^Powrót na górę!
Mecz z Mallorcą już za nami i tym razem niemal 6 dni przerwy do kolejnych zawodów. W kolejce numer XII Los Leones zmierzą się na San Mames z jednym z prawdopodobnie bezpośrednich rywali do europejskich pucharów, a więc Realem Betis Balompie. Ekipa trenera Pellegriniego mimo rokrocznych perturbacji ze składem, rejestracją i finansami kolejny sezon rozpoczęła całkiem dobrze i wygląda na to że będzie jednym z głównych rywali Athletic do walki o europejskie puchary. O ile ustabilizuje formę bo z tym niestety jest kiepsko gdyż właściwie każdy mecz to jest swoistego rodzaju wyliczanka i gra na krawędzi pomiędzy wygraną, remisem i przegraną. Jak będzie na San Mames gdzie Los Leones są wciąż mocni i będą za wszelką cenę szukać kolejnego kompletu punktów? O tym przekonamy się w niedzielny wieczór. Początek spotkania na zakończenie weekendu w prime timie czyli o 21.00.
W poprzedniej kolejce lepiej spisała się ekipa trenera Pellegriniego. Betis po samobójczym trafieniu wygrał na Benito Villamarin z Atletico Madryt. Wygrał bezproblemowo będąc ekipą zdecydowanie lepszą i rozgrywającą naprawdę fantastyczne spotkanie, a jedna bramka to najniższy wymiar kary dla podopiecznych trenera Simeone. Niestety na nieco przeciwległym biegunie był Athletic, który wprawdzie zapunktował na Balearach wywożąc bezbramkowy remis, ale to jest raczej podział punktów w kategorii tych przegranych bo rywal przez ok. 70 minut grał w 10, a Baskowie mimo bombardowania bramki Mallorci nie potrafili zmienić jej w bramki (1 celne uderzenie). A jak już coś wpadło do siatki to zupełnie słusznie było anulowane przez VAR (2 nieuznane bramki). Tym sposobem szansa na zrównanie się punktami z Atletico niestety została zaprzepaszczona.
Nie ma chyba ostatnio letniej pretemporady bez perturbacji finansowo-organizacyjno-kadrowych w Betisie. Na trenerze Pellegrinim chyba to już wrażenie nie robi bo zdążył się przyzwyczaić. Nie kusi go też odchodzenie z klubu choć nie jeden by rzucił w diabły taką robotę i znalazł sobie stabilniejszy klub. Chilijczyk nie miałby z tym problemu ale chyba po pierwsze lubi wyzwania, a po drugie bliżej mu do emerytury więc dopóki władze klubu są mu zapewnić w miarę mocny skład i nadrobić straty kadrowe to raczej będzie prowadził Verdiblancos dalej. Szczególnie że wsparcie kibiców ma praktycznie bezwarunkowe a i z władzami ma bardzo dobry kontakt. Nic tylko pracować w takich warunkach, choć jak już wspomniałem na nudę i brak wyzwań narzekać nie może. Kontrakt ma ważny do 2026 roku i jeśli nie nastanie jakiś kataklizm to go wypełni a i może jak będzie miał ochotę to zostanie dalej. Jak już wspomniałem lato bez perturbacji w Betisie to nie lato. Jak co roku trzeba łatać finanse jak się da, co trochę dziwi bo ekipa z Benito Villamarin od ładnych paru lat gra w rozgrywkach europejskich więc dodatkowe źródło dochodu w postaci premii jest, o wpływach z biletów nie wspominając gdyż fani zawsze gromadnie wypełniają spory stadion, który może przecież pomieścić ponad 60 tys. fanów. Dodatkowo zarząd każdego roku sprzedaje sporo zawodników, schodzi z listy płac. I kasy wciąż brakuje. Inna sprawa że z tymi sprzedażami to jak popatrzymy na listę zawodników i kwoty za nich uzyskane to aż oczy bolą. Szefostwo klubu z Andaluzji robi takie promocje, których nie powstydziłby się żaden market, a niektóre transfery naprawdę trudno zrozumieć. To lato było tego najlepszym przykładem. Klub wykupił z Barcelony Chadi Riada za 9 mln euro by zaraz odsprzedać go do Crystal Palace za 15 mln i z tego pokaźną kwotę oddać Barcelonie, która zapewniła sobie spory procent z kolejnej sprzedaży. Gdzie tutaj sens i logika? Szczególnie że z klubu odszedł Pezella do River Plate, a więc chyba najlepszy stoper w zespole, za uwaga.... 4,5 mln euro. Owszem Argentyńczyk z Włoskim paszportem miał na karku już 33 lata ale kwota ta nie zbawi Betisu a i sam zawodnik mógł spokojnie jeszcze pograć z 2 lata na dobrym poziomie. Z klubu odszedł też Nabil Fekir, który pojechał zarabiać do Emiratów. Kwota transferu to 5 mln euro. I to najtrudniej zrozumieć bo ten zawodnik to jeden z piłkarzy, którzy potrafią robić różnicę na boisku i przy odpowiednim zgraniu go z Isco Betis mógł mieć niesamowicie kreatywną i groźną linię ofensywną na poziomie ścisłej czołówki La Liga. Fekir miał swoje wady jak łatwość ulegania prowokacjom i frustracji za co łapał kartki, w tym czerwone ale to wciąż zawodnik z naprawdę świetnymi umiejętnościami. Kolejni piłkarze którzy odeszli to Ayoze Perez, reprezentant Hiszpanii, który poszedł do Villarrealu za „astronomiczne" 4 mln euro, Willian Jose do Spartaka Moskwa za 2 mln euro, Juan Miranda do Bologny za darmo (!) i Guido Rodriguez również za darmo do West Hamu. Jedynym transferem który się broni kwotą to Abner, który nie przekonywał swoją grą i którego wziął Lyon za 8 mln euro czyli za kwotę odpowiadającą wartości rynkowej no i nieco wyższą niż zapłacili za niego Verdiblancos. Reszta zawodników to raczej redukcja listy płac i niekiedy całkiem niezły zarobek jak np. Rodri Sanchez, który poszedł do Al Arabi za 8 mln euro, Rober Gonzalez za 1,2 mln do NEC Nijmegen, czy Juan Cruz do Leganes za 1 mln euro. Udało się też wypożyczyć ciągle tracącego formę i chyba motywację do gry Borję Iglesiasa (Alaves) dzięki czemu zeszło się trochę z jego wysokiego kontraktu, a bramkarz Claudio Bravo i stoper Sokratis skończyli kariery. Jak więc widać straty spore, kilka dziwnych transferów z klubu i jeszcze dziwniejszych kwot. No ale niemal 50 mln euro w kieszeni. Wydano tylko niespełna 30 więc klub był 20 mln na plusie co jest na pewno pokaźnym zastrzykiem finansowym dla budżetu. A jak sobie poradzono z uzupełnieniem ubytków? Trzeba przyznać że całkiem dobrze choć były uzasadnione obawy co do formy poszczególnych zawodników. Skupiono się głównie na defensywie bo tam było najwięcej dziur oraz na środkowym napastniku, który miał zastąpić Borję Iglesiasa. Udało się wykupić Marca Rocę z Leeds za 4,5 mln euro więc pozbyto się problemu ewentualnej dziury w środku pola. Na środek obrony sprowadzono jego kolegę z ekipy Pawi – środkowego defensora Diego Llorente, który też kosztował niewiele bo zaledwie 3,25 mln euro. Do obrony przyszedł jeszcze wypożyczony z Napoli brazylijski stoper Natan oraz dwójka lewych obrońców – Romain Perraud (3,5 mln z Southampton) oraz Ricardo Rodriguez (za darmo z Torino). Ten pierwszy będzie szukał eksplozji swojego talentu jaki miał pokazać w mieście u stóp Wezuwiusza gdzie pokładano w nim spore nadzieje a pozostała dwójka spróbuje wrócić do formy odpowiednio z Brestu oraz Wolfsburga, gdzie gra dała im swego czasu przepustki do Świętych oraz AC Milan. Pozostałe transfery to powrót Juanmiego z wypożyczenia do Cadiz, wypożyczenie snajpera Victora Roque w Barcy czyli 40 mln póki co niewypału transferowego Blaugrany z czasów Xaviego, który będzie szukał eksplozji talentu na Benito Villamarin oraz bujający się od paru lat pomiędzy Betisem i Villarrealem a Tottenhamem Giovani Lo Celso za którego zapłacono 5 mln euro, i który miał karkołomne zadanie zastąpić Fekira. I trzeba przyznać, że zarząd miał tym razem nosa do zakupów gdyż póki co wszyscy zawodnicy są na dobrej drodze by pokazać że ich sprowadzenie nie było błędem. Nawet Lo Celso świetnie wszedł w buty Fekira i ma na swoim koncie 5 bramek, co czyni go najlepszym strzelcem zespołu, a pomogło w tym nieco wyższe ustawienie tego piłkarza. Można powiedzieć że udało się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu bo klub spokój z finansami na kolejny rok, a Pellegrini dostał naprawdę niezły i wyrównany skład mając niemal po dwóch całkiem dobrych zawodników na każdą pozycję. No prawie bo niestety są pewne braki w defensywie gdzie jest tylko 3 stoperów no ale może da się to jakoś uzupełnić. Nie dziwią więc całkiem niezłe wyniki mimo momentami kiepskiej gry. Należy też dodać że wciąż nie gra Isco, który od maja leczy uraz stopy i prawdopodobnie dopiero w styczniu wróci na boisko. Tym bardziej więc dziwił transfer Fekira ale na szczęście trenerowi Pellegriniemu udało się odpowiednio poukładać zespół tak by te braki nie były za bardzo widoczne. Czasami jednak to nie wychodzi bo o ile drużyna dość mocno poprawiła grę w defensywie to już w ataku jest bardzo słabo, a bez tego ani rusz by zdobywać punkty. No i dobrze by było unikać wpadek jak przegrana z Mallorcą u siebie, zaledwie remis na wyjeździe z czerwoną latarnią z Las Palmas, czy też ostatni blamaż z Legią w Warszawie w Lidze Konferencji. Tutaj klub stracił oczka, które mogą być potrzebne później ponieważ czeka na Verdiblancos jeszcze gra z Barceloną, Villarrealem czy też Athletic, a więc jakby nie patrzeć czołówką La Liga, które to mecze trzeba łączyć z pucharami, co łatwe nie będzie. I tutaj się przyda pełnia składu pierwszej drużyny. Zobaczymy jak to wyjdzie już w niedzielę bo o ile Athletic będzie miał kilka dni wolnego to już w czwartek ekipa Pellegriniego będzie grała w Copa del Rey z Grevorą, a ma już za sobą ciężkie starcia z FC Kopenhaga i Atletico Madryt u siebie. I tutaj można powiedzieć niestety ale Betis pokazał swoją nierówną formę. Z FC Kopenhaga był słaby mecz natomiast z Atletico wszedł na szczyt swoich możliwości i tylko braku skuteczności oraz bramkarzowi rywali zawdzięczają to że wygrali zaledwie 1-0. A podopieczni trenera Pellegriniego mocno bombardowali bramkę Los Colchonerros aż 24 próbując przymierzyć w światło bramki. To był chyba najlepszy mecz w sezonie drużyny z Sewilli. I teraz pytanie czy to zwiastun dobrej formy czy Verdiblancos wrócą swo swojego trybu „swing team" czyli zaraz zaliczą kolejny koszmarny pojedynek. Zresztą akurat kibice Los Leones mogą w tym temacie podać sobie ręce ze swoimi kolegami z trybun Estadio Benito Villamarin bo co jak co ale Athletic gra mniej więcej podobnie. W meczu z Athletic trener Pellegrini będzie musiał sobie poradzić nie tyko z nierówną formą swoich podopiecznych ale i paroma kontuzjami. Przede wszystkim wszystko wskazuje na to że posypał się naprawdę dobrze spisujący się środek pomocy. Lo Celso i Marc Roca leczą urazy i nie wiadomo czy zdołają się wykurować na niedzielny pojedynek. To w połączeniu z poważnymi urazami Carvalho i Isco powoduje że sytuacja w drugiej linii jest coraz poważniejsza. Jeśli Lo Celso i Roca nie zdążą się wykurować to trenerowi pozostaną w środku pola tylko Cardozo, Altimira i Fornals. Trochę mało. Na szczęście w innych formacjach jest naprawdę bardzo dobrze. Najgroźniejszą bronią zespołu trenera Pellegriniego są skrzydła gdzie szaleją Abde i Ruibal. Generalnie Verdiblancos lubują się w bardzo szybkich i kombinacyjnych akcjach opartych na świetnej technice ich zawodników. Stąd każda strata przy wyprowadzeniu piłki będzie szalenie niebezpieczna. Sprzyja temu olbrzymia ruchliwość zawodników na boisku oraz płynnie przechodzenie pomiędzy ustawieniami. Tak było w meczu z Atletico gdzie zespół wyszedł teoretycznie 4-4-2 z Ruibalem na prawej obronie, Fornalsem na prawym skrzydle i Chimym Avilą na szpicy wraz z Victorem Roque. Tak naprawdę drużyna z Sewilli zaprezentowała cały wachlarz ustawień od 3-1-3-3 poprzez 4-4-2 na 4-2-3-1 czy też 4-3-3 kończąc. Stąd Atletico miało potężne kłopoty z zastopowaniem zapędów ofensywnych rywali. Pytanie czy to wyjdzie w meczu z Athletic. W każdy razie można spodziewać się podobnego składu jaki wyszedł na Benito Villamarin a więc Silva w bramce, Ruibal, Llorente, Bartra i Perraud w obronie, Altimira i Cardoso w drugiej linii na pozycji pivota. Abde z Fornalsem na skrzydłach oraz Roque z Avilą w ataku.
Jedyny pozytyw w meczu z Mallorcą to brak urazów. Niestety reszta jest do zapomnienia bo jak już wspomniałem na początku remis na Balerach jest z tych raczej rozpatrywanych z kategoriach porażki gdy rywal gra przez ponad godzinę w osłabieniu. No ale cóż, takie mecz też się zdarzają i tylko żal straconych punktów. Trener Valverde miał tydzień na nie tylko regenerację sił swoich podopiecznych ale i na opracowanie czegoś specjalnego na Betis. Bo rywal jest nieobliczalny a na ławce zasiada nie byle kto bo Manuel Pellegrini, który na pewno bardzo dobrze przygotuje swoją drużynę do tego spotkania. Inna sprawa czy jego podopieczni będą w stanie zrealizować jego pomysłu. Uniemożliwienie tego to już zdania dla naszych piłkarzy i właśnie trenera Valverde, któremu od strony taktyczno-strategicznej ostatnie dwa mecz też nie wyszły. Zwalanie winy tylko na zawodników byłoby też trochę nadużyciem. Jednak na San Mames nie będzie już wymówek i o ile można przeboleć ostatecznie stratę punktów na wyjeździe, gdzie remis jest dobrym rezultatem, szczególnie u rywala który jest w wysokiej formie i znajduje się w czubie tabeli, to już u siebie trzeba wygrywać z każdym bo to klucz do kolejnego sezonu w europejskich pucharach, do których aspiracje jak pokazuje tabele zgłasza w tym sezonie wiele zespołów. Po meczu na Balearach na szczęście nikt nie zgłosił problemów zdrowotnych więc skład powinien być optymalny. No chyba że ktoś dostanie urazu na treningach ale i to nie powinno być jakimś specjalnym problemem bo poza Unaiem Simonem wszyscy są do dyspozycji Txingurriego. A to jest 25 zawodników, z których 23 można wpisać do meczowego protokołu. Tak więc nawet jakby się zdarzyły 1 – 2 urazy to i tak wybór na mecz z Betisem będzie naprawdę spory. Pozostaje więc forma zawodników i tutaj patrząc na ostatnie mecze można mieć wątpliwości jak to wygląda. No chyba że duży wpływ na grę ma sama postawa zawodników, u których niekoniecznie dało się zauważyć pełne zaangażowanie tudzież wpadnięcie w samozachwyt. Mowa tutaj przede wszystkim o Nico, który póki co jest cieniem samego siebie z poprzedniego sezonu. Chyba trochę źle zrobił mu szum wokół jego osoby i naprawdę strasznie spuścił z tonu nasz skrzydłowy. Z poprzedniego sezonu u Guruzety pozostała jedynie gra bez piłki bo 2 bramki i jeden dobry mecz jak na 11 kolejek to dramatycznie słabo. Galarreta przestał być mózgiem zespołu i niestety długotrwałe leczenie urazu i zmarnowana pretemporada jest aż widoczna w postawie na boisku. Pradosa, który awansował do czołówki DM'ów w poprzednim sezonie trudno szukać w pierwszym składzie. W zasadzie jedynymi zawodnikami, którzy trzymają poziom są Yuri, De Marcos i Vivian. A to trochę za mało. Niestety kolejne mecze nie napawają zbytnim optymizmem i poza pojedynczymi wyskokami trudno szukać stabilności formy na najwyższym poziomie. A powoli zbliża się czas że będzie to potrzebne. Do ostatniej przerwy w tym roku na mecze reprezentacji zostało jeszcze 3 spotkania (2 ligowe i 1 pucharowe) i margines błędu gdzie będzie można coś przepchnąć w taki czy inny sposób bardzo się zmniejsza. Od listopada do grudnia czeka nas maraton bardzo ciężkich meczów z wymagającymi rywalami i w końcu trzeba wskoczyć na wyższe obroty z jak już wspomniałem stabilną wysoka formą. Gdyby to się nie za bardzo udało to dobrze by było zaprezentować się z dobrej strony w najbliższych meczach by do kolejnej serii przystąpić z większym handicapem. Rywale są jak najbardziej do ogrania tylko trzeba grać a to niestety patrząc na ostatnie mecze spory problem. Bo patrząc na spotkania z Sevillą, Gironą, Espanyolem, i Mallorcą oraz dwa pucharowe z AZ i Slavią to w zasadzie tylko w dwóch z nich zagrali dobrze. A takich meczów potrzeba więcej. Miejmy więc nadzieję że taki będzie z Betisem. To groźny rywal, potrafiący grać efektowny futbol no i bezpośredni rywal w walce o puchary, który aktualnie zrównał się punktami z naszym zespołem. Stąd wygrana jest tym bardziej potrzebna. Miejmy nadzieję że Valverde nie będzie kombinował ze składem i wystawi najsilniejszy z możliwych. Tutaj nie ma co oszczędzać zawodników bo do kolejnego meczu z Ludogorcem w Lidze Europy jest 4 dni więc czasu na wypoczynek sporo. Poza tym to nie jest rywal z najwyższej półki i o ile grać potrafi to z niewielkimi rotacjami i przy odpowiednim podejściu do tego meczu można sobie spokojnie z nim poradzić. No i trzeba pamiętać o kolejnym wyjazdowym pojedynku z Valladolid 3 dni później. Txingurri więc musi patrzeć nieco perspektywicznie mając na uwadze wszystkie mecze ale zawodnicy powinni się skoncentrować tylko na najbliższym wyciągnąć z niego maksimum. Wygrana jest na pewno w zasięgu ręki.
Faworytem tego meczu będzie ekipa Athletic. Baskowie są mocni u siebie mimo paru wpadek i zapewne będą chcieli za wszelką cenę wygrać. Punkty są potrzebne, szczególnie jeśli jest dłuższa przerwa na odpoczynek pozwalająca podreperować siły. Remis lub nawet przegraną można by zrozumieć w przypadku gdyby pojedynek odbywał się po meczu Ligi Europy ale w takim przypadku liczy się tylko wygrana. Tym bardziej że zaraz ekipa Txingurriego jedzie na mecz z Ludogorcem w Lidze Europy, a później do Valladolid na kolejny pojedynek ligowy. I tutaj będzie mało czasu na regenerację, będą potrzebne rotacje co może skutkować stratą punktów. Betis będzie groźny bo zapewne będzie chciał zagrać z kontry to raz, a dwa że Pellegrini na pewno odpowiednio przygotuje zespół do tego meczu. Pytanie tylko w jakiej formie wyjdzie na ten mecz jego drużyna i jaki będzie miała dzień. Bo tutaj jest olbrzymia niewiadoma i jak to nie dopisze to nawet najlepsze przygotowanie przez Chilijczyka nie pomoże. Miejmy nadzieję że Athletic zagra swoje na pełnej koncentracji, na zero z tyłu bo to będzie klucz do zdobycia pełnej puli punktowej w tym pojedynku.
Przewidywane składy:
Athletic: Agirrezabala – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Galarreta, Jauregizar – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde
Betis: Silva – Ruibal, Llorente, Bartra, Perraud – Altimira, Cardoso – Fornals, Abde – Victor Roque, Chimy Avila.
Trener: Manuel Pellegrini.
Data: 03.11.2024 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53331)
Sędzia:
Komentarze
Betis powinien się cieszyć że nie przegrywa z 2-3 do 0....
Oby te zmarnowane sytuacje nie zemscily się w II połowie...
Póki co w przerwie meczu Pellegrini coś zmienił w swoim zespole a Valverde co zrobił? Na razie nic....
A ta mogła się zemścić....
Niestety partactwo pod bramka rywala ma swoją cenę.... skuteczność na poziomie zerowym....
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.