Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Styl i porażka zgodna z "planem" na Olimpico de Montjuic... relacja!
^Powrót na górę!
Tradycji stało się zadość i kolejny rok poczekamy na szansę by powalczyć o zwycięstwo wyjazdowe z FC Barceloną. Athletic zgodnie z oczekiwaniami przegrał na Olimpico de Montjuic 2-1 a bramki strzelali Yamal i Lewandowski dla gospodarzy oraz Oihan Sancet z rzutu karnego dla Athletic. Sam mecz był raczej słabym widowiskiem bo Barcelona pokazała podobną formę do tej z pojedynku z Valencią, natomiast Los Leones praktycznie w ogóle nie podjęli walki bo o takowej być nie mogło ze składem i taktyką jaką zaproponował w tym meczu Ernesto Valverde. Właściwie to można powiedzieć że Txingurri nic nie zaproponował i co wybór to większa katastrofa, więc jakakolwiek walka o punkty na wyjeździe była z góry skazana na niepowodzenie. Co jednak bardziej martwi to kondycja zawodników, a raczej jej brak bo Baskowie ani nie zakładali pressingu, ani nie razili intensywnością znaną z poprzedniego sezonu a raczej bezradnie człapali na boisku, niekiedy po prostu ledwo biegając jak np. Yeray, który już po pierwszej połowie oddychał „rękawami". Całość obrazu dopełniają urazy Yuriego i Nico Williamsa.
Barcelona od początku do końca meczu posiadała sporą przewagę i raz po raz przeprowadzała ataki pokazując naprawdę świetne przygotowania fizyczne i całkiem niezłą formę. Widać było że Hansi Flick dobrze rozpracował swojego rywala, czego niestety nie można powiedzieć o Athletic. Żeby marzyć o dobrym wyniku z Barcą trzeba zagrać wysokim i agresywnym pressingiem i odrzucić Blaugranę z własnej połowy. I to Athletic potrafił robić. W tym meczu niestety tego nie było a zawodnicy poruszali się wyjątkowo ospale, jakby zupełnie nie wiedzieli co mają grać. Stąd Blaugrana miała pole do popisu na tle słabego rywala. Jednak na większe emocje musieliśmy poczekać 20 minut. Wtedy to ładną akcję Pedriego próbował wykończyć Raphinha ale świetnie spisał się Padilla. W odpowiedzi ładną akcją popisał się Nico, który minął Cubarsiego ale jego uderzenie odbiło się od Kounde i wylądowało na rzucie rożnym. Niestety kolejna akcja Barcy przyniosła jej bramkę. Padilla wypiąstkował dośrodkowanie Pedriego z rzutu wolnego, piłkę przejął Yamal i po krótkim rajdzie przed polem karnym zdecydował się na uderzenie, które po głowie Inigo Lekue wylądowało w rogu bramki poza zasięgiem rąk Padilli. Los Leones próbowali odpowiedzieć w 27 minucie ale Berenguer nie zdołał zamknąć akcji i centry Nico Williamsa. W 37 minucie doskonałą okazję do zdobycia bramki zmarnował Lewandowski po centrze Raphinhii. Gdy wydawało się że Barcelona spokojnie dowiezie prowadzenie do końca pierwszej połowy Athletic zdobył bramkę w dość kuriozalnych okolicznościach. W 39 minucie meczu faulowany w polu karnym przez Cubarsiego był Berenguer, ale sędzie nie zauważył przewinienia stopera i puścił akcję. W odpowiedzi Blaugrana przeprowadziła swoją akcję i w polu karnym po starciu z Vivianem padł Lewandowski, który prawdopodobnie również był faulowany i tą akcję również puścił sędzia Gil Manzano. Po chwili jednak dostał sygnał od arbitrów na VARze i podszedł do monitora gdzie analizowano zgodnie z chronologią pierwszą akcję czyli starcie Cubarsiego z Berenguerem. W końcu arbiter po obejrzeniu zdarzenia zdecydował się, jak najbardziej słusznie na wskazania na 11 metr. Do piłki podszedł Sancet i pewnym uderzeniem pokonał Ter Stegena. Athletic dość niespodziewanie remisował na Olimpico de Monjuic. Barca jeszcze rzuciła się do ataków by zdobyć prowadzenie przed przerwą ale Los Leones wyszli z tego obronną ręką.
Na drugą połowę Athletic praktycznie nie wyszedł. Barca ruszyła od początku i już w 53 minucie Padilla musiał się wykazywać swoimi umiejętnościami w starciu z Ferranem. Na szczęście nawet jakby padła bramka to zawodnik gospodarzy był na spalonym. W 57 minucie kolejną szansę zmarnował Lewandowski, a dośrodkowywał Raphinha. W 60 minucie z kolei umiejętnościami musiał popisać się Ter Stegen, który przeniósł nad poprzeczką dość kąśliwe dośrodkowanie Sanceta. To był jednak wyjątek bo za chwilę ponownie gra toczyła się na połowie Athletic. W 62 minucie swoich sił strzałem z dystansu próbował Lamine ale na szczęście zmarnował okazję. Dwie minuty później genialną interwencją popisał się Padilla, który instynktownie z bliskiej odległości zdołał sparować strzał Lewandowskiego po centrze Raphinhii. W 72 minucie ponownie swoich sił próbował polski napastnik ale i tym razem nieskutecznie bo futbolówka zatrzepotała w bocznej siatce. Niestety kolejna próba snajpera zakończyła się sukcesem. Na lewej flance świetnie zagrał Raphinha do Pedriego, ten ostatni dośrodkował w pola karne, Padilla odbił piłkę a ta trafiła wprost pod nogi Lewandowskiego, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do siatki. I to w zasadzie było tyle jeśli chodzi o ten mecz bo Barca po zdobyciu prowadzenia nieco odpuściła a Baskowie nie mieli sił ani możliwości skrzywdzić swoich rywali. W pełni zasłużona wygrana podopiecznych Hansi Flicka.
Jak już wspomniałem mecz „na klatę" bierze Valverde bo zarówno skład, taktyka jak i zmiany były po prostu beznadziejne. Po co powrót na szpicę Inakiego Williamsa? Już lepiej było tam wrzucić Martona jak już chciał grac z kontry bo bracia Williamsa na skrzydłach i szybki Marton na środku lepiej się do tego nadają. Lekue na prawej obronie? Po co więc sprowadzano Gorosabela jako zastępcę De Marcosa? Dlaczego Yuri grał całą drugą połowę z kontuzją barku? Dlaczego nie został zmieniony Nico, który dopiero 2 tygodnie trenuje i na pewno nie jest gotowy na taki wysiłek jaki miał w meczu z Barcą? O zmianach trudno się wypowiadać bo w sumie nie wiadomo czemu służyły czy Txingurri chciał bronić wyniku czy odepchnąć Barcę od własnego pola karnego. Dlaczego gdy przegrywał 2-1 nie zdecydował się na drugiego napastnika? Naprawdę wiele można zarzucić w tym meczu naszemu trenerowi. Nasza gra była nijaka, tak jakby zespół nie był zupełnie przygotowany do tej konfrontacji. Niestety dwóch grających na poziomie zawodników z których jednym jest bramkarz to zdecydowanie za mało żeby sprostać jakiemukolwiek zespołowi, nie mówiąc już o Barcelonie. Reszta miała jakieś tam przebłyski ale to też niewiele. W każdym razie mecz do zapomnienia i wykreślenia z kalendarza jak każde tego typu spotkanie w ostatnich latach. Teraz trzeba się skoncentrować na kolejnych pojedynkach na San Mames i tutaj powalczyć o punkty.
Statystyka meczu:
Składy:
Barcelona: Ter Stegen – Kounde, Cubarsi, Martinez, Balde (90' Gerard) – Bernal (83' Eric Garcia), Pedri – Raphinha, Ferran (63' Fermin), Yamal (90' Pau Victor) – Lewandowski.
Trener: Hansi Flick
Athletic: Padilla – Lekue, Vivian, Yeray, Yuri – Vesga (63' Jauregizar), Prados (78' Herrera) – Berenguer (71' Adu Ares), Sancet (63' Unai Gomez), Nico Williams – Inaki Williams (78' Guruzeta).
Trener: Ernesto Valverde
Wynik: 2 – 1
Bramki: 24' Yamal, 75' Lewandowski – 42' Sancet
Żółte kartki: Cubarsi, Bernal, Lewandowski, Fermin – Yeray, Berenguer, Lekue, Jauregizar, Herrera
Posiadanie piłki: 66% - 34%
Strzały: 13 – 8
Strzały celne: 5 – 2
Podania: 568 – 293
Faule: 11 – 16
Spalone: 2 – 5
Rzuty rożne: 5 - 6
Widzów: 46448
Sędzia: Gil Manzano