Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo: Las Palmas - Athletic 2:3... relacja!
^Powrót na górę!
Pierwszy mecz „kampanii wrześniowej" można zaliczyć do udanych, choć tradycyjnie Los Leones nie byliby sobą gdyby w meczu, w którym mieli zdecydowaną przewagę i niemal pewny komplet punktów, nie wprowadzili atmosfery emocji żeby nie powiedzieć nerwowości. Po niemal wzorowej godzinie gry gdy wygrywali 0-2 (gole Sanceta i Nico) mając w zasadzie wszystko pod kontrolą, niestety czerwoną kartkę za rzekomy faul w sytuacji bramkowej Sandro wyłapał Jauregizar i Los Leones musieli grać w 10 przez ponad 30 minut meczu. Na domiar złego faul na bramkę zamienił sam poszkodowany, który popisał się atomowym uderzeniem z około 20 metrów i zaskoczył fatalnie ustawionego Agirrezabalę. Athletic jednak walczył i niemal 20 minut później podwyższył prowadzenie na 1-3 za sprawą Paredesa. Na szczęście Las Palmas zdołało jedynie zmniejszyć rozmiary porażki bo gola w 83 minucie zdobył Alex Munoz po kolejnym błędzie naszego portero. Podopieczni trenera Valverde zapisali sobie na konto pierwszy komplet wyjazdowych punktów po słabym początku sezonu i przede wszystkim swoją grą wlali optymizm w serca kibiców że forma zespołu idzie w górę. To ważne w kontekście kolejnych meczów maratonu spotkań, który do 6 października będzie rozgrywany systemem weekend – środek tygodnia.
Las Palmas pokazało dlaczego seria 14 spotkań bez zwycięstwa w poprzednim sezonie nie była przypadkiem. Seria ta trwa dalej mimo zmiany trenera. Można powiedzieć że w tym przypadku zamienił stryjek siekierkę na kijek i gdyby Athletic nie podał pomocnej dłoni Las Palmas za sprawą czerwonej kartki Jauregizara to zwycięstwo Basków byłoby lekkie, łatwe i przyjemne. Bo do 58 minuty czyli bramki Sandro jeden zespół panował na murawie robiąc właściwie co chcąc. No może prawie bo w 6 minucie spotkania Agirrezabala zapobiegł utracie bramki broniąc dwukrotnie najpierw strzał bodajże Moleiro a później próbę dobitki Sandro. Z Kolei w 38 minucie po uderzeniu Kiriana piłke z linii bramkowej wybijał Paredes. Była to jedyne 100% sytuacje Las Plamas i w zasadzie jedyny groźne ataki do czasu czerwonej kartki. Odpowiedź Athletic była jednak błyskawiczna i bardzo konkretna bo już minutę później było 0-1. Piękną, niemal książkową akcje skrzydłem Williamsa, zakończył strzałem do siatki Sancet, który wykorzystał efektowne przepuszczenie piłki pomiędzy nogami przez Guruzetę, który ściągnął na siebie uwagę stoperów, dzięki czemu Oihan był sam przed bramką gospodarzy. Athletic szedł po kolejna bramkę i raz po raz obrońcy powstrzymywali, niekiedy dość desperacko, atakujących Los Leones. Czasami też przy pomocy Cillessena, który miał pełne ręce roboty. W 24 minucie Sance powinien podwyższyć prowadzenie na 0-2 ale fatalnie spudłował w niemal 100% sytuacji. Co nie udało się naszemu ofensywnemu pomocnikowi udało się Nico. To była świetna akcja pomiędzy obydwoma braćmi. Wszystko zaczęło się od nieudanego wyjścia daleko przed pole karne Cillessena, przechwytu Nico i podania do Inakiego, który wpadł w pole karne i oddał piłkę podążającemu za akcją Nico, który sprytnym, płaskim strzałem w długi róg nie dał szans portero gości. I to w zasadzie było na tyle emocji w pierwszej połowie meczu. Las Palmas mimo przewagi w posiadaniu piłki niewiele było w stanie zrobić, za to Athletic co rusz stwarzał zagrożenie pod bramką Cillessena.
Druga połowa mogła się zacząć od gola na 0-3 ale Inaki Williams miminalnie spudłował mając naprawdę dobra pozycję do strzału. Emocje w tym meczu zaczęły się w 56 minucie meczu gdy po błędzie w wyprowadzeniu piłki, prostopadłe podanie dostał Sandro i po starciu z Jauregizarem padł na murawę. Sędzia od razu wyciągnął czerwoną kartkę i wyrzucił pomocnika Atheltic z boiska, który był ostatnim obrońcą przed bramką Agirrezabali. I tutaj można mieć pewne kontrowersje bo czy był kontakt z nogami Sandro, który spowodował jego upadek? Jauregizar za wszelką cenę starał się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z rywalem i tutaj nawet na powtórkach nie do końca widać czy był faul czy nie. Na jednych widać prawdopodobnie minimalny kontakt z nogami rywala a na innych widać jak po dotknięciu ramienia Sandro pada jak rażony na murawę sugerując że został zahaczony za nogi, z którymi nie widać z kolei żadnego kontaktu zawodnika Athletic. Być może sędziowie VAR mieli jakieś lepsze powtórki i zbliżenia ale z perspektywy kamery telewizyjnej trudno to jednoznacznie ocenić ale patrząc co wyprawiali arbitrzy w tej kolejce nawet trudno tutaj zaufać VARowi. Druga sprawa to potencjalny spalony Sandro przy tej akcji. W każdym razie arbitrzy na monitorach nie interweniowali i Athletic musiał grać w 10. Co gorsza za chwilę podopieczni trenera Valverde stracili bramkę bo Sandro przymierzył z rzutu wolmego i posłał potężną bombę na bramkę. I tutaj nie popisał się nasz bramkarz bo i można mieć pretensje do ustawienia muru jak i do samego ustawienia Agirrezabali, które było fatalne. Bo przy rzutach wolnych bramkarz ma obowiązek bronić długiego rogu a mur krótkiego. O ile można założyć że mur krył krótki róg to Agirrezabala na pewno nie bronił długiego rogu bo pika wpadła właśnie tam gdzie powinien stać nasz portero i to nawet nie w sam róg a bliżej środka bramki. Fakt, strzał był bardzo mocny ale to nie tłumaczy w żaden sposób ustawienia Julena, który przy prawidłowej pozycji powinien mieć szansę na wypiąstkowanie piłki. Szykowało się naprawdę bardzo ciężkie ponad 30 minut gry. Jednak pozycja Las Palmas w tabeli i niemal beznadziejny początek rozgrywek nie są dziełem przypadku. Bo już pięć minut po stracie bramki Athletic miał szansę podwyższyć prowadzenia ale Yuri po podaniu Nico fatalnie wykończył akcję. Minute później mogło za to paść wyrównanie. Fabio ładnie przymierzył z dystansu ale piłka minimalnie minęła poprzeczkę. W 69 minucie kolejna akcja Las Palmas mogła zakończyć się bramką ale tym razem skutecznie interweniował Agirrezabala po strzale głową Fabio Silvy. Gdy wydawało się że ekipa gospodarzy strzeli bramkę.... to ją straciła. W 76 minucie Athletic miał rzut rożny, z którym w początkowej fazie poradzili sobie obrońcy gospodarzy ale Los Leones ponowili akcję i Berenguer dośrodkował w pola karne z lewej strony, wprost na dalszy słupek do niepilnowanego Inakiego. Starszy z braci zdecydował się podawac wzdłuż bramki gdzie również niepilnowany Paredes z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do bramki. 1-3 i nieco oddechu dla defensywy Athletic. Tyle że na krótko bo Las Palmas rzuciło wszystko na szalę i już w 83 minucie zniwelowali straty do jednej bramki. Dośrodkowanie na dalszy słupek jednego z pomocników wykończył Munoz, który wykorzystał beznadziejne wyjście z bramki i minięcie się z piłką Agirrezabali. Tlen podany i gospodarze mocniej przycisnęli ale już zabrakło im i sił i pomysłu na zdecydowaną i mocno zwartą w samej końcówce meczu defensywę gości. 2-3 i pierwsze wyjazdowe punkty w sezonie dla Athletic.
To był całkiem dobry mecz Athletic. Szczególnie przez pierwszą godzinę gdzie byli lepsi piłkarsko, mimo przewagi w posiadaniu piłki Las Palmas w pełni kontrolowali mecz. Niestety czerwona kartka zmieniła wszystko. Trudno tutaj winić Jauregizara za to, choć mógł odpuścić przy wyniku 0-2 dla swojej drużyny. Trochę zabrakło doświadczenia naszemu pomocnikowi. Być może tez obyłoby się bez nerwów gdyby w lepszej dyspozycji był nasz bramkarz. Niestety Agirrezabala bierze obie bramki na klatę bo padły po prostu po jego błędach. Przy pierwszej kompletnie złe ustawienie w bramce, a przy drugiej beznadziejne wyjście do piłki. Tych bramek nie powinno być. Obrony nie ma się co czepiac w tych sytuacjach bo zrobiła co mogła. Zresztą Las Palmas nie miało wiele sytuacji bramkowych w tym meczu. Do czasu czerwonej kartki raptem dwie. Potem może z kolejne dwie, które mogły się zakończyć golami. No i dwa błędy bramkarskie. Można pochwalić za to atak i przede wszystkim Inakiego Williamsa, który popisał się hattrickiem ale nie bramek a asyst. Wszystkie trzy gole padły po jego podaniach. Ten mecz był też kolejnym dowodem na to że Inaki na skrzydle to klasa światowa, natomiast na szpicy to co najwyżej średniak ligowy. Naprawdę niech już Valverde da sobie spokój z wystawianiem go na środku ataku. Trochę martwi brak dochodzenia do sytuacji Guruzety, który jeszcze nie może się pochwalić trafieniem w tym sezonie no i nieco gwiazdorska gra Nico. No ale ten pierwszy robi kapitalną grę bez piłki umożliwiając trafienia kolegom a Nico w końcu zaliczył swoje trafienie. Jednak obaj mają wiele do poprawy. W każdym razie na pewno cieszy komplet punktów pierwszy wyjazdowy i dobre rozpoczęcie maratonu spotkań we wrześniu. Oby tak dalej.
Statystyka meczu:
Składy:
Las Palmas: Cillessen – Marvin, Alex Suarez (46' Alex Munoz), McKenna, (77' Benito), Mika Marmol, Javi Munoz (63' Fabio Silva) – Campana (46' Fabio), Kirian - Moleiro, McBurnie (77' Mata), Sandro.
Trener: Luis Carrion
Athletic: Agirrezabala – De Marcos (77' Gorosabel), Vivian, Paredes, Yuri – Jauregizar, Galarreta (59' Vesga) – Inaki Williams, Sancet (71' Unai Gomez), Nico Williams (71' Berenguer) – Guruzeta (59' Prados).
Trener: Ernesto Valverde
Wynik: 2 – 3
Bramki: 58' Sandro, 83' Alex Munoz – 7' Sancet, 30' Nico Williams, 76' Paredes
Żółte kartki: Alex Suarez – Jauregizar, Galarreta
Czerwona kartka: Jauregizar – bezpośrednia
Posiadanie piłki: 65% - 35%
Strzały: 15 – 9
Strzały celne: 6 – 4
Podania: 599 – 334
Faule: 8 – 12
Spalone: 0 – 1
Rzuty rożne: 9 - 3
Widzów: 25908
Sędzia: Ortiz Arias