^Powrót na górę!
Pierwszy mecz zreformowanej Ligi Europy za nami i mamy „mały przerywnik" przed kolejnym pojedynkiem z tych rozgrywkach z AZ Alkmaar na San Mames. W ramach 7 kolejki La Liga Los Leones zmierzą się na własnym obiekcie z ekipą Sevilli. Drużyna z Andaluzji podobnie jak w poprzednim sezonie przeżywa spory kryzys organizacyjno-ekonomiczny, co jednak nie przeszkadza władzom klubu śnić o wysokiej pozycji w La Liga. Na pewno jednak drużyna z Ramon Sanchez Pizjuan nieco ogarnęła się po fatalnym początku i ich forma wzrosła. Athletic z kolei będzie musiał w jakiś sposób szybko odzyskać siły po batalii na Estadio Olimpico w Rzymie gdzie udało się wywalczyć cenny remis z bardzo wymagającym rywalem. Obydwie drużyny potrzebują punktów, szczególnie Los Leones, którzy żeby marzyć o kolejnym występie w pucharach za rok muszą wygrywać u siebie. Szczególnie z niżej notowanymi rywalami jakimi są goście z Sevilli. Zadani jednak będzie trudne bo Txingurri musi dokonać jakichś rotacji w składzie gdyż pomiędzy obydwoma spotkaniami będzie tylko około 65 godzin na regenerację. Czy uda mu się to zrobić w taki sposób by zdobyć komplet punktów? O tym przekonamy się w niedzielne popołudnie. Początek pojedynku na La Catedral o godzinie 16.15 a poprowadzi je sędzia Soto Grado.
W 7 kolejce ligowej, którą Athletic rozgrywał awansem w czwartkowy wieczór 19 września rywalem była ekipa Leganes, z którą podopieczni trenera Valverde zmierzyli się na Estadio Butarque. Nie bez problemów ale udało się wygrać 0-2, dzięki bramkom Viviana i Inaki Williamsa. Z kolei tydzień temu Baskowie starli się z Celtą Vigo u siebie i tutaj również łatwo nie było, ale również zapisano na koncie komplet oczek po dublecie Guruzety i premierowym trafieniu w nowych barwach Alvaro Djalo. Gola dla gości z rzutu karnego zdobył Iago Aspas. Sevilla miała więcej odpoczynku od Athletic bo nie grała awansem 7 kolejki ligowej, a rozegrała ją w normalnym terminie czyli w środku minionego tygodnia. Dokładnie we wtorek zmierzyła się u siebie z Valladolid. Pucelanos okazali się ciężkim rywalem i po niemałych problemach udało się wygrać 2-1. Los Nervionenses zdobyli tylko jedną bramkę i to na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu gry gdy Ejuke zapewnił gospodarzom zwycięstwo. Wcześniej wyszli oni na prowadzenie bramką do szatni, którą strzelili sobie przyjezdni, a dokładnie David Torres. W 56 minucie drugiej połowy wyrównał Kike Perez. Z trudem bo z trudem ale jednak udało się postawić kropkę nad i ale niestety okupiono to czerwoną kartką stopera Marcao i urazem Navasa. Tego szczęścia ekipa z Andaluzji nie miała tydzień wcześniej gdy grała na Mendizorrotza z Alaves gdzie zaprezentowała się fatalnie i nawet gol w końcówce Lukebakio na 2-1 (wcześniej trafiali Carlos Vicente i Carlos Martin) nie jest w stanie poprawić wrażenie słabego meczu przyjezdnych. Po 7 kolejkach Sevilla zajmuje 13 miejsce z zaledwie 8 punktami na koncie.
Przez parę wcześniejszych lat trudno było sobie wyobrazić większy bajzel w zespole z La Liga i gorszą sytuację niż ta mająca miejsce w Valencii. Ba... trudno było sobie wyobrazić że ktoś może tak ekspresowo przebić to. I to się udało, a los trafił na najbardziej chyba nieoczekiwany zespól, który przez lata należał do czołówki europejskiej i jest najbardziej utytułowaną drużyną w kilkunastoletniej historii Ligi Europy, następcy PUEFA. O ile w sytuacji Los Ches nie było stałego dopływu gotówki z pucharów to już w przypadku Sevilli było można powiedzieć wszystko. I wszystko zostało pokazowo zmarnowane. Świetna szkółka piłkarska poszła w zapomnienie na korzyść transferów. Tutaj jeszcze można było do pewnego momentu to zrozumieć bo udawało się sprowadzać w miarę tanich i naprawdę dobrych oraz utalentowanych zawodników, których udawało się później sprzedaż ze sporą przebitką zarabiając miliony euro. I teraz pytanie co się z tymi milionami stało bo ekipa z Ramon Sanchez Pizjuan jest praktycznie bankrutem. Władze LFP ustalając budżety klubów na sezon 2024/2025 dotyczące wydatków na pensje, tak żeby te nie zwiększały swojego zadłużenia, po analizie dokumentów finansowych określiły maksymalne wydatki Sevilli w tym zakresie na poziomie 2,5 mln euro, co oznacza 166 mln euro mniej niż sezon wcześniej. To nawet nie jest czołówka Segunda Division, ba.... nawet trudno powiedzieć żeby to był środek tabeli. Beniaminki w obecnym sezonie Primera Divison wydawały na zapleczu ligi w minionym sezonie 17 mln (Valladolid) oraz po 10 mln (Leganes i Espanyol). Obecnie ekipa z Sewilli wydaje na wynagrodzenie około 60 mln euro. Tak więc jedynym sposobem na przeżycie klubu są sprzedaże i od 2 – 3 sezonów co lato praktycznie cały skład jest wystawiony na listę transferową i odchodzą praktycznie wszyscy najlepsi zawodnicy z klubu. Trudno więc się dziwić że trenerzy mają problemy z zespołem. I to wszystko u zwycięzcy Ligi Europy z 2023 roku. Co ciekawe władzom klubu nie przeszkadza to mieć wymagań co do wyników. W tym sezonie zespół dotknął wręcz prawdziwy exodus zawodników i choć pod względem zysków udało się wyjść zaledwie 20 mln euro na plusie to już lista płac została znacząco odchudzona. Najwięcej uzyskano za En-Nesyriego, najlepszego strzelca zespołu i ostatnią gwiazdę w klubie. Kwota nie robi wprawdzie wrażenia bo snajper poszedł do Fenerbahce zaledwie za 19,5 mln euro. Niestety o ile w poprzednim sezonie jeszcze Sevilla mogła wybrzydzać na oferty po 30 – 40 mln to teraz już niestety nie. I to tez pokazuje kompetencje zarządu, które są po prostu żadne. Kolejne odejścia to Ocampos (Moterrey – 7,25 mln), Acuna (River Plate – 1 mln), Luismi Cruz (Teneryfa – 300 tys.) oraz za darmo – Oliver Torres (Monterrey), Augustinsson (Anderlecht), Delaney (FC Kopenhaga), Oscar Rodriguez (Leganes), Erik Lamela (AEK), Dmitrovic (Leganes). Wypożyczono również Joana Jordana (Alaves), Gattoniego (River Plate), Rafę Mira (Valencia), Januzaja (Las Palmas) a na wolne transfery odeszli Ramos oraz Mariano Diaz. Karierę wraz z końcem roku kończy Jesus Navas, swoją drogą chyba najlepszy gracz Sevilli w dotychczasowych meczach. Jak widać można z tych piłkarzy złożyć całkiem sensowną jedenastkę. Ciężko po tej liście stwierdzić kto został w zespole. Jeśli chodzi o wzmocnienia to za 4 mln euro kupiono defensywnego pomocnika z głębokich rezerw Interu Mediolan – Luciena Agoume, za taką sama kwotę napastnika Racingu Santander – Peque Fernandez. Za darmo przyszli Kelechi Iheanacho z Leicester, lewoskrzydłowy Chidera Ejuke z CSKA Moskwa oraz bramkarz Alvaro Fernandez z Huesci. Wypożyczono również pomocnika Lokonge z Arsenalu lewego obrońcę Barco z Brighton oraz Saula Nigueza z Atletico. Z rezerw przyszedł Perdo Ortiz, z wypożyczenia do Nottingham Forest wrócił Gonzalo Montiel a z Getafe Carmona. Ze składu z poprzedniego sezonu zostało raptem 13 piłkarzy. Jak więc widać nazwiska nie powalają, ba nawet Ci co pozostali w zespole to w sporej części byli rezerwistami. Najważniejszym transferem jednak wydaje się być trener. Po sezonie podziękowano Quique Sanchezowi Floresowi, a w jego miejsce przyszedł świetnie spisujący się w pierwszej części sezonu w Las Palmas Garcia Pimienta. Trudno powiedzieć co kierowało takim wyborem ponieważ ekipa z Gran Canarii miała koszmarną końcówkę sezonu i mało brakowało a nawet mogła polecieć z La Liga. Ostatecznie tak się nie stało. Pimienta to trener z La Masii i owszem gra jego drużyny mogła się podobać ale na przestrzeni sezonu gdy wszyscy już wiedzieli jak sobie poradzić z Las Palmas to nie było planu B. Jedyne dwie rzeczy co przychodzą do głowy przemawiające za tą kandydaturą to fakt świetnej współpracy z młodymi zawodnikami oraz dobre ułożenie gry zespołu w obronie. Las Palmas co pewnego momentu traciło mało bramek. Obrona to też najmocniejsza, przynajmniej na papierze formacja zespołu, która nie poniosła niemal żadnych strat. Stoperzy Bade, Salas, Marcao, Gudelj, Nianzou czy też boczni obrońcy jak Montiel, Carmona, Navas, Pedrosa, Juanlu Sanchez to naprawdę duża solidność a jak są w formie to i można zaryzykować stwierdzenie że czołówka La Liga. Tutaj jak Pimienta poukładałby to tak jak w swoim poprzednim zespole to mogłoby być naprawdę bardzo dobrze. Tyle że poza bronieniem się trzeba jeszcze strzelać bramki, a w Sevilli w drugiej linii i w ataku jest słabo. Wprawdzie formę na początku sezonu złapał Lukebakio ale stracił Isaac Romero. Suso już od pewnego czasu gra słabo. Sytuacja jest tak kiepska że po latach gry na prawej obronie Pimienta przekwalifikował z powrotem Navasa na pozycję prawoskrzydłowego, a do drugiej linii wrócił również po latach Gudelj, który został cofnięty na pozycję środkowego obrońcy. Kolejne zmiany w wykonaniu Pimienty to taktyka. Sevilla ostatnio grała ustawieniem 3-5-2, czyli coraz bardziej popularnym ostatnio w La Liga. Katalończyk przestawił ją na bazowe ustawienie 4-2-3-1 przechodzące płynnie w 4-4-2 albo nawet w 4-3-3, a więc bardziej ofensywne. Zapewne po licznych zmianach w składzie no i jednak wprowadzeniu wielu nowości trochę czasu minie zanim zespół się do tego przyzwyczai. O ile w ogóle zdoła bo idzie to dość opornie. Tym bardziej że póki co w dotychczasowych meczach ligowych rywale byli raczej słabsi. Jedynie z mocniejszych był Villarreal, który świetnie wszedł w sezon pod wodzą Marcelino. Na inaugurację Sevilla zaledwie zremisowała z Las Palmas na wyjeździe, później przyszła porażka u siebie z Żółtą Łodzią Podwodną. Kolejny mecz na wyjeździe to bezbramkowy remis z Mallorcą, a u siebie porażka z będącą w sporym kryzysie po przebudowie zespołu Gironą. Na pierwsze zwycięstwo i to w olbrzymich bólach przyszło czekać do 5 kolejki i pojedynku z Getafe na Ramon Sanchez Pizjuan, w którym skórę swojej drużynie ratował Navas autor jedynej bramki. No i ostatnie dwa mecze czyli porażka z Alaves i męczarnie z Valladolid. Jak więc widać rywale nie najsilniejsi. A teraz czekają zespół z Andaluzji po pojedynku z Athletic o wiele bardziej wymagający rywale – Betis w derbach Andaluzji, FC Barcelona na wyjeździe, Espanyol również na wyjeździe i potem powrót na Sanchez Pizjuan na mecz z Sociedad. Trudno tutaj o optymizm. Tyle że z drugiej strony Pimienta od początku sezonu zmaga się wręcz z plagą kontuzji i w związku z tym brakami w składzie. W pojedynku z Athletic nie będzie filaru defensywny, a więc Marcao, który obejrzał we wtorkowym meczu czerwoną kartkę. Zresztą tych absencji będzie więcej bo zabraknie Saula, Sow'a, Lokongi a także Isaaca Romero, który wrócił do treningów, ale potrzebuje czasu by dojść do dyspozycji. Kto wie czy będzie Navas, który też narzekał na sprawy przeciążeniowe ale akurat ten zawodnik ma do tego pełne prawo z uwagi na wiek i lata gry na najwyższym poziomie. Również problemy mieśniowe narzekają Lukebakio i Barco i też nie wiadomo czy beda brani przy ustalaniu składu czy też trener da im odpocząć. Jak więc widać nie jest różowo i np. mecz z Athletic będzie kolejnym ósmym spotkaniem w którym Pimienta będzie musiał przemodelować linię defensywy. Wygląda na to że od początku rozgrywek zespół ani razu nie zagrał w tym samym składzie w najbardziej newralgicznej formacji. Trudno w takiej sytuacji pokazać grę na odpowiednim poziomie. Podobnie jest niemal w każdej formacji. A rezerwy niekoniecznie są bo wprawdzie Isaac Romero dopiero wita się z La Ligą ale jego zastępca – wypożyczony z Iheanacho mimo że grać potrafi to wciąż szuka formy sprzed kilku lat z Leicester i ManCity. Jakby nie patrzeć Pimienta ma od początku pod górę i musi mocno kombinować właściwie w każdym meczu, a wiecznie kontuzjowanym piłkarzom trudno dojść do formy mając ciągłe problemy zdrowotne. Tyle że jeśli trafi się sytuacja że jakiś zawodnik zacznie grać na wysokim poziomie to zarząd bo bez mrugnięcia okiem spienięży szukając pokrycia długów. A zastąpić ich będzie coraz trudniej bo szkółka, z której kiedyś słynęła Sevilla i którą tworzył Joaquin Caparros jest mocno zaniedbana i organizacyjnie i jeśli chodzi o talenty. Więc nawet jeśli Pimienta został sprowadzony z myślą o korzystaniu z młodzieży to może być to ciężki temat do zrealizowania. Tak czy tak sytuacja jest ciężka i wciąż trudno zrozumieć co się stało z pieniędzmi w Sevilli, która przyszła z wielu lat gry z sukcesami w rozgrywkach europejskich. No ale grać trzeba. O brakach w meczu z Athletic już wspominałem, taktyce jaką gra Pimienta i usiłuje zaszczepić Sevilli też zostaje więc skład w jakim wyjdzie jego zespół na San Mames. I tutaj naprawdę ciężko wytypować jedenastkę. Na pewno trzeba znaleźć partnera dla Loica Bade na stoperze. Być może będzie to Salas. Komplet defensorów przez Nylandem w bramce powinni dopełnić Juanlu Sanchez oraz Carmona. W drugiej linii powinien się znaleźć Gudelj oraz Agoume. Im dalej w przód tym więcej problemów bo w ataku właściwie jest dostępna tylko czwórka zawodników i są to Iheanacho na szpicy, Lukebakio z Ejuke po bokach i Peque Fernandez jako mediapunta. Z ofensywnych piłkarzy pierwszego składu jest jeszcze Suso ale jakoś trener Pimienta nie za bardzo widzi na jego miejsce. No chyba że Lukebakio jednak nie będzie w stanie zagrać w dzisiejszym spotkaniu.
Athletic udanie rozpoczął europejskie rozgrywki bo za takowy trzeba uznać wynik remisowy na Olimpico w Rzymie z Romą. Z 8 wylosowanych zespołów to zdecydowanie najgroźniejszy rywal, szczególnie że było to spotkanie wyjazdowe. Tyle że koszty tego są ogromne nie tylko jeśli chodzi o kadrę co po prostu olbrzymi wysiłek jaki włożyli zawodnicy w te ponad 90 minut walki. Tak więc najważniejsze zadanie jakie stało przed Txingurrim po przylocie do Bilbao stanowiła odnowa biologiczna by jak najlepiej udało się zregenerować siły gdyż po 65 godzinach od ostatniego gwizdka na Olimpico trzeba znowu wyjść na murawę. Ale to nie jedyny problem bo z tym można sobie poradzić dużo mniejszym natężeniem treningów. O wiele poważniejszy kłopot jest ze składem. Pojedynek z Romą z urazami skończyli Herrera i Prados. Paradoksalnie Ander zmieniał kontuzjowanego Benata i sam pod koniec meczu doznał urazu. Szczęście w nieszczęściu jest takie że są to drobne urazy i na kolejny mecz w Lidze Europy obaj powinni być gotowi. Tyle że lista zawodników niedostępnych w pojedynku z Sevillą dość znacznie się wydłuża bo obejmuje już 5 piłkarzy bo do tego trzeba dodać Simona, Yeraya i Oihana Sanceta, który nie zdążył wydobrzeć na ten pojedynek. Pozostaje trzech zdrowych zawodników tutaj i są to Galarreta, Vesga i Jauregizar. Wszystko wskazuje na to że zagra ostatnia dwójka bo Inigo to jeden z kluczowych piłkarzy w układance środka pola i trzeba go bardzo oszczędzać, również w uwagi na to że to dość „szklany" zawodnik. Zresztą całą letnią pretemporadę się leczył i dopiero na wrzesień wrócił do gry, a spora dawka intensywnych meczów naraz może mieć niezbyt dobre skutki dla jego organizmu, a będzie potrzeby przez cały sezon. Kolejny dylemat to ofensywa. Guruzeta zagrał cały mecz z Romą tak samo jak Inaki Williams i tutaj trzeba będzie coś zmienić. Jeśli chodzi o obronę to z urazem zszedł Vivian, na szczęście niegroźnym bo jedynie to rozcięcie skóry. Jak więc widać kłopotów sporo, a do przerwy na mecze reprezentacyjne jeszcze tydzień i wliczając w to pojedynek z Sevillą trzy mecze do rozegrania. Tak więc trzeba dobrze szafować siłami i odpowiednio dobierać skład by wyciągnąć maksimum tego co się da. Na szczęście kadra zespołu jest dość szeroka. Po sobotnich zajęciach trener Valverde podał 22 osobowy skład na niedzielne spotkanie, który prezentuje się następująco:
Bramkarze: Agirrezabala, Padilla
Obrońcy: De Marcos, Gorosabel, Vivian, Paredes, Nunez, Yuri, Lekue, Adama
Pomocnicy: Jauregizar, Vesga, Galarreta, Unai Gomez, Berenguer, Canales.
Napastnicy: Inaki Williams, Nico Williams, Djalo, Guruzeta, Serrano, Marton.
W związku z brakami w środku pola ostatnie dwa treningi z pierwszym zespołem odbył Peio Canales z zespołu rezerw, który letnią pretemporadę odbywał z pierwszą drużyną i trzeba przyznać że poszło mu całkiem nieźle. Raczej trudno spodziewać się żeby zagrał w podstawowym składzie ale być może dostanie szansę debiutu przy dobrym wyniku. Z powyższych zawodników Valverde będzie się starał zmontować jak najsilniejszą jedenastkę, która miejmy nadzieję powalczy o komplet punktów na swoim stadionie. Jak już wspomniałem raczej trudno będzie się spodziewać w pierwszym składzie Guruzety i Inakiego. Powinni ich zastąpić Djalo oraz Nico, który powędruje na prawe skrzydło. Raczej w ataku nie zobaczymy Martona, choć dobrze by było dać mu pograć, ale niestety Valverde jakoś nie ufa byłemu snajperowi rezerw Sociedad mimo ze był najlepszym strzelcem pretemporady. Na lewą flankę powinien powędrować Berenguer. Pozycję mediapunta zajmie po raz kolejny Unai Gomez. Środek pola o czym już wspominałem to najpewniej zajmą Jauregizar oraz Vesga. Pozostaje obrona bo na bramce na pewno zagra Agirrezabala. Tutaj Txingurri można powiedzieć ma najwięcej komfortu. W meczu z Romą na prawej stronie zagrał Gorosabel więc teraz spokojnie bez żadnej straty jakości może zagrać De Marcos. Gorzej jest z obsadą lewej flanki ale Adama daje radę i od biedy jest jeszcze Lekue, którzy miejmy nadzieję że się ogarną już po katastrofalnych meczach z Barcą i Atletico. Na środek do wyboru Vivian, Paredes i Nunez, który powoli radzi sobie coraz lepiej i z każdym treningiem nabiera formy.
Faworytem tego meczu wydaje się być zespół trenera Valverde. Los Leones będą grać na własnym obiekcie gdzie są bardzo groźni i zmotywowani do walki. Jedyną przeszkodą na drodze do zwycięstwa może stanąć zmęczenie pojedynkiem z Romą oraz braki kadrowe, które są naprawdę spore. Valverde będzie musiał mieszać składem i to niestety dość znacznie. Pytanie co zrobi nasz trenera ale można z tych zawodników co zostali powołani zmontować naprawdę niezłą jedenastkę, zdolną spokojnie powalczyć o wygraną. Kluczem może być strzelenie gola rywalom i brak błędów z własnej strony bo przypadkowa bramka może wprowadzić niepotrzebną nerwowość i przy grze nieco rezerwowym składem kłopoty w odrobieniu strat. Bo akurat Sevilla może słabo kreuje sytuacje w ofensywie ale póki całkiem nieźle broni. Poza tym Sevilla całkiem nieźle radzi sobie na San Mames. Tylko w obecnym wieku obie drużyny spotkały się w Bilbao aż 26 razy we wszystkich rozgrywkach z czego 15 razy wygrał Atheltic a 11 razy goście z Andaluzji. Nie padł ani jeden remis a to zwiastuje że obydwie drużyny raczej zawsze grały o komplet punktów. Ostatni remis pomiędzy zespołami padł w marcu 200o roku, w sezonie gdy Los Nervionenses spadali do Segunda Division.
Przewidywane składy:
Athletic: Agirrezabala – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Jauregizar, Vesga – Nico Williams, Unai Gomez, Berenguer – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde
Sevilla: Nyland – Carmona, Bade, Salas, Juanlu Sanchez – Gudelj, Akoume – Lukebakio, Peque Fernandez, Ejuke – Iheanacho.
Trener: Garcia Pimienta
Data: 29.09.2024 godz. 16.15
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53331)
Sędzia: Soto Grado
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.