^Powrót na górę!
Niestety kolejny raz Athletic nie udało się zdobyć Pucharu Króla. Trzeci raz w ostatnich latach stanęła Baskom na drodze FC Barcelona i trzeci raz wygrała. Los Leones nie maja szczęścia do Blaugrany a właściwie do Lionela Messiego, który w meczach z drużyną z Bilbao pokazuje pełnię swoich umiejętności i jest nie do zatrzymania dla naszych obrońców. O ile z Ronaldo i innymi piłkarzami Athletic jest w stanie sobie poradzić to na Argentyńczyka nie ma po prostu sposobu. Najlepszy zawodnik świata ponownie rozegrał fenomenalny mecz i w pełni zasłużenie poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Nam pozostaje się cieszyć w sumie z niezłej gry naszych piłkarzy na boisku i fantastycznej postawy fanów, którzy w stolicy Katalonii dali prawdziwy pokaz kibicowskiej miłości do klubu. Można powiedzieć ze o ile Blaugrana była lepsza na boisku to już poza nim zwycięstwo odnieśli Los Leones.
Mecz był teatrem jednego aktora – Lionela Messiego. Jednak kto wie jak potoczyłyby się jego losy gdyby w 5 minucie Aduriz i Williams nie przeszkodzili sobie w walce o piłkę dośrodkowaną w pole karne przez Mikela Rico. Centra była bardzo dobra i powinna się zakończyć strzałem na bramkę ale niestety nic z tego nie wyszło. W 10 minucie z kolei o mały włos Pique sprezentowałby bramkę Baskom gdyż kompletnie pogubił się pod wpływem pressingu i Williams o mało co wyłuskałby futbolówkę spod nóg Ter Stegena ale na szczęście Mascherano wyjaśnił cala sytuacje. W 12 minucie odpowiedziała Barca i tylko odważne wyjście Herrerina naprzeciwko Diego Suareza uratowało zespół przed utrata bramki. Niestety w 20 minucie był już bezradny. Messi urządził sobie fenomenalny rajd pomiędzy obrońcami Athletic, minął bodajże czterech zawodników, wpadł w pole karne i z całej siły wypalił w krotki róg bramki Iago, który wprawdzie rzucił się w dobrym kierunku ale siła strzału i odległość nie pozostawiały złudzeń co do skuteczności tej interwencji. 0-1 dla Barcy. Piec minut później Baskowie byli bliscy straty drugiej bramki i ponownie świetną interwencja błysną Herrerin, który wybił piłkę spod nóg Neymara w sytuacji sam na sam. Za chwile portero gości ponownie pokazał swoje umiejętności po główce Pique. Kolejne dwie sytuacja to strzał Neymara w boczna siatkę i centra Brazylijczyka po której Suarez nie zdołał przeciąć lotu piłki i wpakować jej do siatki. Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić w 34 minucie meczu kiedy to Benat posłał doskonałą centre w pole karne ale Aduriz i Iraola minimalnie minęli się z futbolówką majac dogodne sytuacje do strzelenia bramki. Niestety w 36 minucie spotkania było już 0-2. Świetne prostopadle podanie Messiego z prawej strony na wolne pole do Suareza, nieudana pułapka offside'owa Athletic i Urugwajczyk mógł oddać piłkę na lewa flankę do będącego na czystej pozycji Neymara, który trafił do pustej bramki gdyż Herrerin wyszedł próbując zapobiec strzałowi Luisa. Na piec minut przed końcem meczu Los Leones mieli świetną okazje do zdobycia bramki kontaktowej. Iraola wyłuskał piłkę od Alby, posłał centre do wchodzącego w pole karne Williamsa a ten z woleja uderzył minimalnie za wysoko a futbolówka tylko ostemplowała poprzeczkę bramki Ter Stegena. W 44 minucie meczu jeszcze Messi sprawdził formę Herrerina, który świetnie wybronił strzał Argentyńczyka z rzutu wolnego parując go na rzut rożny i sędzia mógł zakończyć pierwsze 45 minut w regulaminowym czasie gry.
Podobnie jak pierwsza część meczu, również druga rozpoczęła się od ataków Athletic, jednak poza rzutami rożnymi nie udało się poważniej zagrozić bramce Ter Stegena. Podobnie jak w pierwszej połowie również i tym razem po około 10 minutach inicjatywę przejęła ekipa Blaugrany. Tyle ze niewiele z tego wynikało bo Athletic bronił się dobrze i mądrze. Niestety w 74 minucie meczu obrońcy zaspali przy akcji ofensywnej i centrze Alvesa z linii końcowej pola karnego. Laporte nie zauważył a żaden z jego kolegów nie krzyknął ze zza pleców wyskakuje mu Lionel Messi i Argentyńczyk uprzedził naszego stopera i po raz drugi wpakował piłkę do siatki. Baskowie nie zamierzali się jednak poddawać i walczyli do końca. W 79 minucie meczu w kocu dopięli swego. Z lewej flanki dośrodkował Ibai a Inaki Williams sprytnym strzałem głową umieścił piłkę w długim rogu Ter Stegena. Podopieczni trenera Valverde atakowali jak szaleni do końca meczu. Tuz po strzeleniu bramki dwukrotnie próbował Ibai ale jeden jego strzał sprzed pola karnego wpadł prosto w ręce bramkarza a chwile później po centrze z prawej strony Susaety miał świetną okazje a zdobycie bramki kontaktowej ale z ok. 11 metra przeniósł piłkę ponad bramka rywali. Mecz zakończył niecelny strzał Aritza Aduriza. Potem rozpoczęła się fiesta na trybunach, z jednej strony kibiców zwycięskiej drużyny a z drugiej kibiców drużyny pokonanej, którzy przez cały mecz świetnie się bawili na trybunach nawet wobec niekorzystnego wyniku dla ich drużyny.
Co można napisać po takim meczu. Na pewno olbrzymie słowa uznania należą się kibicom Los Leones, którzy przez cały mecz mocno zagrzewali swoim pupili do walki. Nawet porażka niespecjalnie się przejęli i gorąco podziękowali zawodnikom za wysiłek, co podkreślali w pomeczowych wypowiedziach podopieczni trenera Valverde. Inaki Williams w wywiadach był wręcz zszokowany reakcja fanów, której kompletnie się nie spodziewał i jak stwierdził zapamięta do końca życia bo dla niego było to cos nieprawdopodobnego i niespotykanego. A jak ocenić piłkarzy? Trochę błędów w defensywie było, zabrakło tez jakości w ofensywie ale trudno się gra przeciwko jednej z najlepszych, jeśli nie najlepszej drużynie na świecie, przeciwko piłkarzom o tak bajecznych umiejętnościach jak Messi, Neymar czy tez Suarez. Widać było po piłkarzach Athletic zmęczenie sezonem i szalona pogonią w rundzie jesiennej za Malaga i ostatnim miejscem dającym grę w europejskich pucharach. Na pewno na wyróżnienie zasługuje Iago Herrerin, który wyciągnął nawet więcej niż powinien. Przy straconych bramkach nie miał najmniejszych szans. Linie defensywna trudno winić bo grac praktycznie sam na sam z wspomniana trojka gwiazdorów jest samobójstwem a w to wpakowali ich koledzy z drugiej linii. Niestety w przypadku Athletic istniała ona tylko z nazwy i nie grała kompletnie nic. Po części to zasługa Valverde, który wystawił zdecydowanie za bardzo defensywny skład. Nie miał kto pomoc dwójce ofensywnych piłkarzy w osobach Williamsa i Aduriza. Nawet Iraola, który teoretycznie powinien grac na skrzydle był tak naprawdę defensywnym pomocnikiem. Txingurri nie wyciągnął żadnych wniosków z poprzednich porażek bo stanie we własnym polu karnym i czekanie na ataki rywali to samobójstwo. Tylko wyjście wyżej dawało jakąś szanse na wygrana a przed tym naszego trenera trochę obleciał strach. Gdy Baskowie wyszli wyżej na początku pierwszej polowy i po stracie bramki na 0-3 to Blaugrana miała spore problemy. Skład tez był trochę źle dobrany bo późniejsze wejście Susaety i Ibaia pokazały ze granie z prawdziwymi skrzydłowymi i klasycznym 4-4-2 było lepszym wyjściem. Tak wiec niestety jak się nie istnieje w drugiej linii to meczu się nie wygrywa bo wlanie w środku pola tkwi klucz do wygrywania spotkań a w przypadku Athletic. A pomoc Los Leones zagrała bardzo pasywnie, wręcz bojąc się rywali a w ofensywie wykazała się niemal zerowa kreatywnością. W zasadzie chyba tylko Iraola i momentami Mikel Rico starali się zagrać pressingiem i cos stworzyć bo Benat i San Jose przeszli zupełnie obok meczu. A to niestety za mało na tak doskonałą drużynę jak FC Barcelona.
Cóż, sezon się skończył i piłkarze są już na zasłużonych urlopach. Los Leones zagraja kolejny rok w europejskich pucharach. A z Barcelona przyjdzie czas na rewanż w sierpniu kiedy Baskowie zagrają z ekipa Luisa Enrique w dwumeczu Superpucharu Hiszpanii.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Herrerin – Bustinza, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Mikel Rico (74' Iturraspe), Benat, (74' Ibai), San Jose – Iraola (56' Susaeta), Aduriz, Williams.
Trener: Ernesto Valverde
Barcelona: Ter Stegen – Alves, Pique, Mascherano, Alba (76' Mathieu) – Rakitic, Sergio Busquets, Iniesta (54' Xavi) – Messi, Suarez (76' Pedro), Neymar.
Trener: Luis Enrique
Wynik: 1 – 3
Bramki: 79' Williams – 20' i 74' Messi, 36' Neymar.
Żółte kartki: Iraola, Aduriz, Belenziaga, Williams – Pique, Busquets, Neymar
Posiadanie piłki: 30% - 70%
Strzały: 8 – 12
Strzały celne: 3 – 7
Rzuty rożne: 3 – 5
Spalone: 1 – 6
Straty: 45 – 51
Piłki odzyskane: 24 – 30
Podania: 244 – 660
Faule: 28 - 12
Widzów: 99354
Sędzia: Velasco Carballo jako główny oraz Alonso Fernandez i Yuste Jimenez na liniach. Cala trojka pochodzi z Madrytu.