Po niebyt ciekawym, żeby nie powiedzieć nudnym meczu na Nuevo Arcangel w Kordobie Athletic pokonał po trafieniu Benata w najskromniejszym z możliwych rozmiarów miejscowy zespół Kalifów. Nad spotkaniem można spuścić zasłonę milczenia bo trudno cokolwiek dobrego powiedzieć o grze obydwu zespołów. Baskowie wyraźnie myślami byli już przy wtorkowym niezwykle prestiżowym pojedynku z Realem Sociedad w Wielkich Derbach Kraju Basków. Tak wiec w sumie można być zadowolonym z tego bądź co bądź szczęśliwego zwycięstwa tym bardziej ze Cordoba miała swoje szanse na zdobycie bramki i mogło to się zakończyć zupełnie innym wynikiem.

Pierwsza polowa to najpierw 20 minut zdecydowanej przewagi Athletic a później kolejne 20 minut z przewaga rywali. O ile Athletic niespecjalnie był w stanie cos zdziałać pod bramka Juana Carlosa to jak Cordoba doszła do głosu zrobiło się bardzo groźnie pod bramka Iraizoza. W 26 minucie Etxeita świetnie zatrzymał Fede Cartabie wybijając piłkę na rzut rożny. Po centrze z narożnika pola karnego fatalnie głową strzelał Pantic, który miał w zasadzie czysta pozycje. Chwile później fantastyczne podanie w polu karnym dostał Cartabia, wymanewrował De Marcosa ale strzelił bardzo źle, tak ze futbolówka nawet nie wyszła za linie końcowa boiska a za linie boczna na aut. Kolejne zagrożenie bramki Iraizoza szło z rzutów rożnych. W 29 minucie głową strzelał Andone ale niecelnie. Dwie minuty później Bebe o mało co bezpośrednio z narożnika boiska nie zaskoczył Gorki ale na szczęście piłka uderzyła w poprzeczkę. W 33 minucie chyba wszyscy widzieli piłkę w bramce po strzale głową Crespo ale Iraizoz w jakiś sposób zdołał odbić futbolowke. Na skutek nieporozumienia z De Marcosem o mało co obrońca gospodarzy nie wepchnął jej do siatki ale na szczęście portero Athletic zdołał się pozbierać i wyciągnięty jak struna zbił piłkę do boku gdzie został poturbowany przez próbującego strzelać Andone. Chyba najlepsza w całym meczu okazja Kalifów do uzyskania prowadzenia. Baskowie otrząsnęli się dopiero w koncowce spotkania. Benat świetnie dośrodkował z rzutu wolnego na długi słupek gdzie czatował San Jose ale Juan Carlos świetnie spisał się w sytuacji sam na sam piłkarzem gości. Już w doliczonym czasie gry portero gospodarzy wyciągnął kolejna niemal pewna bramkę Athletic. Tym razem z lewej strony dośrodkował Ibai Gomez, Aduriz pofrunął w gore na 6 metrze i uderzył idealnie w górny róg bramki Juana Carlosa. Jak to obronił bramkarz Cordoby tego nie wie nikt ale po niezwykle efektownej robinsonadzie futbolówka przeleciała tuz nad poprzeczka bramki. W odpowiedzi po kolejnej akcji Los Leones ze świetną kontra wyszli zawodnicy gospodarzy a dokładnie Bebe, który podciągnął niemal pod pole karne Gorki, podał do idącego mu w sukurs na prawym skrzydłem Fidela, ten wpadł w pole karne, ściął do środka i uderzył na bramkę tyle ze zrobił to dość słabo i Iraizoz nie miał problemów z wyłapaniem futbolówki. Tyle jeśli chodzi o pierwsza polowe tego meczu, dość powolna, ospałą ale z kilkoma sytuacjami do zdobycia bramki.

 

Druga część meczu przebiegała w większość pod dyktando gospodarzy, którzy od początku rzucili się do ataku próbując strzelić bramkę. I o mało co swego planu nie zrealizowali już na początku tej części gry. Najpierw z rzutu wolnego dośrodkował Bebe, Andone będąc na 5 metrze uderzył głową niecelnie. Chwile później Crespo dostał piłkę na prawym skrzydle i dośrodkował na długi słupek po ziemi ale Fidel będąc kompletnie niepilnowanym nie zdołał wepchnąć jej do siatki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i ta piłkarska zasada ziściła się na podopieczny Romero. W 56 minucie meczu po udanym pressingu Aketxe na połowie Cordoby, piłkę wyłuskał San Jose, podał w kierunku Aketxe, który zostawił ja Benatowi a nasz pomocnik zwiódł obrońcę gości i próbował technicznym strzałem sprzed pola karnego zaskoczyć bramkarza gospodarzy. I to się udało tylko nie tak jak zapewne chciał Benat, bo po rykoszecie od jednego ze stoperów piłka zmyliła Juana Carlosa i wpadła do siatki pomimo jego rozpaczliwej interwencji. Gospodarze przez dobre 10 minut nie potrafili otrząsnąć się po stracie gola i mogli stracić następne. Niestety strzały z dystansu Aketxe i Benata mijały bramkę a kąśliwe uderzenie Ibaia również sprzed pola karnego Juan Carlos zdołał sparować do boku. Na tym właściwie mecz się skończył. Tym bardziej ze w 77 minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Ibai Gomez, którego zastąpił Gurpegi i siła ofensywna Basków znacznie spadla. Goście ograniczyli się do obrony wyniku a gospodarze nie mieli już pomysłu jak sforsować wzmocniona defensywę swoich rywali. Jeszcze w 44 minucie meczu 100 procentowa sytuacje miał Aritz Aduriz po zgraniu piłki głową Borjy Viguery w polu karnym ale niestety nasz najlepszy snajper trafił wprost w bramkarza. W doliczonym czasie gry Cordoba miała jeszcze szanse po centrze Bebe z rzutu wolnego, do której na 6 – 7 metrze doszedł Krhin ale jego uderzenie głową przeszło ponad poprzeczka. 0-1 na Nuevo Arcangel i Athletic wraca do domu z trzema oczkami.

 

Jak już wspomniałem na początku nie był to mecz najwyższych lotów żeby nie powiedzieć ze był po prostu słaby. Baskowie grali na pół gwizdka, Cordoba mimo kilku okazji pokazała dlaczego zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W drużynie Los Leones zdecydowania najsłabiej spisała się formacja defensywna bo niestety ale ostatnia drużyna w tabeli nie może mieć tylu sytuacji strzeleckich po stałych fragmentach gry jak mieli Kalifowie w tym meczu. Szczególnie ze podopieczni trenera Valverde to jedni z najlepszych specjalistów w całej lidze w grze w powietrzu zarówno we własnym polu karnym jak i rywala. Wydaje się ze doszło tutaj trochę do odpuszczenia w grze naszej obrony ze względu na klasę rywala co jest po prostu niedopuszczalne na tym poziomie rozgrywek. Już raz zespół za to zapłacił przy okazji pierwszego meczu z tym rywalem na San Mames a teraz był o krok od powtórzenia błędu. Nie jest wytłumaczeniem również wtorkowy mecz z Sociedadem bo dla profesjonalistów liczy się tylko i wyłącznie najbliższy mecz a o myśleniu o kolejnym jest trener, który musi tak dobrać zawodników by byli wypoczęci przed kolejnym pojedynkiem. Kolejny raz bardzo dobrze spisywał się Benat, który ponownie pokazał gdzie jest jego naturalna pozycja na boisku. I oby tak zostało bo w meczu z Cordoba dodatkowo okrasił swój występ bramka na wagę pełnej puli punktowej zespolu. San Jose jak zwykle zrobił to co do niego należało a wiec rozbijał co mógł w obronie a w ataku, szczególnie przy stałych fragmentach gry stanowił poważne zagrożenie dla bramki rywala. Dość przeciętnie spisali się nasi zawodnicy ofensywni. Szczególnie mowa tutaj o skrzydłowych, którzy kompletnie nie błyszczeli. Zgasł nawet Inaki Williams, który w poprzednich meczach był motorem napędowym drużyny. Aduriz tradycyjnie już miał okazje do zdobycia bramek ale tym razem zabrakło trochę szczęścia, choć akcja sam na sam pod koniec meczu powinna zakończyć się bramka i tutaj Aritz nie ma usprawiedliwienia. Osobne słowa należą się Agerowi Aketxe. Widać ze nasz ofensywny pomocnik nie jest jeszcze zgrany z zespołem i trochę brakuje mu pewności siebie. Aczkolwiek w pressingu gra naprawdę bardzo dobrze i to od jego skutecznej presji na obrońcy rywala zaczęła się akcja bramkowa. Jest niezły technicznie a stylem gry do złudzenia przypomina Andera Herrere. Jeśli tylko nabierze pewności siebie, zacznie grac bez kompleksów i bardziej będzie brał ciężar gry na siebie to może być w przyszłości naprawdę bardzo wartościowym ogniwem składu. W tym meczu nie zagrał jakoś specjalnie dobrze ale trudno tego od niego wymagać skoro jego bardziej doświadczeni koledzy również zagrali co najwyżej średnio. Druga sprawa to Borja Viguera. Po wejściu na boisko bardzo dobrze wkomponował się w grę zespolu i widać ze bardzo dobrze rozumieją się z Aritzem Adurizem. Akcja z końcówki meczu kiedy Aritz wyszedł sam na sam z bramkarzem to właściwie gra na pamięć obydwu snajperów. Obaj wiedza jak ma grac środkowy napastnik, znają automatyzm ruchów zawodników tego typu tak wiec łatwo nawiązać im nic porozumienia, co jest bardzo ważne w grze w systemie 4-2-3-1 gdzie mediapunta pełni również funkcje drugiego napastnika wchodzącego z glebi pola. Obaj Panowie powinni zdecydowanie częściej ze sobą grac bo to może przynieść naprawdę sporo korzyści.

 

Teraz przed nami Wielkie Derby Kraju Basków. Niestety Los Leones przystąpią do nich mocno osłabieni gdyż piątą żółtą kartkę otrzymał Xabier Etxeita i będzie musiał go zastąpić najprawdopodobniej Carlos Gurpegi. Być może zabraknie również Balenziagi i Andera Iturraspe. Nie wiadomo co z Ibaiem Gomezem, który doznał urazu barku. Wstępne diagnozy mówią o dyslokacji i dopiero dalsze testy dadzą odpowiedz czy jest cos poważniejszego czy nie. Najprawdopodobniej do składu wróci Andoni Iraola, który dostał w tym meczu wolne.

 

Statystka meczu:

 

Cordoba: Juan Carlos – Pantic, Crespo, Deivid, Edimar – Krhin, Abel Gomez (60' Fede Vico) – Bebe, Fede Cartabia (71' Heldon), Fidel (80' Rossi) – Andone.
Trener: Jose Antonio Romero

 

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Aurtenetxe – Benat, San Jose – Williams (86' Viguera), Aketxe (70' Mikel Rico), Ibai (77' Gurpegi) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 0 – 1
Bramka: 56' Benat
Zolte kartki: Andone, Fede Vico – San Jose, Etxeita, Williams.
Posiadanie piłki: 49% - 51%
Strzały: 22 – 15
Strzały celne: 2 – 5
Rzuty rożne: 9 – 5
Spalone: 1 – 4
Straty: 54 – 73
Przechwyty: 43 – 34
Podania: 435 – 417
Faule: 13 - 19
Widzów: ok. 16 tys.
Sędzia: Teixeira Vitienes II jako główny oraz Lamsfus Bartolome i Garcia Fernandez na liniach. Cala trojka pochodzi z Kantabrii.