Piąte zwycięstwo z rzędu stało się faktem i Ernesto Valverde wyrównał osiągnięcie trenera Javiera Clemente sprzed 30 laty. Baskowie rozegrali kolejne naprawdę dobre spotkanie i jak najbardziej zasłużenie wygrali z gośćmi z Almerii. Szkoda tylko straconej bramki, która trochę pokrzyżowała szyki naszym zawodnikom i w drugiej połowie dali większe pole do popisu rywalom co spowodowało niepotrzebna nerwówkę. Również gra w końcówce meczu była słabsza no ale najważniejsze są 3 punkty o odrobienie kolejnych strat do Malagi, której przewaga zmalał do 5 oczek. Los Leones żeby zagrać w europejskich pucharach musza teraz zgromadzić o 6 punktów więcej niż ekipa Los Boquerones. A Txingurri ma kolejny cel a wiec wyrównanie kolejnego osiągnięcia Javiera Clemente, tym razem z sezonu 1983/1984 kiedy to ekipa z Bilbao wygrała sześć spotkań z rzędu.

Pierwsze 45 minut to świetna gra Los Leones. Jednak to Almeria była bliska zdobycia bramki już w 2 minucie meczu. Goście wywalczyli rzut rożny, piłka po centrze trafiła do Michela a ten próbował z woleja zaskoczyć Gorke Iraizoza. Na szczęście dla gospodarzy futbolówka poszybowała tuz nad poprzeczka. Jak strzelać i wykonywać rzuty rożne pokazali podopieczni trenera Valverde w 9 minucie meczu. Benat dośrodkował, Etxeita wyszedł w gore i świetnym uderzeniem głową po długim rogu skierował piłkę do siatki. Nie minęły 4 minuty a mogło być 2-0. Benat centrował z narożnika boiska, tym razem z rzutu wolnego, potężnie zakotłowało się na krótkim słupku ale obrońcy zdołali wybić piłkę, ale tylko na 16 metr gdzie świetnie znalazł się Ibai Gomez. Niestety nasz lewoskrzydłowy miał sporego pecha bo jego uderzenie wylądowało tylko na poprzeczce. Za chwile ponownie Ibai z woleja próbował zaskoczyć Juliana Ale tym razem piłka już minęła poprzeczkę. W 18 minucie meczu fatalnie zachował się Velez, który pod presja Williamsa stracił na jego rzecz piłkę. Inaki pognał do linii końcowej pola karnego i dośrodkował na 5 metr gdzie niestety ale Guillermo wprawdzie próbował przyjąć piłkę i wymanewrować obrońców ale nie miał najmniejszych szans będąc otoczonym przez rywali. W 24 minucie spotkania przed druga szansa na bramkę ponownie stanął Guillermo. Z prawej strony dośrodkował De Marcos ale nasz napastnik ostro atakowany przez rywala na 6 metrze przegrał walkę o pozycje i skończyło się na rzucie rożnym bo piłka szła do Ikera Muniaina atakującego środkiem ale obrońca zdołał uprzedzić naszego lewoskrzydłowego. Dwie minuty później było już 2-0. Tym razem świetnie na prawej flance zagrał Williams, posłał centre na ok. 5 - 6 metr od bramki gdzie Julian wypiastkowal piłkę. Ta jednak trafiła przed pole karne do Mikela Rico. Były zawodnik Granady przyjął ja na klatkę piersiowa, popatrzył gdzie jest bramkarza i przepięknym lobem w długi róg posłał futbolówkę do siatki. Julian był kompletnie bez szans. Almeria mogła odpowiedzieć w 31 minucie meczu. Thomas otworzył Hemedowi drogę do bramki, Izraelczyk strzelił z ostrego kata ale świetnie poradził sobie Gorka Iraizoz a cale zamieszanie wyjaśnił Xabier Etxeita. Los Leones mogli odpowiedzieć za sprawa Guillermo, który tym razem miał sporego pecha bo dostał świetne podanie na wolne pole, wpadł w pole karne, zwiódł obrońcę ale jego strzał zrykoszetował od nadbiegającego w sukurs koledze drugiego obrońcy i piłka wyszła na rzut rożny. Z narożnika boiska dośrodkował Benat i o mało co a Athletic zdobyłby trzecia bramka. Futbolówka trafiła na długi słupek do Williamsa, które uderzenie ofiarnie zablokowali obrońcy. Sprzed pola karnego próbował jeszcze poprawić Mikel Rico sprytnym uderzeniem po długim rogu ale Julina wyprężył się jak struna i zdołał sparować piłkę do boku. Nie minęła jeszcze minuta a na bramkę Almerii sunął kolejny atak. Iraizoz wybił długą piłkę do Guillermo, ten zgrał do wychodzącego na wolne pole Muniaina. Iker wpadł w pole karne i przy linii końcowej zwiódł dwoch obrońców by minimalnie spudłować próbując zmieścić piłkę w długim rogu bramki. Baskowie nie przestawali szturmować bramki Almerii. Williams pognał prawa flanka, dośrodkował na krotki słupek gdzie na 5 metrze znalazł się Guillermo ale ponownie jego strzał zablokował stoper gości i skończyło się na rzucie rożnym. Przed końcem meczu Athletic miał jeszcze dwie doskonale akcje do zdobycia bramek z których przynajmniej jedna powinna zakończyć się podwyższeniem rezultatu. Najpierw ponownie prawa strona urwał się Williams, dośrodkował na 6 metr gdzie głową uderzył Ibai Gomeza ale ponownie jakimś cudem piłkę wyjął Julian. Chwile później szarżował prawym skrzydłem De Marcos, wpadł w pole karne i posłał piłkę na 11 metr. Guillermo sprytnie próbował zmienić tor jej loty w kierunku bramki ale wyszło z tego odegranie do idącego środkiem pola karnego Muniaina, tyle ze naszego lewoskrzydłowego uprzedził obrońca i wybił piłkę. Na tym skończyła się pierwsza, naprawdę bardzo dobra polowa meczu. Los Leones powinni prowadzić zdecydowanie wyżej niż tylko 2-0.

 

Zapewne w drugich 45 minutach meczu obraz gry by się nie zmienił gdyby nie fatalny początek i seria błędów w zasadzie całej obrony Basków. Błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Etxeita, futbolówkę przejął jeden z zawodników rywali podał do Wellingtona. Bliski przechwytu był Laporte ale piłkę odskoczyła mu i przejął ja Brazylijczyk, który podał na prawa stronę do Thomasa. Piłkarzy gości uderzył na bramkę, lot piłki zmienił Balenziaga i ta kompletnie zaskoczyła Gorke Iraizoza. 2-1 na San Mames. Strata bramki bardzo podbudowała zespół z Andaluzji natomiast kompletnie zburzyła koncepcje gry Basków na reszta spotkania. Podopieczni trenera Ernesto Valverde wprawdzie dalej atakowali ale już bez takiego rozmachu jak w pierwszej połowie meczu. Wprawdzie dość szybko miejscowi mogli wyjść na dwubramkowe prowadzenie ale najpierw po akcji Williamsa strzał Ibaia z ok. 11 metrów zablokował obrońca a chwile później Inaki nie trafił w piłkę bo bardzo ładnej centrze Guillermo. Sam Williams mógł strzelić bramkę w 58 minucie meczu kiedy to po centrze Ibaia wyszedł wysoko w gore i uderzył głową z 5 metrów ale niestety niecelnie. Kto wie czy sędzia nie powinien wskazać na 11 metr bo Dubarbier trącił w powietrzu naszego napastnika co mogło spowodować ze strzał był właśnie niecelny. Trzy minuty później na przebój poszedł Balenziaga, który minął 4 zawodników rywali, wpadł w pole karne ale niestety jego strzał poszybował daleko od bramki. I na tym wyczerpała się moc Los Leones. Dopiero w samej koncowce jeszcze raz Julian uratował swój zespół przed utrata bramki i to był właściwie koniec tego meczu. Almeria wprawdzie próbowała atakować w drugiej części spotkania ale były to ataki nieporadne, które z zasady kończyły się na wysokości pola karnego Gorki Iraizoza. Dodatkowo już w doliczonym czasie gry za druga żółtą a w konsekwencji czerwona kartkę wyleciał Velez i mecz zakończył się wygrana gospodarzy, jak najbardziej zasłużoną zresztą.

 

Baskowie rozegrali naprawdę świetne zawody. Jedyna za co można zganić zespół to brak skuteczności. Za stratę bramki można winić tylko i wyłącznie pecha. Owszem wszystko zaczęło się od błędu Etxeity przy wyprowadzaniu piłki ale Xabier mógł naprawić swój błąd ale trafił piłka wprost w rywala, Laporte przechwycił podanie do Wellingtona ale się poślizgnął i w końcu pechowa interwencja Balenziagi dopełniła fali nieszczęścia ze strony Basków. Tyle ze więcej Almeria nie zagroziła bramce Gorki. Etxeita zdobył bramkę wiec można mu to niefortunne wyprowadzenie piłki darować bo rzadko się myli i stanowi bardzo pewny punkt naszej obrony. Poza tym wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę osłabienia zespolu czyli brak Aduriza oraz Mikela San Jose. Na szczególne wyróżnienie zasługują przede wszystkim autor bramki na 2-0 a wiec Mikel Rico oraz Inaki Williams. Ten pierwszy był w zasadzie wszędzie na boisku, pracował w ataku i obronie będąc motorem napędowym wielu akcji. Williams świetnie radził sobie po obu stronach boiska, doskonale dogrywał w pole karne do Guillermo i świetnie rozumiał się w Muniainem. Udowodnił ze powołanie do kadry U-21 nie było przypadkiem i ma olbrzymi talent, który trzeba odpowiednio wykorzystać. Już stal się ulubieńcem trybun i miejmy nadzieje ze już wkrótce będzie prawdziwa gwiazda La Liga. Pozostali piłkarze spisali się co najmniej dobrze jeśli nie bardzo dobrze. Szkoda tylko takiej ilości zmarnowanych akcji ale na szczęście udało się wygrać. Teraz przed zespołem trenera Valverde dwa tygodnie przerwy i później dwa bardzo ważne i szalenie trudne pojedynki, najpierw z Sevilla na Ramon Sanchez Pizjuan a później z Valencia na San Mames.

 

Statystyka meczu:

 

Składy:

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Mikel Rico, Benat – Williams (78' Iturraspe), Muniain, Ibai (71' Iraola) – Guillermo (88' Kike Sola).
Trener: Ernesto Valverde

 

Almeria: Julian – Michel, Velez, Trujillo, Dubarbier – Edgar (85' Espinosa), Verza – Wellington (60' Thievy), Corona (60' Soriano), Thomas – Hemed.
Trener: Juan Ignacio Martinez

 

Wynik: 2 – 1
Bramki: 9' Etxeita, 26' Mikel Rico – 47' Balenziaga (samobojcza)
Żółte kartki: Laporte, Ibai – Velez, Hemed, Dubarbier, Thomas, Soriano
Czerwona kartka: 90' Velez – za dwie żółte.
Posiadanie piłki: 60% - 40%
Strzały: 19 – 8
Strzały celne: 6 – 2
Rzuty rożne: 9 – 6
Spalone: 1 – 3
Straty: 63 – 67
Piłki odzyskane: 42 – 42
Podania: 444 – 333
Faule: 8 – 20
Widzów: ok. 42 tys.
Sędzia: Prieto Iglesias jako główny oraz Garcia Sabuco i Aboy Rivas na liniach.