dużo sytuacji podbramkowych co na pewno powinno cieszyć fanów i trenera. Nieco uwag można mieć do obrony oraz drugiej linii. Po zdobyciu bramki kontaktowej przez Betis zespół cofnął się trochę za głęboko i przez polem karnym była koszmarna dziura przez co rywale przejmowali sporo piłek wybitych przez obrońców i mogli uderzać z dystansu. Na szczęście rywale też byli na bakier ze skutecznością i nie zagrozili poważniej bramce Kepy. Niestety gol Rubena Castro obciąża w głównej mierze portero Athletic, który wypluł strzął Alexa Martineza i do piłki dopadł Ruben Castro kierując ją do bramki. Strzał obrońcy Betisu nie był ani mocny ani jakich specjalnie zaskakujący więc zachowanie Kepy jest co najmniej dziwne. Swoje dołożył również Balenziaga, który kompletnie nie kontrolował sytuacji i krył na radar Rubena Castro. Wystarczyło stać bliżej napastnika i już byłaby możliwość jeśli nie zablokowania to być może nawet uniemożliwienia mu dojścia do strzału. Pozostali defensorzy zagrali naprawdę dobrze na niewiele pozwalając zawodnikom trenera Victora Sancheza. Trochę też zawiodła asekuracja w obronie, właśnie w wykonaniu środkowych pomocników, którzy zdecydowanie za mało schodzili do boków i dublowali pozycję skrzydłowych którzy niekiedy nie byli w stanie wrócić na czas do defensywy. Generalnie nie wyglądało to źle ale należy pamiętać że to był tylko Betis a gdyby Athletic grał z o wiele bardziej klasowym zespołem to takie zaniedbania mogłyby się zakończyć stworzeniem przewagi przez rywala i stratą bramką. Na plus należy zapisać również współpracę na skrzydłach. O ile Balenziaga z Muniainem cały czas jest niemal wzorcowa to już na prawym skrzydle jeśli gra De Marcos lub Boveda z Williamsem to jest to po prostu tragicznie. W pojedynku z Verdiblancos widzieliśmy Susaetę i De Marcosa którzy współpracowali ze sobą wzorowo zarówno w obronie jak i ataku. Szczególnie dobrze wyglądało to w ofensywie gdzie obaj rozumieją się bez słów i kilka przeprowadzanych akcji powodowało że ręce same składały się do oklasków. Być może warto by było spróbować od czasu do czasu ustawienie 4-4-2 z Williamsem jako drugim napastnikiem obok Aduriza i właśnie Markelem i Ikerem na skrzydłach. Niestety Inaki jako skrzydłowy spisuje się o wiele gorzej od Susaety. Być może Valverde lub inny trener który zastąpi Mrówkę na ławce szkoleniowej Los Leones w przyszłym sezonie spróbuje takiego wariantu, szczególnie w przypadku gdyby pauzować musiał Raul Garcia etatowy ofensywny pomocnik.

Przed nami teraz niezwykle ważny mecz z Celtą Vigo. Nie ma miejsca na błędy i zwycięstwo w nim znacznie przybliży Athletic do gry w europejskich pucharach.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Kepa – De Marcos, Yeray, Laporte, Balenziaga – Benat (87' Mikel Rico), San Jose – Susaeta (77' Williams), Raul Garcia (73' Iturraspe), Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Betis: Adan – Cejudo, Mandi, Pezzella, Jose Carlos (68' Alex Alegria), Alex Martinez – Brasanac (58' Joaquin), Dani, Petros (68' Ruben Pardo), Jonas Martin – Ruben Castro.
Trener: Victor Sanchez.

 

Wynik: 2 – 1
Bramki: 53' Aduriz (karny), 60' Muniain – 63' Ruben Castro
Żółte kartki:
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 17 – 9
Strzały celne: 9 – 3
Spalone: 2 – 4
Rzuty rożne: 11 – 1
Podania: 428 – 402
Dośrodkowania: 21 – 12
Faule: 10 – 17
Widzów: 34074
Sędzia: Gonzalez Gonzalez jako główny oraz Sanchez Santos i Rubio Palomino na liniach.