Nie udało się wywieźć korzystnego wyniku z Estadio de la Ceramica. Athletic uległ na wyjeździe ekipie Villarrealu 3-1 i przewaga Żółtej Łodzi Podwodnej powiększyła się do 4 oczek na 7 kolejek przed końcem rozgrywek. Mecz był bardzo brutalny ale wyrównany a przy tym dość pechowy dla podopiecznych trenera Valverde, którzy ostatnie ok. 20 minut meczu grali z przewagą jednego zawodnika (a powinni nawet z przewagą dwóch) ale nie zdołali strzelić wyrównujących bramek. Do tego prześladował Basków spory pech bo najlepszy snajper zespołu dwukrotnie w bardzo dobrych sytuacjach stemplował poprzeczkę bramki Andresa Fernandeza a i arbiter uznał bramkę Adriana, zdobytą ze spalonego (poza tym wcześniej był faul na Raulu Garcii). Cóż, na ewentualne zwycięstwo na nad Villarrealem na wyjeździe przyjdzie nam poczekać jeszcze co najmniej kolejny sezon. A walka o miejsca dające grę w europejskich pucharach trwa dalej i staje się coraz bardziej pasjonująca.

Spotkanie było bardzo wyrównane mimo tego że początkowo to Villarreal przeważał i stworzył sobie kilka okazji bramkowych. Już w 10 minucie niesamowicie aktywny Castillejo dostał świetne podanie na wolne pole i wyszedł sam na sam z Kepą ale zszedł trochę za bardzo do boku i obrońcy zdołali zaasekurować bramkarza i wypchnąć skrzydłowego z pola karnego. W 16 minucie świetną akcją na lewej flance popisali się Roberto Soriano i Jaume Costa ale dośrodkowanie tego ostatniego wybił Laporte. Niestety ale kilkadziesiąt sekund później było już 1-0 dla gospodarzy. Ponownie dał się we znaki Roberto Soriano, Soldado i Samu Castillejo. Ten pierwszy zainicjował akcję podał do Soldado, ten do Castillejo a skrzydłowy z lewej strony wpadł w pole karne i dośrodkował na 5 metr. Tam Yeray próbował przeciąć podanie ale zrobił to tak nieszczęśliwie ze piłka trafiła w lewy słupek i poleciała na drugi gdzie stał nieobstawiony Victor Ruiz. Stoper Villarrealu spokojnie przyjął piłkę i uderzył trafiając do siatki mimi ofiarnej interwencji Alvareza oraz Kepy. Podopieczni trenera Escriby krótko cieszyli się w prowadzenia bo zaledwie 3 minuty. Athletic wywalczył rzut rożny z prawej strony, Benat dośrodkował na długi słupek gdzie stał nieobstawiony Laporte, który bez przyjęcia z wolej uderzył w dolny róg bramki obok bezradnego Andresa Fernandeza. Remis 1-1. Gospodarze niemal natychmiast próbowali odpowiedzieć i znowu wypracować jednobramkową przewagę. Po ładnych akcjach Castillejo z Soriano dwukrotnie dobra pozycję do zdobycia bramki miał Mario Gaspar ale jedno jego uderzenie było niecelne a drugie Kepa sparował na rzut rożny. W międzyczasie z drugiej strony na strzał z około 30 metrów zdecydował się Raul Garcia ale piłką w dość znacznej odległości minęła bramkę Andresa Fernandeza. Rozmach akcji Villarrealu zmniejszył się znacznie od 35 minuty kiedy z boiska zszedł kontuzjowany Castillejo. W 45 minucie meczu Athletic mógł za to wyjść na prowadzenie i strzelić rywalom gola do szatni. De Marcos dośrodkował ze skrzydła na 6 metr gdzie wyżej od rywali wyskoczył Aduriz i uderzył na bramkę. Niestety ale piłką pechowo trafiła w poprzeczkę. Jeszcze tuż przed gwizdkiem na wiwat wypalił Gaspar po kolejnej dobrej akcji oskrzydlającej w wykonaniu gospodarzy i sędzia zaprosił obie drużyny do szatni na krótki odpoczynek.

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla gości i można powiedzieć że cały plan na ten mecz legł w gruzach. Po nieudanym ataku Los Leones Villarreal poszedł z kontratakiem. Piłke na prawym skrzydle przejął Roberto Soriano, ściął do środka i świetnie wypatrzył wchodzącego pomiędzy obrońcami Bakambu (spalonego złamał De Marcos). Podanie doszło do adresata i snajper gospodarzy pognał sam na bramkę Kepy. Na linii do piłki dopadł go Yeray ale Bakambu zwiódł obrońcę i strzałem w długi róg znalazł drogę do siatki. Athletic długo nie mógł się otrząsnąć po tej stracie. Dopiero w 56 minucie Benat minimalnie niecelnym strzałem z dystansu zagroził bramce Andresa Fernandeza. Niestety 2 minuty później było już 3-1. Po rzucie wolnym bitym przez Triguerosa z lewej flanki piłka poszła na długi słupek gdzie niepilnowany był Victor Ruiz. Stoper zgrał piłkę na przeciwległy koniec bramki gdzie Adrian skierował ja do siatki. Tyle ze gol nie powinien zostać uznany z dwóch powodów. Pierwszy to taki że faulowany przez Soldado był Raul Garcia pilnujący Victora Ruiza i nasz ofensywny pomocnik nie mógł podążyć za obrońcą a po drugie przy zgraniu Ruiza, Adrian był na mniej więcej pół metrowym spalonym. Po stracie bramki na murawie pojawili się Iturraspe i Muniain. Od tego momentu Żółta Łódź Podwodna praktycznie nie istniała na boisku a Los Leones raz po raz zagrażali bramce Andresa Fernandez. Niestety brakowało przede wszystkim szczęścia bo sytuacji kilka było. W 67 minucie była szansa na bramkę kontaktową. Raul Garcia świetnie wypatrzył wychodzącego na pozycję Aduriza, podał na wolne pole a nasz snajper z linii pola karnego świetnie złożył się do strzału ale futbolówka po raz kolejny ostemplowała poprzeczkę. Chwilę później po rzucie wolnym piłkę zgrywał w polu karnym Raul Garcia ta trafiła do stojącego samotnie na 7 metrze Mikela San Jose ale nasz defensywny pomocnik oddał słaby strzał i bramkarze nie miał problemów z obroną. W 89 minucie za to Andres Fernandez mógł się popisać swoimi umiejętnościami. Z lewej strony dośrodkował Balenziaga, piłka trafiła na długi słupek do kompletnie nieobstawionego De Marcosa i tylko przytomne wyjście portero zapobiegło utracie bramki. Bramkarze skrócił maksymalnie kąt i odległości od piłki tak że Oscar nie był w stanie oddać skutecznego strzału. To była właściwie ostatnia akcja w tym meczu. Villarreal dowiózł do końca bezpieczną dwubramkową przewagę i zdobył 3 punkty.

Nie był to zły mecz Los Leones. Zabrakło trochę szczęścia pod obiema bramkami – zarówno w ofensywie jak i defensywie. Jeśli do tego dodamy błędną decyzję sędziego przy bramce Adriana to można powiedzieć że jest to apogeum pecha podopiecznych trenera Valverde. Bo sam mecz nie był zły, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Athletic grał na wyjeździe a wiadomo jak wyglądają w tym sezonie mecze naszego zespołu w delegacji. Obronę można winić jedynie za bramkę nr 2 strzeloną przez Bakambu. Właściwie to winny jest tylko De Marcos, który złamał linię spalonego i snajper gospodarzy wyszedł sam na sam. Sytuacje próbował jeszcze ratować Yeray ale rywal go ograł i pomiędzy jego nogami strzelił do siatki. Poza tym Kepa nie miał wielu okazji do interwencji a defensywa raczej solidnie prezentowała się na środku i z lewej strony. Fatalnie było z prawej gdzie grał De Marcos ale tylko dlatego ze Williams niemal w ogóle nie wracał do obrony i nie pomagał swojemu koledze przez co Oscar był często w sytuacji 2 na 1. Wszystkie groźne akcje zespołu z trenera Escriby szły właśnie tą stroną. I to jest jedyny właściwie i główny zarzut do gry Athletic w tym meczu. W ofensywie było całkiem nieźle choć mogło być lepiej. Pecha miał Aduriz, który dwukrotnie wypalił w poprzeczkę. Niezłe spotkanie rozgrywał Raul Garcia i ustawieni za jego plecami Benat oraz San Jose. Raul miał szansę na dwie asysty gdyby koledzy wykazali się większą skutecznością (Aduriz i San Jose). Benat zaliczył asystę i ładnie kierował poczynaniami ofensywnymi zespołu. San Jose zaliczył kilka dobrych odbiorów, wraz z Benatem wykluczyli Bruno Soriano i Triguerosa. Mikel miał nawet szansę na bramkę ale skiksował w 100 procentowej sytuacji. Niestety zespół nie miał skrzydeł. Williams nie dość że w obronie nie istniał to w ataku jedyne co robił to wiatr będąc kompletnie bezproduktywnym. Jeden strzał na bramkę, 3 – 4 akcje na skrzydle przez cały mecz to zdecydowanie za mało jak na zawodnika tego kalibru. Jedyne co może sobie na plus zapisać to wywalczenie czerwonej kartki dla Victora Ruiza. Lekue z kolei był kompletnie niewidoczny w ataku ale przynajmniej pomagał w defensywie Balenziadze i jakoś uzupełniali się na lewej stronie. To wystarczyło żeby rywale na tej stronie niż działali nic. Gdyby druga flanka była równie efektywna to Villarreal zapewne by tego meczu nie wygrał.

Cóż, była szansa na punkty ale niestety nie została wykorzystana. Przewaga urosła do czterech oczek ale Baskowie zapewne nie złożą broni. Szansa na rehabilitację będzie szybka bo już w najbliższy piątek czeka naszych pupili starcie z Las Palmas, które trzeba obowiązkowo wygrać gdyż grupa pościgowa chętna na zajęcie miejsc dających grę w europejskich pucharach dość niebezpiecznie się zbliżyła rywalizacja może trwać do ostatniej kolejki ligowej.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Villarreal: Andres Fernandez – Mario Gaspar, Musacchio, Victor Fernandez, Jaume Costa – Bruno Soriano, Trigueros – Roberto Sorino, Castillejo (38' Adrian) – Bakambu (71' Sansone), Soldado (76' Alvaro).
Trener: Fran Escriba

Athletic: Kepa – De Marcos, Yeray, Laporte, Balenziaga – Benat (60' Muniain), San Jose – Williams (80' Susaeta), Raul Garcia, Lekue (60' Iturraspe) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde.

Wynik: 3 – 1
Bramki: 17' Victor Ruiz, 47' Bakambu, 58' Adrian – 20' Laporte
Żółte kartki: Roberto Soriano, Bakambu, Gaspar, Soldado, Bruno Soriano, Andres Fernandez, Sansone – Benat, Laporte, Iraizoz (rezerwowy).
Czerwona kartka: 74' Victor Ruiz – bezpośrednia.
Posiadanie piłki: 48% - 52%
Strzały: 10 – 11
Strzały celne: 5 – 5
Spalone: 4 – 2
Podania: 437 – 461
Dośrodkowania: 12 – 29
Faule: 16 - 16
Widzów: ok. 18,5 tys.
Sędzia: Trujillo Suarez jako główny oraz Alvarez Moreno i Escuela Melo na liniach.