Trener Ernesto Valverde po miesiącu intensywnych spotkań rozgrywanych w odstępach trzydniowych miał wraz ze swoimi podopiecznymi chwile oddechu i czasu na regeneracje gdyż miniony tydzień był wolny od wszelkich meczów o stawkę. Dzięki temu piłkarze dostali trochę wolnego na załatwienie własnych spraw oraz odpoczynek od reżimu treningowego. A było go sporo bo prawie 3 dni gdyż pojedynek z Levante odbył się o godz. 12.00 w niedziele a piłkarze spotkali się na zajęciach dopiero w środowy poranek. Tyle ze trening raczej trudno było przeprowadzić bo Kraj Basków zasypał śnieg i zamiast zielonej murawy zawodnicy zastali kilkucentymetrowa warstwę śniegu. Za to jaka była zabawa bo w ramach rozgrzewki wszyscy stoczyli prawdziwa bitwę na śnieżki. Dostało się wszystkim łącznie z trenerami a w całej ekipie panowała świetna atmosfera.

Niestety w kolejnych dniach trzeba było już zabrać się do pracy bo przed nami następny intensywny miesiąc gdzie w drużyna rozegra 9 spotkań w przeciągu 30 dni począwszy od starcia z Barcelona na San Mames. A jest co trenować bo Txingurri będzie musiał sobie poradzić bez kilku podopiecznych jak kontuzjowany Iturraspe oraz zawieszony za kartki Iraola. O ile w przypadku Andoniego dubler może być tylko jeden to już przy okazji zastąpienia Andera pojawia się problem. Kandydatów jest dwoch a wiec Benat i San Jose. Byłoby trzech gdyby Valverde nie wysłał do Leganes Erika Morana. Teraz powstaje pytanie czy postawić na kreatywność czy na zablokowanie dostępu do własnej bramki. W tym pierwszym przypadku lepszy byłby Benat natomiast w drugim Mikel. Patrząc a ostatnie treningi i wewnętrzne mecze kontrolne wydaje się ze jednak przeważy opcja z San Jose. Dowodem na to miałoby być również częstsze niż zwykle ćwiczenie stałych fragmentów gry. Poza tym 6 bramek w tym sezonie mówi samo za siebie. Z kolei stale fragmenty gry były wykonywane właśnie przez Etxeberrie. Valverde na piątkowej konferencji prasowej stwierdził ze za Iturraspe zagra San Jose ale słowom naszego trenera raczej trudno wierzyć bo często jedno mówi przed meczem a drugie robi.

 

W piątek wydawało się ze przed meczem z Barca problem może dotyczyć jeszcze jednej pozycji a mianowicie lewej obrony. Mikel Balenziaga nie wziął udziału w piątkowych zajęciach. Dziennikarze dotarli do informacji ze powodem tego jest kontuzja mięśni grzbietu, której nabawił się w czwartek i przez to wcześniej zakończył trening. Na szczęście nie jest to poważne i jego absencja była tylko prewencyjna. Nieoficjalne informacje potwierdził na konferencji prasowej Txingurri, który uspokoił wszystkich ze występ Balenziagi nie jest zagrożony. W piątek zespół przeniósł się również na boisko ze sztuczna nawierzchnia gdyż jego utrzymanie w zimowych warunkach jakie panują w okolicach Bilbao jest o wiele łatwiejsze i przygotowanie do treningu zajmuje mniej czasu.

 

Badania lekarskie kolana Andera Iturraspe przeprowadzone na początku tygodnia niestety potwierdziły najgorszy scenariusz. Nasz defensywny pomocnik będzie pauzował od 4 do 6 tygodni co może oznaczać absencje minimum w 11 spotkaniach. Kolano zostało mocno skręcone a kontynuacja gry spowodowała tylko pogłębienie urazu. Piłkarz na razie nie trenuje i odpoczywa. Dopiero za kilka dni kiedy ścięgna i mięśnie trochę się podleczą zostanie dopuszczony do ćwiczeń. Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy to prawdziwy cud ze nasz defensywny pomocnik nie zerwał mięśnia, nie rozerwał torebki stawowej albo nawet nie zerwał więzadeł gdyż sytuacja do jakiej doszło na murawie w meczu z Levante wyglądała fatalnie.

 

Dzisiaj wieczorem odbędzie się ostatni trening po którym Ernesto Valverde poda listę piłkarzy powołanych na jutrzejszy mecz.