^Powrót na górę!
Finisz w sumie bardzo udanego roku dla Athletic Bilbao. Na Estadio San Mames w Bilbao Los Leones zmierza się z aktualnym Mistrzem Hiszpanii a wiec ekipa Atletico Madryt. Pojedynek ten zakończy tez tegoroczne rozgrywki w Primera Division a wiec miejmy nadzieje ze będzie stanowił odpowiednia wizytówkę najlepszej ligi świata. Oba zespoły maja cos do udowodnienia swoim fanom i zapewne będą chciały pokazać ze wprawdzie są daleko od swojej optymalnej formy ale wciąż prezentują wysoki poziom. Mecz wiec zapowiada się szalenie ciekawie i nie dziwne ze San Mames powinno być zapełnione niemal do ostatniego miejsca. Początek spotkania o godzinie 21.00.
W poprzedniej kolejce oba zespoły grały bardzo ważne spotkania. Atletico zmierzyło się na swoim stadionie z ekipa Villarreal, która podobnie jak rok temu aspiruje do miejsc pucharowych i mocno naciska na 4 miejsce w tabeli właśnie zajmowane przez zespół Los Colchonerros. Po bardzo dobrym meczu ekipa Diego Simeone przegrała 0-1 po bramce Luciana Vietto. Nie obyło się tez bez kontrowersji bo arbiter tego spotkania nie podyktował rzutu karnego dla gości a gospodarzom nie uznał prawidłowo zdobytej bramki Mandzukica. Dość niespodziewana porażka spowodowała ze zespół z Madrytu stracił swoja przewagę nad grupa pościgową natomiast praktycznie zaprzepaścił szanse na obronę tytułu najlepszej drużyny w kraju. Zespół trenera Valverde rozgrywał bardzo prestiżowe spotkanie z Realem Sociedad. W Wielkich Derbach Kraju Basków padł bramkowy remis po golach Veli oraz De Marcosa. Wynik ten na pewno nie zadowolił żadnej ze stron bo oba zespoły liczyły na wygrana i awans w tabeli La Liga.
Atletico po ubiegłorocznym zdobyciu jak najbardziej zasłużonego tytułu najlepszej drużyny w kraju oraz finale Ligi Mistrzów w obecnych rozgrywkach spisuje się o wiele słabiej. Wprawdzie zespół dalej jest bardzo mocny, ma świetnego trenera ale to jednak nie jest to co w poprzednim sezonie. Brakuje mu pewnego rodzaju magii, nuty nieprzewidywalnosci jaka jeszcze niedawno charakteryzowali się Los Colchonerros. Przed obecnymi rozgrywkami stało się to co nieuniknione po tak wielkich sukcesach a wiec wyprzedaż zawodników. Zespołowi wyrwano „kły" i zabrano „pancerz" a wiec do Chelsea sprzedano supersnajpera Diego Coste oraz powrócił z wieloletniego wypożyczenia na Vicente Calderon Thibout Courtois, bramkarz, który był w stanie wybronić swojemu zespołowi kilka ładnych spotkań gdzie niesamowita forma i umiejętności Belga przysparzały o łzy rozpaczy niejednego snajpera na czele z tymi najlepszymi na świecie a wiec Messim i Ronaldo. Zresztą londyńska Chelsea zrobiła sobie prawdziwy supermarket z zespołu z Madrytu dzięki powiązaniom Mourinho z Jorge Mendesem i dodatkowo na Stamford Bridge powędrował również jeden z najlepszych lewych obrońców na świecie Felipe Luis a wiec płuca zespolu Diego Simeone, który na lewej flance biegał od pola karnego do pola karnego przez pełne 90 minut niemal nie okazując objawów zmęczenia. Cena był okazyjna bo tylko 20 mln euro. O ile w tym przypadku władze się nie popisały i nie udało im się zatrzymać swoich asów to prawdziwym majstersztykiem było wypchniecie za 11 mln euro do Porto Adriana a wiec piłkarza, który potrafi strzelać ładne bramki ale partoli tak olbrzymia liczbę okazji i gra tak nieporadnie ze czasami strach patrzeć czy przy przyjęciu piłki nie połamie sobie nóg albo nie kopnie się w głowę przy akcji sam na sam z bramkarzem. Odeszli również świetny rozgrywający Diego, doskonały zmiennik Diego Costy – David Silva oraz kilku rezerwowych w celu ogrania się poza klubem. Straty szybko odrobiono ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Mario Mandzukic aż tak dobrym snajperem jak Costa nigdy nie był i nie będzie. Owszem grac głową potrafi świetnie ale na La Liga to trochę za mało. Jan Oblak to wielki bramkarski talent ale Simeone z sobie tylko znanych powodów stawia na Moye mimo ze wcześniej nie bal się postawić na młodszego Courtoisa. Siqueira miał zastąpić Filipe Luisa ale to raczej jest niewykonalne. Do pomocy Siqueirze sprowadzono Antoine Griezmanna by wzmocnić lewa flankę ale to co potrafił zrobić Brazylijczyk w pojedynkę nie potrafi zrobić teraz dwójka zawodników a Francuz, który brylował w Sociedad strzelając bramki jak na zawołanie i asystując kolegom teraz więcej przesiaduje na ławce rezerwowych niż gra. Kolejnym wzmocnieniem miał być Alessio Cerci, który brylował w SerieA na skrzydle i w ataku w barwach Torino a w La Liga nie może znaleźć sobie miejsca. A wydawało się ze sprowadzenie dwoch świetnych skrzydłowych i środkowego napastnika bardzo dobrze grającego głową spowoduje ze Atletico będzie dysponowało jeszcze większym i bardziej różnorodnym wariantem ofensywnym niż wcześniej. Niestety trochę to nie wypaliło albo i Simeone nie chciał nagiąć swojej taktyki. Pozostałe wzmocnienia jak Correa, Jimenez, Velazquez to raczej melodia przyszłości. W każdym razie o ile Atletico w dalszym ciągu jest bardzo mocne, wciąż znajduje się w czołówce La Liga, awansowało z grupy Ligi Mistrzów to nie zachwyca tak jak wcześniej, i jak już wspomniałem nie ma tego automatyzmu, pasji i magii w grze. Za to pozostało co innego a wiec to z czego raczej Atletico nie powinno być zbyt dumne a wiec ostra gra, mocno cwaniacka ocierająca się o chamska. Miejmy nadzieje, ze już wkrótce Diego Simeone na tyle scementuje na powrót zespół ze ten zacznie zachwycać co najmniej tak samo jak rok wcześniej czy wtedy gdy zdobywało puchar Ligi Europy.
Do meczu na San Mames Atletico przystąpi bez dwójki ważnych zawodników. Za kartki będzie pauzował Mario Mandzukic oraz Koke czyli odpowiednio najlepszy strzelec oraz asystent zespołu. O ile brak tego pierwszego może być o mało odczuwalny gdyż bramki strzelane przez zespół rozkładają się pomiędzy większą liczbę zawodników to już trochę gorzej może być w przypadku Koke, który jest idealnym łącznikiem pomiędzy linia ataku i pomocą. Kolejnymi pauzującymi są kontuzjowani Alessio Cerci oraz obrońca Ansaldi. W czwartek Atletico rozgrywało rewanż w Copa del Rey i trener mógł dać odpocząć kilku podstawowym zawodnikom tak wiec w dzisiejszym meczu powinien mieć wypoczęty i gotowy do walki zespół. W bramce stanie zapewne Moya. Obrona również zagra w swoim żelaznym ustawieniu a wiec z Juanfranem i Siqueira po bokach oraz Godinem i Miranda na środku. Dwójkę pivotow powinni stworzyć Gabi oraz Tiago. Raczej pewnym można być występu Ardy Turana. Jeśli wierzyć słowom Simeone to powinien zagrać trivote a wiec do dwójki graczy defensywnych w drugiej linii dołączy Saul Niguez a w ataku obok tureckiego skrzydłowego zagrają Raul Garcia oraz Griezmann, którego obecność w skaldzie obok Nigueza Argentyńczyk zapowiedział na przedmeczowej konferencji prasowej. Athletic będzie musiał zwrócić szczególną uwagę na stale fragmenty gry z których Los Colchonerros strzelają całkiem sporo bramek. Raczej trudno się spodziewać by zespół Simeone wyszedł na ten mecz tak samo jak w poprzednim sezonie a wiec głęboko cofnięty na swoja polowe z jednym zawodnikiem na desancie, który będzie czyhał na błąd naszej obrony by wyprowadzić zabójczą kontrę.
Trener Ernesto Valverde był bardzo niezadowolony z postawy zespołu w meczu z Alcoyano aczkolwiek nie ganił zbytnio swoich podopiecznych bo cel został osiągnięty a wiec Athletic zagra w kolejnej rundzie Copa del Rey. O wiele bardzie martwiły go ubytki w składzie a wiec brak dwójki Iturraspe – Laporte. Z innym zespołem niż Atletico zapewne nie byłby to taki problem ale jak wiadomo Los Colchonerros świetnie rozgrywają stale fragmenty gry majac kilku wysokich i doskonale grających głową zawodników. Trzeba wiec wystawić takich graczy, którzy poradziliby sobie w walce powietrznej z Godinem, Miranda i Raulem Garcia. W tej sytuacji dobrze ze nie ma Mandzukica bo Txigurriemu zabrakłoby odpowiedniej ilości wysokich graczy. A tak w obronie są San Jose, Etxeita oraz być może zastępca Iturraspe czyli Erik Moran czyli piłkarze wprawieni w grze w powietrzu. Valverde wpadł na jeszcze inny pomysł a wiec zagranie dwójką Gurpegi i Etxeita w obronie oraz San Jose na pozycji defensywnego pomocnika ale raczej ta pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Kolejnym pytaniem jest skład ataku. Czy ponownie na pozycji ofensywnego pomocnika będzie biegał Benat czy w końcu szkoleniowiec Basków przekona się do gry Viguery za plecami Aduriza? W przypadku meczu z Atletico opcja z dwójką napastników byłaby lepsza, szczególnie ze obrona Los Colchonerros nie jest tak pewna jak rok temu a i Aduriz będzie potrzebował większego wsparcia szczególnie jeśli goście zagrają trojka pomocników w środku pola. Na przygotowania do dzisiejszego meczu nie było zbyt wiele czasu tak wiec trener musiał mieć listę powołanych w głowie już przed meczem z Alcoyano. Znalazło się na niej w sumie 19 nazwisk:
Bramkarze: Iraizoz, Herrerin
Obrońcy: San Jose, Bustinza, Etxeita, Balenziaga
Pomocnicy: Erik Moran, Benat, De Marcos, Susaeta, Mikel Rico, Gurpegi, Unai Lopez, Aketxe,
Napastnicy: Ibai, Muniain, Aduriz, Viguera, Guillermo
Szkoleniowiec pozostawił na trybunach Kike Sola i Aurtenetxe. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Toquero oraz Iraola. Jeden z powołanych nie zostanie wpisany do protokołu meczowego. A skład jaki wyjdzie na dzisiejszy mecz? W bramce stanie Iraizoz. W obronie obok De Marcosa i Balenziagi powinni się znaleźć San Jose i Etxeita na środku. W drugiej linii powinni się znaleźć Erik Moran i Mikel Rico. Ofensywny kwartet stworzą zapewne Aduriz, Viguera oraz Muniain z Susaeta na skrzydłach.
Faworytem tego meczu są przyjezdni. Trener Valverde nie ma szczęścia do naszych dzisiejszych rywali, którzy wygrali wszystkie cztery mecze w minionym sezonie – oba w lidze oraz oba w Copa del Rey. Athletic nawet bez Txingurriego na ławce radził sobie fatalnie z zespołem prowadzonym przez Simeone bo w sumie z 8 spotkań wygrał tylko jedno. Tak wiec zwycięstwo wydaje się być dość karkołomnym zadaniem bo Baskowie grają mocno w kratkę choć akurat przeciwko mocnym zespołom (poza czołową dwójką) raczej wznoszą się na wyżyny umiejętności i starają się im dorównać. Na pewno łatwego życia na ławce nie będzie miał Cholo Simeone, którego San Mames mocno nie znosi za brutalny faul i kontuzje jaka spowodował ulubieńcowi trybun – Julenowi Guerrero w 1996 roku. Zresztą nie tylko za to a również za nieprzyjemny żeby nie powiedzieć trochę chamski styl gry jaki prezentuje jego zespół. Tyle ze cel uświęca środki a wyniki Atletico mówią same za siebie. Baskowie jeśli chcą wygrać to muszą doskonale kryć przy stałych fragmentach gry, a najlepiej ich unikać żeby nie dać możliwości wykorzystania umiejętności gry głową Mirandy, Godina oraz Raula Garcia. Dobrze by było ograniczyć również poczynania Los Colchonerros w bocznych sektorach boiska i zagrać na zero z tylu nie dając tym samym strzelić rywalom bramki numer 200 pod wodza Cholo Simeone. Jeśli to się uda naszym piłkarzom to można skutecznie powalczyć o trzy oczka.
Przewidywane składy:
Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, San Jose, Balenziaga – Mikel Rico, Erik Moran – Susaeta, Viguera, Muniain – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde
Atletico: Moya – Juanfran, Miranda, Godin, Siqueira – Gabi, Tiago – Arda Turan, Griezmann, Rodriguez – Raul Garcia.
Trener: Diego Simeona
Data: 21.12.2014 r. Godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332
Sędzia: Hernandez Hernandez
Po dzisiejszym meczu piłkarze dostana 5 dni wolnych. Część zawodników pozostanie w domach a część zapewne „pojedzie" na kadrę Euskadi, która w niedziele 28 stycznia zmierzy się na San Mames z kadra Katalonii.
Komentarze
Poza tym nie wiem jak trzeba byc slepym zeby nie zobaczyc spalonego Griezmanna przy bramce na 1-4 bedac ustawionym idealnie w linii z zawodnikami. A moze to nie slepota tylko zamierzone dzialanie?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.