Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie na San Mames pomiędzy Athletic a Deportivo Alaves. Kibice mogą być zawiedzeni bo obejrzeli raczej średnie widowisko. Obie drużyny niby starały się, niby próbowały trafić do siatki ale piłka nie chciał wpaść. Zespół z Vitorii potwierdził że jest w dobrej formie a ich wyniki nie są przypadkiem tylko efektem świetnej pracy, szczególnie w obronie. Po zespole trenera Valverde, mimo dość licznych zmian było widać morderczy mecz z Barceloną zakończony niewiele ponad 60 godzin wcześniej, trochę brak zgrania oraz formy niektórych rzadziej grających zawodników czy też powracających po kontuzjach. Szkoda jednak straconych punktów na własnym boisku.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili Baskowie w 7 minucie. Centrował w pole karne Aritz Aduriz a strzelał Raul Garcia, niestety w środek bramki i Ortola nie miał problemów z wyłapaniem futbolówki. Kolejna akcja, która miała szansę zakończyć się bramką miała miejsce w 15 minucie. Benat dośrodkował na krótki słupek, Aduriz przedłużył na długi a tam Laporte w 100 procentowej sytuacji fatalnie spudłował. Alaves starało się odpowiadać szybkimi kontrami w których główne role pełnili szybcy Toquero oraz Ibai Gomez. Ibai kilka razy popisał się świetnymi centrami w pole karne z których na szczęście rywale nie potrafili zrobić pożytku (Camarasa, Deyverson) albo bardzo dobrze interweniowali defensorzy Athletic. W 33 minucie spotkania kontuzji doznał Kepa Arrizabalaga i na boisku pojawił się Gorka Iraizoz. Cztery minuty później Alaves powinno prowadzić. Elustondo próbował wybić piłkę atakującemu zawodnikowi rywali ale zrobił to tak nieszczęśliwie że podał za plecy naszych stoperów gdzie dopadł futbolówkę Camarasa i pognał sam na bramkę Gorki Iraizoza. Na szczęście pomocnikowi Deportivo zabrakło szczęścia i mimo wywiedzenia w pole Gorki trafił w słupek a obrońcy Los Leones wybili piłkę daleko od bramki. W końcówce pierwszej połowy okazje do zdobycia bramki mieli jeszcze Susaeta oraz Laporte z rzutu wolnego ale ten pierwszy spudłował z dystansu a Aymeric trafił wprost w ręce bramkarza.

 

W drugiej połowie zespoły poszły na wymianę ciosów i zespoły szybko przenosiły się między obydwoma polami karnymi. Tyle że wraz z czasem Athletic słabł i końcówka bardziej należała do gości. W 50 minucie centrę Aduriza do Raula Garcii wybił jeden z obrońców na rzut rożny. W odpowiedzi Alaves przeprowadziło ładna akcję na skrzydle po którym podanie na 7 metr dostał Camarasa ale jego strzał był niecelny. Po chwili mieliśmy już akcje z drugiej strony. Nawet podwójną bo najpierw niebezpieczną centrę z rzutu rożnego posłał Susaeta ale poradzili sobie z nią obrońcy a za chwilę ten sam zawodnik podawał Adurizowi w pole karne, który spartolił dogodną okazję do strzelenia gola. W 68 minucie fatalny błąd popełnił Laporte na własnej połowie, Deyverson przejął futbolówkę tuz przy linii końcowej i pognał sam na bramkę ale na szczęście jego strzał obronił Gorka Iraizoz. Trzy minuty później kolejną akcję zepsuł Aduriz, który dostał podanie w pole karne ale zamiast na oddaniu strzału koncentrował się na tym by wypracować rzut karny co ostatecznie zakończyło się niepowodzeniem. W 83 minucie po rzucie rożnym dla Alaves bliski trafienia był Feddal ale minimalnie chybił. To było na tyle emocji w tym meczu. W samej końcówce Los Leones wywalczyli jeszcze 2 rzuty rożne ale nie udało się ich zamienić na gole.

 

Już po raz drugi w spotkaniach derbowych z niżej notowanym przeciwnikiem Athletic stracił punkty. Ostatnio oczko wywiozła Osasuna. Co ciekawe Los Leones wygrali z o wiele wyżej notowanymi ekipami z Eibar i Sociedad. Alaves potwierdziło że ma jedną z najlepszych defensyw w La Liga i jest wymagającym przeciwnikiem. Do piłkarzy Los Leones trudno się przyczepić. Można by było to zrobić w przypadku ofensywy ale zarówno Aduriz jak i Raul Garcia byli zmęczeni meczem z Barceloną gdzie musieli się sporo nabiegać. Benat z kolei wrócił po kontuzji i też trudno wymagać żeby był w niewiadomo jak wysokiej formie. Obrona wprawdzie nie uniknęła błędów ale mecz zakończył się na zero z tyłu co na pewno jest na plus. Trudno wyróżnić któregokolwiek z piłkarzy bo mecz był raczej średni. No może będzie to Gorka Elustondo, który zagrał na nietypowej dla siebie pozycji prawego obrońcy i trzeba przyznać że poradził sobie naprawdę dobrze. Bronił, włączał się do ataku, nieźle dośrodkowywał. Na pewno jest to kolejny atut wychowanka Sociedad i argument za pozostaniem w zespole.

Martwi trochę kontuzja Kepy Arrizabalagi, który musiał zejść z murawy jeszcze w pierwszej połowie meczu zastąpiony przez Gorkę Iraizoza. Pierwsze badania wykazały naderwanie II lub III stopnia mięśnia czworogłowego uda. Późniejsza diagnoza to potwierdziła i według sztabu medycznego absencja może potrwać od 6 do nawet 8 tygodni. Tak więc wygląda na to że Los Leones będą musieli poradzić sobie bez swojego podstawowego goalkeepera aż do początku marca. Władze klubu od razu skontaktowały się z Levante w sprawie wypożyczonego do ekipy Granotes Alexa Remiro, który zbierał doskonałe recenzje grając w poprzednim sezonie w rezerwach pod wodzą trenera Zigandy a obecnie grzeje ławkę na Ciutat de Valencia. Odpowiedź władz Levante na razie nie była pozytywna gdyż sami muszą znaleźć ewentualne zastępstwo. Być może w najbliższych dniach sprawa się wyjaśni ale jeśli już dojdzie do skrócenia wypożyczenia to zapewne trzeba będzie zapłacić Levante odszkodowanie.. Na razie do zespołu zostanie dołączony Unai Simon.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Kepa (35' Iraizoz) – Elustondo, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat, Mikel Rico (57' San Jose) – Susaeta (57' Williams), Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Alaves: Ortola – Kiko Femenia, Laguardia, Feddal, Raul Garcia – Marcos Llorente, Manu Garcia, Camarasa (90' Dani Torres) – Toquero (74' Katai), Deyverson, Ibai Gomez (75' Edgar Mendez).
Trener: Mauricio Pellegrino

 

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Mikel Rico, Aduriz – Laguardia, Feddal, Deyverson, Manu Garcia
Posiadanie piłki: 60% - 40%
Strzały: 15 – 11
Strzały celne: 4 – 4
Dośrodkowania: 40 - 18
Spalone: 1 – 5
Podania: 497 – 341
Faule: 10 - 13
Widzów: 42182
Sędzia: Del Cerro Grande jako główny oraz Yuste Jimenez i Alvarez Canton na liniach. Cała trójka pochodzi z Madrytu.