Tak jak było do przewidzenie Athletic nie sprostał Realowi Madryt i poległ na Santiago Bernabeu 0-5 będąc drużyną zdecydowanie gorsza w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Królewscy rozegrali niemal perfekcyjny mecz, co wobec formy naszego zespołu musiało się skończyć tak a nie inaczej. Jednakże patrząc na wyczyny podopiecznych trenera Valverde w pojedynkach z Barca, Rayo, BATE czy nawet z Granada to mecz ten nie wyglądał wcale tak źle jak wskazuje wynik a i rywal był z najwyższej możliwej półki. Przed nami teraz dwa tygodnie przerwy na reprezentacje i wytężona praca zawodników oraz trenera Valverde aby wyeliminować błędy i coś zmienić by zespół zaczął grać na miarę oczekiwań i swoje potencjału.

 

Spotkanie rozpoczęło się najgorzej jak tylko mogło. Już w drugiej minucie meczu Ronaldo w fantastyczny sposób wykończył centrę Bale’a. Real grał z wielkim rozmachem, technicznie i na dużej szybkości co sprawiało mnóstwo problemów defensywie Basków, szczególnie po lewej stronie obrony gdzie na bardzo szybkiego Bale’a i Carvajala trener Ernesto Valverde wystawił Balenziagę potwornie zmęczonego graniem wszystkich wrześniowych meczów w pełnym wymiarze czasowym. I to szybko dało o sobie znać. W 7 minucie Królewscy przeprowadzili kolejna groźną akcję, którą strzałem próbował wykończyć Ronaldo ale tym razem górą był Iraizoz. Athletic odpowiedział po kwadransie gry. Z prawej strony na skrzydle świetnie zagrał Susaeta i posłał mocne dośrodkowanie w pole karne ale minimalnie za mocne i dla Guillermo i dla zamykającego akcję Muniaina. Za chwilę De Marcos probował prostopadłym podaniem uruchomić Guillermo ale i tym razem piłka była odrobinę za mocno podana. W 17 minucie meczu Real mół strzelić drugą bramkę. Ponownie z lewej strony dal o sobie znać Bale, posłał centrę na 5 metr gdzie nogę wystawił Benzema ale na szczęście dla Athletic nie zdołał dotknąć futbolówki. W 21 i 22 minucie meczu dość mocno zakotłowało się pod bramka Casillasa i obrońcy gospodarzy musieli wybijać piłkę na rzut rożny. Chwile później po kolejnym kornerze swojego imiennika o mało co nie zaskoczył sprytnym strzałem Muniain ale Casillas świetnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 26 minucie meczu Ronaldo oddał potężny strzał po centrze Jamesa z rzutu wolnego ale doskonale zachował się Iturraspe zasłaniając bramkę własnym ciałem i wybijając piłkę na rzut rożny. W 37 i 38 minucie mecz kolejne dwie świetne akcje przeprowadzili Ronaldo oraz Bale ale na szczęście dla Basków zarówno James jak Waliczyk strzelili niecelnie. Chwilę później swój zespół przed stratą bramki uratował Iraizoz broniąc uderzenie Benzemy (podwałał Bale). Niestety w 41 minucie Gorka był już bez szans. Centra z rzutu rożnego trafiła idealnie na głowę Benzemy, z którym Balenziaga nie miał po prostu szans w fizycznym starciu gdzie został przepchnięty i wpadła do siatki. Jeszcze przed końcem pierwszej części meczu świetny kontratak przeprowadzili podopieczni trenera Valverde ale niestety De Marcos w samej końcówce zepsuł podanie w pole karne i piłka zamiast do kolegi z drużyny i do siatki padła łupem obrońców Realu. Tyle w pierwszej całkiem niezłej pierwszej połowie.

 

Na drugie 45 minut nie wyszli już Ramos zastąpiony przez Varane’a oraz Benat, który grał z rozcięta głową i został zmieniony przez Ibaia. Athletic początkowo zaatakował i wywalczył dwa rzuty rożne ale niestety nic specjalnego z tego nie wyszło. Real za to mógł i powinien podwyższyć prowadzenie za sprawą Bale’a, który po świetnej akcji na jeden kontakt z Ronaldo stanął oko w oko z Gorka ale nasz portero w fantastycznym stylu obronił uderzenie Walijczyka. Niestety po 10 minutach drugiej połowy było już 3-0. Fenomenalną trójkową akcję Benzema – Bale – Ronaldo, wykończył ten ostatni strzelając z najbliższej odległości od siatki. Obrona Athletic mimo naprawdę solidnej gry została całkowicie wymanewrowana. Trzy minuty później Athletic mógł i powinien strzelić bramkę. Susaeta posłał fenomenalną centrę na długi słupek gdzie nadbiegał Ibai. Nasz lewoskrzydłowy strzelił głową z 3 metrów idealnie w róg bramki ale fantastyczna interwencją popisał się Iker Casillas, który w niemal beznadziejnej sytuacji wybił piłkę na rzut rożny. Po chwili mieliśmy okazje już z drugiej strony boiska. Tym razem uderzał Ronaldo ale równie fantastyczną interwencją jak jego vis-avis popisał się Gorka i mieliśmy kolejny korner. Kolejna bramka padła w 69 minucie meczu. Geniuszem błysnął Modric, który jednym niesygnalizowanym podaniem wyprowadził Ronaldo sam na sam z Gorke, a Portugalczyk oddał piłkę do nieobstawionego Benzemy, który skierował piłkę do pustej bramki. Później mieliśmy kolejną doskonałą paradę Gorki, który wybił na rzut rożny strzał Ronaldo. W 78 minucie meczu Athletic miał kolejną okazję do strzelenia, przynajmniej honorowej bramki ale i tym razem górą okazał się Casillas, który obronił uderzenie Guillermo z może 3 metrów. Ostatnie słowo należało jednak do Realu. Ponownie kilka razy świetnie spisał się Gorka ale niestety w 88 minucie był już bezradny. Rzut rożny wykonywał Modric, Pepe nie zagrał zbyt dobrze wstrzeliwując piłkę w pole karne ale tam łokieć wystawił Ronaldo i futbolówka po rykoszecie wpadła do siatki obok bezradnego Iraizoza. Ta bramka zakończyła emocje w tym meczu i po dwóch minutach doliczonego czasu gry sedzia Pan Hernandez Hernandez zakończył spotkanie.

 

Cóż porażki można było się spodziewać bo forma Athletic była beznadziejna a Królewscy w wyjątkowym gazie. Athletic wprawdzie miał swoje szanse ale niestety ich nie wykorzystał bedąc wyraźnie słabszą ekipą od gospodarzy. Paradoksalnie nieźle zagrała nasza defensywa, która nie popełniła jakichś rażących błędów a większość bramek padła po naprawdę doskonałych akcjach rywali, z którymi ciężko byłoby sobie poradzić chyba każdej obronie na świcie. Poza tym asysty jakimi popisywali się piłkarze Królewskich były mierzone na centymetry. W zasadzie jeśli można mieć jakiekolwiek pretensje to może za pierwszego i drugiego gola. De Marcos niestety krył na radar Ronaldo i to się mocno zemściło a przy drugiej zawalił Balenziaga, który nie upilnował Benzemy przy rzucie rożnym. Tyle że wystawienie o wiele niższego i słabszego fizycznie Mikela przeciwko Benzemie było taktycznym nonsensem i za to odpowiada trener Valverde, który przed meczem ustala krycie przy stałych fragmentach gry. A w zespole Athletic wyższych i silniejszych zawodników niż nasz lewy obrońca jest kilku i to wyłączając stoperów oraz Iturraspe, którzy kryli tych najlepiej grających głową piłkarzy rywali. Niestety ten mecz to przede wszystkim porażka kadrowa i taktyczna trenera Valverde. Wystawienie w tym meczu zmęczonego, ledwo powłóczącego nogami Balenziagę przeciwko bardzo szybkiemu i silnemu Bale’owi było co najmniej głupim pomysłem. Mikel zagrał wszystkie mecze we wrześniu od 1 do 90 minuty i aż prosiło się o jakąś rotację na tej pozycji. Skoro na prawej stronie szkoleniowiec wymienia De Marcosa z Iraola to czemu na lewej stronie nie zagrał ani razu Jon Aurtenetxe, który może jest gorszy w ofensywie ale w obronie o wiele lepszy i przede wszystkim lepiej gra głową od Balenziagi. Uprzedzenia Txingurriego są w tym temacie po prostu żenujące, jak zresztą w całej pretemporadzie co niestety wychodzi zespołowi bokiem. Benat w dalszym ciągu nie radzi sobie na pozycji ofensywnego pomocnika a Unai Lopez w meczu z Realem zagrał na prawej pomocy. To w końcu Unai ma być szkolony na pozycję mediapunta czy na prawą pomoc? Kolejny problemem Valverde są zmiany. Wprowadzenie Etxeity za Muniaina byłoby uzasadnione w momencie gdyby Athletic wygrywał albo remisował spotkanie a nie przy wyniku 4-0 dla Królewskich. Na ławce rezerwowych był dostępny Borja Viguera a przy takim wyniku lepiej strzelić bramkę honorową niż nie stracić więcej goli bo różnica między wynikiem 4-0 a np. 6-0 jest niewielka, szczególnie w rozgrywkach ligowych. Dlaczego Txingurri ściągnął najlepszego na boisku w zespole Los Leones Susaetę, który na pewno nie był słaby a wręcz przeciwnie, stanowił największe zagrożenie dla rywali?. Kolejna sprawa to taktyka. Zespół trenera Ancelottiego gdy przegrywał swoje mecze to przeciwko rywalom, którzy grali wysokim pressingiem i przede wszystkim atakowali i długu utrzymywali się przy piłce. A jak grał Athletic w tym meczu? Głęboko cofnięty, daleko od swoich rywali i mało agresywnie, co nie mogło się dobrze skończyć.

 

Kolejna sprawa to pozycja mediapunta i wsparcie ataku, które po prostu nie istnieje. Benat na tej pozycji a na swojej nominalnej a więc środkowego pomocnika to dwie różne sprawy. Unai Lopez dopiero się uczy i tutaj dalej wychodzą uprzedzenia żeby nie powiedzieć głupi upór Valverde jeśli chodzi o zmiany. W letniej pretemporadzie łatwo rezygnował z zawodników, którzy jego zdaniem nie prezentowali odpowiedniego poziomu a tak naprawdę nie dał im szansy by się pokazać. Powiela błędy Marcelo Bielsy i w pewnym momencie Joaquina Caparrosa a więc jest przywiązany do nazwisk. Athletic za radą Txingurriego pozbył się na wypożycznie Galarrete, Guarrotxene, Inigo Pereza a więc piłkarzy, którzy mogą grać na pozycji mediapunta albo są bardzo uniwersalni i na pewno nie trzeba ich przyuczać do gry w tej części boiska bo często właśnie tam grali lub na podobnych pozycjach (skrzydła). A jak spisują się wypożyczeni zawodnicy? Galarreta ciągnie grę Saragossy w kierunku czołowych pozycji Segunda Division, Guarrotxena w barwach Tenerife znalazł się w najlepszej jedenastce września Segunda Division. Z kolei Inigo Perez jak grał w Athletic to radził sobie co najmniej dobrze na pozycji środkowego pomocnika, lewego obrońcy i lewoskrzydłowego a Marcelo Bielsa wystawiał go w sparingach nawet na pozycji mediapunta kiedy Athletic grał dwoma zawodnikami na tej pozycji i tylko jednym defensywnym pomocnikiem, którym był Iturraspe. Zresztą skoro już wypożyczyło się wychowanków to można było zawsze sprowadzić odpowiedniego piłkarza na miejsce Herrery. Roberto Torres z Osasuny kosztowałby około 2 – 3 mln euro a jest typowym mediapunta i gra podobnie do Herrery. Owszem jest słabszy technicznie, gorzej rozgrywa ale na pewno ma lepiej ułożoną nogę i co za tym idzie strzał, jest szybszy i porównywalny w pressingu do obecnego zawodnika Manchesteru United. Można powiedzieć, że byłby idealnym wzmocnieniem i nie trzeba byłoby robić eksperymentów na tej pozycji. Valverde, z niewiadomych przyczyn był przeciwnikiem tego transferu i teraz za to płaci wysoką cenę.

 

Jeśli chodzi o pozostałych zawodników to na pewno na wyróżnienie zasługuje Markel Susaeta, oraz Gorka Iraizoz, który był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w zespole Athletic. Markel często zmieniał pozycje, nieźle dośrodkowywał, potrafił się urwać rywalom i uderzyć na bramkę. Gorka swoimi interwencjami uratował zespół przed wyższą porażką i wybronił o wiele więcej niż powinien. Naprawdę świetny występ mimo puszczonych aż 5 bramek. Całkiem dobre zawody rozegrał Iturraspe. Wprawdzie daleko było mu jeszcze do optymalnej formy ale przynajmniej nie popełnił błędów, nie asystował przy bramkach rywalom i starał się łatać dziury w obronie jeśli jakieś powstały. Nieźle zagrali nasi środkowi obrońcy. Wprawdzie mecz zakończył się manitą ale po pierwsze nie popełnili błędów a po drugie kilka razy interweniowali naprawdę świetnie. Ze słabszymi zespołami myślę że zagraliby na zero z tyłu. Na pewno było o wiele lepiej niż choćby w ostatnim meczu z BATE. Pozostali zawodnicy spisali się słabo albo bardzo słabo jak np. De Marcos. Trudno ocenić tutaj Guillermo, który praktycznie nie dostawał piłek więc ocena go na podstawie tego meczu byłaby mocno niesprawiedliwa.

 

Rywal był z najwyższej możliwej półki i zapewne przed meczem, patrząc na formę drużyny można było spodziewać się nawet wyższego wyniku. Z Barcą nasz zespół miał kłopoty z wyjściem z własnej połowy i zagrożeniu bramce przeciwnika a na Santiago Bernabeu kilka razy udało się poważnie zagrozić bramce Casillasa i przyprawić o szybsze bicie serca obrońców.

 

Valverde ma teraz dwa tygodnie na poprawienie gry zespołu. W meczu z Realem było kilka rzeczy które mogą stanowić dobry początek zmian. Jednakże zespół czeka sporo pracy by wyjść z dołka i przede wszystkim sporej zwyżki formy. Ważne są też przemyślenia trenera odnośnie taktyki, które zresztą zostały zapowiedziane na konferencji prasowej po meczu z BATE. Być może drużyna przejdzie na grę dwoma napastnikami, co przy Adurizie, Viguerze czy Kike Soli i Guillermo mogłoby być niegłupim rozwiązaniem. Wtedy można postawić na kreatywnego Benata na środku pomocy gdzie gra naprawdę bardzo dobrze i szybkie skrzydła, które mogłyby wymieniać się pozycjami z napastnikami. Athletic akurat do takiej gry ma zawodników. No i w końcu może dać odpocząć Balenziadze, który jeszcze trochę a wypluje płuca i będzie biegał z jakąś pompą na plecach, szczególnie jeśli Valverde znowu wystawi go przez miesiąc we wszystkich meczach od pierwszej do ostatniej minuty a na końcu każe biegać za tak szybkim zawodnikiem jak Bale. To już podchodzi pod paragraf za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem.

 

Statystyka meczu:

 

Składy:

 

Real Madryt: Casillas – Carvajal, Ramos (46’ Varane), Pepe, Marcelo – Modric, Kroos (73’ Illarramendi) – Ronaldo, James, Bale – Benzema (78’ Isco).

 

Trener: Carlo Ancelotti

 

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Gurpegi, Laporte, Balenziaga – Iturraspe, Mikel Rico – Susaeta (61’ Unai Lopez), Benat (46’ Ibai), Muniain (72’ Etxeita) – Guillermo.

 

Trener: Ernesto Valverde

 

Wynik: 5 – 0

 

Bramki: 2’, 55’ i 88’ Ronaldo, 41’ i 69’ Benzema

 

Żółte kartki: Sergio Ramos – De Marcos, Balenziaga

 

Posiadanie piłki: 65% - 35%

 

Strzały: 19 – 6

 

Strzały celne: 14 – 5

 

Rzuty rożne: 8 – 7

 

Spalone: 9 – 1

 

Interwencje bramkarzy: 5 – 9

 

Straty: 72 – 76

 

Piłki odzyskane: 55 – 47

 

Faule: 9 - 10

 

Widzów: 77987

 

Sędzia: Hernandez Hernandez jako główny oraz Sobrino Magan i Garcia Fernandez na liniach.