Zapominamy o Lidze Europy, szczególnie o fatalnym występie z Sassuolo i wracamy do La Liga gdzie trzeba zdobywać kolejne punkty. Przed nami bardzo pracowity tydzień gdyż czekają nas aż trzy kolejki ligowe nr 4, 5 i 6. Zaczynamy go na San Mames gdzie rywalem będzie Valencia CF. rywal niewygodny i bardzo zdeterminowany by przerwać złą passę, która nie pozwoliła na zdobycie nawet jednego punktu od początku sezonu. Niewiele lepsi są Baskowie, którzy zainkasowali jak na razie zaledwie 3 oczka zdobywając je tydzień temu w La Corunii. Los Leones potrzebują kolejnych oczek, które trzeba zdobywać przede wszystkim na własnym obiekcie. Poza tym muszą się zrehabilitować katastrofalny występ na stadionie Mapei w Reggio Emillia we Włoszech. Miejmy więc nadzieję że jest to zapowiedź sporych emocji jakie będą dzisiaj na La Catedral w Bilbao. Początek spotkania o godzinie 16.15 i poprowadzi je Pan Gil Manzano.

W poprzedniej kolejce zespół Los Ches zmierzył się na własnym stadionie z ekipa Betisu. Po bardzo ciekawym meczu w dość pechowych okolicznościach przegrał 2-3 po zwycięskiej bramce Rubena Castro już w doliczonym czasie gry. Wcześniej Valencia grając w 10 po czerwonej kartce dla Enzo Pereza wyprowadziła ze stanu 0-2 (bramki Castro i Joaquina) na 2-2 za sprawą trafień Rodrigo oraz Garaya. Tym sposobem Valencia pozostała w strefie spadkowej o obok Celty jest jedynym klubem bez zdobyczy punktowej. Athletic z kolei wyjechał na Estadio El Riazor gdzie zmierzył się z miejscowym Deportivo. Po atomowym i przepięknym strzale Raula Garcii z 32 metrów w samo okienko bramki Germana Luxa Baskowie wygrali w najmniejszym z możliwych rozmiarów i wydostali się ze strefy spadkowej awansując na 14 miejsce w tabeli.

 

Piękna bajka pod nazwą „Bogaty biznesman w Valencii" chyba się już skończyła na dobre. Sterowany z tylnego siedzenia przez portugalskiego agenta Jorge Mendesa niezwykle zasłużony i z olbrzymim potencjałem klub wygląda niestety coraz gorzej. Pytanie co bardziej boli – marnowany potencjał czy ten ogólny chaos i degrengolada w zespole oraz chyba odpuszczenie budowania wielkiej Valencii przez Lima. Obecnie Nietoperze notują najgorszy start sezonu bodajże od rozgrywek 1999/2000 kiedy również ponieśli trzy porażki z rzędu. Na koniec sezonu było jednak bardzo dobrze bo ekipa pod wodzą Hectora Raula Cupera z Gaizką Mendietą, Kily Gonzalezem, Albelda, Farinosem, Adrianem Ilie, Juanem Sanchezem i Goranem Vlaoviciem wykręciła trzecie miejsce w lidze awansując do eliminacji Ligi Mistrzów. Kibice z Mestalla na pewno nie mieliby nic przeciwko temu że klub poszedł tą drogą ale jest jeden problem... trudno szukać w składzie Valencii zawodników pokroju tych których wymieniłem wyżej. W obronie, po letnich zakupach Ches mają podobny potencjał ale im dalej do przodu tym myślę, że sporym nieporozumieniem żeby nie powiedzieć gorzej byłoby póki co porównanie kogokolwiek z pomocy i ataku do któregokolwiek z tamtych zawodników. Nie mówiąc już o ławce trenerskiej.
Po słabym poprzednim sezonie w klubie miało dojść do poważnych zmian i Ches mieli walczyć o powrót do Ligi Mistrzów. Tak w każdym razie myśleli fani klubu. I chyba na tym się skończyło. Fatalne wyniki finansowego fair play narzuconego przez UEFA spowodowały, że klub żeby kogokolwiek kupić musiał najpierw sprzedać i ograniczyć wydatki na rozbuchane wynagrodzenia. Tyle że w tym wszystkim władze poszły za daleko bo o ile wynik finansowy jest imponujący – blisko 80 mln euro na plusie to już skład prezentuje się o wiele gorzej i patrząc na inne zespoły to raczej trudno określić go na zdolny do wywalczenia 4 miejsca czy nawet takiego, które da Ligę Europy. Lista potencjalnych odejść jest imponująca: Mustafi (Arsenal – 41 mln euro), Andre Gomes (Barca – 35 mln + 20 mln zmiennych), Paco Alcacer (Barca – 30 mln), Rodrigo de Paul, Barragan, Javi Fuego, Pablo Piatti, Lucas Orban, Sofiane Feghouli, Alvaro Negredo. Zespół stracił najlepszego obrońcę i napastnika, utalentowanego choć póki co niespełnionego ofensywnego pomocnika oraz kilku zawodników którzy pełnili istotne role w zespole. Chyba jedynie Negredo i Piattiego kibice pożegnali bez większego żalu. Spodziewano się poważnych wzmocnień i na nadziejach się skończyło. Dopiero w ostatnim dniu okienka transferowego ściągnięto dwóch klasowych stoperów – Garaya za 24 mln euro z Zenitu oraz wypożyczono Mangalę z ManCity. Wykupiono Naniego za 8,5 mln euro z Fenerbahce oraz Alvaro Medrana za 1,5 mln euro z Realu Madryt. Niestety nie zatroszczono się kompletnie o zabezpieczenie pozycji środkowego napastnika bo trudno za takie uznać wypożyczenie z Barcelony Munira El Haddadiego. Wypożyczono jeszcze z Barcelony Martina Montoyę oraz Mario Suareza z Watfordu. Na ławce trenerskie nominację na pierwszego trenera otrzymał były asystent Garego Nevilla z poprzedniego sezonu Pako Ayestaran. Trudno zrozumieć ten wybór bo po tylu nieudanych próbach z trenerami bez doświadczenia ponownie zaufano „świeżakowi", który zaledwie przez dwa lata prowadził kluby samodzielnie (2013 – 2015) i to nie takie na miarę Valenci (Estiudantes, Maccabi i Santos Laguna) a zasłynął tym że był asystentem Rafy Beniteza gdy ten pracował w ekipie Los Ches i później w Liverpoolu. W składzie pozostało więc zaledwie 21 zawodników w tym 3 bramkarzy. Zespół został bez napastnika, bez ofensywnego pomocnika i tylko z jednym defensywnym pomocnikiem. Zdecydowanie najlepszą formacją wydaje się obrona z Alvesem/Jaume/Ryanem w bramce, Garayem, Mangalą, Abdennourem i Santosem na środku oraz bocznymi obrońcami Cancelo/Montoyą po prawej i Gayą/Siquierą z lewej. Tyle że w pojedynku z Athletic tutaj o dziwo będą największe kłopoty z zestawieniem składu gdyż urazy trapią Abdennoura (naciągnięte ścięgno podkolanowe) oraz Garaya, który urazu doznał w piątek i jego przerwa w zajęciach będzie trwała dwa tygodnie. Tak więc na środku obrony pozostali Mangala i Santos. W drugiej linii obiecująco w letniej pretemporadzie wypadł Alvaro Medran ale nie wiadomo czemu Ayestaran nie wystawia go kosztem Enzo Pereza. W meczu z Athletic były zawodnik Realu Madryt być może dostanie swoją szansę gdyż Enzo Perez po czerwonej kartce w pojedynku z Betisem będzie musiał odpocząć jedno spotkanie i nie zagra na San Mames. Poza tym w tej formacji nie ma za bardzo wyboru bo zostali jeszcze tylko Mario Suarez i Dani Parejo a że Valencia gra trójką pomocników to i taki skład powinien wyjść w dzisiejszym meczu. Trochę więcej możliwości jest w ataku gdzie wszyscy są zdrowi i dostępni dla trenera Ayestarana. Ostatnim, który powrócił po urazie jest Bakkali Zakaria i być może od razu wskoczy do pierwszego składu na lewe skrzydło. Poza tym wybór jest szeroki jeśli chodzi o skrzydłowych bo jest Nani, Santi Mina, Rodrigo i Fede Cartabia. No i na środku ataku Munir.

 

Trener Ernesto Valverde w meczu z Sassuolo poniósł swoją najwyższą porażkę w europejskich pucharach prowadząc Athletic. To go jednak najmniej zmartwiło a o wiele większym problemem jest słaba forma zespołu i zaledwie jedno zwycięstwo w czterech meczach obecnego sezonu. Z kolei Athletic po raz pierwszy przegrał różnicą trzech goli od pamiętnego finału w Bukareszcie kiedy uległ 3-0 ekipie Atletico prowadzonej przez Diego Simeone. Niestety w zespole nie wszystko funkcjonuje tak jak powinno, szczególnie ofensywa. W dwa dni po meczu z Sassuolo raczej się nie poprawi skuteczności czy też gry w ataku bo trzeba się skupić bardziej na odzyskaniu świeżości ale można dobrać taktykę, zastosować nowe rozwiązania stałych fragmentów gry. I nad tym pracował zespół na dwóch treningach jakie miał pomiędzy obydwoma meczami. Na szczęście póki co skończył się problem z kontuzjami i do dyspozycji trenera jest właściwie cała kadra. Po sobotnim treningu powołania otrzymali:
Bramkarze: Iraizoz, Kepa Arrizabalaga
Obrońcy: Boveda, Laporte, San Jose, Balenziaga, Saborit, Yeray
Pomocnicy: Benat, Iturraspe, Susaeta, Mikel Rico, De Marcos, Raul Garcia
Napastnicy: Muniain, Williams, Sabin Merino, Aduriz.
W stosunku do meczu z Sassuolo doszło do kilku zmian. Do składu kosztem Herrerina, Vesgi i Lekue weszli Kepa, Mikel Rico oraz Saborit. Poza składem pozostali Elustondo, Eraso, Etxeita. Niespodzianką jest brak tego ostatniego nawet na rezerwie na którego miejsce awansował Yeray.
Txingurri raczej nie będzie próbował eksperymentować i możemy spodziewać się identycznego składu jak ten przeciwko Deportivo. Nawet obsada bramkarze będzie taka sama bo na przedmeczowej konferencji prasowej trener już zapowiedział że od pierwszej minuty zagra Kepa Arrizabalaga.

 

Trudno wskazać faworyta w tym meczu. Może nieznacznym jest Athletic ale tylko dlatego że gra na własnym stadionie i przy wsparciu własnych fanów mogą zagrać lepiej. Forma obydwu klubów jest bardzo zbliżona i nie zmieniają tego nawet 3 oczka zdobyte przez Basków na Deportivo. Valencia była zawsze trudnym przeciwnikiem dla Athletic, nawet na San Mames na którym potrafiła wygrać nawet 0-3 w 2012 roku za sprawą hattrika Roberto Soldado. Tyle że od kiedy zespół przejął Ernesto Valverde Baskowie przegrali tylko raz z Los Ches i to na wyjeździe w rewanżowym pojedynku 1/8 Ligi Europy. Poza tym w obecnych rozgrywkach jak na razie to zespół z Mestalla lepiej prezentuje się z przodu mając na koncie 4 bramki a Athletic zaledwie 2 a to podopieczni trenera Ayesterana nie mają w składzie rasowego snajpera a Los Leones mają podobno aż dwóch. Miejmy nadzieję że Baskowie zagrają jednak o wiele lepiej niż w meczu przeciwko Sassuolo i zrehabilitują się w oczach kibiców za porażkę sprzed trzech dni.

 

Sporą ciekawostką tego meczu może być fakt że kiedyś Pako Ayesteranan był kandydatem na dyrektora sportowego i szefa szkółki w Lezamie. W 2007 roku kiedy w szranki stanęli Fernando Garcia Macua, Ercoreca oraz Javier Gonzalez właśnie Pako był kandydatek tego ostatniego, który przepadł w wyborach zajmując ostatnie miejsce z 2034 głosami.

 

Przewidywane składy:

Athletic: Kepa – De Marcos, Boveda, Laporte, Balenziaga – Benat, San Jose – Williams, Raul Garcia, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Valencia: Alves – Cancelo, Mangala, Santos, Gaya – Parejo, Suarez, Medran – Nani, Munir, Santi Mina.
Trener: Pako Ayestaran

 

Data: 18.09.2016 r. godz. 16.15
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332)
Sędzia: Gil Manzano