^Powrót na górę!
Trzeci mecz w przeciągu ośmiu dni i trzecie zwycięstwo z rzędu. Los Leones wyśmienicie zaczęli wrzesień i po nieudanym sierpniu powoli odgrywają się punktowo za straty z minionego miesiąca. Tym razem ofiarą Basków padła będąca w bardzo wysokiej formie Celta, która potwierdziła ją na San Mames, ale popełniała katastrofalne błędy z defensywie i zapłaciła za to najwyższą karę. Athletic nie zagrał nawet jakiegoś specjalnie dobrego meczu ale był do bólu cyniczny w swojej grze i skuteczny. Szczególnie mowa tutaj o Gorce Guruzecie, który dwukrotnie w pierwszej połowie wpakował piłkę do siatki Celestes nie dając żadnych szans bramkarzowi gości. Popis naszego napastnika przedzieliło trafienie Aspasa z wątpliwego rzutu karnego. W drugiej części zwycięstwo ekipy trenera Valverde przypieczętował Alvaro Djalo, który zanotował swoje pierwsze trafienie w koszulce Athletic. Teraz czeka na nasz zespół czwartkowe starcie z Romą w Lidze Europy oraz na zakończenie wrześniowych zmagań pojedynek z Sevillą na San Mames.
Mecz ten mógł się podobać jedynie w pierwszej części i to głównie za sprawą Celty, która wyszła bardzo ofensywnie i miała naprawdę bardzo ciekawy pomysł na rozegranie tego meczu. Szczególnie groźne były prostopadłe podania, którymi raz po raz pomocnicy Celestes usiłowali uruchomić napastników. Tyle że sam mecz trochę zdeterminował jego początek bo Celta została w blokach startowych, a Athletic ruszył z impetem i szybko zdobył bramkę. Zanim jeszcze to nastąpiło to już w 1 minucie meczu po rzucie rożnym i dośrodkowaniu De Marcosa, Guruzeta doszedł do strzału głową i minimalnie się pomylił. Nieszczęście Celty zaczęło się chwilę później bo najpierw z urazem zszedł Mingueza a za chwilę Guaita musiał wyciągać piłkę z siatki. Świetnie prawym skrzydłem przedarł się Inaki, dośrodkował na około 11 metr gdzie uderzył Sancet. Piłkę zablokował własnym ciałem jeden ze stoperów ale nie zorientował się gdzie jest piłka, w przeciwieństwie do Guruzety, który szybko dopadł piłki i sprytnym strzałem w róg nie dał szans bramkarzowi. Athletic usatysfakcjonowany prowadzeniem cofnął się dał pograć Celcie, która długo utrzymywała się przy piłce i próbowała odrobić straty. Kluczem okazały się prostopadłe podania, którymi raz po raz rozrywali obronę Los Leones. Baskowie lepiej lub gorzej sobie z nimi radzili ale niestety w 23 minucie nie dali rady. Bamba idealnie posłał piłkę pomiędzy Paredesa a Viviana, niestety Dani zaspał przy tej akcji, Paredes z kolei nie zdążył za Iago i kapitan Celty wyszedł sam na sam z Agirrezabalą. Nasz bramkarz wyszedł nieco z bramki do piłki, która rywal trochę za daleko sobie wypuścił i doszło do kontaktu pomiędzy zawodnikami, który sędzia zakwalifikował jako faul. I tutaj niestety trudno trochę się zgodzić z arbitrem bo to Aspas wpadł w Julena, a nie odwrotnie. Poza tym nasz bramkarz zagrał piłkę ręką wybijając ją nieco w bok więc atak był na piłkę. No ale VAR milczał, sędzia utrzymał swoją decyzję i zapewne się z niej wybroni ale może gdyby obejrzał powtórkę na monitorze byłoby lepiej i jaśniej jeśli chodzi o ocenę tej sytuacji. No ale fakt jest taki że Celta dostała jedenastkę, która wykorzystał sam poszkodowany i na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:1. Goście nie odpuszczali i dążyli do zdobycia gola nr 2 ale Los Leones skutecznie się bronili i kiedy nadała się okazja to atakowali. W 34 minucie ładną akcję przeprowadził Inaki ale zakiwał się z obrońcami w polu karnym i w rezultacie stracił piłkę. Minutę później świetnie spisał się Agirrezabala, który wyjął bardzo groźne uderzenie Marcosa Alonso w krótki róg po centrze Bamby z lewego skrzydła. W 37 minucie Aspas zdobył gola numer 2 dla swojego zespołu po podaniu ze skrzydła od Douvikasa, ale VAR anulował trafienie z uwagi na spalonego Iago. Dwie minuty później jednak to podopieczni trenera Valverde zadali cios. Z lewego skrzydła dośrodkował w pole karne Berenguer, Guruzeta idealnie wszedł pomiędzy dwóch stoperów i mimo ich asysty oddał strzał głową idealnie w dolny róg bramki Guaity, który był bez szans na obronę. 2-1 na San Mames i dublet Gorki. Rywale już do końca pierwszej części nie podnieśli się po tym ciosie, a i Athletic nie forsował tempa żeby strzelić kolejne gole. Do przerwy wynik brzmiał więc 2:1 dla Los Leones.
O drugiej połowie można powiedzieć że się odbyła. Trudno powiedzieć co się stało z Celtą, która nagle przestała praktycznie grać i w niczym nie przypominała zespołu z pierwszej części meczu, który prezentował cały wachlarz ofensywnych zagrań wprowadzając sporo zamieszania w szeregach gospodarzy. Inna sprawa że Athletic zagrał o wiele lepiej w tyłach, bardziej zwarł szyki i już nie pozwalał na takie swobodne rozgrywanie jak wcześniej. Podopieczni Giraldeza dalej jednak prowadziła grę. Niestety na drugą połowę nie wyszedł już Agirrezabala, który doznał urazu w starciu z Aspasem i musiał go zastąpić Padilla. Tyle że przez pierwsze 45 minut może z raz musiał się wykazać umiejętnościami. Athletic ponownie dobrze zaczął grę bo już w 48 minucie mogło być 3-1 ale Guaita świetnie poradził sobie ze zrykoszetowanym uderzeniem Berenguera. W 57 minucie formę portero gości sprawdził Sancet, ale Guaita spisał się bez zarzutu. Minutę później Celta miała okazję bramkową. Świetnie podanie w pole karne od Marcosa Alonso dostał Bamba, Padilla wyszedł by skrócić kąt i na tyle wyprowadził z równowagi skrzydłowego rywali że ten uderzył w boczną siatkę. Goście z Galicji jednak nie zamierzali się poddać bo atakowali coraz odważniej. Trener Giraldez wpuścił Swedberga i Borję Iglesiasa, a więc kolejnych bardzo ofensywnych zawodników. Ale to nic nie pomagało bo Los Leones bardzo dobrze się bronili. W 74 minucie Aspas ponownie padł w polu karnym po starciu z Paredesem i domagał się rzutu karnego. Ani Var ani sędzie Sanchez Martinez nie zareagowali choć patrząc na powtórki kontakt naszego stopera z napastnikiem był. Pytanie teraz jak mocny był to kontakt i czy na tyle by spowodować upadek Aspas, który położył się na murawie jakby wjechał w niego pociąg i to towarowy a nie pasażerki. A jeśli już rozpatrywać sytuacje do karnych to bardziej się kwalifikował niż sytuacja z Agirrezabalą. No ale mecz trwał dalej i im bliżej było do zakończenia pojedynku tym większa była rezygnacja przybyszów z Galicji. W 80 minucie dostali oni jednak cios nokautujący. Kolejny fantastyczny rajd prawym skrzydłem wykonał Inaki Williams, który bez problemu zgubił kryjącego go obrońcę, podciągnął do końcowej linii i dośrodkował w pole karne, gdzie sprytem wykazał się Djalo (zmienił chwilę wcześniej Guruzetę) i głową skierował piłkę do bramki mimo asysty jednego z o wiele wyższych stoperów rywala. I to właściwie ostatnia warta uwagi akcja w tym meczu bo to trafienie pozbawiło już całkowicie ochoty do gry podopiecznych trenera Giraldeza. Athletic wygrał w pełni zasłużenie 3-1 i po pierwszym tygodniu zmagań wrześniowych w La Liga znacznie odbił się w tabeli.
To na pewno nie był jakiś specjalnie dobry mecz Los Leones ale trzy punkty zostały zdobyte i to jest najważniejsze. Trochę niepokojące było to że Celta miała taką przewagę i grała jakby była u siebie, ale być może taka była taktyka bo do pierwszej bramki to Los Leones byli stroną przeważającą, co zresztą zaowocowało trafieniem. I tutaj właśnie dochodzimy do przygotowania zespołu do tego meczu, które było dość słabe. Pierwsza sprawa to właśnie cofnięcie się do obrony po strzeleniu bramki i to na własnym boisku, co nie powinno mieć miejsca. Pozwolenie Celcie w zasadzie na wszystko co chciała bo miała pełną swobodę w rozgrywaniu i osiągnęła niemal 70% przewagę w posiadaniu piłki. Oczywiście samo „posiadanie" nie wygra meczu ale może spowodować 1 – 2 sytuacje które zaowocują bramkami i wtedy może pojawić się kłopot. I tutaj tak było ale na szczęście Athletic potrafił odpowiedzieć. Kolejna sprawa to styl gry Celty. Valverde miał 5 spotkań by przeanalizować grę rywala i coś wymyślić żeby zneutralizować jego atuty. Nie zrobił prawie nic, albo może nasi zawodnicy nie potrafili zrealizować zaleceń szkoleniowca bo naprawdę trudno to jednoznacznie stwierdzić. Na szczęście tylko w pierwszej połowie bo w drugiej już było dużo lepiej i ekipa Giraldeza już tak często nie zagrażała bramce Los Leones. Ba nawet nie trzeba było analizować tych 5 spotkań bo gra rywali od lat jest podobna a jedynie udoskonalana. Szybkie operowanie piłką i prostopadłe podania do napastników wychodzących za plecy obrońców, szczególnie Iago Aspasa. W ten sposób Celta wielokrotnie zdobywała bramki, nawet z Athletic. No tutaj jest spory kamyczek do ogródka Txingurriego. Co do reszty zespoły to na pewno spore pretensje można mieć do defensywy, która na szczęście w drugiej części meczy zagrała o klasę lepiej. Gol dla Celty to babol Viviana, który kompletnie nie kontrolował pozycji Aspasa i nie przejął go od Paredesa, który miał prawo spodziewać się że skoro napastnik Celty jest w pobliżu Daniego to ten po prostu go przejmie a nie będzie patrzył jak ten mu ucieka a plecy. Kwestię karnego już poruszałem i nie ma co więcej poświęcać czasu. Trochę słabiej zagrała też druga linia, która nie radziła sobie z rozgrywaniem i traciła mnóstwo piłek. Szczególnie mowa tutaj o Jauregizarze, który był do zmiany już przed zakończeniem pierwszej połowy bo po jego kompletnie nieodpowiedzialnych zmianach Celta miała okazję do kilku groźnych ataków. To był wręcz tragiczny występ naszego młodego pomocnika. Trochę też mało widoczny był Oihan Sancet. Reszta zawodników z formacji ofensywnej zagrała naprawdę dobrze a nawet bardzo dobrze. Najlepszym na murawie był oczywiście Gorka Guruzeta, który w końcu wpisał się na listę strzelców, i to podwójnie. Dobrze wpierali go Inaki Williams i Berenguer. Dobre były zmiany, choć niektóre dość dziwne jak wpuszczenie Lekue za Adamę czy też Unaia Gomeza za Berenguera, przez co Athletic stracił możliwość gry skrzydłami. Cieszy też pierwsza bramka Alvaro Djalo, który znowu zagrał na pozycji snajpera. Miejmy nadzieję że były zawodnik Bragi będzie grał coraz lepiej i oby w końcu Valverde wystawił go na jego nominalnej pozycji a powtarzał casus Inakiego. Można było spokojnie wpuścić Djalo za Barenguera a Martona do ataku i Los Leones mogli grać z kontry bo cała trójka jest bardzo szybka. No ale nie ma co przesadnie utyskiwać skoro kolejne 3 oczka zostały zapisane na konto. I oby tak dalej w kolejnych meczach.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Agirrezabala (46' Padilla) – De Marcos, Vivian, Paredes, Adama (65' Lekue) – Jauregizar (65' Galarreta), Prados – Inaki Williams, Sancet, Berenguer (75' Unai Gomez) – Guruzeta (75' Djalo).
Trener: Ernesto Valverde
Celta: Guaita – Javi Rodriguez, Starfelt, Jailson (63' C. Dominguez) – Mingueza (5' Marcos Alonso), Damian, Sotelo (63' Ilaix), Hugo Alvarez (68' Swedberg) – Aspas, Douvikas (68' Borja Iglesias), Bamba.
Trener: Claudio Giraldez
Wynik: 3 – 1
Bramki:4' i 39' Guruzeta, 80' Djalo – 25' Aspas (karny).
Żółte kartki: Berenguer, Paredes, Prados – Sotelo, Ilaix
Posiadanie piłki: 32% - 68%
Strzały: 10 – 11
Strzały celne: 5 – 4
Podania: 306 – 641
Faule: 16 – 11
Spalone: 1 – 2
Rzuty rożne: 3 - 6
Widzów: 48737
Sędzia: Sanchez Martinez