Seria meczów Athletic bez porażki została przedłużona do trzech spotkań. Wprawdzie na Mestalla nie udało się wygrać ale za to zespół wywiózł z trudnego terenu jakże ważny remis, który być może pozwoli zespołowi na przełamanie i w końcu grę na poziomie odpowiadającym ich potencjałowi. Co ważne drużyna Ernesto Valverde zagrała naprawdę niezłe zawody i bez problemu dotrzymywała kroku dotychczasowemu wiceliderowi tabeli, który wygrał wszystkie dotychczasowe spotkania na Mestalla. Oby to był dobry prognostyk na przyszłość.

Valverde zaskoczył wszystkich już w momencie desygnowania składu a murawę. Mało kto się spodziewał od pierwszej minuty Etxeity na środku obrony, braku, Viguery oraz Unaia Lopeza w formacji ofensywnej jak również braku Susaety. Kolejnym zaskoczeniem była taktyka, która polegała na ciągłym pressingu na rywalach począwszy od formacji defensywnej Valencii, zagęszczeniu środka pola, gdzie pomocnicy Ches nie mieli ani chwili wytchnienia i bardzo uważnej grze w obronie. Zespół trenera Nuno Santo przez cały mecz miał ogromne trudności z wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckiej i w zasadzie tylko trzy razy zagroził bramce Iraizoza a wszystkie sytuacje miały miejsce w pierwszej połowie meczu. Najpierw w 17 minucie niebezpieczne uderzenie z linii pola karnego oddal Rodrigo ale piłka ugrzęzła w bocznej siatce. Później Paco Alcacer źle uderzył głową w 100 procentowej sytuacji. Centrował mu Piatti. Chwile później w idealnej sytuacji znalazł się niedoszły asystent Paco, który wykorzystał błąd obrony Athletic i wyszedł na dogodna pozycje do oddania strzału na bramkę niemal w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Na szczęście zdołał wrócić Laporte, który tak skutecznie naciskał Argentyńczyka ze ten wypalił wprost w Gorke. I to w zasadzie było na tyle jeśli chodzi o właściwie cały mecz Valenci. Athletic tez miał kilka okazji do zdobycia bramki. Jedna z nich zmarnował Guillermo. Oscar De Marcos miałby sytuacje sam na sam gdyby zamiast strzelać głową to przyjął piłkę do fenomenalnym podaniu Unaia Lopeza. W samej koncowce ofiarna interwencja zażegnał niebezpieczeństwo Diego Alves rzucając się na piłkę i przypłacając drobnym urazem starcie z rozpędzonym Mikelem Rico.

Druga polowa nie przyniosła większych emocji. Valencia przez cały czas waliła głową w mur, nie mogąc stworzyć jakiejś groźniejszej okazji a Los Leones kontrowali ale również nieskutecznie. W samej koncowce Athletic mógł przechylić szale na swoja korzyść. Benat dośrodkował z prawej flanki na długi słupek. Tam powstało potworne zamieszanie, w którym najprzytomniej zachował się Etxeita i który uderzył na bramkę. Był to celny strzał ale prosto w głowę Diego Alvesa. Gdyby futbolówka leciała obok bramkarza to ten nie miałby szans na żadna interwencje a Athletic mógłby wyjechać z Mestalla z pełną pula punktowa. O ale remis tez jest dobrym wynikiem.

Jak już wspominałem było to całkiem niezłe spotkanie a porównując je choćby do dwoch ostatnich to należy stwierdzić ze nawet bardzo dobre. Przede wszystkim Baskowie rozegrali dwie równe połówki. Wprawdzie większość czasu bronili się ale przeprowadzali również groźne kontrataki oraz sporadycznie ataki pozycyjne. Mimo dość eksperymentalnego składu mogliśmy zobaczyć namiastkę „starego” Athletic z poprzedniego sezonu w wiec grającego wysoki pressing, dobrze kryjącego w obronie i dość płynnie przechodzącego do ataku. Tutaj trzeba pochwalić trenera Valverde za dobre dobranie taktyki i podstawowej jedenastki mimo ze początkowo wyglądało to nieciekawie i można było się złapać za głowę z hasłem „co On wyprawia”. Być może jest to efekt tego ze na murawie nie było żadnej z największych gwiazd a wiec Ikera Muniaina, Markela Susaety oraz Aritza Aduriza a byli piłkarze, który mieli cos do udowodnienia i chciało im się pracować a nie pokazywać fochy na lewo i prawo lub walić łokciami rywali. Valencie zaskoczyła również spora wymienność pozycji u piłkarzy ofensywnych. Szczególnie Unai Lopez grał na obydwu flankach, na pozycji mediapunta, miał więcej swobody od innych piłkarzy co zwiększało zagrożenie dla rywali. Zresztą cala czwórka świetnie wymieniała się pozycjami bo wielokrotnie De Marcos i i Viguera schodzili do środka lub dublowali pozycje środkowego napastnika obok Guillermo. Nawet nasz napastnik ruszał się o wiele więcej niż zwykle i zmieniał pozycje przez co był o wiele trudniejszy do upilnowania dla obrońców. Nawet Iturraspe z Mikelem Rico zagrali trochę wyżej niż zazwyczaj i notowali sporo przechwytow i niezłych podań. Jednocześnie obaj Ci piłkarze świetnie kryli strefy w defensywie gdzie wspomagali boczne sektory, w których Valencia chciała zrobić przewagę. Trochę obaw było w momencie gdy kontuzji doznał Guillermo i wszedł Benat ale mobilność Unaia Lopeza, który przeszedł na lewe skrzydło spowodowała ze nasz rozgrywający jakoś lepiej wyglądał na pozycji na której dotychczas kaleczył tak jak tylko mógł. Tak wiec wydaje się ze dużo zależy od obydwu skrzydłowych, którzy jeśli wyjdą wyżej do rywali albo jak więcej biegają to i środkowy ofensywny pomocnik wypada wtedy lepiej. Tak samo jest gdy obaj pivoci grają wyżej. Pochwały za grę defensywna należą się również naszym obrońcom. Wprawdzie nie ustrzegli się błędów (Etxeita, Iraola) to i tak na niewiele pozwolili przeciwnikowi. Negredo który wszedł w drugiej części meczu na murawę zaznaczył swoja obecność tylko w rubryce zmian bo inaczej nikt by nie wiedział ze w ogóle ktoś taki grał. A napastnik ten do słabych piłkarzy nie należy. Również Feghouli, który należy do najlepszych skrzydłowych La Liga (jeśli chce mu się grac) na niewiele mógł sobie pozwolić.

Tak wiec o ile za obronę, pressing i generalnie taktykę na ten mecz należą się Valverde autentyczne brawa to już o wiele gorzej jest z zestawieniem kadrowym włączając w to zmiany. Valverde wyszedł na mecz z dwoma nominalnymi napastnikami a wiec Guillermo i Viguera wspomaganymi przez De Marcosa i Unaia Lopeza. Dzięki ruchliwości całej czwórki taktyka ta przechodziła momentami z 4-2-3-1 na 4-4-2 albo i nawet 4-2-1-3. Valenci ciężko było kryć naszych piłkarzy jak również atakować a skutek wysokiego i zmiennego pressingu. Niestety Valverde znowu dal o sobie znać dość słabymi zmianami. Czemu wobec kontuzji Guillermo nie wpuścił na murawę Kike Sole i nie kontynuował podstawowego ustawienia, które naprawdę bardzo ładnie funkcjonowało na murawie? Benat wprawdzie zagrał poprawnie ale gra Athletic w obronie i ataku stała się bardziej czytelna i przez to Valenci było łatwiej atakować. Poza tym Athletic miał mniej piłkarzy w ofensywie przez co prawdopodobieństwo strzelenia bramki dość mocno zmalało mimo dość przeciętnej tego dnia defensywny Ches. Niepotrzebna była zmiana Unaia Lopeza, który grał naprawdę dobrze mimo gry na nie swojej pozycji i można powiedzieć złapał nic „porozumienia” z Benatem. Poza tym młody rozgrywający grał dość wysoko przez co mocno ograniczał ataki prawym skrzydłem Ches. Niestety Ibai jest be formy to raz a dwa ze gra o wiele bardziej „topornie”, niżej od swojego kolegi i mniej dynamicznie przez co ucierpiała zarówno gra w ataku jak i obronie. Tyle ze nikogo więcej na ławce nie było z piłkarzy ofensywnych. Trochę niezrozumiała była trzecia zmiana Viguery za Kike Sole. Po pierwsze nie wyglądało na to, żeby Borja był jakoś specjalnie zmęczony meczem, po drugie można było zaryzykować walkę o pełną pule punktów gdyż Ches byli jak najbardziej do ogrania a po trzecie można było spróbować ustawienia 4-4-2 z Benatem cofniętym na swoja nominalna pozycje środkowego pomocnika i dwójką napastników z przodu. Szkoda ze Valverde nie zdecydował się podjąć ryzyka bo może by się opłaciło. Dobrze przynajmniej ze nie wprowadził zawodnika defensywnego i zaczął bronić wyniku bo i tak mogło się stać.

W każdym razie nie ma co wybrzydzać bo remis jest jak najbardziej cennym wynikiem, szczególnie na wyjeździe z wiceliderem tabeli. Teraz trzeba popracować nad ofensywa żeby w końcu zdobywać bramki bo z tym jest kiepsko w naszej drużynie i to jest zadanie Txingurriego na najbliższy czas. No i miejmy nadzieje ze będą grali Ci co są w formie a nie ulubieńcy trenera bo jak widać nawet w dość mocno rezerwowym składzie można urwać punkt faworytowi jeśli się tylko chce i jest odpowiednio zmotywowanym. O to ostatnie w niedziele zadbali przede wszystkim kibice Valenci swoim skandalicznym zachowaniem przed brama stadionu, kiedy to wysiadających zawodników Los Leones powitali wyzwiskami i śpiewami życzącymi spadku do Segunda Division. Nie obyło się również bez aspektu politycznego. Nie oszczędzono nawet trenera Valverde powitanego gwizdami. No ale cóż, jeśli tak to ma działać na zawodników Athletic to w sumie może być tak przed każdym meczem w La Liga. A Ches wypada złożyć wyrazy ubolewania z powodu posiadania tak marnych fanów. Jeszcze kilka lat temu takie zachowanie było nie do pomyślenia bo kibice zawsze entuzjastycznie i z szacunkiem witali drużynę przyjezdna i jej fanów. Nowe trendy wyznaczył Real Madryt prowadzony wtedy przez Jose Mourinho i jego fani, którzy przy okazji meczów z Barcelona bardziej niż na wspieraniu własnej drużyny i meczu koncentrowali się na wyzywaniu Blaugrany i prowincji Katalonia. Teraz jak widać przeszło to do Lewantu. Co będzie następne? Bójki na ulicach? Demolowanie stadionów?

A i jest jeszcze jeden niewątpliwy plus tego meczu o którym zapomniałem. Może to dziwnie zabrzmi ale jest nim czwarta żółta kartka dla Balenziagi. Jeszcze jedna i nasz lewy obrońca będzie mógł sobie w końcu odpocząć bo inaczej Valverde chyba nigdy nie zastosuje rotacji na lewej stronie obrony. Tak wiec pozostanie jeszcze tylko Iturraspe, który podobnie jak Mikel nie miał jeszcze szans na odpoczynek w tym sezonie. Niestety kartka otrzymana z Valencia była zaledwie trzecia tak wiec Ander jest trochę dalej od wolnego niż jego kolega z lewej strony obrony.

Teraz przed nami kilka dni przerwy na mecze reprezentacji i wytężona praca na treningach. Valverde po Adurizie wypadł ze składu kolejny napastnik. Guillermo będzie pauzował od 2 do 4 tygodni gdyż ma problemy z mięśniem uda. Tak wiec Valverde pozostaje dwójka atakujących w osobach Viguery oraz Kike Soli. Poza tym poza główną grupa trenują również De Marcos, Balenziaga oraz Iraola, którzy narzekają a drobne urazy po meczu oraz wciąż kontuzjowany Iker Muniain. Jutro odbędzie się trening zamknięty dla publiczności a w piątek i sobotę piłkarze dostana wolne. Od niedzieli będą przygotowania do meczu z Espanyole, który odbędzie się dość nietypowo bo w piątek 21 listopada o godzinie 20.45. Powinna być transmisja telewizyjna na którymś z kanałów Canal +.

 

Statystyka meczu:

Składy:

Valencia: Alves – Barragan, Otamendi, Mustafi, Gaya – Fuego, Andre Gomes – Feghouli (81’ Gil), Piatti (69’ Negredo) – Rodrigo, Paco.

Trener: Nuno Santo

 

Athletic: Iraizoz – Iraola, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Mikel Rico, Iturraspe – Unai Lopez (52’ Ibai), De Marcos, Viguera (77’ Kike Sola) – Guillermo (39’ Benat).

Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 0 – 0

Żółte kartki: Balenziaga, Iturraspe – obaj Athletic.

Posiadanie piłki: 47% - 53%

Strzały: 8 – 4

Strzały celne: 1 – 1

Ruty rożne: 2 – 4

Spalone: 3 – 3

Pilki stracone: 70 – 100

Pilki odzyskane: 59 – 44

Podania: 474 – 500

Faule: 13 - 17

Widzów: ok.. 40 tys.

Sędzia: Del Cerro Grande jako glowny oraz Yuste Jimenez i Alvarez Canton na liniach. Cala trojka pochodzi z Madrytu.