Wielkie Derby Kraju Basków nie zawiodły kibiców mimo tego ze zabrakło w nich bramek. Oba zespoły grały ładną, szybka pilkę, dążyły do zdobycia gola tyle że zawiodła skuteczność no i doskonale spisali się obaj bramkarze oraz środkowi obrońcy, którzy kilka razy ratowali swoje zespoły w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach. Niestety po raz kolejny Athletic może mówić o sporym pechu do rozjemcy tego spotkania gdyż kolejny raz zespół trenera Ernesto Valverde został skrzywdzony przez sędziego, który nie podyktował ewidentnego karnego za zagranie ręką w polu karnym Asiera Illarramendiego, który popełnił techniczny błąd przy blokowaniu strzału Aritza Aduriza i futbolówka po odbiciu się od uda trafiła w rękę wychodząc na rzut rożny. Poza tym sposob prowadzenia tego spotkania przez arbitra kompletnie nie pasował do charakteru tego meczu gdyż za ewidentne i brutalne faule nie pokazywał kartek a za sytuacje przy których w sumie nawet nie wiadomo czy był kontakt pomiędzy piłkarzami to gwizdał rzuty wolne i dawał żółte kartki. W każdym razie remis w sumie jest sprawiedliwym wynikiem jednakże pozostaje olbrzymi niedosyt i trochę niesmaku po tym spotkaniu.

Los Leones już na początku meczu mogli strzelić bramkę ale błędu Rulliego nie potrafił wykorzystać Aritz Aduriz, który nie opanował piłki. W odpowiedzi dwie akcje przeprowadzili gospodarze ale najpierw na minimalnym spalonym był Canales a chwilę później niebezpieczeństwo zażegnał Iraizoz dalekim wyjściem przed pole karne i wybiciem piłki głową. W 5 i 7 minucie meczu dwie ładne akcje przeprowadzili podopieczni trenera Valverde ale najpierw obaj nasi środkowi atakujący nie potrafili wykończyć centr De Marcosa a chwile później Raul Garcia posłał piłkę daleko od bramki po podaniu od Benata. Nie minęł kilkadziesiąc sekund a ponownie Los Leones byli w polu karnym Rulliego ale tym razem Aduriz poślizgnął się przy przyjmowaniu piłki i obrońcy bez problemu wybili piłkę. W 11 minucie meczu mieliśmy pierwszy celny strzał na bramkę za sprawa Zurutuzy, który po ładnej akcji swojego zespołu wpadł w pole karne i strzelił celnie na bramkę tyle ze po rykoszecie od obrońców Gorka nie miał problemów z wyłapanie futbolówki. Później przez większość czasu pierwszej części gry kibice mogli obejrzeć twardą walkę w środku pola gdzie piłkarze nie szczędzili sobie razów aczkolwiek trudno było tutaj mówić o jakiejś złośliwości z którejkolwiek ze stron. Szkoda tylko że arbiter kompletnie nie panował nad sytuacją na boisku. W 27 minucie Canales ładnie przymierzył ale Gorka był na posterunku i skończyło się na rzucie rożnym. W 40 minucie meczu doszło do wspomnianej przeze mnie na początku sytuacji z rzutem karnym. De Marcos próbował dośrodkować a Illarramendi zablokował centrę najpierw udem a później ręką co powinno skończyć się wskazaniem na wapno i żółtkiem dla zawodnika Txuri-Urdin. A ponieważ byłoby to drugie żółtko dla niego to były pomocnik Real Madryt powinien udać się pod wcześniejszy prysznic. To tyle było jeśli chodzi o emocje w pierwszej połowie tego meczu.

 

Początek drugiej części należał do Sociedad. Najpierw Laporte świetnie skasował bardzo niebezpieczne dośrodkowanie De la Belli a chwilę później Zurutuza nie doszedł do ładnego podania od Carlosa Veli. Póżniej gra się wyrównała tyle że akcji podbramkowych mieliśmy jak na lekarstwo gdyż bardzo dobrze spisywały się defensywy obydwu zespołów. W 53 minucie spotkania Benat posłał celna centrę w pole karne wprost na głowę Aduriza ale jego uderzenie padło łupem Rulliego. W 57 minucie meczu podopieczni Moyesa mieli najlepsza okazje do zdobycia bramki. Z narożnika pola karnego strzelał Zurutuza, Gorka sparował piłkę, do której o mały włos nie doszedłby Canales ale na szczęście w potwornym zamieszaniu przed bramką Athletic obrońcy zdołali wyjaśnić całą sytuację. Później już do końca spotkania żadna z drużyn nie miała 100 procentowej sytuacji do zdobycia bramki. Ani jedna drużyna ani druga nie potrafiła znaleźć sposobu na dobrze grające formacje defensywne rywali. Oba zespoły próbowały głównie akcji oskrzydlających ale większość dośrodkowań padała łupem dobrze ustawiających się stoperów. Ładnie w mecz wprowadził się Bruma, który zmienił Zurutuzę. Wypożyczony z Galatasaray napastnik parę razy niebezpiecznie zakręcił zawodnikami Athletic w bocznych sektorach boiska ale na szczęście jego koledzy nie potrafili dobrze spożytkować jego podań. Poza tym Pan Velasco Carballo chyba poczuł wyjątkowy sentyment do Asiera Illarramendiego za jego okres spędzony w Realu Madryt, gdyż w 80 minucie meczu powinien otrzymać On ponownie żółtą kartkę za kolejne zagranie ręką w środku pola ale dziwnym trafem i tego nie zauważył arbiter z Madrytu. Tuż przed końcem meczu jeszcze dwa razy popisał się Gorka Iraizoz, który najpierw zapobiegł bramce wprowadzonego kilkadziesiąt sekund wcześniej Jonathasa a chwilę później w kolejnym zamieszaniu w polu karnym po centrze Brumy zapobiegł skutecznej dobitce Veli. Na tym skończyły się emocje w pojedynku na Estadio Anoeta.

 

Tak jak wspomniałem na początku relacji mecz ten mógł się podobać choć zakończył się wynikiem bezbramkowym. Groźnych akcji było wprawdzie niewiele ale to zasługa dobrze dysponowanych formacji defensywnych. Szkoda tego rzutu karnego ale cóż, z arbitrem się nie wygra a ostatnie lata w La Liga pokazują, że poziom panów z gwizdkami pikuje coraz niżej w dół. I co najgorsze LFP nie chce z tym nic zrobić. Jeśli chodzi o wyróżniających się piłkarzy w ekipie Los Leones to trudno wskazać kogoś kto zagrałby nie wiadomo jak dobrze. Poprawnie spisała się nasza defensywa choć kilka razy dala się oszukać, szczególnie w bocznych sektorach. Tyle że nie zawiodła asekuracja. Nieźle zagrała nasza druga linia, szczególnie jeśli zważymy na fakt że Sociedad zagrał trójką środkowych i kreatywnych pomocników, którzy mocno uprzykrzali życie Benatowi. Nieco słabiej było na skrzydłach gdzie nasi zawodnicy przegrywali walkę z rywalami i często tracili piłkę będąc podwajanym a czasami nawet potrajanym. David Moyes dobrze wiedział, że najgroźniejszą bronią Athletic są centry w pole karne i dwójka silnych i dobrze grających głową napastników stąd nacisk na ograniczenie do minimum akcji skrzydłami i dublowanie pozycji stopera przez Illarramendiego. Piłkarze Txuri-Urdin byli też niezwykle ruchliwi i o ile wychodzili wysoko do naszych pomocników i obrońców to w momencie prostopadłego podania do napastników błyskawicznie spłaszczali obronę doskakując w 2 – 3 do naszych atakujących. Końcówka meczu należała już do gości bo nasi zawodnicy opadli z sił, co jest jak najbardziej zrozumiałem ze względu na wyczerpujący mecz z Realem Madryt w środku tygodnia.

 

Zdobyty punkt nie jest zły i należy go szanować, tym bardziej że na tle dobrych przeciwników Athletic zaprezentował się naprawdę korzystnie i być może byłoby tych oczek więcej gdyby nie sędziowie. No ale takie już są uroki La Liga. Teraz przed nami pojedynek z AZ Alkmaar w Lidze Europy, na który Baskowie zapewne mocno się zepną i będziemy oglądać zespół grający o wiele lepiej niż w niedzielny wieczór na Anoeta. Później czeka nas pojedynek z Valencia na San Mames i przerwa na mecze reprezentacji po której zespół czeka praktycznie 2 miesiące gry bez żadnej przerwy. Co najważniejsze, poza Atletico Madryt nie ma rywali z górnej półki i najcięższe mecze będziemy mieć za sobą.

 

Statystyka meczu:
Składy:
Sociedad: Rulli – Aritz Elustondo, Diego Reyes, Inigo Martinez, De la Bella – Ruben Pardo, Illarramendi – Vela, Zurutuza (73' Bruma), Canales (73' Xabi Prieto) – Agirretxe (87' Jonathas).
Trener: David Moyes

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Benat (81' Iturraspe), San Jose – Susaeta (90' Lekue), Raul Garcia, Sabin Merino (73' Williams) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 0 – 0
Żółte kartki: Pardo, Inigo Martinez, Illarramendi – Etxeita, Benat, Williams, Raul Garcia
Posiadanie piłki: 46% - 54%
Strzały: 14 – 9
Strzały celne: 4 – 2
Rzuty rożne: 4 – 2
Spalone: 2 – 2
Straty: 67 – 74
Przechwyty: 50 – 48
Podania: 406 – 466
Faule: 15 – 19
Widzów: 26310
Sędzia: Velasco Carballo jako główny oraz Alonso Fernandez i Alvarez Moreno na liniach. Cała trójka pochodzi z Madrytu.