Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Brak skuteczności, brak szczęścia, brak pomysłu - remis jak porażka na Balearach... relacja!
^Powrót na górę!
Niestety punkty na Balearach uciekły. Nie wszystkie bo tylko dwa ale niestety mecz ten trzeba w kategoriach porażki i straty dwóch oczek. Athletic zaledwie zremisował z ekipą Mallorci i to bezbramkowo mimo oddania aż 20 strzałów na bramkę Greifa. Tyle tylko że jedynie jeden z nich był celny. Nie udało się też wykorzystać słabości zespołu trenera Arrasate, który przez około 70 minut grał w osłabieniu po czerwonej kartce Samu Costy. Sam mecz pozostawia wiele do życzenia i szkoda że nie udało się wykorzystać potknięcia Atletico Madryt i zrównać się punktami w tabeli z Los Colchonerros, a także zmniejszyć stratę do zajmującego drugie miejsce Realu Madryt. Samo spotkanie w wykonaniu naszych zawodników było przeciętne i dały o sobie znać stare problemy Athletic a więc zlekceważenie rywala grającego w osłabieniu i koszmarna skuteczność. Nie pomógł również trener Valverde zmianami, które były delikatnie rzecz ujmując słabe. Uczciwie trzeba też przyznać że zabrakło również trochę szczęścia bo Athletic strzelił dwie bramki, obie anulowane przez VAR (spalony, piłka o centymetry opuściła boisko) a także przy kilku strzałach zabrakło naprawdę niewiele by można byłoby się cieszyć z bramki (np. poprzeczka Nico Williamsa). W najbliższą niedzielę kolejny pojedynek po sąsiedzku w tabeli, tym razem z Betisem i to u siebie, który koniecznie już trzeba wygrać.
Spotkanie można podzielić na dwie części a więc do 23 minuty i od 23 minuty. Ta pierwsza część była zdominowana przez Mallorcę, która pokazała że pochwały jakie zbiera od początku sezonu nie są bezpodstawne. Ładne akcje, szybka wymiana piłek i generalnie naprawdę ciekawy futbol. Już w 2 minucie meczu Muriqi miał 100% okazję do zdobycia bramki po centrze Navarro z lewego skrzydła, ale świetnie spisał się Agirrezabala broniąc nogami naprawdę dobre uderzenie napastnika gospodarzy w sytuacji niemal sam na sam. W odpowiedzi ładne akcje przeprowadzili Yuri a później Nico. Niestety niezła centra tego pierwszego nie znalazła adresata w polu karnym a drugiego zablokował Pablo Maffeo. Dramat Mallorci zaczął się w 9 minucie meczu. Samu Costa brutalnie wszedł wysoko uniesioną nogą w łydkę Galarrety za co obejrzał żółtą kartkę. VAR przeanalizował sytuację i wezwał do monitora sędziego Martineza Munuerę pod kątem potencjalne czerwonej kartki. Czerwa nie dostał bo uratował Portugalczyka fakt że nieco wcześniej zagrał piłkę bo inaczej zapewne raczej nie byłoby wątpliwości co do tego że powinien wylecieć z boiska. Choć asystent Jagoby Arrasate był nieco innego zdania co do oceny sytuacji i w dość niewybrednych słowach wyraził swój pogląd za co wyleciał na trybuny. Mecz toczył się dalej i w 16 minucie Nico po ładnej akcji próbował oddać strzał na bramke Greifa ale skutecznie zablokował go Valjent. W odpowiedzi Mallorca wyszła z groźnym kontratakiem, który zakończył się faulem Paredesa na Larin, za co nasz zawodnik obejrzał żółtą kartkę. W 20 minucie świetna interwencja Yeraya, którzy idealnie przeciął prostopadłe podanie Dardera do Larina, zapobiegła sytuacji sam na sam z bramkarzem. W 23 minucie mecz dla gospodarzy właściwie się zakończył. Samu Costa nie pomny farta jaki mu dopisał kilkanaście minut wcześniej znowu władował się z rozpędem w Galarretę, będąc ewidentnie spóźnionym w akcji, kolejny raz wchodząc na wysokości łydki za co słusznie obejrzał drugie żółtko i w konsekwencji czerwoną kartkę. Pomocnik Mallorci ewidentnie nie wytrzymał ciśnienia tego meczu. W 31 minucie spotkania mieliśmy w końcu pierwsza bramkową sytuację Los Leones. Po rzucie rożnym i wybiciu przez obrońców piłki, Atheltic ponowił akcję, futbolówkę dostał na prawej flance Inaki, który wpadł w pole karne i dośrodkował wzdłuż linii bramkowej. Niestety Guruzecie niewiele zabrakło by dojść do piłki i wbić ją do siatki. Świetną pracę wykonał tutaj Maffeo, który poszedł za naszym snajperem i skutecznie mu utrudniał wyjście w tempo do tego podania. Zresztą to nie był koniec skutecznej akcji prawego obrońcy gospodarzy bo futbolówka trafiła do Nico, który jednak przegrał z nim bezpośredni pojedynek. Można powiedzieć że od tej akcji rozpoczęło się prawdziwe oblężenie i bombardowanie bramki ekipy trenera Arrasate, która ukryta za podwójnymi zasiekami skutecznie się broniła. A jeśli już coś poszło nie tak to sprzyjało jej szczęście. W 44 minucie padła bramka dla Los Leones, ale VAR słusznie jej nie uznał. Inaki dostał świetne podanie na dobieg i niemal z linii końcowej boiska dośrodkował do wchodzącego środkiem Nico, który ładnie głową wykończył podanie brata. Niestety radość nie trwała długo bo sędziowie na monitorach anulowali trafienie. Jak pokazały powtórki futbolówka w momencie dośrodkowania o centymetry wyszła za linię końcową boiska. Pierwszą połową zakończył ładny wolej Sanceta, po rzucie rożnym ale niestety zablokowany przez Raillo.
Na drugą połowę w Athletic nie wyszedł już mający żółtko na koncie Paredes, a w jego miejsce pojawił się Vivian. Athleti ruszył od pierwszych minut do ofensywy ale świetnie ustawiona Mallorca, z dwiema blisko ustawionymi liniami po 4 zawodników skutecznie się broniła i wybijała gości z rytmu. W 48 minucie meczu dobrą pozycję po podaniu od Nico wypracował sobie Sancet ale jego uderzenie poszło w trybuny. Minutę później świetnie interweniował Valjent, który wykorzystał utratę kontroli nad piłką Nico, któremu świetnie podawał Jauregizar i z bardzo dobrze zapowiadającej się akcji nic nie wyszło. W 52 minucie ładną centrę w pole karne posłał Yuri, ale wykończenie Guruzety było koszmarne. W 59 minucie dobrą pozycję do oddania strzału wypracował sobie Djalo, który dwie minuty wcześniej zmienił Guruzetę, ale świetnie interweniowała defensywa blokując to uderzenie. W 63 minucie Greif uprzedził Inakiego, łapiąc nieco za mocne podanie z głębi pola do naszego skrzydłowego. Trzy minuty później Atheltic miał świetną sytuację do strzelania bramki. Gorosabel posłał centrę z prawej strony na bliższy słupek, Berenguer zgrał piłkę głową w kierunku dalszego, ale niestety Inakiemu zabrakło centymetrów by wbić futbolówkę do siatki. Za chwilę Galarreta posłał świetne podanie za plecy obrońców, tyle że Inaki Williams, który ładnie wychodził na pozycję nie zdołał dojść do futbolówki. W 72 minucie próba ładnego techniczne uderzenia starszego z braci Williamsów z narożnika pola karnego niestety ale minęła bramkę. Dwie minuty później padła bramka dla Athletic. Berenguer ładnie zagrał piłkę do wychodzącego skrzydłem Yuriego, ten mając pełno miejsca posłał dokładną centrę na około 5 metr gdzie wprawdzie Greif był pierwszy do piłki, ale tak ją odbił że ta uderzyła Inakiego i wpadła do siatki. VAR nie uznał gola ponieważ w momencie podania nasz zawodnik był na niewielkim spalonym. W 80 minucie po rzucie rożnym i wybiciu piłki z pola karnego, ponowił akcję na lewej flance Nico, ściął do środka i technicznym uderzeniem w kierunku dalszego słupka próbował pokonać Greifa. Niestety zabrakło bardzo niewiele bo futbolówka trafiła w poprzeczkę. Berenguer próbował jeszcze dobijać ale jego strzał z ostrego kąta minął w niewielkiej odległości bramkę. Mallorca broniła się coraz bardziej desperacko. W kolejnych akcjach ofiarnie interweniował Maffeo powstrzymując Nico a Raillo wybił groźną centrę ze skrzydła na rzut rożny. W 89 minucie meczu na strzał z dystansu zdecydował się Herrera, ale futbolówka zmierzająca idealnie w róg bramki Greifa odbiła się od głowy jednego z defensorów i wyszła na rzut rożny. Kornera z lewej strony wykonał krótko Berenguer, który następnie próbował posłać ostrą centrę w kierunku dalszego słupka co mogło zakończyć się efektowną bramką, ale na drodze stanął Greif, który instynktownie obronił będąc kompletnie zasłoniętym przez swoich obrońców. W doliczonym czasie gry na uderzenie z dystansu zdecydował się Herrera, który zgarnął piłkę wybitą krótko przez obrońców, ale i tym razem przeszło koło słupka. Nie dużo bo nie dużo ale jednak było niecelne. Po chwili sędzia zakończył mecz i obydwie drużyny podzieliły się punktami.
Wystarczyłaby jedna bramka byśmy mogli o tym meczu mówić w nieco innym świetle. Można powiedzieć że Mallorca podała się na tacy Baskom i pozostało to wykorzystać. Niestety nie udało się co bardzo boli bo szansa na nadrobienie strat do zespołów z przodu tabeli była naprawdę doskonała. Ale tak to już z Athletic jest że gdy pojawia się szansa to z reguły ją zaprzepaszczają i to głównie z własnej winy. Jak już wspomniałem na początku zabrakło tutaj i trochę właściwego podejścia do gry bo sporo akcji było po prostu niechlujnych jakby nasi zawodnicy myśleli że bramka prędzej czy później wpadnie. Niedocenienie rywala to chyba najgorsza z możliwych rzeczy w piłce i wielokrotnie wiele zespołów się o tym przekonało. Athletic to jeden z tych którzy szczególnie dostali do wiwatu z tego powodu. Zabrakło też trochę szczęścia bo dwie akcje po których padły nieuznane bramki były dość na styku, czy też poprzeczka. Parę strzałów minęło naprawdę w niewielkiej odległości bramkę a kilka kolejnych, które mogły być co najmniej groźne dla bramkarza zostało zablokowanych ofiarnymi interwencjami obrońców. Nie pomógł też trenera Valverde zmianami. To niestety kolejny trener z baskijskiej szkoły, który ma olbrzymie przywiązanie do nazwisk i swoich przyzwyczajeń będąc mało elastycznym. Najlepszym przykładem jest tutaj Djalo, który jest podobnym w stylu gry zawodnikiem do Inakiego Williamsa i Nico Williamsa. Txingurri usilnie wystawia go na szpicy gdzie grał od przypadku do przypadku. To zawodnik lubiący atakować z głębi pola, rozpędzić się na skrzydle, wyjść z drugiej linii do podania. To robienie mu po prostu krzywdy tak jak to miało miejsce w przypadku Inakiego, który jak wrócił na skrzydło to pokazuje o wiele lepiej swoje niesamowite możliwości. Można by było to zrozumieć gdyby na rezerwie nie było napastnika ale jest i do tego to najlepszy strzelec pretemporady, który spisywał się na szpicy naprawdę co najmniej dobrze. Czemu Marton nie gra tego nie wiadomo. Txingurri chciał w meczu z Mallorcą powtórzyć manewr z pojedynku z Espanyolem i wprowadził na mediapunta Berenguera. Wszystko fajnie pięknie i być może by to wypaliło gdyby na szpicy dalej grał Guruzeta, który potrafi ściągnąć na siebie obrońców i zrobić tym sposobem miejsce kolegom. Tak było właśnie z Los Pericos. Z Djalo to nie miało prawa wyjść. Może gdyby wszedł Marton lepiej by to wyglądało a tak nic z tego nie wyszło. Zmianę De Marcosa na Gorosabela trudno zrozumieć bo były zawodnik Alaves grał naprawdę nieźle a i Mallorca w końcówce nie stanowiła żądnego zagrożenia bo i nie miała sił i możliwości jakoś zaatakować. Valverde również nie potrafił znaleźć remedium na podwójne zasieki Mallorci miło tego że miał całą przerwę na przekazanie zawodnikom co mają grać i jak. Naprawdę ponad 20 minut gry w przewadze w pierwszej połowie dla tak doświadczonego trenera powinno wystarczyć by poczynić pewne obserwacje rywala i to jak broni by znaleźć na to sposób. Niestety okazało się to za trudne dla naszego szkoleniowca albo po prostu uznał tak samo jak jego podopieczni że w końcu bramka wpadnie. Nasza polska zasada „jakoś to będzie" raczej nie sprawdzi się w La Liga. Jeśli chodzi o zawodników to jedynym który nie zawiódł to Agirrezabala. Co miał do wybronienia to wybronił, a poza tym był totalnie bezrobotny. Obrona też niespecjalnie musiała się wysilać choć za tą sytuację po dwóch minutach gdzie rywale mogli i powinni prowadzić to powinni dostać solidną burę bo po prostu zostali w szatni zamiast być już myślami na boisku. Potem już było dużo lepiej. Dla reszty zawodników ten mecz jest do zapomnienia choć można by jeszcze wyróżnić Galarretę. Bardziej jednak za to że chyba jemu jedynemu się chciało i starał się mocno przykładać do swoich obowiązków. W końcu to po faulach na nim z boiska wyleciał Costa. I to w zasadzie tyle co można powiedzieć o grze naszych zawodników bo dla większości, szczególnie tych z formacji ofensywnej jest to mecz do zapomnienia. A z taką formą i podejściem może być ciężko z Betisem osiągnąć jakiś przyzwoity rezultat, nie mówiąc już o wygranej. No chyba ze Betis dopadnie jego przypadłość, czyli dość podobna do tej Athletic a więc gramy lepiej wtedy gdy nam się chce albo kiedy jesteśmy w sytuacji podbramkowej. No i plus mocno „swingująca" forma. No ale jak to będzie przekonamy się w najbliższą niedzielę.
Statystyka meczu:
Składy:
Mallorca: Greif – Maffeo, Valjent, Raillo, Mojica – Samu Costa, Morlanes (90+ Copete) – Darder (46' Antonio Sanchez) – Navarro (65' Dani Rodriguez), Muriqi (90+ Prats), Larin (25' Mascarell).
Trener: Jagoba Arrasate
Athletic: Agirrezabala – Gorosabel (82' De Marcos), Yeray, Paredes (46' Vivian), Yuri – Jauregizar, Galarreta (70' Herrera) – Inaki Williams, Sancet (57' Berenguer), Nico Williams – Guruzeta (57' Djalo).
Trener: Ernesto Valverde
Wynik: 0 – 0
Żołte kartki: Mojica, Larin, Muriqui, Samu Costa – Paredes
Czerwona kartka: 23' Samu Costa – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 33% - 67%
Strzały: 4 – 20
Strzały celne: 1 – 1
Podania: 272 – 537
Faule: 9 – 12
Spalone: 1 – 4
Rzuty rożne: 1 - 14
Widzów: 19797
Sędzia: Martinez Munuera