Piłkarze będą mieć teraz dwudniowa przerwę w zajęciach a później 5 dni na ostateczne przygotowanie się do meczu z Celta Vigo na San Mames. Jak wiadomo poprzedni miesiąc okazał się totalna klapa i drużyna musi się jak najszybciej przebudzić po tym fatalnym okresie. Trener Valverde powiedział dziennikarzom ze wie jak i co ma robić by odwrócić fatalna passę. Na czym ma to polegać?

 

Na wstępie należy przypomnieć, ze Txingurri był już w podobnej sytuacji jak teraz zarówno jako trener jak i zawodnik. W sezonie 2009/2010 gry prowadził Villarreal w pierwszych 7 spotkaniach zdobył zaledwie 3 oczka dzięki trzem remisom przeciwko Osasunie, Mallorce oraz Espanyolowi. Krytyka trenera była miażdżąca a zespół zamykał ligowa tabele. Po przerwie w październiku gra i wyniki uległy znacznej poprawie. Szybkie dwa zwycięstwa przeciwko Maladze (2-1) oraz Tenerife (5-0) pozwoliły wyjść ze strefy spadkowej. Wprawdzie później przyszły dwie porażki w starciach z Sevilla (3-2) i Sportingiem (1-0) ale były to bardzo dobre mecze i gra zespolu poprawiała się praktycznie z dnia na dzien. To zaowocowało kolejnymi wygranymi z Valladolid (3-1), Getafe (3-2), Racingiem (2-0) i Atletico Madryt na Vicente Calderon (2-1). Późniejsze zwycięstwa były przeplatane pojedynczymi porażkami i pod koniec stycznia zespół uplasował się na 9 miejscu po 19 kolejkach ligowych z 26 punktami na koncie (8 punktów straty do strefy pucharowej i 10 do miejsca dającego grę w Lidze Mistrzów). Zespół zapewne szedłby dalej w gore tabeli gdyby nie porażka z Osasuna (0-2) na El Madrigal i kolejna wściekłość fanów. Tym razem Fernando Roig nie zachował zimnej krwi i zwolnił szkoleniowca zastępując go Juanem Garrido. Bilans Valverde od fatalnego początku sezonu był bardzo dobry bo w 13 następnych meczach jego drużyna wygrała 7 spotkań, 2 razy remisowała i tylko 4 razy przegrywała.

 

Jako zawodnik grał w Athletic w sezonie 1991/1992 kiedy drużyna Los Leones po 7 spotkaniach miała na swoim koncie 4 punkty za jedno zwycięstwo (wtedy 2 oczka) oraz dwa remisy. Zespół prowadził Inaki Saez nad którym zbierały się czarne kluby. Wtedy również trener zmienił trochę ustawienie i taktykę a jego podopieczni zaczęli wygrywać. Saez dotrwał do 23 lutego do meczu z Logrones, który Los Leones przegrali na San Mames 1-2 i zastąpił go Jesus Aranguren. Gry drużyny to nie zmieniło, zawodnicy grali nawet gorzej niż za poprzednika ale Athletic pewnie utrzymał się z 6 punktowa przewaga nad spadkowiczami.

 

Wracamy jednak do obecnego sezonu i tego co tym razem musi zrobić trener Valverde. Pierwsza sprawa to pozbieranie psychiczne zawodników po koszmarnym laniu jakie otrzymali w ostatnim miesiącu. Valverde potrafi zmobilizować zawodników i dotrzeć do nich. Wprawdzie teraz jest to dość utrudnione ale trener zdecydował się w większości skupić na aspekcie psychicznym i taktycznym zespolu niż na samym treningu, który zostawił swojemu asystentowi. Tak wiec ostatnie zajęcia w całości prowadził trener Pozanco wraz z pozostałymi członkami sztabu szkoleniowego. Txingurri skupia się w tej chwili w większości na rozmowach z piłkarzami, wskazaniu im obszarów futbolowego rzemiosła w których oczekuje poprawy. Opiekun Los Leones stara się ich odbudować emocjonalnie w czym bardzo pomagają kibice Athletic, którzy tłumnie przybywają do Lezamy na każdy otwarty trening i głośno wyrażają poparcie dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego.

 

Druga sprawa to taktyka. Na pewno będą zmiany i już w czwartek w sparingu z Bilbao Athletic trenera Zigandy w zespole miały być pierwsze próby funkcjonowania nowego ustawienia i nowych rozwiązań. Chodzi przede wszystkim o ofensywę, która jest prawdziwa kula u nogi naszego zespolu, który wypracowuje sobie zdecydowanie za mało sytuacji pod bramka rywali. To już wkrótce powinno się zmienić. Jeśli wierzyć słowom Iraoli po jednym z treningów to o wiele bardziej ofensywnie ma grac cala defensywa zespolu, w szczególności boczni obrońcy, którzy powinni dublować pozycje skrzydłowych a Ci z kolei zagrają jako boczni napastnicy. Tym samym być może zespół odejdzie od ustawienia z dwoma pivotami oraz ofensywnym środkowym pomocnikiem na rzecz trojki w środku pomocy. Byłby to powrót do ustawienia jakie preferował Txigurri podczas swojej pierwszej przygody z Los Leones na stanowisku trenera kiedy Asier del Horno oraz Andoni Iraola grali więcej pod polem karnym rywala niż pod własnym. Do tego dochodziło często 2 – 3 napastników, oraz trojka środkowych pomocników, z których jeden pełnił role rozgrywającego a dwójka miała bardziej defensywne zadania. Niestety ustawienie to miało dość zasadnicza wadę a wiec zespół potrafił tracić sporo bramek. Zaleta to niewątpliwie sporo bramek strzelonych. System gry był modyfikowany i momentami przechodził w 4-4-2 albo 4-2-2-2 lub 4-3-2-1 z dwoma niezwykle mobilnymi skrzydłowymi, którzy zasadniczo grali za plecami napastnika ale dość często schodzili na boki. Drużyna ma do tej taktyki wykonawców, szczególnie w napadzie gdzie jest przecież za 4 – 5 klasycznych napastników, w tym bardzo szybkich, mogących schodzić do boku oraz środkowych wykańczających stworzone okazje.

 

 

 

Kolejna sprawa to piłkarze. Valverde podczas swojej dwukrotnej przygody z Athletic pozwolił zadebiutować w sumie 19 piłkarzom z czego 16 było wychowankami z Lezamy. Ostatnio wprawdzie mocno opornie stawia na wychowanków ale ilekroć szedł tym torem to raczej trudno mówić o jakimś większym zawodzie. Kiedy przychodził do zespolu z drugiej drużyny zabrał ze sobą Andoniego Iraole, Jonana Garcie i Endike Bordasa. Andoni gra do dziś i ma a swoim koncie 480 spotkań w koszulce w czerwonobiałe pasy. Pozostali dwaj nie zrobili kariery na miarę swojego talentu. W kolejnym sezonie zadebiutowało 7 kolejnych zawodników w tym Fernando Llorente, który pozostał w klubie aż do swojego odejścia do Juventusu w 2013 r. a w Athletic stal się dość szybko podstawowym napastnikiem zespolu. Txingurri nie bal się dawać szansy kolejnym napastnikom maja w składzie piłkarzy tej klasy co Etxeberria, Urzaiz czy tez Santi Ezquerro. Kilka tygodnie przed Llorente w składzie znalazł się innym snajper Gorka Azkorra.

 

Athletic ma problemy w ataku i tutaj nie ma co ukrywać ze trzeba albo zmienić taktykę albo szukać nowych rozwiązań kadrowych. Kike Sola nie dostał w ogole szansy na pokazanie swoich umiejętności mimo ze jest w pelni zdrowy a na treningach strzela naprawdę sporo bramek. Guillermo świetnie radzi sobie na prawym skrzydle. Viguera póki co zagrał dość symbolicznie. Może warto postawić na kogoś z rezerw. W drużynie trenera Zigandy gra przecież Inaki Williams, świetnie wyszkolony technicznie i niesamowicie szybki snajper. Mimo młodego wieku już teraz można go śmiało porównywać do Llorente bo gra niemal identycznie od swojego starszego kolegi potrafiąc się świetnie zastawić, obrócić z obrońcą na plecach i strzelić do siatki. W Segunda B Division robi prawdziwa furorę i jest najskuteczniejszym strzelcem ligi trafiając 8 razy w zaledwie 7 spotkaniach. Chłopak ma strzelanie we krwi co udowodnił również w JuvenilA gdzie w 35 spotkaniach trafił do siatki 31 razy. Trener Ziganda twierdzi ze mający liberyjskie korzenie zawodnik potrafi idealnie przewidzieć ruchy obrońców, co w połączeniu z jego szybkością jest wręcz zabójcze dla rywali. Zawodnik ten zdecydowanie zasłużył na swoja szanse tym bardziej, ze powoli staje się o obiektem zainteresowania skautów z Wysp Brytyjskich a dotychczasowa klauzula odstępnego wynosi zaledwie 6 mln euro co jest maksimum dla piłkarza rezerw. Wprawdzie istnieje klauzula ze jeśli rozegra co najmniej 10 spotkań w pierwszej drużynie (minimum 45 minutowe występy) to kwota ta zwiększy się do 20 mln euro ale nawet to raczej nie będzie stanowiło większego problemu dla drużyn z Anglii.

 

Skoro jesteśmy już przy formacji ofensywnej to kolejnymi piłkarzami czekającymi na debiuty, których warto spróbować w pierwszej drużynie są Jurgi Oteo oraz Asier Villalibre. Obaj młodzi, świetni technicznie, szybcy i kreatywni mogliby wieść dużo świeżości do drugiej linii.

 

W pozostałych formacjach brakuje przede wszystkim świeżości a piłkarze są nadmiernie eksploatowani. Balenziaga i Iturraspe zagrali wszystkie mecze w pełnym wymiarze. Potrzebują odpoczynku i tutaj akurat można znaleźć dobrych zmienników. Mikela może zastąpić z powodzeniem Jon Aurtenete, który nie tylko jest bardzo dobrym obrońca mimo wciąż młodego wieku ale i ma doświadczenie, również w europejskich pucharach. Andera może zastąpić w ostateczności Erik Moran a jeśli jemu szkoleniowiec nie ufa to zawsze można przesunąć tutaj Mikela Rico (a jego pozycje Benata) albo wstawić Mikela San Jose a nawet Gurpegiego, który ma zdecydowanie najlepszy odbiór piłki w naszej drużynie.

 

Trener Valverde ma naprawdę mnogość opcji i trzeba próbować cos zmieniać bo zmiany polegające na wystawianiu na prawej flance Muniaina na zmianę z Ibaiem jako rotacje dla Susaety jest kompletnie bezsensowne gdy ma się Guillermo, który nie tylko gra jako napastnik ale również jako prawoskrzydłowy na której to pozycji radził sobie bardzo dobrze grając jeszcze w rezerwach.

 

Przed trenerem Valverde jest dużo pracy. Zmian można wprowadzić naprawdę sporo ale należy to zrobić z głową. Na pewno pierwsze co musi zrobić Txingurri to pozbieranie psychicznie piłkarzy bo bez tego nie da rady pójść dalej. Pewnych zmian wymaga na pewno taktyka gdyż obecna jest jak widać nieskuteczna. Ostatnia w kolejności jest trzecia opcja a wiec wprowadzanie nowych zawodników z rezerw. Również część obecnych w składzie nie dostała jeszcze szansy bądź dostała ja w symbolicznym zakresie i należy im się więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Jak już wspominałem pracy jest wiele, wiele rzeczy wymaga poprawy a nam fanom wypada wierzyć ze trener wyciągnął prawidłowe wnioski z ostatniego miesiąca niepowodzeń i nasza drużyna zacznie grac na miarę swoich umiejętności i możliwości. Czasu już na ewentualne naprawianie kolejnych błędów nie będzie gdyż rozgrywki będą trwały już praktycznie w jednym ciągu do przerwy świątecznej.