To już ostatnie akordy sezonu 2022/2023. Athletic czeka Mission Impossible, ale takie że nawet Ethan Hunt chyba by nie podobał. Baskowie muszą wygrać na Santiago Bernabeu z Realem Madryt, a Osasuna stracić punkty w meczu z Gironą. O ile drugi warunek jest jak najbardziej do spełnienia to pierwszy pozostaje pobożnym życzeniem. Bo drużyna z przetrzebionym środkiem obrony, która nie dała rady wiele słabszym drużynom musiałaby pokonać wciąż aktualnego Mistrza Hiszpanii, na stadionie na którym nie wygrała niemal od dwóch dekad. Nie wiem jakie warunki musiałyby być spełnione, żeby ze skutecznością jaką prezentują podopieczni trenera Valverde i grą w obronie, udało by im się coś strzelić i co najważniejsze nie stracić żadnego gola, skoro tydzień temu na własnym stadionie nie udało się tego z ostatnim w tabeli Elche. Tak więc marzenia o europejskich pucharach można odłożyć na kolejne rozgrywki z nadzieją że tym razem się uda choć wielkich nadziei nie ma przy tej drużynie i z trenerem, który owszem jest dobry ale chyba za bardzo obrósł w piórka po pobycie w Barcelonie uważając się za nieomylnego. Tak więc przed nami ostatnie 90 minut rywalizacji rozgrywek ligowych w tym sezonie, a potem piłkarze udadzą się na ulubione miejsce wypoczynku czyli Ibize gdzie zapewne pójdzie im lepiej niż na zielonej murawie. Początek pojedynku o godzinie 18.30 a poprowadzi go Diaz de Mera.

Poprzednią kolejkę tylko Real może uznać za udaną, choć nie do końca, gdyż zanim zainkasował komplet punktów to bardzo mocno męczył się z grającą w dość znacznie rezerwowym składzie Sevillą, będącą myślami w finale Ligi Europy w Budapeszcie, która wyszła na prowadzenie już w 3 minucie spotkania za sprawą Rafy Mira. W 29 minucie wyrównał jednak Rodrygo, który również zapewnił swojej drużynie zwycięstwo drugim trafieniem w 69 minucie meczu. Drużyna z Ramon Sanchez Pizjuan kończyła mecz w osłabieniu po bezpośredniej czerwonej kartce Marcosa Acuny w 83 minucie meczu. Athletic z kolei totalnie się skompromitował, żeby nie powiedzieć gorzej bo podejmował na własnym terenie spadkowicza z Elche. Baskowie przez 90 minut dokonywali cudów na boisku żeby nie trafić do siatki i nie zapewnić sobie awansu do Ligi Konferencji, gdyż tak ułożyły się inne mecze że wygrana praktycznie pozwalała awansować na 7 miejsce i mieć sporą przewagę przed dzisiejszym spotkaniem. Dodatkowo Los Leones pozwolili sobie wbić bramkę w ostatnich sekundach meczu (Boye) czym dopełnili poziomu frajerstwa jakim się popisali i przekreślili swoje szanse grę w Europejskich Pucharach w przyszłym sezonie.

Królewscy tego sezonu nie mogą zaliczyć do udanych choć akurat zapewne wiele zespołów chętnie by się zamieniło z nimi i miało tak „nieudane" rozgrywki. Tyle że Królewscy zawsze grają o wszystkie trofea, a w obecnych rozgrywkach ledwo wymęczyli Copa del Rey z Osasuną, którą ograli w finale minimalnie 2-1 oraz zdobyli Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata, a więc można powiedzieć puchary „pocieszenia". W Lidze Mistrzów odpadli w półfinale, zostając zdeklasowanymi przez ManCity Pepa Guardioli, który zremisował na Santiago Bernabeu 1-1 by w rewanżu na Ettihad Stadium rozbić Królewskich aż 4-0. W Lidze sprawa Mistrzostwa wyjaśniła się na dobre kilka kolejek przed końcem i na tron wstąpiła Barcelona. Królewscy nie byli nawet w stanie specjalnie podjąć rywalizacji w tym zakresie. Dodatkowo mało brakuje aby przegrali wicemistrzostwo z Atletico Madryt, nad którym mają zaledwie punkt przewagi przed ostatnią kolejką ligową. Kolejne ciosy mogą się posypać już w lecie gdyż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to że klub opuści Karim Benzema, który spędził na San Mames jak dotychczas 14 sezonów, strzelając 353 gole i notując 165 asyst w 647 spotkaniach. Zawodnika mocno kusi Al Ittihad gdzie miałby dostać nawet 100 mln euro za sezon. Nie wiadomo co z coraz starszymi Modriciem, Kroosem, Edenem Hazardem. Pewni odejścia są Asensio oraz Odriozola, którym zresztą bardzo interesuje się Athletic. Ancelotti będzie więc musiał się udać na zakupy a te nie będą proste. Trzeba też poszukać nowego lidera na wypadek jakby odszedł Benzema. Naturalnym wydaje się być najlepszy obecnie zawodnik w zespole, a więc Vinicius Junior, który jednak chyba nie dorósł mentalnie do tak poważnej funkcji. Ostatnio było głośno o wybrykach rasistowskich na trybunach i niewybrednych hasłach pod adresem tego zawodnika, który dość często z tego powodu wszczyna spore zadymy na murawie. Oczywiście rasizm jest naganny i powinien być ścigany z całą stanowczością a debile, którzy dopuszczają się takich zachowań eliminowani nie tylko z trybun ale i z życia publicznego. Tyle też zawodnik też się niepotrzebnie gotuje i zamiast odpowiedzieć na murawie w najlepszy możliwy sposób to wdaje się w niepotrzebne pyskówki, szarpaniny a najlepiej zareagować w następujący sposób - „nie zaczynaj z debilem bo ściągnie się do swojego poziomu i wykończy doświadczeniem". Sporo kibiców robi to celowo wiedząc już że to wyprowadzi zawodnika z równowagi i przeszkodzi mu w dobrej grze a może i załapie on kartki. Sam Vinicius też zachowuje się prowokująco bo jego symulki w polu karnym, próby wymuszenia rzutów karnych i dyskusje z sędziami jaka to się mu krzywda dzieje są momentami żałosne. Oczywiście to nie tłumaczy zachowania fanów na trybunach bo parafrazując klasyka „nie ma odpowiednich słów w językach ludzi cywilizowanych do określenia barbarzyństwa jakiego się dopuszczają", ale niech Vicnius zajmie się grą i wykorzystaniem swojego niesamowitego talentu i umiejętności z pożytkiem dla zespołu, a wtedy jak już wspominałem da najlepszą odpowiedź swoim adwersarzom. Bo wielkie gwiazdy na takie lub podobne zaczepki nie reagują w taki sposób jak robi to Vinicius bo to kompletnie niepotrzebne, a Brazylijczyk chyba do takiego statusu chce aspirować. Na szczęście w dzisiejszym meczu nie będzie okazji do takich przyśpiewek bo pojedynek odbędzie się na Santiago Bernabeu. Miejmy też nadzieję że w kolejnych spotkaniach już w nowym sezonie obie strony a więc kluby i LFP zrobią kolejny krok przeciwko wyeliminowaniu rasistowskich kretynów z trybun a i Vinicius poukłada sobie wszystko odpowiednio w głowie, by mówić już tylko o jego doskonałej grzej. A tej Real jak już wspomniałem będzie potrzebował gdyż jak już wspomniałem prawdopodobnie odejdzie Benzema oraz, to już pewne – Asensio, dla których dzisiejsze spotkanie będzie ostatnim w barwach Królewskich. Może też dla Nacho, którego status w zespole na przyszły sezon jest niepewny ale akurat tego „wielofunkcyjnego" zawodnika Ancelotti może potrzebować i dogada się z klubem. W każdym razie w Madrycie na mecz z Athletic raczej mało się zwraca uwagę i tutaj trudno się dziwić bo przyjeżdża klub nie dość że ze złamaną psychą, to jeszcze z przetrzebionym mocno składem a i to nawet jakby był w pełnym to Królewscy są w stanie nawtykać tyle bramek ile by chcieli, bo nie łudźmy się ale musiałby się stać cud, że Athletic wywiózł remis a chyba należałoby oczekiwać końca świata jeśli by to było zwycięstwo. Tym bardziej że Blancos mogą wystąpić w optymalnym składzie gdyż Ancelotti ma do dyspozycji wszystkich swoich zawodników. Czy na taki zdecyduje się Carlo Ancelotti trudno powiedzieć, bo być może zechce dać pograć od początku np. Asensio lub Nacho w związku z ich odejściem z klubu. Raczej pewnym można być występu Benzemy, a to akurat zła wiadomość dla zespołu trenera Valverde, gdyż dla Francuza Athletic to wymarzony rywal, któremu strzela jak chce i kiedy chce. 19 goli w 28 spotkaniach przeciwko Athletic mówi samo za siebie. W dalszej kolejności w tej niechlubnej dla Athletic klasyfikacji są Barcelona i Valencia, którym wpakował po 16 goli ale w większej ilości spotkań (odpowiednio 46 i 29).

Athletic niby ostro przygotowywał się do dzisiejszego meczu ale zapewne skończy się tak jak zwykle czyli szybką bramką, pozorowaniem gry i kolejnymi jak Realowi odechce się bawić w kotka i myszkę. Powiedzmy sobie szczerze, że upatrywanie szansy na jakikolwiek punkt na Santiago Bernabeu to jak oczekiwanie na cud. Nie z tak przetrzebioną obroną i nie z taką skutecznością. Czasami można odnieść wrażenie że Baskowie pod bramką rywali dostają jakby „małpiego rozumu" i celują we wszystko tylko nie między słupki a jak już tam trafią to celują tak żeby było to w bramkarza. Tak więc naprawdę nie wiem co by musiało się stać żeby podopieczni trenera zdobyli gole. Musiałby Real chyba grać w mocnym osłabieniu, a Courtoisa nie być na bramce choć i to nie daje gwarancji że jakikolwiek strzał znalazłby drogę do siatki gdyż Los Leones kusi nawet pusta by do niej nie trafić. No chyba że belgijski portero stanąłby za bramką tak żeby być dokładnie za siatką bramki to wtedy jest nadzieja że trafili by do niej usiłując trafić bramkarza. W przeciwnym razie piłka będzie obijać słupki, poprzeczki, lądować na trybunach a nawet z przyzwyczajenia podopieczni trenera Valverde gotowi celować w ławkę rezerwowych Realu widząc tam rezerwowego Łunina bo bramka bez bramkarza byłaby podejrzana i za łatwo by poszło. O ile oczywiście Los Leones będą w stanie zawiązać jakieś akcje ofensywne na boisku rywala, który zapewne będzie chciał się pokazać przed swoimi kibicami. Tym bardziej że sytuacja w zespole nie jest ciekawa. Na dzień dzisiejszy są cztery pewne absencje a więc Martinez, Yeray, Morcillo i Dani Garcia. Pierwszy z nich jest już myślami w Barcelonie. Alvarez z kolei przeszedł w minionym tygodniu operację przepukliny, która mu „zafundował" Valverde wystawiając go bez sensu w przegranym 5-1 meczu z Villarrealem. Yeray straci przez to być może prawie połowę przygotowań do kolejnych rozgrywek. Szkoda bo Athletic w końcu poszedł do głowy i skorzystał nie z własnych metod leczenia a najnowszych i eksperymentalnych, które świetnie sprawdziły się w przypadku Sanceta i Daniego Garcii, którzy zdołali dzięki indywidualnym treningom praktycznie wyleczyć swoje dolegliwości. U Yeraya też terapia odnosiła skutek do pewnego momentu, dopóki Valverde na siłę nie wystawiał go w meczach a nie doleczonemu kazał grać z Villarrealem, gdy nasz stoper opuścił prawie cały tydzień zajeć. Dani Garcia i Morcillo dochodzą do zdrowia i będą gotowi do nowego sezonu. Mało brakowało a przed dzisiejszym meczem obrona jeszcze bardziej by się posypała bo niemal cały tydzień indywidualnie trenował Vivian, który doznał urazu w meczu z Elche. Niby jest gotowy do gry i nie narzeka na problemy zdrowotne ale po przypadku Yeraya, raczej trudno uwierzyć w zapewnienia o tym że wszystko jest ok. Tam też niby było bo nasz stoper miał bez problemów zagrać z Villarrealem a wszyscy widzieli jaka to była katastrofa. Z dobrych wiadomości można wymienić powrót Herrery ale szczerze powiedziawszy, nie wiem czy to taka dobra wiadomość skoro w tym sezonie Ander to można powiedzieć wrak piłkarza, strasznie poniewierany przez kontuzje i powołanie go na mecz z Królewskimi i narażanie na kolejny uraz jest raczej bezsensowny. Herrerze jedyne co teraz potrzeba to spokoju oraz odpoczynku by odpowiednio wejść w reżim treningowy i przejść pełny cykl przygotowań do sezonu bo jak się kończy robienie tego samemu bez planu i na pól gwizdka to efekty tego właśnie widzimy. No ale Valverde jest jak zwykle innego zdania bo były pomocnik PSG dostał powołanie na dzisiejszy mecz i znajduje się na liście piłkarzy, którzy polecieli do Madrytu by zakończyć obecny sezon meczem z Realem. Lista obejmuje 23 nazwiska i prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian, Lekue, Yuri, De Marcos, Capa, Balenziaga, Paredes
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Vencedor, Zarraga, Raul Garcia, Herrera, Unai Gomez, Bita
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Adu Ares.
Poza kadrą pozostała cała czwórka kontuzjowanych piłkarzy. Cieszy na pewno powołanie młodzieży a więc Gomeza i Bitę, choć wątpliwe by którykolwiek z nich wystąpił w tym meczu, chyba że w samej końcówce jak wynik będzie rozstrzygnięty. Pozostaje pytanie na jaki skład zdecyduje się Valverde i czy znowu nie zaskoczy czymś autorskim czym zepsuje grę drużyny. Athletic nie ma czego bronić więc najlepszym ustawieniem do tego byłoby 4-3-3 z Sancetem i Muniainem na rozegraniu, Braćmi Williams po bokach i Guruzetą lub Raulem Garcią na szpicy. Tyle że jest niemal pewne że Valverde tego nie zrobi gdyż będzie liczył na.... w sumie nie wiadomo na co bo i tak nawet jak jakimś cudem udałoby się ten mecz wygrać to trzeba liczyć na porażkę Osasuny. Dziwne by było jednak gdyby Txingurri postąpił racjonalnie w tym spotkaniu bo takie cuda jakie robił w tym sezonie to szczerze mówiąc nie pamiętam z jego poprzedniej kadencji, a nawet na początku jego przygody z trenerką niemal dwie dekady temu. A nie ma nic gorszego u zawodnika i trenera niż przerost formy nad treścią i brak refleksji. Tak więc lepiej przygotować się na solidny łomot i dziwne ustawienie oraz skład i potem udać się w spokoju na wakacje.

Zastanawianie się nad faworytem tego pojedynku można traktować w kategorii żartów. Naprawdę nie wiem co by musiało się stać żeby Athletic ugrał cokolwiek na Santiago Bernabeu, a Baskowie muszą ten mecz wygrać by móc marzyć o tym żeby Girona pokonała albo zremisowała z Osasuną i wtedy dopiero zajmą 7 miejsce w tabeli. To wiązałoby się nie tylko z olbrzymia wręcz skutecznością pod bramką rywala ale i niesamowitym pressingiem tak aby podopieczni trenera Ancelottiego czuli cały czas oddech rywali na plecach. No i perfekcyjną obroną. Skuteczność jaką prezentują zawodnicy Athletic jaka jest każdy widzi i raczej trudno żeby nagle poprawili ją o kilkaset procent, o szaleńczym pressingu nie ma co wspominać bo raz że koniec sezonu, więc wszyscy czują zmęczenie a jeśli nie to Valverde już coś wymyśli żeby ograniczyć własny zespół, no i obrona, która jest przetrzebiona, gra drugim garniturem i monolitem już dawno nie jest. No i na końcu psycha, która chyba już od dawna siedzi w ekipie Los Leones. To wszystko składa się na to że raczej trudno się spodziewać żeby po 18 latach bez wygranej Los Leoens nagle podbili Santiago Bernabeu (w tym czasie 17 razy przegrywali i 2 razy remisowali). Nawet patrząc na grę zawodników to Real mający w nogach swoich piłkarzy już 60 spotkań w tym sezonie (40 wygranych, 8 remisów i 12 porażek), to wyglądają lepiej i świeżej niż Athletic.

Przewidywane składy:
Real: Courtois – Carvajal, Militao, Alaba/Nacho, Mendy – Camavinga – Kroos, Modric – Rodrygo, Benzema, Vinicius.
Trener: Carlo Ancelotti

Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Paredes, Yuri – Vesga, Herrera – Nico Williams, Sancet, Berenguer/Muniain – Inaki Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 04.06.2023 godz. 18.30
Miejsce: Madryt, Estadio Santiago Bernabeu (poj. ok. 81 tys.)
Sędzia: Diaz de Mera