Po emocjach związanych w Liga Mistrzów trzeba się skupić na rozgrywkach krajowych. Na pewno będzie to ciężkie po olbrzymim sukcesie jakim była środowa wygrana z Napoli i awans do rozgrywek grupowych. Piłkarze Athletic musza zejść na ziemie i powalczyć o jakże potrzebne trzy punkty, tym bardziej ze po przerwie na reprezentacje Los Leones wyjada na Nou Camp na spotkanie z Barcelona gdzie jakakolwiek zdobycz punktowa będzie graniczyła z cudem. No ale to jak na razie melodia niedalekiej przyszłości a przed nami ciężki, niewygodny i zdeterminowany rywal jakim bez wątpienia jest drużyna Levante, która również zaliczyła nieudany początek rozgrywek przegrywając z Villarrealem na własnym boisku. Oba zespoły będę chciały wiec za wszelka cenę wygrać i to powinno gwarantować naprawdę spore emocje. Początek meczu już dzisiaj o godzinie 19.00.

 

Jak już wspomniałem poprzednia kolejka zakończyła się przegranymi obydwu drużyn. Athletic został ograbiony z co najmniej jednego oczka przez sędziego Mateu Lahoza, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Gorke Iraizoza w koncowce meczu oraz nie przyznał karnego po ewidentnym faulu bramkarza Malagi na Adurizie. Do siatki Basków trafił za to z jedenastki Luis Moreno, którego pierwsze uderzenie wprawdzie obronił Gorka Iraizoz ale wobec poprawki był już bezradny. Granotes podejmowali na swoim boisku zespół Villarrealu. O ile w pierwszej połowie podopieczni trenera Mendilibara grali całkiem nieźle i toczyli wyrównany bój to niestety ale w drugiej połowie polegli za sprawa bramek Uche oraz Cherysheva. Tak wiec dla obydwu drużyn dzisiejszy mecz to szansa na pierwsze punkty w obecnym sezonie.

 

Levante to typowy średniak La Liga. Po powrocie do Primera Division w sezonie 2009/2010, dwa lata później brawurowym awansie do Ligi Europy oraz udanej przygodzie w tych rozgrywkach apetyty włodarzy klubu znacznie wzrosły. Doszli do wniosku ze ścieżka, która podąża klub, ich działania przynoszą efekt i udało się raz to i powinno się udać drugi raz. O ile pierwsze dwa założenia są jak najbardziej prawidłowe to w przypadku trzeciego może być spory problem. Levante to dopiero klub na dorobku i zadomowienie się na stale w górnej połowie tabeli wymaga sporych środków finansowych, sprowadzania lepszych niż dotychczas piłkarzy i przede wszystkim utrzymania ich w składzie na dłużej, co w przypadku mniej znanej ekipy w Walencji jest po prostu niemożliwe. W każdym razie na obecny czas bo trzeba przyznać ze popularne Żabki idą naprawdę dobra droga i jeśli uda im się utrzymać jeszcze kilka lat w elicie to mogą w przyszłości osiągać sukcesy, oczywiście nie te największe ale jak najbardziej skutecznie walczyć Ligę Europy. Niestety ostatnio pojawia się spory problem z dotychczasowa polityka kadrowa klubu. Zagadka jest odejście trenera Joaquia Caparrosa, który wydawał się idealnym szkoleniowcem dla tej ekipy. Nie wymagał transferów, pracował z tym co miał a wobec wzrastającej popularności i roli szkółki młodzieżowej  Levante, która potrafi wygrywać starcia w lokalnym rywalem o największe talenty wydawało się, ze klub może podążyć (zachowując odpowiednie proporcje) podobna droga co Athletic, gdzie Andaluzyjczyk po okresie notowania coraz gorszych wyników, ustabilizował zespół a praca od podstaw przyniosła naprawdę świetne efekty. Jak wiec wspominałem może skala porównawcza jest za wysoka ale Levante, przy zdolnościach obecnego zarządu mogłoby być naprawdę bardzo solidnym zespołem z tendencjami zwyżkowymi, szczególnie ze ich sytuacja finansowa poprawia się z roku na rok. A wracając do Caparrosa to wydawało się, ze już podpisze kontrakt na kolejne sezonu ale nagle cos się odmieniło władzom klubu i zostawili trenera na lodzie. Szkoleniowiec szybko znalazł zatrudnienie z Granadzie i póki co radzi sobie tam nieźle, m.in. zaliczając udana inauguracje ligi w meczu z Deportivo gdzie mimo przegrywania 0-1 udało im się wygrać 2-1 z Deportivo na własnym stadionie. W zamian do Walencji przybył Jose Luis Mendilibar, były szkoleniowiec Osasuny Pampeluna i Athletic. Raczej wątpliwe jest by zbawił Granotes bo z całym szacunkiem dla Baska ale Caparros jest od niego o wiele lepszym trenerem. Transfery również jakoś nie powalały na kolana bo drużyna raczej się osłabiła niż wzmocniła. Olbrzymia strata jest odejście Keylora Navasa, który uratował Levate niejeden mecz. Pozbyto się tez kilku solidnych zmienników jak Nagore, Pinto, Pedro Rios, Angel Rodriguez czy Pallardo. O wzmocnieniach trudno cokolwiek powiedzieć. Największym może być przesuniecie z rezerw do pierwszej drużyny utalentowanego Victora Camarasa, choć ta pozycja w drużynie jest akurat bardzo mocno obsadzona. Poza tym wypożyczono Victora Pereza oraz Diego Marino z Realu Valladolid, na bramkę ściągnięto Jesusa Fernandeza z Realu Madryt, z Getafe Jaime Gavilana. Pozostałe nazwiska to już niemal kompletnie nieznani zawodnicy i ewentualnie powroty z wypożyczeń. Na szczęście obyło się bez żadnych więcej odejść z zespolu i trzon poza Navasem został utrzymany. Tyle ze to nie gwarantuje wyższego poziomu niż ten na którym zespół jest obecnie a ze słabszym trenerem może się on drastycznie obniżyć i z drużyny środka tabeli Levante może stać się ekipa desperacko walczącą o utrzymanie, tym bardziej ze konkurencja z małymi wyjątkami raczej się wzmocniła. Poza tym patrząc na pierwszy mecz z Villarrealem i powołania na dzisiejsze spotkanie wygląda na to jakby trener Mendilibar błądził po omacku.  Do Bilbao przybyła następująca grupa zawodników:

 

Bramkarze: Marino, Jesus Fernandez

 

Obrońcy: Ivan Lopez, David Navarro, Vyntra, Nikos Karabelas, El Adoua, Pedro Lopez,

 

Pomocnicy: Victor Perez, Sissoko, Pape Diop, Simao, Camarasa, Nabil El Zhar, Morales,

 

Napastnicy: Barral, Victor Casadesus, Rafael, Xumetra.

 

Kontuzjowani są Hector Rodas, Gavilan oraz Juanfran. Z przyczyn technicznych trener zrezygnował z Nonga, Ivanschitza, Javi Jimeneza, Rubena Garcii oraz Tono. Szczególnie dziwi brak Ivanschitza oraz Rubena Garcia. Obaj wprawdzie nie zachwycili w pierwszym meczu ale generalnie trudno tam było kogokolwiek specjalnie wyróżnić z ekipy Granotes a poza tym obaj maja olbrzymie umiejętności, szczególnie Ruben Garcia, który przy odpowiednim prowadzeniu mógłby być prawdziwa gwiazda nie tylko Levante ale i całej ligi. Nawet jakby byli w słabej formie to jak inaczej maja ja zdobyć jeśli nie grając regularnie w kolejnych meczach. Zresztą mało który pilkarz na starcie sezonu osiąga od razu wysoka dyspozycje. No ale to nie nasz problem. W porównaniu do poprzedniego meczu raczej trudno oczekiwać by trener zmienił taktykę. Drużyna z Lewantu powinna zagrać ustawieniem 4-4-2 z dwójką napastników w osobach Barrala i Victora Casadesusa na szpicy oraz dwójką pivotow, którymi powinni zostać Pape Diop oraz Simao. Na skrzydłach ataki gości napędzać będą Xumetra oraz Nabil El Zhar. W porównaniu do poprzedniego meczu nie powinno być zmian w defensywie, która stworzy czwórka od prawej Nikos Karabelas, Adoua, Navarro oraz Pedro Lopez. Na bramce stanie Jesus Fernandez

 

Podobnie jak w przypadku pierwszego meczu z Napoli tak i tym razem Athletic nie miał zbyt wiele czasu na przygotowania do pojedynku w La Liga. Tym razem jednak euforia była jeszcze większa a i głowy piłkarzy powinni mieć spokojniejsze bo po dzisiejszym spotkaniu będą dwa tygodnie przerwy przed kolejnym meczem. Zadanie, choć nie bez kłopotów zostało wykonane. Radość nie ukrywali kibice, którzy tłumnie pojawili się w Lezamie na czwartkowym rozruchu i dopingowali swoich pupili niemal przy każdym zagraniu. Ciśnienie zeszło tez trochę po losowaniu grup gdzie los okazał się bardzo łaskawy dla Basków i umieścił ich w grupie z zespołami, które trudno określić jako lepsze a wydają się wręcz na słabsze niż czwarta drużyna Primera Division. Owszem doświadczenie będzie po stronie rywali ale umiejętności zdecydowanie po stronie Los Leones. W piątek drużyna zaliczyła wieczorny zamknięty trening dla publiczności po którym Ernesto Valverde podał listę 19 zawodników na dzisiejszy mecz:

 

Bramkarze: Iraizoz, Herrerin

 

Obrońcy: Laporte, San Jose, De Marcos, Etxeita, Balenziaga

 

Pomocnicy: Benat, Iturraspe, Susaeta, Mikel Rico, Gurpegi, Aketxe, Unai Lopez

 

Napastnicy: Ibai, Muniain, Aduriz, Viguera, Guillermo.

 

Na liście nie znalazł się Andoni Iraola, który na ostatnim treningu doznał niewielkiego urazu i trener nie chciał ryzykować zdrowiem naszego bocznego obrońcy. Tym sposobem De Marcos zaliczy kolejne spotkanie na prawej obronie. Nowością jest powołanie Agera Aketxe oraz Borjy Viguery. Wobec w sumie 19 piłkarzy jakich Txingurri powołał na dzisiejszy mecz raczej jeden z nich usiądzie na trybunach. Na przedmeczowej konferencji prasowej opiekun Athletic nie chciał wyjawiać szczegółów dotyczących składu na pojedynek z Levante. Dziennikarzom nie udało się wydobyć od szkoleniowca nawet informacji o tym czy będzie jakaś rotacja w składzie czy tez nie. Z jednej strony można się spodziewać zmian bo zaledwie 3 dni temu zespół grał wyczerpujący mecz z Napoli ale z drugiej strony Baskowie potrzebują punktów po przegranej inauguracji z Malaga. Jeśli będzie jakaś rotacja to raczej będzie dotyczyła góra 1 – 2 pozycji. Największe szanse na występ ma Unai Lopez, który zaliczył świetną zmianę w środowym pojedynku i być może zastąpi Benata. Kolejne rotacje to już raczej takie dywagacje bo każda jest możliwa. Gurpegiego może zastąpić świeżo upieczony kadrowicz trenera Del Bosque a wiec Mikel San Jose. Na skrzydłach może dojść do zamiany Muniaina na Ibaia albo Susaety na Guillermo. Opcji jest naprawdę sporo ale tak naprawdę nie ważne jest kto wyjdzie na murawę od pierwszej minuty a to żeby strzelić o jedna bramkę więcej od przeciwnika i zdobyć komplet punktów.

 

Faworytem tego pojedynku jest Athletic. Drużynie Levante tylko raz udało się wygrać na San Mames i miało to miejsce w samej koncowce sezonu 2012/2013. Tym razem jednak trudno oczekiwać niespodzianki. Levante zaprezentowało się nieciekawie w meczu u siebie z Villarrealem wiec raczej trudno żeby nagle zaprezentowali jakąś wielka formę na San Mames. Tym bardziej ze trener Mendilibar wybrał na to spotkanie piłkarzy raczej z niewielkim polotem, typowych rzemieślników którym piłka bardziej przeszkadza w grze niż są w stanie kreować akcje. Granotas będą swoja szanse szukać w pojedynkach powietrznych i centrach w pole karne gdzie maja naprawdę kim postraszyć bo obaj defensywni pomocnicy świetnie grają głową a do tego są bardzo silni fizycznie. Przed Baskami natomiast stoi zadanie uczynienia z La Catedral prawdziwej twierdzy, taka jaka była w poprzednim sezonie gdzie tylko dwie drużyny wywiozły komplet punktów i gdzie gra była kluczem do wywalczenia 4 miejsca w lidze. Jeśli się to powiedzie to być może również za rok zobaczymy naszych podopiecznych w najbardziej prestiżowych rozgrywkach pucharowych na świecie. No ale to melodia przyszłości. Na razie przed nami mecz z Levante, który trzeba za wszelka cenę wygrać. Jeśli Athletic będzie unikał stałych fragmentów gry pod swoja bramka oraz ograniczy pole do popisu skrzydłowym rywala to cel powinien zostać osiągnięty.

 

Przewidywane składy:

 

Athletic: Iraizoz – De Marcos, Gurpegi, Laporte, Baleziaga – Mikel Rico, Iturraspe – Susaeta, Benat/Unai Lopez, Muniain – Aduriz.

 

Trener: Ernesto Valverde

 

Levante: Jesus Fernandez – Pedro Lopez, Navarro, Adoua, Nikos Karabelas – Pape Diop, Simao – Xumetra, Nabil El Zhar – Barral, Victor Casadesus.

 

Trener: Jose Luis Mendilibar

 

Data: 30.08.2014 r. godz. 19.00

 

Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53 tys.)

 

Sędzia: Perez Montero.