Można powiedzieć że w niedzielę na San Mames Los Leones upiekli dwie pieczenie przy jedym ogniu. Athletic zarówno udanie rozpoczął rundę rewanżową La Liga jak również zrewanżował się Sportingowi Gijon za niespodziewaną porażkę na inaugurację rozgrywek. Jak ważne było to zwycięstwo pokazuje fakt że niemal cała czołówka potraciła punkty i zespół trenera Valverde ma tylko 4 oczka straty do czwartego w tabeli Atletico. Sam meczu daleki był jednak od ideału bo Baskowie praktycznie przespali całą pierwszą połowę i obudzili się w drugiej przeprowadzając prawdziwy szturm na bramkę Cuellara, który zakończył się dwiema bramkami strzelonymi przez Muniaina oraz Aritza Aduriza z rzutu karnego. Wcześniej w pierwszej części meczu gola dającego prowadzenie Sportingowi dał Duje Cop, który wykorzystał rzut karny za faul Bovedy na nim samym.

O pierwszej połowie podopieczni trenera Valverde zapewne chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Baskowie grali fatalnie – bardzo wolno, przewidywalnie jakby od niechcenia bądź też z lekka lekceważąco dla przeciwnika. Niestety to się dobrze skończyć nie mogło bo Sporting przystąpił do meczu z niesamowitym animuszem i próbował skarcić gospodarzy za ich podejście do tego meczu. W 9 minucie mogło być 0-1 gdyby Cop wykorzystał dobre podanie w pole karne od Victora Rodrigueza. Na szczęście piłka po jego strzale poleciała w trybuny. W 17 minucie meczu brak koncentracji Bovedy i podanie w poprzek boiska o mało co a nie doprowadziłoby do straty i wyjścia Copa sam na sam z Gorką. Na szczęście bardzo ryzykowna interwencja Laporte'a spowodowała że sytuacja została opanowana. Gdyby Aymeric sfaulował rywala to zakończyłoby się to czerwoną kartką. W kolejnych dwóch minutach mieliśmy w końcu dwie pierwsze sytuacje Athletic ale najpierw Raul Garcia źle przyjmując piłkę zepsuł ładne podanie w pole karne a chwilę później De Marcos po rzucie rożnym strzelił niecelnie będąc na krótkim słupku. W 26 minucie po jednej ze strat Athletic w środku pola Sporting przeprowadził udaną kontrę. Carmona zagrał do Copa, który wyszedł za plecami Bovedy, wpadł w pole karne i został powalony przez wracającego za nim stopera Athletic. Sędzia wskazał na „wapno" i sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość. Basków ta bramka jakby nie wzruszyła bo wcale nie rzucili się do jakichś szaleńczych ataków. Owszem mieli większa przewagę gdyż rywale cofnęli się do obrony ale jakichś klarownych sytuacji gospodarze nie mieli. Najlepsze w nich zmarnowali Boveda, Aduriz i Lekue.

Druga połowa była o wiele lepsza i od razu było widać że Los Leones musieli mieć niezłą „suszarkę" w szatni bo na drugą część zawodnicy wyszli mocno zmobilizowani bo od razu rzucili się do odrabiania strat. Kluczem była jednak zmiana Lekue na Williamsa, który od początku robił potworne zamieszanie w szeregach obronnych rywali. Tymczasem już pierwsza akcja mogła i powinna zakończyć się bramką. Balenziaga dośrodkował ze środka boiska na prawe skrzydło, Raul Garcia zgrał na środek pola karnego do San Jose a ten bez przyjęcia uderzył na bramkę ale świetną interwencją popisał się Cuellar. Sporting przetrwał nawałnice Los Leones tylko do 50 minuty. Wtedy to kiedy próbowali wypadu pod bramkę Iraizoza Athletic wyszedł z szybką kontrą. Muniain pobiegł środkiem boiska, na połowie rywali podał do Raula Garcii, ten a lewe skrzydło do Williamsa, który z kolei dośrodkował w pole karne do wychodzącego pomiędzy obrońcami Muniaina a Iker strzałem w krótki róg pokonał bramkarza gości. 1-1 na San Mames. Zespół z Gijon po stracie bramki był w totalnej defensywie. Baskowie raz za razem z pasją atakowali bramkę Cuellara. Próbowali Raul Garcia i ponownie San Jose ale bez efektu. Centrę Benata z rzutu rożnego wybili obrońcy. W 55 minucie 100 procentową okazję miał Aduriz, który dostał doskonałą centrę w pole karne od Raula Garcii ale jego uderzenie głową z czystej pozycji wyłapał Cuellar. To powinno być 2-1. Kilka minut później Aritz zepsuł kolejną 100 procentową okazję. Tym razem z prawej strony dośrodkowywał Williams, obrońcy wybili piłkę na 11 metr gdzie kompletnie nieobstawiony był nasz środkowy napastnik. Aduriz mógł zapytać się bramkarza w który róg chce dostać bramkę a strzelił dokładnie tam gdzie rzucił się portero gości i niestety po trybunach rozległ się tylko jęk zawodu. Gospodarze momentami zamykali rywala w polu karnym w iście hokejowym zamku ale obrona jakoś sobie radziła, z lepszym lub gorszym skutkiem. Aż do 70 minuty. Muniain ograł Moi Gomeza a prawym skrzydle, wpadł w pole karne i tam został nieprzepisowo zaatakowany przez wracającego pomocnika Sportingu i Pan Clos Gomez wskazał na „wapno". Pewnym egzekutorem jedenastki był Aritz Aduriz. Po uzyskaniu prowadzenia podopieczni trenera Valverde nieco spuścili z tonu choć dalej byli stroną przeważającą. To doprowadziło do dwóch sytuacji Ismy Lopeza
ale raz zawodnik gości fatalnie spudłował a za drugim razem świetnie wyszedł Iraizoz zażegnując niebezpieczeństwo. Spotkanie zakończyła żółta kartka Raula Garcii za grę na czas.

Jak już wspomniałem za pierwszą połową podopieczni trenera Valverde powinni dostać porządną burę. Grali wolno, przewidywalnie jakby od niechcenia. Za to w drugiej wszystko funkcjonowało jak w zegarku. Tyle że tak grać nie można bo po pierwsze zlekceważenie przeciwnika jest niedopuszczalne a po drugie mecz ma dwie połowy równie ważne i trzeba je grać z co najmniej takim samym zaangażowaniem. Trochę trudno zrozumieć posadzenie a ławce Williamsa i powtórzenie manewru z Atletico a więc wystawienie na lewym skrzydle Lekue. Inigo ma zbytnie wahania formy by na trwale zagościć w pierwszej jedenastce i wciąż za mało doświadczenia. Poza tym rzucanie go po wszystkich możliwych pozycjach też nie jest zbytnio dobre. Oscar de Marcos zanim trafił na prawą obronę gdzie w końcu gra na miarę swoich możliwości grał również gdzie tylko się dało co niestety nie sprzyjało wypracowaniu odpowiednich schematów gry. Owszem uniwersalni zawodnicy są dobrzy i przydatni w każdym zespole ale rzucani po pozycjach nie będą grali optymalnie. A niestety Lekue gra u Txingurriego na obydwu skrzydłach i bokach obrony co jest trochę za dużo jak na młodego i dopiero wchodzącego do zespołu piłkarza. Wciąż w słabej dyspozycji jest Aduriz, który popisowo spartolił dwie doskonałe okazje, które jeszcze rok temu wykończyłby skutecznie nawet z zamkniętymi oczami. Nieco słabiej niż normalne zagrał Benat ale nasz rozgrywający niedawno był kontuzjowany. Świetną formą za to błysnęli Muniain i Williams. Ten pierwszy strzelił wyrównującą bramkę i wywalczył rzut karny a drugi miał asystę oraz robił z defensorów rywali wiatraki z pożytkiem dla zespołu bo gdyby koledzy wykorzystali wszystkie sytuacje jakie zostały stworzone z jego udziałem to wynik byłby o wiele wyższy. Fatalnie zagrała obrona Los Leones, która popełniała spore błędy. Dotyczy to głównie dwójki stoperów. Eksperyment z Bovedą na środku jest co najmniej ryzykowany i może czas go w końcu zakończyć a nie brnąć dalej. Całe szczęście że wróci Yeray a wkrótce również Etxeita bo Eneko to momentami prawdziwa tykająca bomba. Pozostali piłkarze spisali się co najmniej poprawnie a na ich ocenę, która byłaby zdecydowanie wyższa rzutuje potwornie słaba pierwsza połowa meczu.

Inauguracja rundy rewanżowej przebiegła więc naprawdę pomyślnie i udało się zrewanżować rywalom za przegraną w pierwszej kolejce ligowej obecnego sezonu. Teraz przed ami starcie na wyjeździe z Barceloną gdzie wywalczenie punktów będzie graniczyło z prawdziwym Mission Impossible. Na Nou Camp Athletic musi zagrać dwie doskonałe połowy.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Iraizoz – De Marcos, Boveda, Laporte, Balenziaga – Benat (72' Iturraspe), San Jose – Raul Garcia (90' Mikel Rico), Muniain, Lekue (46' Williams) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Sporting: Cuellar – Lillo, Babin (35'Sergio Alvarez), Amorebieta, Canella (76' Burgui) – Xavi Torres, Victor Rodriguez – Isma Lopez, Carmona – Duje Cop, Viguera (62' Moi Gomez).
Trener: Joan Francesc Ferrer „Rubi"

Wynik: 2 – 1
Bramki: 50' Muniain, 71' Aduriz (karny) – 27' Duje Cop (karny).
Żółte kartki: Aduriz, Raul Garcia, Williams, Mikel Rico – Amorebieta, Canella, Carmona, Xavi Torres, Moi Gomez
Posiadanie piłki: 65% - 35%
Strzały: 11 – 5
Strzały celne: 6 – 3
Spalone: 6 – 2
Podania: 491 – 270
Dośrodkowania: 31 – 8
Faule: 11 - 22
Widzów: 41657
Sędzia: Clos Gomez jako główny oraz Aguilar Rodriguez i Martinez Nicolas na liniach.