Po emocjach związanych z Ligą Europy bardzo szybko przenosimy się na boiska Primera Division. W 23 kolejce Los Leones czeka niezwykle ciężki wyjazd na Estadio Mestalla gdzie spotkają się z 15 w tabeli Valencią. Oba zespoły można powiedzieć że są na przeciwległych biegunach. Przeżywająca olbrzymi kryzys zarówno sportowy jak i organizacyjny ekipa Nietoperzy mimo hucznych zapowiedzi przedsezonowych walczy niestety ale tylko o utrzymanie się w gronie zespołów w Primera Division. Stąd też mecze na własnym boisku są niezwykle istotne, tym bardziej że przewaga na strefą spadkową wynosi zaledwie 4 oczka. Athletic z kolei wciąż liczy się w walce o europejskie puchary i w dniu dzisiejszym wobec wyjazdowej porażki Eibaru mogą awansować tuż za plecy Villarrealu. Spotkanie jest więc niezwykle istotne dla obydwu stron i możemy spodziewać się sporych emocji. Początek meczu zaplanowano na godzinę 16.15 a poprowadzi je Pan Fernandez Borbalan.

W poprzedniej kolejce Valencia rozgrywała swój mecz w niedalekiej Andaluzji na stadionie Realu Betis skąd wywiozła bezbramkowy remis. Athletic z kolei grał na własnym stadionie z Deportivo La Coruna. Pomimo tego że jako pierwszy stracił bramkę po strzale Emre Colaka to zdołał kolejy raz odwrócić losy meczu dzięki trafieniom w drugiej połowie Muniaina oraz w 90 minucie Aritza Aduriza. Wygrana pozwoliła awansować podopiecznym trenera Valverde na 8 miejsce w tabeli ze stratą zaledwie jednego oczka do Villarrealu zajmującego lokatę dająca grę w europejskich pucharach.

W takim kryzysie ekipa Valenci nie była chyba od czasów Ronalda Koemana. Mówiąc łagodnie bałagan w klubie i zespole osiągnął chyba maksimum swoich możliwości. Pierwszą ofiarą jego padł Pako Ayestaran, który przygotowywał zespół do rozgrywek i mimo nalegania na sprowadzenie klasowych środkowych obrońców aż do końca okienka czekał na jakikolwiek transfer. Dopiero wtedy ściągnięto Garaya i Mangalę. Od dawna wiadomo że kluczem do dobrej obrony jest jej zgranie a na to nie było czasu. 20 września szkoleniowiec pożegnał się ze stanowiskiem. Po tygodniu prowadzenia zespołu przez dyżurnego ratunkowego klubu Salvadora Gonzaleza „Voro" ekipę przejął w końcu trener z nazwiskiem i odpowiednim warsztatem – Cesare Prandelli. Włoch wydawał się idealna opcja dla klubu. Miał w zasadzie wszystko czego wymagali kibice oraz zarząd. Tyle ze Prandelli nie zbawił zespołu i odszedł w niesławie pod koniec roku skłócony ze wszystkimi. Strażakiem ponownie został Voro i klub ogłosił że do końca sezonu będzie on trenerem pierwszej drużyny. Co jest nie tak z zespołem z Mestalla że mimo niezłej kadry, zaplecza pogrąża się coraz bardziej w niebyt? Odpowiedż na to pytanie nie jest prosta a raczej równie skomplikowana jak węzeł gordyjski i chyba tylko sposób Aleksandra Macedońskiego jest w stanie go rozwiązać. Długo by tutaj rozprawiać co w klubie idzie nie tak bo tam właściwie nic nie działa ale pozycja, postawa Valencii jest na pewną potężną stratą dla Primera Division, której zawsze stanowiła jedną z wizytówek. Miejmy nadzieję że zespół i klub w końcu wyjdą na prostą choć przed nimi naprawdę długa i ciężka droga. W zimowym okienku transferowym dokonano dwóch a w zasadzie trzech wzmocnie. Pierwszym z nich jest napastnik Simone Zaza o którego dopominał się jeszcze Cesare Prandelli. Snajper przyszedł ale zakotwiczył na ławce rezerwowych. Drugim nabytkiem jest Fabian Orellana, który został wypożyczony z Celty Vigo. Trzecim wzmocnieniem jest ściągnięcie z rezerw Carlosa Solera, środkowego pomocnika. I to trzeba przyznać że jest prawdziwe wzmocnienie bo wychowanek Ches świetnie wprowadził się do zespołu. Może jeszcze nie ma jakichś dużych umiejętności mimo sporego talentu ale ma niesamowitą wolę walki i przede wszystkim jemu się chce grać dla klubu i poświęcać na boisku. I to pokazuje tak naprawdę dramat Valencii, która ma zawodników z umiejętnościami ale którzy nie chcą, z małymi wyjątkami, walczyć na murawie za klub. Stała się zbieraniną piłkarzy bez charakteru a ci co przychodzą po pewnym czasie popadają w marazm jaki od dawna trawi ten klub. Najlepiej widać to po Pablo Piattim, który przed przyjściem do Valenci był świetnym skrzydłowym lub mediapunta notującym sporo asyst i bramek. W ekipie Ches przepadł a teraz w Espanyolu znowu błyszczy będąc nie tylko czołową postacią swojej nowej drużyny ale i jednym z lepszych na swojej pozycji w całej lidze. To kolejne pytanie na które nie ma odpowiedzie lub bardzo ciężko ją znaleźć. Cóż miejmy nadzieję że Los Ches opanują ten kryzys i z Voro na ławce wyjdą z niego tak szybko jak to tylko możliwe. Obecny sezon już jest praktycznie stracony i teraz zespół chroni się przed spadkiem co byłoby chyba początkiem końca tego zasłużonego klubu. Oby do tak drastycznego upadku jednak nie doszło. Żeby jednak tak się nie stało zespół musi wygrywać przede wszystkim na własnym boisku tak więc mecz z Athletic jest tak ważny dla całej ekipy. Przygotowania do dzisiejszego meczu nie obyły się jednak bez problemów. Przede wszystkim chodzi o zdrowie zawodników. Na jednym z ostatnich treningów urazu nabawił się lewy obrońca Gaya i trener Voro został z bedącym bez formy Siqueirą i nieopierzonym Lato. Na dłużej ze składu wypadli Mina i Rodrigo. Szczególnie szkoda tego pierwszego który prezentował się naprawdę nieźle i wydawało się że forma idzie w górę a zespół w końcu ma kogoś na środek ataku. Nastroje nieco poprawił powrót do treningów Enzo Pereza. Do składu po pauzie za kartki w poprzednim meczu wracają również Garay i Soler. Szczególnie waży jest powrót stopera, który w parze z Mangalą na środku wprowadza sporo spokoju i bardzo dobrze dyryguje gra kolegów. Na trybunach pozostaną Santos oraz Medran. Dziwi brak byłego pomocnika Realu Madryt (Castilli), który był wyróżniającą się postacią w środku pola drużyny i na pewno radził sobie lepiej od Enzo Pereza. Ostatecznie skład Valencii na dzisiejszy mecz wygląda nastepująco:
Bramkarze: Diego Alves, Jaume,
Obrońcy: Cancelo, Montoya, Garay, Abdennour, Mangala, Siqueira, Lato,
Pomocnicy: Parejo, Soler, Perez, Mario Suarez,
Napastnicy: Bakkali, Munir, Orellana, Zaza, Nani.
Jedyną pewną formacją wydaje się być pomoc gdzie Voro powinien wystawić trójkę Suarez, Perez i Parejo. Od jej dyspozycji zależy to czy Valencia podejmie walkę czy nie. W ofensywie powini znaleźć się Orellana z Nanim na skrzydłach. Na ostatnich treningach Valenci można było zauważyć że ćwiczone są zagrania pod Zazę i być może ten zawodnik pierwszy raz wyjdzie w podstawowym składzie. Raczej pewna jest obecność w obronie Garaya i Mangali na środku, Montoyi na prawej obronie oraz Diego Alvesa na bramce. Nieobecność Gayi skomplikowała trochę zestawienie na lewej stronie. Do wyboru są Lato oraz Siqueira i chyba ten ostatni zajmie miejsce w defensywie.

Przygotowania do meczu z Valencią mocno zostały zdeterminowane przez pojedynek z APOELem a Lidze Europy. Baskowie mogli zamknąć wynik rywalizacji w tym meczu ale niestety w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Cypryjczycy trafili na 3-2 i niestety ale mecz w Nikozji nie jest bez znaczenia i trzeba w nim walczyć na pełnych obrotach. Stąd w składzie są spodziewane spore zmiany. Na pewno będą dotyczyć lewej strony obrony bo w Kraju Basków pozostał Mikel Balenziaga i w jego miejsce w podstawowej jedenastce wskoczy ktoś z duetu Saborit – Lekue. Zresztą patrząc na listę powołanych na dzisiejszy mecz można się spodziewać nawet małej rewolucji. Do Lewantu poleciała następująca grupa piłkarzy:
Bramkarze: Iraizoz, Remiro,
Obrońcy: Boveda, Laporte, Yeray, San Jose, Etxeita, Saborit, Lekue,
Pomocnicy: De Marcos, Iturraspe, Benat, Susaeta, Mikel Rico, Eraso, Raul Garcia,
Napastnicy: Aduriz, Muniain, Williams.
W Bilbao pozostali poza Balenziagą również Villalibre oraz Elustondo.
Trener Valverde na zajęciach ćwiczył różne ustawienia i bardzo trudno stwierdzić jaka tak naprawdę wyjdzie podstawowa jedenastka. W obronie był próbowany Boveda i Etxeita. W drugiej linii Mikel Rico i Iturraspe. W ataku Susaeta i Lekue na skrzydłach oraz Eraso jako mediapunta z Williamsem w ataku. Dziennikarze stawiają bardziej na rezerwowe ustawienie i dublerów ale z drugiej strony do meczu z APOELem pozostało 4 dni a zawodnicy raczej nie są zmęczeni bo ostatnio grają co tydzień mając co najmniej 1 dzień wolnego w tygodniu.

Dzisiejszy mecz będzie wyjątkowy dla trenera Valverde. Txingurri oficjalnie stanie się trenerem, który poprowadził Basków w największej liczbie oficjalnych spotkań. W pojedynku z Valencia poprowadzi Athletic po raz 290 wyprzedzając w ten sposób wielkiego Javiera Clemente. Do końca sezonu zapewne wyśrubuje ten rekord jeszcze bardziej a być może również w kolejnym sezonie.

Ciężko wskazać faworyta tego meczu. Gdyby odbywał się na San Mames to bez wątpienia byłby nim Athletic. Baskowie bardzo kiepsko radzą sobie w delegacji i to jest na pewno wielka szansa dla ekipy gospodarzy. Z drugiej strony Mestalla nie jest wcale taką twierdzą gdzie Valencia gra jakieś super mecze. Pokazał to ostatnio Eibar wygrywając aż 0-4 co było wręcz upokorzeniem dla kibiców i zawodników. Zapewne ekipa Voro będzie się chciała zrehabilitować za tą porażkę i zagra ze zdwojoną energią by wymazać ten blamaż. Tyle że chcieć a umieć to często dwie różne sprawy. Podopieczni trenera Valverde będą zapewne czuli w nogach pojedynek z APOELem więc szanse Nietoperzy wzrastają co czyni jest minimalnymi faworytami w tym spotkaniu.

Baskowie dobrze wspominają podróże do Walencji i mecze w tym mieście. Najlepsze wspomnienia mają z 24 kwietnia 1984 roku kiedy w obecności 20 tys. swoich fanów meczem właśnie z Valencią zapewnili sobie drugi tytuł z rzędu i 24 w historii. Ostatnie pojedynki już na Mestalla również są wspominane bardzo dobrze bo Los Leones dwa razy zremisowali i raz wygrali w trzech ostatnich meczach. Miejmy nadzieję że dobra passa będzie kontynuowana.

Przewidywane składy:
Valencia: Diego Alves – Montoya, Garay, Mangala, Siqueira – Perez, Suarez, Parejo – Nani, Zaza, Orellana.
Trener: Salvador Gonzalez „Voro"

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Boveda, Laporte, Lekue – Iturraspe, San Jose – Susaeta, Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 19.02.2017 r. godz. 16.15
Miejsce: Walencja, Estadio Mestalla (poj. ok 55 tys.)
Sędzia: Fernandez Borbalan.