Czy Ernesto Valverde zostanie w klubie na kolejny sezon? To pytanie, jak najbardziej zasadne zadaje sobie coraz więcej fanów Los Leones. Jeszcze rok temu obawy o odejście Txingurriego ze stanowiska byłyby bezzasadne ale w ostatnim czasie staje się to coraz bardziej realne. Nawet szkoleniowiec w wywiadach zapytany o przedłużenie obecnej umowy wypowiada się niejednoznacznie. Również Josu Urrutia, prezydent Athletic, który w poprzednich sezonach emanował wręcz pewnością co do pozostania na stanowisku obecnego szkoleniowca teraz już nie jest taki pewny.

Wszystko przez oświadczenie sprzed kilku dni Luisa Enrique o zakończeniu przygody z ławką trenerską Barcelony wraz z końcem obecnego sezonu. Prasa od razu rozpętała burzę i rozpoczęła się giełda nazwisk – kandydatów do zastąpienia obecnego szkoleniowca Blaugrany. Dla Txingurriego przymierzanie go do ławki trenerskiej Katalończyków nie jest pierwszyzną bo jeszcze przed objęciem jej przez Luisa Enrique był on wymieniany w gronie kandytatów. W poprzednim roku te pogłoski nasiliły się a teraz jest jednym z głównych faworytów do objęcia schedy po legendzie Barcy. Obok niego wymieniany jest również Jorge Sampaoli trener rewelacji La Liga – drużyny Sevilli.

Równocześnie z listą kandydatów do ławki trenerskiej na Camp Nou również prasa baskijska ruszyła na poszukiwania potencjalnego następcy na ławce trenerskiej na San Mames. A lista kandydatów na to stanowisko jest całkiem ciekawa i trzeba przyznać że dla klubu mógłby to być impuls do zrobienia kolejnego kroku w stronę powalczenia o ścisłą czołówkę La Liga.

Naturalnym następcą Valverde wydaję się być Jose Angel „Cuco" Ziganda, były zawodnik i kolega z boiska Txingurriego oraz trener rezerw. Dwa lata temu przedłużył umowę z klubem do 2019 roku odmawiając jednocześnie Eibarowi, który widział go na ławce trenerskiej na Ipurua. Zna klub jak nikt inny a aż 10 jego wychowanków rozpoczynało rozgrywki w pierwszej drużynie w obecnym sezonie (Kepa, Laporte, Lekue, Vesga, Eraso, Williams, Merino, Saborit, Yeray i Villalibre). Tyle że obecny trener rezerw ostatnio miał okazję trenować zespół na poziomie La Liga aż 6 lat temu i niekoniecznie jest w stanie zapewnić odpowiedni poziom. Ma on jednak przeciwników w klubie, szczególnie w osobie Jose Marii Amorrortu z którym miał starcie rok temu kiedy zespół rezerw grał w Segunda Division a Ziganda domagał się wzmocnień i sprzeciwiał jednocześnie wypożyczaniu do innych zespołów oraz zabieraniu najlepszych zawodników wraz z pierwszą drużyną na przedsezonowe zgrupowanie co jak sugerował przeszkodziło mu optymalnie przygotować jego drużynę. Tyle że być może rzekoma niechęć Amorrortu ma inne podłoże. Ziganda świetnie spisuje się jako trener rezerw i młodych piłkarzy dla których jest prawdziwym wzorem. Doskonale uczą się przy nim inni trenerzy w klubie. Stracić tak dobrego szkoleniowca w sektorze młodzieżowym byłoby naprawdę szkoda a niekoniecznie powiodłoby mu się w pierwszej drużynie.

Potencjalnych kandydatów na ławkę trenerską Los Leones jest jeszcze dwóch. Obydwu kończą się umowy wraz z zakończeniem obecnego sezonu a ich warsztat trenerski jest obiecujący i może się sprawdzić w klubie z Kraju Basków.

Według dziennikarzy nie tylko z Bilbao ale i gazety Canarias7 mającej swoją siedzibę na Gran Canarii głównym kandydatem do objęcia schedy po Valverde jest Quique Setien. Kantabryjczykowi podobno nie jest po drodze z władzami klubu i niezbyt dobrze czuje się w Las Palmas. Tyle że władze z klubu są bardzo zdeterminowane by On pozostał i na stole znalazła się bardzo wysoka oferta jak na warunki klubu opiewająca na 2 mln euro za sezon (włączając w to pensje dla członków sztabu szkoleniowego). Tyle że ta umowa miała by obowiązywać tylko na jeden sezon natomiast Setien jeśli już chciałby podpisywać umowę to co najmniej na 2 lata. Tak więc negocjacje utknęły w martwym punkcie od stycznia i nie posunęły się na krok. Klubami które bardzo chętnie widziałyby Quique u siebie są Betis i Valencia. Również Atletico Madryt podobno rozpatruje kandydaturę Setiena na ławkę Los Colchonerros, którą po sezonie może opuścić Cholo Simeone.

Drugim kadydatem jest Argentyńczyk Eduardo Berizzo, obecny trener Celty Vigo, któremu również kończy się umowa w czerwcu bieżącego roku. Również i On ma na biurku propozycję nowego kontraktu ale póki co zwleka z jej podpisaniem. Jest uczniem Marcelo Bielsy więc dla kibiców byłby to w pewnym sensie powrót do stylu gry którym Baskowie zachwycili Europę i La Liga kilka lat temu. Co ciekawe Berizzo mimo otwartego przyznawania się do swojego „Bielsizmu" jest o wiele bardziej elastyczny od swojego mentora zarówno pod względem taktycznym jak i kadrowym bardzo chętnie zmieniając zespół pod względem taktycznym a także korzystając z szerokiej gamy dostępnych zawodników. Nie stroni od nowych rozwiązań dzięki czemu jego zespoły cały czas ewoluują.

Obaj trenerzy wydają się być idealnymi następcami Ernesto Valverde. Zespoły które trenują prezentują bardzo atrakcyjny dla oka ofensywny futbol a ponadto każdy z nich bardzo chętnie korzysta z młodych utalentowanych zawodników, których wprowadzają do dorosłego futbolu. Dla Athletic jest to niezwykle ważne gdyż zespół bazuje głównie na wychowankach ośrodka w Lezamie. Obaj tez hołdują ciężkiej pracy u podstaw w spokoju z dala od kamer i świateł reflektorów co w przypadku Athletic idealnie spełnia ich wymagania.

Przez baskijską prasę przewinęły się również inne nazwiska jak Laurent Blanc, którego niedawną wizytę w Kraju Basków powiązano właśnie z potencjalnym angażem na ławce Athletic ale raczej trudno się spodziewać by władze klubu zdecydowały się na zatrudnienie Francuza, który nie dość że jest drogi to jeszcze nie spełnia kryteriów jakimi kieruje się Josu Urrutia.