Bezbramkowym remisem zakończył się mecz na Cornella El Prat. Ani Espanyol ani Atletic nie strzelili bramek a kibice wręcz usypiali a trybunach bo spotkanie zdecydowanie rozczarowało. O wiele bardziej zawiedzeni mogą być gospodarze, którzy wystąpili w najmocniejszym składzie i tak naprawdę nie zagrozili poważnie bramce Los Leones. Jest to tym bardziej porażka Los Pericos bo zespół z Bilbao wystąpił w mocno eksperymentalnym zestawieniu, szczególnie w defensywie gdzie zabrakło Aymerica Laporte a na ławce zawody rozpoczął Oscar de Marcos. W sumie w porównaniu do pojedynku z Genkiem było aż siedem zmian. Trener Valverde przyjechał po remis, tak też ustawił zespół i osiągnął to co chciał po wyczerpującym meczu z Genkiem. Bo punkt na ciężkim dla Athletic terenie, na którym w ciągu osiemnastu lat zespół przegrał aż 13 razy, na pewno jest bardzo cenny.

Jak już wspomniałem spotkanie mocno rozczarowało, szczególnie jeśli chodzi o gospodarzy, którzy zagrali po prostu beznadziejnie, mimo że zagrali w najsilniejszym składzie i byli świeżsi od swoich rywali mając kilka dni odpoczynku więcej. Mimo tego że częściej atakowali, przeważali to tak naprawdę nie stworzyli sobie żadnej 100 procentowej sytuacji. Wprawdzie Kepa był zmuszony kilka razy interweniować ale raczej trudno powiedzieć żeby były to jakieś spektakularne interwencje. Espanyol miał jedną, może dwie sytuacje do zdobycia bramki w całym meczu. Jedną z nich w 20 minucie kiedy z lewej strony dośrodkował Jurado ale Hernan Perez będąc sam przed pustą bramką nie trafił w piłkę oraz w samej końcówce meczu kiedy po centrze z rzutu wolnego w pole karne główkował Caicedo ale trafił wprost w Kepę. Athletic w pierwszej części meczu ani razu nie zagroził bramce strzeżonej przez Diego Lopeza. Dopiero w drugiej połowie podopieczni trenera Valverde wypracowali sobie w sumie dwie dogodne sytuacje z których mogły paść gole. Pierwszą już na początku kiedy to Vesga dośrodkował na długi słupek gdzie jakimś cudem Boveda nie dał rady wykończyć podania. Drugą, jeszcze lepszą miał Aduriz, który wyszedł praktycznie sam na sam z bramkarzem po podaniu Mikela Rico ale fatalnie spudłował. W drugiej połowie poza uderzeniem Caicedo, próżno było szukać zagrożenia pod bramką Kepy po akcjach Espanyolu.

 

Punkt na pewno cieszy, gorzej już ze zdrowiem zawodników. W pierwszej połowie urazu głowy doznał Balenziaga i wydawało się że będzie musiał zejść z boiska ale na szczęście lekarzom udało się zatamować spore krwawienie i zawodnik do końca meczu paradował po murawie z potężnym plastrem w okolicach łuku brwiowego i czoła. Mniej szczęścia miał za to Etxeita, który w jednej z interwencji doznał bolesnego urazu mięśnia obszernego przyśrodkowego prawej nogi i musiał zejść z boiska zastąpiony przez De Marcosa. Na razie nie wiadomo jak długo zawodnik będzie niedostępny do gry ale uraz jest dość nieprzyjemny. Na razie zawodnik trenuje osobno.

Jak już wspomniałem trener Valverde przyjechał do Barcelony aby nie przegrać i tak też ustawił swój zespół. Plan został zrealizowany bo remis nie jest złym wynikiem. Szczególnie jeśli popatrzymy na skład jaki zagrał w tym spotkaniu. Mocno eksperymentalny to mało powiedziane bo linia środkowa grała pierwszy raz w takim zestawieniu. Jeszcze gorzej prezentowała się pod tym względem obrona, szczególnie po zejściu z murawy Etxeity. Boveda słabo spisuje się w obronie mając za partnera na środku w osobie Aymerica Laporte a tutaj musiał grać wraz z nieopierzonym Yerayem Alvarezem. I o dziwo to właśnie młody Yeray dowodził całą defensywą a nie jego starszy i bardziej doświadczony kolega. Był to zdecydowanie najlepszy zawodnik Los Leones, niezwykle pewny w interwencjach, dobrze ustawiający się i potrafiący wyczuć rywali. Defensywa popełniła może 2 – 3 błędy ale nie skutkowały niczym groźnym dla zespołu. Można zaryzykować stwierdzenie że była lepsza niż pod kierunkiem Laporte'a. Póki co jest to prawdziwe objawienie w szeregach Athletic. Szansę gry w tym spotkaniu dostał także Vesga i trzeba przyznać że trudno mieć do niego większe uwagi. Kilka razy stracił piłkę ale też kilka razy świetnie zaasekurował swoich kolegów z tylnej formacji ratując zespół przed niebezpieczeństwem. Na pewno był to udany występ szczególnie na tle swoich kolegów z zespołu. W sumie każdy z zawodników wypełnił swoje zadanie bo zespół osiągnął zamierzony cel i zrealizował taktykę i wytyczone przez trenera zadanie a o to przecież chodziło.

Teraz przed niemi niemal dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji. Powołanie do kadry La Furia Roja dostał Aritz Aduriz. Na zgrupowanie U-21 pojechali z kolei Inaki Williams oraz Kepa Arrizabalaga i do przyszłego tygodnia nie będą brali udziału w treningach wraz zresztą zespołu. A plan zajęć nie jest zbyt napięty gdyż trener chce dać zawodnikom jak najwięcej odpocząć przed kolejnym maratonem, który skończy się dopiero przed Świętami Bożego Narodzenia. Zawodnicy w tym tygodniu będą mieli lżejsze zajęcia i aż trzy dni wolnego w tym weekend oraz przyszły poniedziałek. Przygotowania do pojedynku z Villarrealem zaczną się dopiero od wtorku.

Mecz z Espanyolem pomimo nie strzelenia żadnej bramki był pod pewnym względem wyjątkowy dla Aritza Aduriza. Po raz pierwszy w swojej karierze miał okazję wystąpić w oficjalnym jako kapitan zespołu.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Espanyol: Diego Lopez – David Lopez, Diego Reyes, Arron Martin – Hernan Perez, Jurado – Javi Fuego, Victor Sanchez – Baptistao (85' Reyes), Gerard Moreno, Pablo Piatti (63' Caicedo).
Trener: Quique Sanchez Flores

Athletic: Kepa – Boveda, Etxeita (36' De Marcos), Yeray, Balenziaga – Eraso, Mikel Rico, Vesga – Williams, Aduriz (61' Raul Garcia), Sabin Merino (71' Muniain).
Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Fuego – Eraso, Mikel Rico
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 6 – 4
Strzały celne: 3 – 0
Rzuty rożne: 5 – 3
Spalone: 3 – 3
Podania: 471 – 432
Faule: 13 – 11
Dośrodkowania: 24 – 22
Widzów: 22835
Sędzia: Trujillo Alvarez jako główny oraz Alvarez Moreno i Escuela Melo na liniach.