Po słabej grze i potwornych mękach jakie przeżywali na San Mames podopieczni trenera Valverde udało się wygrać z Malagą w najmniejszym z możliwych rozmiarów. Zbawcą Athletic okazał się Raul Garcia, który zamienił na bramkę rzut karny podyktowany za zagranie ręką Ignacio Camacho po strzale na bramkę Inaki Williamsa. Cóż najważniejsze są zdobyte trzy punkty tym bardziej że Los Leones mieli prawo być zmęczeni po olbrzymim wysiłku jaki włożyli w czwartkowe spotkanie z Sevilla oraz faktem że Malaga miała dwa dni dłużej na odpoczynek gdyż swój mecz ligowy w środku tygodnia z Betisem grali już we wtorek. Dzięki tej wygranej zespół z Bilbao wskoczył na 7 pozycję w tabeli wyprzedzając Eibar o dwa punkty. Martwi jednak frekwencja na San Mames która była najmniejsza w całym sezonie gdyż na trybunach zasiadło zaledwie 33438 fanów. Wprawdzie kibice starali się wspierać swoich pupili dopingiem ale trudno bez pełych trybun wygrywać mecze. O ile w kolejnym meczu na La Catedral możemy spodziewać się sporem liczby fanów gdyż przyjeżdża Real Madryt to już w kolejnych może być o wiele gorzej. Klub musi coś zrobić żeby ściągnąć więcej fanów na trybuny a i kibice muszą zrozumieć że zespół lepiej gra wtedy kiedy ma mocne wsparcie z trybun a cisza na pewno takowym wsparciem nie jest.

To był bardzo dziwny mecz. Niby cały toczył się pod dyktando gospodarzy ale to goście mieli lepsze sytuacje do zdobycia bramek i przede wszystkim mieli ich więcej. Na szczęście przyjezdni byli na bakier ze skutecznością a poza tym ich akcje to były chwilowymi zrywami spowodowanymi raczej dekoncentracją Basków niż jakimś zwrotem akcji na boisku. Zresztą niemal wszystkie te okazje miały miejsce głównie na początku pierwszej i drugiej połowy meczu a jak wiadomo Los Leones mają spore kłopoty z odpowiednim wejściem w spotkanie.

Malaga mogła i powinna otworzyć wynik meczu już w pierwszych 4 minutach gry. Najpierw Jony dośrodkował z lewej flanki w pole karne ale Charles w dogodnej sytuacji fatalnie spudłował. Później sytuacje się odwróciły i to Charles podawał a Jony główkował ale prosto w ręce Gorki Iraizoza. Ostanią akcję miał ponownie Charles, który strzelał głową po dośrodkowaniu Keko ale pika po dobiciu się od obrońcy wyszła na rzut rożny. Później już na murawie dominowali podopieczni trenera Valverde. W 9 minucie stanęli przed pierwszą szansą na zdobycie bramki. Rzut rożny wykonywał Benat, piłka doszła do nabiegającego na długi słupek Lekue, który kompletnie niepilnowany próbował uderzać z woleja ale przeniósł futbolówkę ponad bramką. To była 100% okazja do zdobycia bramki. Kolejna miała miejsce w 23 minucie kiedy Susaeta ograł na prawej flance Juankara ale na posterunku był Kameni i wygrał pojedynek ze skrzydłowym Basków. Cztery minuty później Kameni wypiąstkował niezwykle groźne dośrodkowanie Balenziagi. W 34 minucie z kolei swojego bramkarza wyręczył Luis Hernandez, który wybił centrę Inigo Lekue. W 37 minucie spotkania kolejne bardzo groźne dośrodkowanie w pole karne posłał Benat, tym razem z rzutu wolnego. Pika poszła na krótki słupek gdzie znalazł się Yeray ale zabrakło mu centymetrów by zmieścić futbolówkę w krótkim rogu bramki Malagi. Nie minęły dwie minuty a znowu mieliśmy wbitą piłkę w szesnastkę przyjezdnych. Tym razem z prawej strony zagrywał na długi słupek Williams a tam Raul Garcia złożył się do strzału nożycami i w sumie niewiele się pomylił. Gdyby trafił byłby to murowany kandydat do bramki sezonu w La Liga. Już w doliczonym czasie gry swoją okazję zmarnował Lekue, którego strzał odbił się od Demichelisa i wyszedł na kolejny już rzut rożny. 0-0 po pierwszej połowie i kibice zgromadzeni na San Mames mieli nadzieję na lepszą postawę swoich pupili w drugiej części spotkania.

W drugich 45 minutach meczu na początku fani Athletic przeżywali swoistego rodzaju deja vu z początku meczu. Znowu Malaga mocniej zaatakowało i w 50 minucie spotkanie po centrze Luisa Hernandeza w dogodnej sytuacji znalazł się Jony ale jego strzał głową w świetnym stylu sparował Gorka Iraizoz. Minutę później ponownie centra w pole karne Athletic o mało co nie zakończyła się golem bo Diego Llorente stał praktycznie niepilnowany na 5 metrze i na całe szczęście nie trafił w bramkę. W 54 minucie e końcu do głosu doszli gospodarze. Z prawej strony dośrodkował Susaeta a najwyżej w polu karnym wyskoczył Raul Garcia ale uderzył głową niecelnie. Athletic dalej atakował ale już ze słabszym skutkiem bo kolejne strzały Williamsa, Raul Garcii Laporte'a po centrach w pole karne albo były niecelne albo wpadały w ręce Kameniego. W końcu w 72 minucie zespół z Bilbao dopiął celu. Akcję przeprowadził Inaki Williams i gdy znalazł odrobinę wolnego miejsce przed polem karnym zdecydował się na uderzenie z dystansu a Ignacio Camacho ręką zmienił tor lotu piłki która zamiast w róg bramki uderzyła w słupek. Pan Alvarez Izquierdo nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Raul Garcia i Athletic prowadził 1-0 i jak się okazało wynik ten utrzymał się do końca meczu. Malaga wprawdzie próbowała doprowadzić do remisu ale czyniła to wyjątkowo nieporadnie. Athletic z kolei skoncentrował się na obronie z trudem strzelonej bramki. Trzy punkty pozostały więc na San Mames.

Ciężko jest ocenić to spotkanie. Na pewno nie było najlepsze w wykonaniu podopiecznych trenera Valverde. Tak jak napisałem na początku relacja można nawet zaryzykować stwierdzenie że było po prostu słabe i Baskowie potwornie męczyli się ze słabo dysponowanym rywalem. Na pewno jednym z głównych powodów takiej a nie innej postawy był potworny wysiłek jaki włożyli piłkarze Los Leones w czwartkowy pojedynek z Sevillą. Poza tym brakowało trochę pomysłu na wykończenie akcji. Mecz ten pokazał też jedną i najważniejszą rzecz. Williams nie był i raczej nigdy nie będzie wysuniętym snajperem bo nie potrafi się ustawiać nie mówiąc już o wykończeniu akcji, którego po prostu nie ma. Athletic musi w lecie albo poszukać napastnika jako konkurencji dla Aduriza albo dać grać na tej pozycji Sabinowi Merino, Villalibre lub też z rezerw ściągnąć Inigo Vicente Elorduya. Ewentualnie można poszukać kogoś innego. Z drugiej strony pojawia się ponownie pytanie o cel wypożyczenia Kike Soli bo od kiedy wychowanka Osasuny nie ma w klubie Aritz znacznie obniżył loty. Wracając jednak do oceny gry zespołu to poza Williamsem uwagi do gry można mieć jeszcze w stosunku do Ikera Muniaina, który zagrał o wiele słabiej niż w poprzednim spotkaniu. No ale skoro Inaki zagrał słabo to i Muniain nie miał za bardzo z kim grać. O wiele lepiej spisali się Raul Garcia i Markel Susaeta, którzy wprawdzie bez fajerwerków ale zagrali co najmniej solidnie. To samo można powiedzieć w zasadzie o każdym z pozostałych piłkarzy. Tyle że można od zawodników pokroju Laporte'a, Balenziagi, Iturraspe czy też San Jose wymagać coś więcej niż tylko solidność, szczególnie na tle takiego rywala jak Malaga. Kolejna sprawa która budzi niepokój to braki koncentracji w początkowych fazach meczu. Ekipa z Andaluzji miała trzy świetne sytuacje do zdobycia bramki już na początku meczu ale na szczęście ich nie wykorzystał. Podobnie było na początku drugiej części meczu. Przy lepszych zespołach to po prostu nie przejdzie i tutaj konieczna jest poprawa. No ale być może na świeżości i w pełnym składzie będzie to wyglądało zupełnie inaczej. Nawet musi bo najbliżsi rywale Los Leones a więc Real Sociedad czy też Real Madryt nie będą mieli litości i wykorzystają najmniejszy błąd.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Iraizoz – Lekue, Yeray, Laporte, Balenziaga – Iturraspe, San Jose – Susaeta (85' Saborit), Raul Garcia, Muniain (62' Villalibre) – Williams (77' Boveda).
Trener: Ernesto Valverde

Malaga: Kameni – Rosales, Luis Hernandez, Demichelis, Juankar – Camacho (85' Sandro Ramirez), Diego Llorente – Keko (79' En Nesiry), Fornals, Jony (73' Chory Castro) – Charles.
Trener: Marcelo Romero

 

Wynik: 1 – 0
Bramka: 72' Raul Garcia (karny).
Żółte kartki: Benat, Raul Garcia, Saborit – Fornals, Keko, Juankar, Camacho, Charles
Posiadanie piłki: 59% - 41%
Strzały: 15 – 8
Strzały celne: 3 – 2
Spalone: 1 – 2
Podania: 475 – 335
Dośrodkowania: 30 – 16
Faule: 13 - 18
Widzów: 33348
Sędzia: Alvarez Izquierdo jako główny oraz Barranco Trejo i Mendez Mateo na liniach. Cała trójka pochodzi z Katalonii.