^Powrót na górę!
Niemal półtorej tygodnia musieli czekać zawodnicy Los Leones na mecz drugiej kolejki ligowej. Tym razem mecz odbędzie się na wyjeździe i będzie to pojedynek z gatunku tych „Mission Impossible" czyli starcie z jednym z gigantów La Liga – FC Barceloną. To zdecydowania najciekawsza para drugiej rundy spotkań i w końcu, przynajmniej dla Athletic mecz będzie rozgrywany w normalnym dniu a nie w środku tygodnia jak miało to na inaugurację rozgrywek. Obydwie drużyny mają coś do udowodnienia fanom po pierwszej niezbyt udanej, w każdym razie jeśli chodzi o grę, kolejce ligowej. Oczywiście chodzi o formę zespołu i sposób gry który pozostawiał wiele do życzenia. Początek spotkania na Olimpico de Montjuic zaplanowano na sobotni wieczór na godzinę 19.00 i poprowadzi ten mecz sędzia Gil Manzano.
Poprzednia kolejka to delikatnie rzecz ujmując nienajlepsza gra obydwu zespołów ale zarówno Athletic jak i Barcelona zapunktowały. Na pewno lepiej wspominają swoją inaugurację zawodnicy z Katalonii, którzy na ciężkim terenie w Walencji zdołali pokonać Nietoperzy 1-2 po dwóch trafieniach Roberta Lewandowskiego, który odpowiedział na bramkę strzeloną przez Hugo Duro. Baskowie niestety spisali się o wiele gorzej, choć nie przegrali swojego meczu a zaledwie zremisowali z mocno zdekompletowaną ekipą Getafe. Zapewne nastroje byłyby inne gdyby to spotkanie było na wyjeździe ale niestety miało miejsce na San Mames, a do tego to ekipa z Bilbao jako pierwsza wyszła na prowadzenie po trafieniu Oihana Sanceta w pierwszej połowie. Niestety w drugiej wyrównał Uche.
Jakie jest ulubione słowo w Barcelonie? Optymizm. Niestety wszystko wskazuje na to że Barcelona trzyma się tylko na optymizmie, który dotyczy wszystkiego od transferów do klubu, poprzez rejestrację zawodników chyba na prawidłowym funkcjonowaniu klubu i jego przyszłości kończąc. Pytanie tylko czy to solidny fundament do odbudowy bankruta jakim jest klub ze Spotify Nou Camp? Ciężko w tym przypadku o „optymizm", i żal patrzeć jak ten klub się stacza i robi coraz większym pośmiewiskiem na arenie międzynarodowej. Zapewne prędzej czy później wykaraska się z kłopotów ale szkody wizerunkowe mogą być nie do nadrobienia przez bardzo długi czas. O ile oczywiście nowe władze nie wrzucą Barcę w jeszcze większe bagno, w którym teraz tkwi, bo działalność obecnego prezydenta klubu pozostawia naprawdę wiele do życzenia i tutaj o optymizm w zmianie tego co wyprawie jest naprawdę trudno. Nadzieje przy jego wyborze były olbrzymie bo Bartomeu zaprowadził Barcę na skraj bankructwa, a niestety Laporta zamiast uzdrowić klub i oddalać go od przepaści to balansuje na jej krawędzi, a do tego po prostu ośmiesza Blaugranę. A cyrk w Barcy jest potężny zaczynając od kuriozum ze zwolnieniem Xaviego, który miał wylecieć pod koniec sezonu, potem Laporta miał go prosić o pozostanie i ustalać szczegóły by następnie znowu zwolnić. Potem do tego dochodzą transfery w tym sezonie i problemy z zarejestrowaniem zawodników gdzie prezydent klubu cały czas mówi że Barca ma kasę na transfery i bez problemu może je zarejestrować, a gdy przychodzi co do czego składa absurdalne oferty ratalne i na kilka dni przed rozpoczęciem rozgrywek ma zarejestrowanych jedynie 16 piłkarzy. Zresztą opera mydlana ze sprowadzeniem Nico była najlepszym dowodem na to że Laporta nie tylko nie panuje nad klubem ale chyba nie za bardzo wie co mówi. Bo raz było że Nico jest dogadany, później że nie, potem znowu że tak i pozostaje tylko nazbierać kasę, a potem znowu że transfer się oddalił albo że czekają tylko na zgodę zawodnika by wpłacić klauzulę. To samo z rejestracją zawodników, że niby kasa jest, a jak przyszło co do czego to okazało się że walczono o to niemal do pierwszego gwizdka sędziego żeby trener miał jak najszerszy skład. Dość powiedzieć że na tyle Laporta stał się zakładnikiem własnych słów i potrzebował sukcesu i głośnego nazwiska, że bez wahania kupił Olmo wydając na niego 55 mln (+7 mln w zmiennych), oczywiście wszystko w ratach. Tylko po co Barcelonie Olmo skoro klub ma na pozycję ofensywnego pomocnika ze 3 graczy, a potężne braki na lewym skrzydle oraz na pozycji defensywnego pomocnika. Do tego dochodzi wypychanie z klubu zawodników, często na siłę nawet własnych wychowanków jak choćby Faye, Fatiego, Pedriego, Zresztą traktowanie piłkarzy Barcy przez ich prezesa to również ciekawa opowieść. Ostatnio głośno jest o Ilkayu Gundoganie, czyli chyba najlepszym i najrówniejszym zawodniku Blaugrany z zeszłego sezonu, któremu łagodnie rzecz ujmując pokazano drzwi ośrodka szkoleniowego i kazano się wynosić. Mowa tutaj o reprezentancie Niemiec, któremu w minionym sezonie zaproponowano umowę z wysokim wynagrodzeniem i który przechodząc do Barcy zrezygnował ze znacznie wyższego kontraktu z City, sam prosił o transfer szejków i naprawdę wiele poświęcił żeby grać w Barcelonie. Teraz z uwagi na wysoki kontrakt jest już zbędny. Zresztą takich przykładów jest więcej w kadrze, jak Ansu Fati, wychowanek którego karierę spowolniły kontuzje z uwagi na eksploatację młodego organizmu do granic niemożliwości, a przecież miał być następcą Messiego, Victor Roque, którego zaledwie kilka miesięcy temu kupiono za 40 mln euro, pompowano balonik jaki to jest talent, a teraz usiłuje się go za wszelką cenę wyrzucić z klubu, Raphinha, Frenkie de Jong, Lenglet, Inigo Martinez itd. Oczywiście nie da się ukryć że Barca musi zejść z kontraktów żeby móc zarejestrować nowych piłkarzy oraz część z obecnego składu oraz zredukować rozbuchaną listę płac, ale robienie to w bardzo złej atmosferze raczej nie jest w porządku i potencjalne wzmocnienia raczej zniechęca do klubu niż zachęca. Jednym słowem obecna Barca przypomina jeden wielki bajzel i trudno się dziwić że Nico mógł odmówić przyjścia do klubu w którym nie wiadomo na czym się stoi, czy za chwilę nie poproszą Cię o redukcję zarobków, nie wiadomo czy będą mogli Cię zarejestrować no i przynajmniej na początku zarobisz mniej niż obecnie. O ile w ogóle jakieś negocjacje były bo dziennikarze różnie piszą i raz że niby zgodził się na warunki Barcy, a poszło o rejestrację a innym razem że żadnych nie było. Tak czy tak Nico wybrał stabilizację i świetnie zorganizowany klub, rodzinę, bardzo dobre i stabilne zarobki i przede wszystkim miejsce, które kocha i gdzie jest kochany i uwielbiany. Póki co żadnej z tych rzeczy Barca mu dać nie mogła. Być może za rok to się zmieni choć patrząc co wyprawia Laporta to może to być marzenie ściętej głowy gdyż jest coraz gorzej pod tym względem, a aktywa do sprzedania skurczyły się do minimum o ile jest jeszcze co sprzedać i jakąś dźwignię uruchomić. Zresztą naprawdę trudno o optymizm gdy patrzy się na deale jakie robi Laporta bo niechciany Gundogan już znalazł przystań z City, które powitało go z otwartymi ramionami a transakcja wynosi całe 0 w walucie europejskiej. Cała więc nadzieja w La Masii i nowym trenerze Hansi Flicku, który mało brakowało, a nie mógłby usiąść na ławce rezerwowych w meczu otwarcia z Valencią z uwagi na brak rejestracji, którą zrobiono na kilka dni przed startem sezonu. Na szczęście niemiecki szkoleniowiec docenił szkółkę Barcy, którą odkurzył Xavi i to może być ratunek dla klubu z Barcelony. Bo La Masia wciąż jest silna wychowankami, tylko trzeba na nich postawić. Co by nie mówić o Xavim to jak był trenerem nie bał się tego. Czasami był to jego wybór, czasami z konieczności ale raczej nie zawiódł się na zawodnikach. Można powiedzieć że pokazał drogę wyjścia z kryzysu. Hansi Flick stara się kontynuować dzieło Xaviego bo już w pojedynku z Valencią widzieliśmy nowy zaciąg ze szkółki w osobach Bernala i Casado. Być może Flick robi to trochę z musu mając taki a nie inny skład ale prawdopodobnie będzie musiał robić to dalej bo Barcelona chce się pozbyć kolejnych zawodników. Pytanie tylko czy Laporta nie spienięży mu również obiecujących wychowanków bo na wylocie jest jak już wspomniałem środkowy obrońca Faye a już sprzedano Estanisa Pedrolę do Sampdorii za 3 mln euro, który zaliczył całkiem niezły sezon w SerieB a wcześniej w rezerwach Barcy oraz bardzo utalentowanego napastnika Marca Guiu do Chelsa za zaledwie 6 mln euro. W jego miejsce sprowadzono za 2,7 mln euro Pau Victora z Girony, co wydaje się dziwnym posunięciem, z lekka mało logicznym ale akurat tego trudno dopatrywać się w obecnej Barcelonie. Jednak lekceważenie Barcy patrząc na to co się wyrabia w klubie i jak wygląda jej sytuacja mija się z celem. Kadra jest mocna jak się uda ją zarejestrować, zawodnicy naprawdę dobrzy i mający jakość na murawie, jest dobry trener i jeśli nie stanie się jakiś kataklizm to Liga Mistrzów w kolejnym sezonie powinna być zapewniona, choć może nie obyć się bez problemów. Tylko niech już Laporta nie robi z klubu cyrku bo jak się słyszy ostatnie doniesienia o tym że chce ściągnąć Leao z Milanu, który kilka dni temu odrzucił ofertę PSG opiewającą na 100 mln euro i który zarabia krocie we Włoszech to znowu na dźwięk słowa Barcelona pojawia się uśmiech politowania. Tym bardziej że jeśli wierzyć dziennikarzom i to tym blisko Barcelony to Laporta doszedł do wniosku że w sumie część kasy może zapłacić Barcelona, oczywiście w ratach, a część może zapłacić agent zawodnika (Mendes) bo gra w Barcelonie będzie promocją i wyzwaniem. Niech już Barca lepiej skupi się na ochronie stanu posiadania, zarejestrowaniu wszystkich zawodników i grze bo to będzie najlepsze dla niej i ich kibiców. A niestety ten stan posiadania będzie najtrudniej utrzymać bo wprawdzie jest kilku zbędnych piłkarzy z dużymi umowami ale też zespół potrzebuje głębi składu przy grze na 4 frontach. Na dzień dzisiejszy liczba odejść obejmuje stopera Juliana Araujo (10 mln) do Bornemouth, stopera Riada do Betisu (9 mln), napastnika Guiu do Chelsea (6 mln), bocznego obrońce Desta do PSV (za darmo), defensywnego pomocnika Romeu do Girony (wypożyczenie), pomocnika Sergi Roberto i obrońcę Marcosa Alonso – koniec kontraktów oraz powroty po wypożyczeniach Felixa i Cancelo. Za to do pierwszego zespołu dołączyli napastnik Pau Victor z Girony (2,7 mln), ofensywny pomocnik Dani Olmo z RB Lipsk (55 mln), boczny obrońca Font, defensywny pomocnik Casado oraz stoper Faye – wszyscy z rezerw oraz powroty z wypożyczeń stopera Lengleta (Aston Villa), bocznego obrońcę Valle (Levante), stopera Garcia (Girona), pomocnika Torre (Girona) oraz lewoskrzydłowego Ansu Fatiego (Brighton). Na dzień dzisiejszy kadra Barcy uwzględniając młodzież liczy 27 zawodników i na praktycznie każdą pozycję jest po dwóch piłkarzy. Oczywiście paru pewnie jeszcze odejdzie ale i tak Flick powinien mieć odpowiednią głębię składu, która powinna spokojnie powalczyć w lidze, a być może uda się również powojować trochę w Lidze Mistrzów. Jeśli do tego jak już wspomniałem będzie spokój w klubie bez różnych „dzikich" pomysłów Laporty firmowanych swoim nazwiskiem przez Deco. Bo naprawdę dla klubu ze Spotify Nou Camp najważniejsze nie są teraz transfery a spokój, ustabilizowanie finansów i listy płac no i dokończenie przebudowy stadionu. Nawet gdyby to oznaczało kilka suchych lat bez nowych świecidełek w gablocie klubowej. A może przy odrobinie szczęście uda się teraz bo jak już wspomniałem umiejętności są i na szczęście na murawie nie gra Laporta i wszystkie problemy można zostawić na trybunach o co zapewne zadba Hansi Flick. To naprawdę bardzo dobry szkoleniowiec i świetny taktyk jak przystało na szkoleniowca od naszych zachodnich sąsiadów zza Odry. Być może Barcelona jeszcze nie gra na miarę oczekiwań i będzie się z czasem „docierała" ale jak zawodnicy złapią chemię z trenerem i będą chcieli zaufać swojemu opiekunowi i wykonywać jego polecenia na boisku to projekt ten jak już wspomniałem naprawdę może wypalić. Z Valencią były przebłyski choć jako całość gra nie powalała, ale im dalej pójdziemy w sezon to powinno być lepiej. Oby tylko zdrowie dopisywało zawodnikom i chcieli dać z siebie wszystko i grać na miarę potencjału, który jest napradę olbrzymi. Pojedynek z Athletic powinien być kolejnym testem i może będzie jeszcze lepiej po odpowiednich korektach. Ale to tym przekonamy się na murawie gdy zacznie się gra. Trener Hansi Flick powołał na dzisiejszy mecz następujących piłkarzy:
Bramkarze: Ter Stegen, Pena, Astralaga
Obrońcy: Cubarsi, Balde, Martinez, Kounde, Garcia, Valle, Gerard Martin, Dominguez, Font,
Pomocnicy: Pedri, Torre, Fermin, Casado, Bernal, Olmo
Napastnicy: Ferran, Lewandowski, Raphinha, Yamal, Pau Victor.
Barca zmaga się z kilkoma problemami. Głównymi są kontuzje, które wykluczyły Gaviego, Araujo, Fatieho, De Jona i na jednym z ostatnich treningów Christiansena, który ma problemy ze ścięgnem Achillesa. W kadrze teoretycznie znalazł się Olmo, ale jego obecność w tym meczu na ławce jest niewiadomą bo wciąż nie jest zarejestrowany i Barcelona praktycznie do pierwszego gwizdka sędziego będzie robiła wszystko żeby tak się stało. Poza kadra znaelźli się Lenglet, Roque i Faye. Cała trójka jest na wylocie z klubu. Lenglet miał na dniach podpisać nowy, niższy kontrakt i pójść na wypożyczenie do Atletico. Roque z kolei wybiera się do Betisu a Faye przechodzi do Rennes za 12 mln euro + 4 mln zmiennych. Jaki skład wystawi w dzisiejszym meczu Hansi Flick? Wszystko wskazuje na to że nie będzie większych zmian w stosunku do tego co można było zobaczyć w pojedynku z Valencią. Na bramce stanie Ter Stegen. W obronie powinni się znaleźć Baled, Martinez, Cubarsi oraz Kounde, który według słów trenera Flicka ma powstrzymać Nico Williamsa. W drugiej linii zagra raczej para młodzieżowców czyli Casado i Bernal. Atak to Lewandowski na szpicy, Yamal i Raphinha na skrzydłach oraz być może Pedri jako mediapunta w miejsce Ferrana.
Falstart na starcie sezonu w meczu z Getafe i tylko 1 wywalczony punkt nie jest dobrą wiadomością dla Athletic. Tym bardziej że kolejne trzy mecze to jeszcze wyższa półka niż zespół Javiera Bordalasa. Ale to nie jedyna zła wiadomość bo kolejnymi są urazy. Unai Simon, Agirrezabala, Paredes, Galarreta i Djalo to lista kontuzjowanych piłkarzy, która na początku tygodnia była wykluczona z sobotniego meczu na Olimpico de Montjuic. Tym sposobem spełniły się najgorsze obawy w klubie czyli to że Valverde już na początku został tylko z dwoma stoperami gotowymi do gry. Jest jeszcze wprawdzie młody Egiluz oraz testowany na środku obrony w meczach kontrolnych Lekue ale chyba wszyscy widzieli że Inigo się tam nie nadaje. Być może Egiluz zdałby egzamin bo całkiem nieźle sobie radził w sparingach ale trzeba by na niego odważnie postawić tak jak miało to miejsce z Paredesem. Tyle że na razie Valverde tego nie zrobi bo ma w zanadrzu Viviana i Yeraya. I tutaj pojawia się kolejny problem bo Dani w meczu z Barcą będzie miał za sobą niewiele ponad 2 tygodnie treningów po powrocie z wakacji, a Yeray jak to Yeray czyli nie wiadomo kiedy i gdzie dostanie urazu. Wystawienie Viviana od pierwszej minuty po tak krótkim okresie treningów to potężne ryzyko i wręcz proszenie się o uraz, gdyż pojedynek z Barcą trzeba zagrać na olbrzymiej intensywności. Jednym słowem Txingurri może mieć naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. W każdym razie uraz Paredesa znowu rozgrzał w Athletic temat transferu środkowego obrońcy, który byłby gotowy na już do gry w pierwszym składzie. I jak już wspomniałem wcześniej w zapowiedzi meczu z Getafe pojawił się temat powrotu na San Mames Unaia Nuneza. Athletic bierze pod uwagę ta kandydaturę gdyż Celta po obowiązkowym wykupieniu go z Bilbao za około 8 mln euro chce się go pozbyć gdyż nie znajduje się w planach trenera Giraldeza. Został zaoferowany Betisowi i Osasunie ale te nie wyraziły zainteresowania, choćby z powodu dość wysokich jak na te kluby wymagań finansowych zawodnika. Dla Athletic nie stanowi to problemu o ile cena wykupu będzie rozsądna. W każdym razie temat jest otwarty do końca sierpnia a więc do końca trwania okienka transferowego. Z dobrych wiadomości, bo i takowe są to na początku tygodnia powrócił do normalnych treningów Oscar de Marcos, który być może przezwyciężył problemy z przepukliną i będzie zdolny do gry. Pytanie tylko czy po meczu nie powrócą problemy no ale nie przekonamy się o tym wcześniej niż po jego grze. W każdym trochę treningów do meczu z Barcą było i miejmy nadzieję że stan Oscara jeszcze się poprawi. Ale nie samymi treningami piłkarze żyją. W poniedziałek po porannym treningu do Bazyliki Najświętszej Panienki Dziewicy z Begonii udał się liczna delegacja zawodników i zawodniczek w towarzystwie Prezydenta Uriarte oraz członków zarządu w celu uczestniczenia w uroczystej mszy świętej oraz ofiarowaniu zdobytego Pucharu Patronki Bizkai. Tradycja tak rozpoczynania sezonu trwa od 1930 roku. I być może prośby piłkarzy o dobry sezon i zdrowie zostały wysłuchane bo w środę do zajęć wraz zresztą drużyny wrócili Djalo i Agirrezabala, którym lekarza na razie dali zielone światło jeśli chodzi o treningi zresztą drużyny. Niestety tylko nasz bramkarz zdołał nadrobić zaległości i znaleźć się na liście powołanych i pojechał do Barcelony. Djalo poczeka prawdopodobnie do meczu z Valencią w najbliższą środę. A lista powołań prezentuje się następująco:
Bramkarze: Agirrezabala, Padilla, Gastesi
Obrońcy: Gorosabel, Vivian, Yeray, Lekue, De Marcos, Yuri, Adama, Egiluz
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Unai Gomez, Herrera, Prados, Jauregizar
Napastnicy: Inaki Williams, Nico Williams, Guruzeta, Marton, Adu Ares.
Zabrakło miejsca w zasadzie tylko dla zawodników kontuzjowanych a więc Unaia Simon, Aitora Paredesa i Inigo Galarrety. Tak więc Valverde na mecz z Barceloną będzie mógł liczyć tylko na dwóch podstawowych stoperów oraz w zapasie będzie mieć młodego Egiluza. W Bilbao pozostaje jeszcze Djalo, który nie zdążył jeszcze nadrobić zaległości treningowych. A jaki skład wystawi Txingurri? Wszystko wskazuje że raczej nie powinien kombinować i wystawi najbardziej optymalny jaki jest w stanie patrząc na powołania. Raczej od pierwszych minut możemy się spodziewać naszego najlepszego ofensywnego kwartetu czyli braci Williams, Guruzety i Sanceta. W drugiej linii dwójke pivotów stworzą prawdopodobnie Herrera i Prados, choć być może jeśli Valverde zdecyduje się na wariant bardziej defensywny to w miejsce Andera powinien wejść Vesga. W obronie powinni się znaleźć Vivianz Yerayem na środku oraz De Marcos i Yuri po bokach, więc ustawienie niemal optymalne bo czy Paredes czy zdrowy i w pełni sprawny Yeray to mniej więcej ta sama półka. Nie wiadomo kto zagra na bramce. Julen jest już zdrowy ale w świetnej formie znajduje się Padilla więc tutaj nasz trener może mieć naprawdę sporą zagwozdkę Chyba lepiej postawić na Padillę, który jednak przepracował cały sezon przygotowawczy i prezentował się naprawdę bardzo dobrze.
Faworytem tego meczu bez względu na formę będzie Barcelona. Jak co roku zresztą. Tylko cud może sprawić żeby Baskowie wywieźli choćby punkt z tego terenu. Od sezonu 2001/2002 Los Leones nie są w stanie pokonać Blaugrany na ich boisku ponosząc 19 porażek i tylko 3 razy wywożąc punkt. W tych 22 spotkaniach stracili już 54 bramki a strzelili zaledwie 11. To najgorszy bilans na obcych boiskach, bo nawet na Santiago Bernabeu wygląda to lepiej i seria bez wygranej jest krótsza. Stąd nie dziwne że dziennikarze każdorazowo przywołują powiedzenie Joaquina Caparrosa, który przed jednym z meczów na Nou Camp gdy prowadził Athletic stwierdził że gra z Barcą na wyjeździe jest jak pójście do dentysty. Również trener Valverde swoje wizyty w Barcelonie na stadionie Blaugrany nie wspomina dobrze bo w 11 meczach 4 razy zremisował i 7 przegrał. Tylko raz udało mu się urwać punkty Barcie będąc trenerem Athletic i miało to miejsce na początku swojej przygody z Los Leones w sezonie 2003/2004. Co gorsza zdarzały mu się naprawdę wielkie kompromitacje jak dwa lata temu gdy przegrał 4-0 czy też w sezonie 2015/2016 gdy poległ aż 6-0. I trudno uwierzyć żeby to się zmieniło w obecnym sezonie gdy zespół ma takie problemy w defensywie a i drużyna wydaje się być w nie najwyższej formie. Stąd trudno być optymistą w tym meczu, który z reguły kończy się tylko odfajkowaniem trudnego terenu w ligowym kalendarzu.
Niestety przy okazji tego meczu nie obyło się bez zgrzytów. Pierwszy niestety już przy wylocie do Barcelony gdy z powodu awarii samolotu ekipie Los Leones przydarzyło się około 3 godzinne opóźnienie. Druga sprawa to tradycyjny przedmeczowy lunch pomiędzy szefostwem obydwu klubów. Władze Los Leones odmówiły udziału w nim tłumacząc to odbywającym się świętem w Bilbao, w którym biorą udział i tym że cała delegacja dotrze do Barcelony w ostatniej chwili, dosłownie tuż przed meczem.
Przewidywane składy:
Barcelona: Ter Stegen – Kounde, Cubarsi, Martinez, Balde – Casado, Bernal – Yamal, Pedri/Ferran, Raphinha – Lewandowski.
Trener: Hansi Flick
Athletic: Padilla – Gorosabel/De Marcos, Vivian, Yeray, Yuri – Prados, Herrera/Vesga – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde
Data: 24.08.2024 godz. 19.00
Miejsce: Barcelona, Estadio Olimpico de Montjuic (poj. ok 55 tys.)
Sędzia: Gil Manzano
Komentarze
Tym razem VAR zadziałał...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.