Kolejny mecz i kolejna beznadziejna porażka. Piłkarze Athletic nie potrafili się zmobilizować nawet na Copa del Rey, który jest najważniejszą z rozgrywek dla fanów Los Leones. Zresztą wynik 0-2 i nerwówka do ostatniej minuty mówią same za siebie tak wiec trudno się dziwić ze zespół pożegnały po raz kolejny przeciągłe gwizdy kibiców, których bardzo mało zawitało na La Catedral bo zaledwie 25 tys. Trudno się dziwić ze nikt nie chce oglądać takiej żenującej postawy zespołu kierowanego przez człowieka, który jest tak zarozumiały i przeświadczony o własnej nieomylności ze nawet nie kryje się z tym i nie próbuje pokazać ze szuka innych rozwiązań, ustawień lub składu, który w końcu by odpalił. Trudno się tez spodziewać żeby piłkarze inaczej grali skoro o miejscu w składzie decydują sprawy osobiste a nie forma zawodnika i zdrowa rywalizacja.

Przeprowadzanie relacji z tego meczu mija się z celem gdyż niemal identyczne spotkanie obserwowaliśmy w miniona niedziele z Elche. Wystarczy usunąć fragment o zdobytej bramce San Jose i właściwie mamy pełne powtórzenie wydarzeń na boisku. No i jeszcze opisać bramki Celty, które padły w zupełnie inny sposób niż w przypadku ekipy Frana Escriby. W 49 minucie spotkania centre z prawej strony posłał Santi Mina a lot piłki próbował przeciąć Etxeita, tyle ze zrobił to w tak nieszczęśliwy sposób ze trafił idealnie lobem w długi róg bramki Herrerina. Drugi gol to pokaz głupoty Muniaina, który postanowił podawać w polu karnym Athletic do Mikela Rico, koło którego był piłkarz Celty. Były rozgrywający Granady za późno zorientował się co chce zrobić Iker i zdołał go wyprzedzić zawodnik Celestes, co niestety skończyło się faulem i rzutem karnym wykorzystanym przez Orellane. Ewidentny babol Muniaina bo we własnym polu karnym nie bawi się w rozgrywanie tylko ekspediuje futbolówkę jak najdalej od własnej bramki, szczególnie jeśli wokół jest spora liczba piłkarzy przeciwnika. Trudno tutaj winić Mikela Rico gdyż nie spodziewał się po koledze aż takiej bezmyślności. Rezultat mógł być gorszy i zakończyć się wyeliminowaniem Basków gdyby arbiter tego meczu podyktował na początku spotkania rzut karny za rękę Oscara de Marcosa, który jak najbardziej należał się podopiecznym trenera Berizzo.

 

Po raz kolejny zawiódł trener Valverde, który wystawił taki a nie inny skład. Z 11 piłkarzy biegających po murawie tak naprawdę chciało się tylko Williamsowi, Benatowi, Mikelowi Rico oraz Ibaiowi a wiec w większości zawodnikom rezerwowym. Sporo biegał i starał się Muniain ale robił to dość bezmyślnie i bezproduktywnie prokurując przy okazji karnego. Trochę do gry wniosła zmiana Iraoli, który zawsze prezentował pewien poziom a jeśli nawet zdarzyły mu się wpadki to przynajmniej nie można mu było odmówić tego ze starał się jak mógł. Pozostałe zmiany można uznać tylko i wyłącznie za dokonane bo kompletnie nic nie wniosły do gry. Swoja droga to ciekawa taktyka ściągać najlepszego na boisku Inakiego Williamsa i wpuszczać na murawę innego snajpera zamiast grac na dwoch napastników jak uczyniłoby 90 procent trenerów by odrobić straty. Tym bardziej ze skrzydła były bardzo dobrze obsadzone w zawodników, potrafiących dobrze centrować a obaj snajperzy świetnie grają głową. Jestem przekonany ze gdyby Txingurri wystawił w całości rezerwowy skład to ten poradziłby sobie o wiele lepiej a na pewno zagrałby ambitniej niż ich koledzy i zapewne wynik nie byłby gorszy niż 0-2. Berizzo okazał się tez kolejnym trenerem, który bez zbędnego wysiłku rozpracował „zawiłą" i „zaskakującą" taktykę Mrówki.

 

Teraz przed nami spotkanie z Villarreal na El Madrigal. Z taka postawa raczej trudno wróżyć jakakolwiek zdobycz punktowa. Później czeka nas trójmecz z Malaga, który zacznie się w środę o 22.00 w Maladze i skończy za dwa tygodnie w czwartek o godzinie 22.00 w Bilbao. W międzyczasie w niedziele o godzinie 17.00 obie drużyny rozegrają spotkanie na San Mames.

 

Składy:

Athletic: Herrerin – De Marcos, Gurpegi, Etxeita, Balenziaga – Iturraspe, Mikel Rico – Ibai (68' Susaeta), Benat (62' Iraola), Muniain – Williams (62' Aduriz).

Trener: Ernesto Valverde

 

Celta: Ruben Blanco – Sergi Gomez, Cabral, Fontas – Radoja, Alex Lopez (52' Bogonda), Samuel – Orellana (68' Hernandez) – Santi Mina, Charles, Augusto Fernandez (46' Borja Fernandez).

Trener: Eduardo Berizzo

 

Wynik: 0 – 2

Bramki: 49' Etxeita (samobójczy), 61' Orellana (karny)

Żółte kartki: Benat, Mikel Rico, Gurpegi – Charles, Samuel, Hernandez

Posiadanie piłki: 50% - 50%

Strzały: 10 – 10

Strzały celne: 4 – 4

Rzuty rożne: 11 – 4

Spalone: 2 – 4

Interwencje bramkarzy: 2 – 4

Straty: 97 – 78

Piłki odzyskane: 50 – 56

Podania: 447 – 458

Faule: 13 - 15

Kibiców: ok. 25 tys.

Sędzia: Martinez Munuera jako główny oraz Barbero Sevilla i Canales Cerda na liniach.