^Powrót na górę!
Po 55 długich dniach piłkarze i kibice Athletic mogli się cieszyć z kolejnych trzech punktów i ważnego zwycięstwa w pojedynku z Almeria po bramce Xabiera Etxeity. I właściwie to wystarczy za cały opis tego spotkania i tego co działo się na boisku. Wygrana ta była po pierwsze bardzo szczęśliwa bo Baskowie zagrali wręcz tragicznie i o wiele słabiej niż w kilku poprzednich meczach, po drugie trochę skorzystali z nieudolności trenera Martineza Munuery, który mógł podyktować rzut karny dla gospodarzy po faulu w polu karnym bodajże na Soriano a po trzecie sporo zawdzięczają jeszcze większej nieudolności zawodników Almerii, którzy chyba przestraszyli się trochę nazwy Athletic (po laniu w styczniu 6-1) i nie mogli uwierzyć ze taki zespół może grac aż tak beznadziejnie, upatrując w tym jakiegoś podstępu ze gdy zaczną grac bardziej otwarta piłkę to zostaną skarceni kilkoma bramkami. Zanim się ocknęli i zauważyli ze jednak maja przeciwko sobie drużynę w beznadziejnej formie było już za późno a Los Leones udało się dowieźć korzystny wynik do końca meczu i wrócić do domu z tarcza.
Jeśli chodzi o pierwsze 45 minut to można powiedzieć tyle ze się odbyły. Zresztą jak cały mecz. Los Leones zagrali tak beznadziejnie pod każdym względem ze postronny kibic piłki nożnej mógłby się zastanawiać czy to na pewno pojedynek w ramach Primera Division czy aby nie Segunda B albo i Tercera Division. To ze z boiska wiało nuda to po prostu mało powiedziane. Jak już wspomniałem Athletic zagrał tak słabo, bez jakiegokolwiek stylu i pomysłu ze piłkarze trenera Francisco Rodrigueza chyba naprawdę nie mogli uwierzyć za tak beznadziejnie może zagrać drużyna reprezentująca Hiszpanie w Lidze Mistrzów i wietrzyli jakiś podstęp po którym dostana kilka szybkich bramek, które rozstrzygną to spotkanie. „Fortel” trenera Valverde udał się na tyle ze w tym przeświadczeniu pozostali do końca meczu. Gdyby Almeria zagrała normalnie, bez respektu dla naszego zespolu to z Los Leonez nie byłoby co zbierać. A jeśli chodzi o emocje to senność na trybunach mogły przerwać trzy sytuacje. Pierwsze dwie po rzucie rożnym w 8 minucie meczu kiedy uderzenie Etxeity a drodze do siatki zablokował jeden z obrońców a chwile później Muniain przestrzelił z ostrego konta, natomiast druga to wygrany pojedynek biegowy Iraizoza z Hemedem, który wybił piłkę spod nóg Izraelskiego napastnika.
Druga część meczu różniła się od pierwszej tym, ze padła bramka dla Athletic a Almeria w koncowce obudziła się chcąc doprowadzić do wyrównania. Już na początku tej polowy Athletic mógł strzelić bramkę. Świetnie z prawej strony dośrodkował De Marcos a do piłki w polu karnym doszedł w końcu Aduriz, który niestety ale przestrzelił w dogodnej sytuacji. Kilka minut później było 0-1 dla Athletic. Iraola wywalczył rzut rożny, z którego centrował Susaeta. Piłka doszła przed pole karne do Muniaina, który próbował uderzać na bramkę. Futbolówka trafiła w Aduriza i potoczyła się na 6 metr od bramki Rubena. Tam najsprytniejszy i najszybszy okazał się Etxeita, który wslizgiem wtoczył ja do siatki po drodze obijając słupek. Szczęśliwa, żeby nie powiedzieć po prostu fuksiarska bramka Los Leones. No ale liczy się to co w siatce i Athletic od 56 minuty wyszedł na prowadzenie. Od tego momentu Baskowie cofnęli się do obrony, próbując z rzadka kontratakować a gospodarze bez specjalnego pomysłu bili głową w mur. A skoro Almeria nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramka Iraizoza to postanowili to zrobić podopieczni trenera Valverde na czele z naszym portero. W 77 minucie meczu Gorka wybrał się „ na grzyby” do dośrodkowania z lewej flanki i chyba nawet junior by ocenił prawidłowo lot piłki i fakt ze dojść do niego nie było szans. Na szczęście rywale okazali się jeszcze większymi dyletantami niż nasz portero i piłkarz gospodarzy, który przejął piłkę był tak zaskoczony tym ze po prostu oddal ja naszym obrońcom. Chwile później emocji postanowił dostarczyć Mikel Rico, który przejął piłkę we własnym polu karnym i zamiast wyekspediować ja „w kosmos” idealnie wystawił ja na 16 metr Thievy’emu. Wychowankowi Espanyolu zabrakło dosłownie milimetrów bo futbolówka po jego uderzeniu uderzyła w poprzeczkę i odbiła się tuz przed linia bramkowa. Tuz przed zakończeniem spotkania w polu karnym po starciu z jednym z naszych obrońców padł Soriano. Powtórki telewizyjne nie wyjaśniają jednoznacznie całej sytuacji ale wygląda na to ze mogło dojść do przewinienia na kapitanie Almerii a wiec sędzia powinien wskazać na rzut karny. Inna sprawa to taka ze Soriano trochę zbyt ekspresyjnie zareagował na potencjalnym kontakt z naszym obrońca, na pewno nieadekwatnie do całej sytuacji. Mecz zakończył strzał Corony, który wylądował w rękach Iraizoza.
Jedynym piłkarzem Athletic, który zasłużył na wyróżnienie w tym meczu jest Etxeita, który był pewny w obronie i okazał się skuteczny w ataku. Pozostali podopieczni trenera Valverde raczej zawiedli grając dramatycznie wręcz słabo. Szczególnie dotyczy to ofensywy, która praktycznie nie istniała. Sześć strzałów w całym meczu z czego tylko jeden celny mówi samo za siebie. Poza tym w grze naszej drużyny brakowało przede wszystkim szybkości i pomysłu. Trudno stwierdzić jaka taktykę czy sposób gry na ten mecz wybrał trener Valverde bo go po prostu nie było a w każdym razie nie widać było go a boisku. No ale trzy punkty są trzema punktami i póki co tylko to się liczy. Pozostaje mieć nadzieje ze w kolejnych meczach zespół popracuje nad stylem gry i czymś co można nazwać taktyka. Większe zmiany kadrowe również są mile widziane bo znowu od pierwszej do ostatniej minuty grali Balenziaga oraz Iturraspe. Trochę tez dziwią zmiany w tym meczu, który Baskowie kończyli majac na murawie aż 7 obrońców. Można zrozumieć chęć obrony rezultatu ale aż tak desperacko w starciu z jedna z najsłabszych drużyn w La Liga? Plusem tego meczu poza wygrana jest tez debiut Bustinzy, który nieźle się zaprezentował jak na skromny czas, który dostał w tym pojedynku. Być może Txingurri szuka alternatywy na prawa stronę obrony żeby zamieniać Iraole właśnie z Bustinza a De Marcosa na stale przesunąć za plecy Aduriza. Byłoby to dobre rozwiązanie pytanie tylko czy tak jest faktycznie czy to tylko przypadek i Valverde dalej będzie podejmował dziwne decyzje.
Przed Athletic teraz dwa dni przerwy i powrót do zajęć we wtorkowy poranek. Zespół czeka tydzień intensywnej pracy i mecze z bardzo groźnymi rywalami jakim będą Sevilla a później Porto. Oba starcia odbędą się na San Mames i taka postawa jak w sobotnie popołudnie zakończy się klęską naszej drużyny jeśli nie nastąpi drastyczna zmiana w sposobie gry.
Statystyka meczu:
Składy:
Almeria: Ruben – Navarro, Trujillo, Dos Santos, Dubarbier – Thomas, Azeez (60’ Thievy) – Welligton Silva, Verza (75’ Corona), Mendez (68’ Soriano) – Hemed.
Trener: Francisco Javier Rodriguez
Athletic: Iraizoz – De Marcos, Etxeita, Laporte, Balenziaga – Iturraspe, Mikel Rico – Susaeta (82’ Bustinza), Benat (53’ Iraola), Muniain (89’ San Jose) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde
Wynik: 0 – 1
Bramka: 56’ Etxeita
Zolte kartki: Verza, Thomas – Iraola.
Posiadanie piłki: 44% - 56%
Strzały: 7 – 6
Strzały celne: 3 – 1
Rzuty rożne: 4 – 8
Spalone: 5 – 2
Straty: 80 – 69
Piłki odzyskane: 43 – 52
Podania: 388 – 474
Faule: 10 – 14
Widzów: 9736
Sędzia: Martiez Munuera jako główny oraz Martinez Segovia i Canales Cerda na liniach.