Trzynasta kolejka La Liga i pierwszy mecz w tym sezonie jaki Baskowie rozegrają w poniedziałkowy wieczór, będący jednocześnie zamknięciem weekendowych zmagań w Primera Division. Rywalem będzie Las Palmas a więc przeciwnik niezwykle ciężki bo ekipa która jak dotąd nie zaznała smaku porażki na własnym terenie. Los Amarillos po wodzą trenera Quique Setiena mierzą w tym sezonie bardzo wysoko i kto wie czy nie będą walczyć o strefę pucharową. Tak więc mogą być bezpośrednim rywalem Los Leones stąd ewentualne zwycięstwo podopiecznych trenera Valverde mocno przybliżałoby Athletic do zajęcia dobrego miejsca w kontekście ataku na pozycje dające grę w europejskich pucharach. Tyle że o tym samym myślą piłkarze z Wysp Kanaryjskich. Tak więc szykują się nam naprawdę spore emocje na Estadio de Gran Canaria. Początek spotkanie w poniedziałek o godzinie 20.45.

W poprzedniej kolejce o wiele lepiej spisali się podopieczni trenera Valverde, którzy pokonali u siebie Villarreal po bramce Raula Garcii. Na przeciwległym biegunie było Las Palmas, które wyjechało do Andaluzji na mecz z Betisem i wyprawa ta zakończyła się porażką 0-2 po golach Bruno Gonzaleza i Mandiego, którym każdorazowo asystował weteran i legenda Verdiblancos – Joaquin.

 

Po poprzednim sezonie kiedy Quique Setien objął Las Palmas i utrzymał zespół w elicie w kolejnych rozgrywkach apetyty władz klubowych są o wiele większe. Drużyna po awansie została ustabilizowana pod względem kadrowym i finansowym. Szkoleniowiec nie tylko bardzo dobrze poznał drużynę ale i odcisnął wyraźne piętno na grze piłkarzy, którzy okazali się niezwykle pojętnymi uczniami. Los Amarillos grają niezwykle intensywną i bardzo techniczną piłkę potrafiąc narzucić swój styl każdemu rywalowi. O ile w defensywie jest ona czasami zbyt radosna to odbijają sobie to w ataku gdzie mnogość rozwiązań którymi potrafią zaskoczyć swoich rywali. Co najważniejsze Las Palmas w dużej mierze opiera swój skład o wychowanków. W obecnym składzie jest ich aż 13 i ustępują pod tym względem tylko Athletic i drugiemu w tej klasyfikacji Realowi Sociedad. Być może w składzie byłoby ich więcej ale w klubie wychodzą z założenia że nic nie będzie robione na siłę i trzeba zachować pewne proporcje. Oczywiście pierwszeństwo maja piłkarze cantery ale jeśli nie są na tyle dobrzy by rywalizować na poziomie La Liga to zostają wypożyczeniu lub po prostu opuszczają klub i wzmacnia się wtedy innymi graczami. Tak też było podczas letniej pretemporady. W zespołu odeszli wychowankowie Nauzet Aleman i Jesus Valentin oraz kilku mniej znaczących piłkarzy a w ich miejsce wykupiono po wypożyczeniu bardzo utalentowanego urugwajskiego środkowego obrońcę Mauricio Lemosa, napastnika Marko Livaję, dwójkę bocznych obrońców Brazylijczyka Michela i Portugalczyka Heldera Lopesa. O dobrej kondycji finansowej klubu najlepiej świadczy ostatni transfer dokonany w letnim okienku transferowym. Do zespołu z Milanu na zasadzie wolnego transferu trafił ofensywny pomocnik Kevin Prince Boateng. Jest to niewątpliwie najgłośniejsze nazwisko od lat jakie grało w barwach ekipy z Gran Canarii zaraz po legendzie klubu Valeronie. Jednak najważniejsze jest utrzymanie trzonu zespołu, który tworzą właśnie wychowankowie choć nie było to łatwe bo na Roque Mesę oraz Tanę zakusy robił opiekun Sevilli Jorge Sampaoli ale po pierwsze sami zawodnicy nie naciskali na transfer a po drugie okoniem stanął Prezydent klubu Miguel Angel Ramirez. I trudno się dziwić wszak doskonała szkółka Las Palmas to w dużej mierze projekt obecnego szefa klubu, który objął władzę w 2005 roku kiedy Los Amarillos spadło w otchłanie Segunda B Division i wyciągnął klub z finansowego i organizacyjnego bagna aż do awansu do La Liga. Zresztą Pan Ramirez, czemu trudno się dziwić lubi chwalić się szkółką Las Palmas, która jak twierdzi wypracowuje zawodników ze specyficznym DNA, które wiąże z klubem bardziej niż gdzie indziej. Gdy jego klub awansował do Primera Division nie zdecydował się na jakieś radykalne wzmocnienia stwierdzając że wierzy we własny system szkolenia młodzieży i innowacyjne podejście do treningów w ośrodku z czego jest dumny ale zdaje sobie również sprawę z faktu jak trudno będzie z takim składem w którym jest aż 16 wychowanków rywalizować w najlepszej lidze na świecie. Podobno to właśnie prezydent klubu jest autorem motta szkółki Las Palmas które brzmi „Musisz zasnąć z piłką i obudzić się z książkami", co ma oznaczać że liczy się nie tylko to co zawodnicy mają w nogach ale również to co w głowach. Można zaryzykować stwierdzenie że filozofia ta jest bardzo tożsama z tą jaka kierują się w klubie z Bilbao. Być może też dlatego zespół gra tak a nie inaczej i łatwo było trenerowi Setienowi dotrzeć do zawodników zaszczepiając im swoje pomysły. Dzięki temu też klub może się ciągle rozwijać raczej bez potrzeby martwienia się o swoją przyszłość. Z ewentualnymi brakami w kadrze i potencjalnymi plagami kontuzjami też nie powinno być problemów bo będzie kim zastąpić nieobecnych. Zresztą trener Setien ma do dyspozycji bardzo szeroką kadrę pierwszej drużyny i praktycznie po dwóch niemal równorzędnych zawodników na każdą pozycję. W meczu z Athletic zabraknie jedynie lewego obrońcy Daniego Castellano ale jest odpowiednie zastępstwo w sobie Heldera Lopesa. Niepewny jest również występ Kevina Prince Boatenga, który nie dokończył jednego z treningów z powodu urazu i nie wiadomo czy zdążył się wyleczyć na czas. No pytanie czy mając tak szeroką kadrę Setien zdecyduje się w razie czego zaryzykować zdrowiem swojej gwiazdy. Trener Las Palmas preferuje bardzo ofensywną taktykę z tylko jednym defensywnym pomocnikiem i aż pięcioma zawodnikami typowo ofensywnymi, którzy bardzo często zmieniają się pozycjami stąd tak atrakcyjny sposób gry, który naprawdę ogląda się z wielką przyjemnością. W takim samym ustawieniu zespół powinien wyjść przeciwko Baskom. W bramce pojawi się zapewne Javi Varas. W obronie zagrają Bigas i Lemos wsparci po bokach Michelem i Helderem Lopesem. Funkcję jedynego defensywnego pomocnika trener powierzy zapewne Roque Mesie. Przed nim formację ataku powinni stworzyć Tana i Vera na środku oraz Momo z Boatengiem na skrzydłach. Jeśli były zawodnik Milanu nie zdąży się wyleczyć to jego miejsce powinien zając Nabil El Zhar. Funkcję jedynego wysuniętego napastnika będzie pełnił Araujo.

 

Mecz z Sassuolo nie zakończył się niestety bez strat. Z urazem zszedł z boiska Williams, który nie dotrwał do końca spotkania. Potężny kopniak jaki otrzymał na początku spotkania w łydkę dawał o sobie znać coraz bardziej i niestety uniemożliwiał grę. Drugim poszkodowanym byłe Mikel Rico, który pojawił się na boisku w drugiej połowie spotkania. W jednym ze starć z rywalem doznał urazu mięśnia i jego występ na Wyspach Kanaryjskich jest wykluczony. Ale to nie koniec kłopotów zespołu bo w sobotę treningu nie dokończyli Sabin Merino i Inigo Lekue. Ten pierwszy jak się okazało po informacji sztabu medycznego zgłosił po meczu z Sassuolo problemy z plecami ale uznano że po dniu wolnym jaki dostali zawodnicy w piątek na zajęciach w sobotę podejmie próbę ćwiczenia wraz z kolegami. Niestety ból z czasem stał się coraz większy i Sabin musiał zejść wcześniej do szatni. Raczej nie będzie zdolny do gry w poniedziałkowy wieczór. Ostatni z niedysponowanych po meczu Ligi Europejskiej a więc Inigo Lekue zgłosił niewielki dyskomfort ale jego występ raczej jest niezagrożony bo w sobotę trenował wraz z całym zespołem. Tradycyjnie już brak będzie Oscara de Marcosa, który ma sporego pecha. Na sobotniej konferencji prasowej trener Valverde ujawnił że zapalenie mięśnia spowodowało obrzęk wokół kości i być może zawodnika ujrzymy na boisku dopiero po Świętach. Jak wyjaśnił trener rekonwalescencja przebiegała dobrze i zawodnik nawet powoli rozpoczął ćwiczenia z piłką ale w pewnym momencie powrócił ból i kolejne badania wykazały powstanie ww. obrzęku. O wiele większe szanse na powrót przed przerwą w rozgrywkach daje trener Anderowi Iturraspe, który już rozpoczął bieganie i lekarze stwierdzili że rehabilitacja przebiega szybciej niż zakładali. Tak więc Txingurri ma sporo kłopotów i niestety mało czasu na wymyślenie czegoś by nie tyle co zaskoczyć Quique Setiena ale po prostu powalczyć o punkty na Estadio de Gran Canaria. Po niedzielnym treningu zdecydował się na zabranie na pokład samolotu następującej grupy piłkarzy:
Bramkarze: Kepa, Iraizoz,
Obrońcy: Boveda, Yeray, Laporte, Balenziaga, San Jose, Etxeita, Saborit, Lekue,
Pomocnicy: Benat, Susaeta, Raul Garcia, Elustondo, Vesga, Eraso,
Napastnicy: Aduriz, Muniain, Williams.
Powołania dostali Williams i Lekue a więc wygląda na to że co najmniej jeden z nich jest zdolny do gry a co do drugiego decyzja zapadnie dopiero przed meczem gdyż powołania otrzymało aż 19 zawodników. Skład, który wyjdzie na mecz z Las Palmas nie powinien się specjalnie różnić od tego jaki widzieliśmy w czwartek. Jedyne zmiany jakie według dziennikarzy mogą zostać dokonane to wymiana całej prawej flanki a więc Susaeta za Williamsa oraz Boveda za Lekue. Akurat wejście Mikela za Williamsa może być dobrym posunięciem gdyż jeśli chodzi o wsparcie obrony oraz dośrodkowania to Susaeta jest bez wątpienia lepszy pod tym względem od Inakiego.

 

Faworytem spotkania na Estadio Gran Canaria są gospodarze. Ekipa trenera Quique Setiena nie przegrała jeszcze na własnym obiekcie w tym sezonie. Nawet lider tabeli Real Madryt wywiózł stąd zaledwie remis. Zespół z Wysp Kanaryjskich gra u siebie naprawdę świetnie i może pokonać każdego. Niewątpliwym atutem gospodarzy będzie również większa świeżość zawodników którzy ostatni mecz zagrali półtorej tygodnia temu z Betisem na wyjeździe. To jest sporo czasu na odpowiednie przygotowanie zespołu i przede wszystkim wypoczynek. Baskowie są po czwartkowym wyczerpującym spotkaniu z Sassuolo, które było rozgrywane w iście szaleńczym tempie, co na pewno nie pozostanie bez wpływu na formę zespołu. Statystyka również nie jest sprzymierzeńcem ekipy Athletic. Wprawdzie na Estadio Gran Canaria rozegrali dotychczas tylko jeden mecz i go zremisowali 0-0 w poprzednim sezonie to ogólna statystyka nie jest zbyt korzystna dla nich. Na poprzednim stadionie Insular odnieśli tylko sześc zwycięstw w 33 spotkaniach. Dwa razy więcej na swoim koncie mają gospodarze. Najczęstszym rezultatem jaki padał był jednak remis który zanotowano aż 15 razy. Wliczając w to ostatnie spotkanie w poprzednim sezonie to w sumie trzy poprzednie mecze zakończyły się remisami. Ostatnią wygraną nad Athletic gospodarze zanotowali 9 kwietnia 1998 roku kiedy to na dwie bramki Koke Contrerasa oraz jedną Narciso Rodrigueza odpowiedział trafienie Peio Uralde. Los Leones wygrali rok wcześniej 2-1 pod wodzą Iribara a bramki strzelali Felix Sarriugarte oraz Fernando „Txirri" Quintanilla dla gości i Juani dla gospodarzy. Athletic ma również bardzo dobre wspomnienia ze starego Estadio Insular. 1 maja 1983 roku właśnie tutaj świętował swój siódmy tytuł Mistrza Hiszpanii po zwycięstwie 5-1 nad gospodarzami, kończąc tym samym okres 27 lat bez zwycięstwa w rozgrywkach ligowych.

 

Przewidywane składy:

Las Palmas: Varas – Michel, Lemos, Bigas, Lopes – Mesa – Boateng/Zhar, Tana, Viera, Momo – Araujo.
Trener: Quique Setien

Athletic: Kepa – Boveda, Yeray, Laporte, Balenziaga – Benat, San Jose – Susaeta, Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Data: 28.11.2016 r. godz. 20.45
Miejsce: Las Palmas, Estadio De Gran Canaria (poj. ok 31 tys.)
Sędzia: Alvarez Izquierdo