Plan A w przeciwieństwie do planu B zadziałał bez zarzutu. W spotkaniu 7 kolejki La Liga Baskowie pewnie pokonali walenckie Nietoperze 3-1 będąc w przekroju całego spotkania zespołem lepszym i przede wszystkim skuteczniejszym. Los Leones zagrali bardzo wyrachowanie i pomimo tego ze stracili bramkę jako pierwsi po świetnym uderzeniu z rzutu wolnego Daniego Parejo, przy którym trochę spóźniony był Gorka Iraizoz, to dalej grali konsekwentnie i bardzo pewnie tak jakby wiedzieli ze w końcu po którymś ataku bramka padnie. I tak tez się stało bo kolejne gole strzelali już tylko piłkarze w pasiastych czerwono-białych koszulkach Athletic. Zespół trenera Nuno Espirito Santo napoczął Aymeric Laporte, do narożnika sprowadził Markel Susaeta a dokończył dzieła Aritz Aduriz, który fenomenalnie zwieńczył swój kolejny świetny mecz na San Mames. Aż dziw bierze ze Vicente del Bosque wysyłając powołania na mecze reprezentacji nie powołał najlepszego obecnie napastnika mogącego grac w La Furia Roja.

Mecz symbolicznie rozpoczął Txetxu Rojo, legendarny zawodnik Athletic, drugi na liście piłkarzy, którzy rozegrali największą liczbę spotkań w historii klubu, człowiek, który spędził w Athletic 17 długich sezonów i zaliczył 541 spotkań strzelając w nich 67 bramek. Symboliczne rozpoczęcie meczu miało uświetnić 50 lecie debiutu zawodnika w barwach Los Leones, który miał miejsce 26 października 1962 roku na stadionie w Kordobie.

 

Baskowie bez respektu i z mocnym postanowieniem zwycięstwa przystąpili do tego spotkania. Już w pierwszej akcji meczu świetnie pokazał się Benat, który po indywidualnej akcji oddal bardzo groźny strzał na bramkę Jaume, z którym ledwo co poradził sobie wychowanek Valenci. Druzyna Ches grała ospale, oddając pole nakręcających się z akcja na akcje podopiecznych trenera Valverde. Dużo swobody miał w drugiej linii Benat, który mógł bez problemów rozgrywać piłkę i przerzucać je z jednego skrzydła na drugi, praktycznie bez żadnej reakcji rywali. Pierwsza groźną akcje goście przeprowadzili dopiero po kwadransie gry kiedy do Feghouli sprawdził formę Gorki uderzeniem z dystansu ale nasz portero poradził sobie z kąśliwym strzałem Algierczyka. Niestety cztery minuty później kolejne uderzenie z dystansu przyniosło dość niespodziewanie bramkę dla ekipy przyjezdnej. Po faulu jednego z obrońców na Bakkalim do piłki ustawionej na ok. 20 metrze podszedł Dani Parejo i uderzył ponad murem na bramkę Iraizoza. Gorka był trochę źle ustawiony i lekko spóźniony i futbolówka po jego palcach wpadła do siatki. 0-1 na San Mames i konsternacja wśród kibiców dla których ten mecz był szalenie ważny, szczególnie po czwartkowej porażce w Lidze Europy gdzie zagrali piłkarze rezerwowi. Baskom pozbieranie się po stracie bramki zabrało niewiele ponad 10 minut. W 31 minucie spotkania Jaume zdołał jeszcze zapobiec stracie bramki wybijając piłkę na rzut rożny ale chwile później był już bezradny. Ponownie do cornera podszedł Benat i posłał centre na krotki słupek gdzie Negredo chyba pomylił się bo zagrał jak napastnik tyle ze nie pod ta bramka co trzeba i przedłużył piłkę na długi słupek gdzie stal idealnie ustawiony Aymeric Laporte, który z najbliższej odległości wpakował ja głową do siatki. 1-1 i zawody zaczęły się od nowa. Tyle ze teraz w uderzeniu byli gospodarze a goście kompletnie zgaszeni marzyli już chyba o zejściu do szatni. Los Leones do przerwy mogli jeszcze strzelić kolejne bramki ale uderzenie Williamsa sparował Jaume, Raul Garcia w dogodnej sytuacji fatalnie spudłował a kolejne akcje Aduriza i Williamsa dobrze zastopowali obrońcy. Na tym skończyła się pierwsza część meczu.

 

W drugiej połowie Valenci sil i chęci starczyło może na 10 – 15 minut spotkania. Dosłownie minutę po zmianie stron Ches powinni prowadzić 1-2. Feghouli świetnie wpuścił w uliczkę Negredo, który wyszedł sam na sam z bramkarzem, minął Iraizoza i majac przed sobą pusta bramkę fatalnie przestrzelił. Inna sprawa ze były napastnik ManCity mijając Gorke za bardzo wypuścił piłkę do boku pola karnego i mocno utrudnił sobie życie. Tyle ze tej klasy napastnik i za takie pieniadze (ok. 30 mln euro) powinien takie sytuacje wykorzystywać. Kolejne akcje gości nie były już tak groźne i powoli do głosu dochodzili gospodarze, którzy mniej więcej po 10 minutach od wyjścia z szatni obudzili się i przejęli inicjatywę. Piec minut wytrzymała Valencia bo tyle Baskom zajęło rozmontowanie defensywy Nietoperzy. Wszystko zaczęło się od Iraizoza, który posłał daleka piłkę na polowe rywali, tam najwyżej wyskoczył Raul Garcia i idealnie zgrał do wychodzącego na pozycje Aduriza. Aritz ściągnął do boku pola karnego widząc wychodzącego mu za plecami Markela podał miedzy nogami obrońcy na wolne pole tak ze nasz skrzydłowy stanął oko w oko z Jaume, któremu nie dal najmniejszych szans na obronę posyłając piłkę obok nogi postawnej bramkarza. 2-1 na San Mames i olbrzymia radość wśród fanów Athletic. Valencia gasła z minuty na minutę. W 63 minucie Jaume świetnie obronił kąśliwe uderzenie Williamsa, Sześć minut później było już praktycznie po meczu. Podopieczni Nuno zupełnie pogubili się w środkowej strefie boiska, piłkę przechwycił Benat, podał do Susaety, ten do Raula Garcii a były ofensywny pomocnik Atletico zdecydował się na solowy rajd przez dobre 30 – 40 metrów ściągając na siebie dwójkę obrońców. Będą na ok. 18 metrze od bramki, katem oka zobaczył wychodzącego na pozycje Aduriza, któremu posłał idealnie w tempo podanie dzięki czemu nasz snajper zalazł się sam na sam z Jaume. Majac przed sobą tylko goalkeepera i właściwie cala bramkę Aduriz nie mógł zmarnować tej sytuacji podwyższając prowadzenie swojego zespołu. 3-1 na La Catedral. Ches próbowali atakować i zmienić wynik ale nie mieli zbyt wielu argumentów. Najlepsza sytuacje miał Rodrigo de Paul, który znalazł się sam na 11 metrze ale jego uderzenie odbiło się od ofiarnie interweniującego Laporte'a i wyszło na rzut rożny. Nasz stoper mógł tez drugi raz wpisać się a listę strzelców ale jego uderzenie z rzutu wolnego z 83 minuty minimalnie minęło bramkę. Jeszcze w samej końcówce swoja okazje miał wprowadzony po przerwie Paco Alcacer ale pokazał tylko ze jest kompletnie bez formy a Valencia ma poważny problem z napastnikami i generalnie z formacja ofensywna gdzie jedynym piłkarzem będącym w formie jest Sofiane Feghouli.

 

To było naprawdę dobre spotkanie całego zespołu Los Leones. Wprawdzie rywal nie był w najwyższej formie ale z drugiej strony Athletic również na niewiele pozwalał swoim rywalom. Trener Valverde bardzo dobrze ustawił swój zespół rozpracowując przeciwnika w najdrobniejszych szczegółach. W zasadzie jedynym zagrożeniem dla Athletic był Sofiane Feghouli, który jest w świetnej formie i powinien ten mecz zakończyć co najmniej z jedna asysta. Trener Nuno pokazał ze trochę brakuje mu warsztatu bo w żaden sposób nie potrafił odmienić losów spotkania a jego zmiany wołały o pomstę do nieba. Inna sprawa ze walorów ofensywnych na ławce nie miał za dużo ale i tych nie potrafił wykorzystać. Bo wymianę skrzydłowego na skrzydłowego czy napastnika na napastnika raczej trudno nazwać próbą odrabiania strat. No ale to nie jest w tej chwili ważne a najważniejsze jest zwycięstwo Basków na San Mames i kolejna zdobycz punktowa dopisana do skromnego konta zespolu. Cieszy dobra gra defensywny, która wprawdzie nie ustrzegła się błędów ale zagrała bardzo poprawnie i ekipa Ches tak naprawdę nie miała wielu sytuacji do zdobycia bramki, oczywiście pomijając doskonałą dyspozycje Algierczyka. Poprawnie zagrała druga linia zespołu, która zanotowała sporo przechwytów. Świetnie piłki rozdzielał Benat, który w końcu mógł się popisywać długimi diagonalnymi podaniami oraz stanowić prawdziwy mózg zespołu. Cieszy coraz lepsza współpraca pomiędzy Aritzem Adurizem a Raulem Garcia, którzy powoli urastają do naprawdę śmiercionośnego duetu ofensywnego przed którym powinni wystrzegać się nawet czołowi stoperzy świata. Obaj świetnie grają głową i o ile wcześniej z góry było wiadomo ze każda piłka posyłana przez Iraizoza w strefę ataku jest adresowana do Aduriza tak teraz stoperzy muszą kryć aż dwóch potencjalnych rywali, co ułatwia grę skrzydłowym. Najlepszym przykładem na to jest gol na 2-1 gdy piłkę adresowana przez Gorke zgrał głową do Aduriza Raul Garcia a nasz snajper świetnie ściągnął na siebie obrońców i podał do wychodzącego na czysta pozycje Markela. Wcześniej było to niemożliwe bo jedynym zgrywającym głową był Aduriz natomiast naszych skrzydłowych, którzy uwolnili się spod opieki bocznych obrońców przechwytywał drugi stoper. Teraz ilość opcji w ataku jest o wiele większa. Bardzo dobre zawody rozgrywali nasi skrzydłowi, którzy mocno angażowali się zarówno w poczynania ofensywne jak i defensywne. Nawet Markel Susaeta ustawiony na lewej flance a wiec nie tej na której grał cale życie był wyróżniającym się zawodnikiem a zwieńczeniem jego świetnej gry była lada bramka. Nieco słabiej zagrał Inaki Williams, który dobrze spisywał się do pola karnego a później podejmował dziwne decyzje bo zamiast podawać strzelał a zamiast strzelać próbował podawać. Inna sprawa to taka ze te niby strzały były wyjątkowo lekkie, tak jakby zupełnie się do nich nie przykładał ale z kolei sprawiały sporo problemów portero Valenci. W każdym razie widać olbrzymi potencjał naszego skrzydłowego i to za ma papiery na granie i być może już wkrótce dołączy do czołowych piłkarzy w La Liga na swojej pozycji. Musi się tylko trochę wyzbyć naleciałości z drużyn juniorskich i przyzwyczaić do piłki seniorskiej z tym ze to zrobi za niego czas.

 

Do La Liga wracamy za tydzień na mecz z Deportivo La Coruna, który odbędzie się na El Riazor. SuperDepor radzi sobie w tym sezonie naprawdę dobrze majac na swoim koncie 11 oczek i plasując się w górnej połówce tabeli. Baskowie maja za sobą ciężki miesiąc i wprawdzie wyniki nie powalały a kolana ale teraz powinno być łatwiej gdyż zespół grał praktycznie z cala czołówką ligowa z poprzedniego sezonu (poza Sevilla i Atletico) a przed sobą są mecze z trochę łatwiejszymi rywalami przynajmniej na papierze.

 

Statystyka meczu:
Składy:

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat (87' Mikel Rico), San Jose – Williams (71' Sabin Merino), Raul Garcia (84' Eraso), Susaeta – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

Valencia: Jaume – Cancelo, Mustafi, Vezo, Orban – Fuego, Parejo – Feghouli, Andre Gomes (82' Rodrigo), Bakkali (65' De Paul) – Negredo (65' Alcacer).
Trener: Nuno Espirito Santo

 

Wynik: 3 – 1
Bramki: 34' Laporte, 60' Susaeta, 69' Aduriz – 20' Parejo
Żółte kartki: Cancelo, Feghouli, Orban
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 16 – 9
Strzały celne: 7 – 4
Rzuty rożne: 11 – 4
Spalone: 3 – 3
Straty: 83 – 84
Przechwyty: 50 – 47
Podania: 483 – 482
Faule: 12 - 9
Widzów: 41412
Sędzia: Estrada Fernandez jako główny oraz Aguilar Rodriguez i Martin Garcia na liniach.