^Powrót na górę!
Fatalnej passy i fatalnej formy ciąg dalszy. Athletic nie wygrał czwartego kolejnego w tym trzeciego w La Liga spotkania i wciąż na swoim koncie ma tylko 3 oczka za zwycięstwo z Levante w drugiej kolejce. Tym razem lepsze od Basków okazało się Rayo Vallecano, które rzutem na taśmę strzeliło zwycięskiego gola na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry i w pełni zasłużenie zgarnęło trzy oczka będąc może nie zespołem lepszym ale na pewno równiejszym w przekroju całego spotkania. Może gdyby arbiter tego spotkania, przy stanie 0-1 dla Los Leones, podyktował rzut karny za faul Quiniego na Muniainie to wynik byłby zupełnie inny ale niestety po raz kolejny okazało się ze nasz zespół nie ma szczęścia do sędziów debiutujących w Primera Division. Tak wiec wydaje się ze Athletic właśnie przegrał sezon i powoli zamiast myśleć o pucharach możemy zacząć koncentrować się na walce o utrzymanie bo z taka forma jak w ostatnich meczach na nic innego nie stać podopiecznych trenera Valverde.
Początek spotkania nie zwiastował porażki Los Leones. Baskowie wyszli wysoko do rywali, szybko przejmowali piłkę, udanie wychodzili spod pressingu i świetnie szybkimi podaniami przedostawali się pod pole karne rywali. Naprawdę świetnie oglądało się pierwsze 40 minut tego meczu z perspektywy fanów gości. Gospodarze również nie chcieli być gorsi i grali otwarty futbol wiec mecz był naprawdę ciekawy. W 12 minucie meczu mieliśmy pierwsza kontrowersje w tym meczu kiedy w polu karnym piłkę spod nóg Aduriza wybijał Abdoulaye Ba. Futbolówka została wprawdzie trafiona ale wydaje się ze wcześniej obrońca zahaczył o nogi naszego napastnika i sędzia powinien wskazać na „wapno”. Sytuacja kontrowersyjna i nie do końca jasna wiec sędzia miał pełne prawo się pomylić jeśli do faulu doszło gdyż nawet powtórki nie pozwalały na klarowna ocenę interwencji. Za to w 27 minucie meczu sytuacja była oczywista bo Muniain wyprzedził Quiniego, wpadł w pole karne i został ewidentnie pchnięty przez prawego obrońcę Rayo co powinien zauważyć sędzia tego spotkania, który był ustawiony centralnie na wprost akcji. Pan Melero Lopez powinien wskazać na punkt oddalony o 11 metrów od bramki. Niestety gwizdek milczał a mogło to zadecydować o losach meczu gdyż już wtedy Los Leones prowadzili 0-1 po pięknej akcji i bramce Aduriza. Wszystko zaczęło się od akcji na prawym skrzydle Susaety, który cofnął się z piłką o kilkanaście metrów wyciągając za sobą obrońcę, podał do Benata, który natychmiast oddal futbolówkę do De Marcosa, który pociągnął do linii końcowej i podał wzdłuż bramki do kompletnie nie obstawionego Aduriza a ten majac pusta bramkę nie mógł nie trafić. Athletic dalej atakował ale nie potrafił wypracować sobie już klarownych okazji. Im bliżej było końca pierwszej polowy tym więcej przy piłce byli podopieczni trenera Paco Jemeza jednak również w ich przypadku efekt był mizerny bo naprawdę dobrze grała obrona gości. Niestety z pomocą Piratom postanowił przyjść Gorka Iraizoz. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Lica a nasz portero w sobie tylko znany sposób przepuścił piłkę pod brzuchem a ta przed linia bramkowa uderzył Leo Baptistao uprzedzając De Marcosa i wyrównując stan meczu. 1-1 na Estadio Vallecas i mecz zaczynał się od początku. To było właściwie tyle jeśli chodzi o pierwsze 45 minut spotkania. Szybka dobra gra obydwu zespołów, która mogła się podobać kibicom.
Niestety w drugiej części meczu grał jeden zespół i nie była to ekipa Athletic, która chyba została w szatni. Od początku dominowali gospodarze, którzy z olbrzymia determinacja dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki. Los Leones mieli tylko jedna szanse na zdobycie bramki gdy ok. 65 minuty głową uderzał Aduriz i Tono (zastąpił kontuzjowanego Alvareza) z najwyższym trudem złapał szybująca do siatki piłkę. Ze strony Rayo największe zagrożenie szło z prawej flanki gdzie rali Kakuta oraz Insua, którzy raz po raz niepokoili naszych obrońców kąśliwymi centrami w pole karne. Nasi zawodnicy radzili sobie z nimi bardzo dobrze do 89 minuty, kiedy to kolejny raz dal o sobie znać Kakuta, posłał piłkę na długi słupek gdzie uderzał głową Leo Baptistao. Gorka obronił pierwsze uderzenie ale odbił piłkę zamiast na rzut rożny to wprost pod nogi napastnika, którego poprawka była już celna i znalazł drogę do siatki. Baskom zabrakło już czasu na odrobienie strat, które zresztą byłoby ciężko odrobić bo w drugiej części meczu nasz zespół nie grał praktycznie nic. Athletic wraca wiec z dzielnicy Vallecas na tarczy po bardzo bolesnej porażce, z wciąż słabą forma i marnymi widokami na przyszłość przy takiej grze.
Porażkę z Granada załatwił naszej drużynie Ander Iturraspe a wiec najlepszy gracz ubiegłego sezonu a w środę zawiódł drugi filar naszej ekipy, który w minionych rozgrywkach rozegrał, podobnie jak jego kolega, sezon życia a wiec Gorka Iraizoz. Niestety co najmniej półtorej bramki z wczorajszego spotkania może sobie zapisać na konto. Wprawdzie na początku drugiej części uchronił nasz zespół przed niemal pewna bramka ale niestety rywale strzelili tylko dwa gole i obie były z udziałem Iraizoza. Szkoda tej porażki, szczególnie ze w pierwszej części gry Athletic grał naprawdę bardzo dobrze ale trochę nie dopisało szczęście i ślepy sędzia prowadzący ten mecz. Jednak za druga część należy się piłkarzom potężna bura bo tak grac nie można. Podopieczni trenera Valverde po prostu stanęli jakby nie wiedzieli co maja robić i jak grac. A przecież po to jest przerwa by zmobilizować piłkarzy do lepszej gry i tutaj waza jest rola trenera. Athletic póki co nie może zagrać dwoch równych połówek meczu i momentami wydaje się jakby zawodnicy oddychali rękawami nie mogąc wytrzymać całego meczu kondycyjnie. Być może został popełniony jakiś błąd w czasie pretemporady i jeśli tak to odpowiedzialność za to ponosi tylko i wyłącznie Ernesto Valverde. Z drugiej jednak strony patrząc na dwa ostatnie mecze to fakty trochę zaprzeczają zmęczeniu piłkarzy. Z Granada Los Leones zagrali świetną druga polowe gdzie mecz toczył się w bardzo wysokim tempie co przeczyło by rzekomej słabej kondycji. Wczoraj drużyna zagrała bardzo dobra i intensywna pierwsza część meczu a druga fatalna czyli dokładnie na odwrót niż w sobotę. Może z Eibarem zobaczymy w końcu Basków grających dwie dobre polowy spotkania i zdobycz punktowa, która jest bardzo potrzebna nie tylko przed meczem z BATE w Lidze Mistrzów ale przede wszystkim przed spotkaniem z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Miejmy nadzieje ze jednak jest to jakiś kryzys formy, być może dołek z którego później nasi zawodnicy wyjdą, tyle ze wtedy już nie będzie o co grac, o ile już nie pogrzebaliśmy szans na cokolwiek poza utrzymaniem w tym sezonie. Na razie jednak Athletic, po tej kolejce spotkań ląduje w strefie spadkowej, po raz pierwszy od dwoch lat. Miejmy nadzieje ze również po raz ostatni.
Statystyka meczu:
Składy:
Rayo: Cristian Alvarez (46’ Tono) – Quini (28’ Tito), Ze Castro, Abdoulaye, Insua – Baena, Trashorras – Lica (80’ Manucho), Bueno, Kakuta – Leo Baptistao.
Trener: Paco Jemez
Athletic: Iraizoz – De Marcos, Gurpegi, Laporte, Balenziaga – Mikel Rico (90’ Toquero), Iturraspe – Susaeta (62’ Viguera), Benat, Muniain (81’ Guillermo) – Aduriz.
Trener: Ernesto Valverde
Wynik: 2 – 1
Bramki: 39’ i 89’ Leo Baptistao – 21’ Aduriz
Żółte kartki: Trashorras, Quini – De Marcos, Gurpegi
Posiadanie piłki: 52% - 48%
Strzały: 15 – 8
Strzały celne: 5 – 3
Rzuty rożne: 1 – 2
Interwencje bramkarzy: 2 – 3
Spalone: 0 – 0
Straty: 76 – 80
Piłki odzyskane: 59 – 50
Podania: 494 – 475
Faule: 18 - 17
Widzów: ok. 11 tys.
Sędzia: Melero Lopez jako główny oraz Barbero Sevilla i Martinez Serrato na liniach. Cala trojka pochodzi z Andaluzji.