La Liga przyspiesza i ledwo skończyły się emocje związane z pojedynkiem w Andaluzji to przed nami kolejny pojedynek, tym razem w środku tygodnia i ponownie z rywalem z tego regionu. Na San Mames w ramach 31 kolejki przyjedzie Sevilla. W normalnych warunkach mecz ten byłby gwarantem emocji bo zapewne spotkałyby się w nim dwie ekipy walczące europejskie puchary. Teraz zapewne też można liczyć na emocje tyle że biegunowo odległe dla kibiców obydwu drużyn, gdyż ekipa z Sewilli walczy desperacko o utrzymanie, natomiast Los Leones potrzebują kolejnych wygranych by awansować do europejskich pucharów. Atmosfera więc na pewno będzie gorąca na boisku jak na trybunach bo kibice na La Catedral w tym sezonie nie tylko wyjątkowo licznie pojawiają się na stadionie ale i świetnie dopingują swój zespół. Początek spotkania w czwartkowy wieczór o godzinie 22.00 a poprowadzi je sędzia Hernandez Hernandez.

W ostatniej kolejce obydwa zespoły zdobyły komplety punktów, notując takie same wyniki. Sevilla podejmowała u siebie Villarreal i po dramatycznym boju w doliczonym czasie gry zapewnili sobie wygraną 2-1 za sprawą En-Nesyriego. Wcześniej bramkę strzelił Rafa Mir, na którą odpowiedział w drugiej połowie Pau Torres. Athletic z kokei dzień wcześniej grał swoje spotkanie po drugiej stronie Andaluzji – w Almerii. Tutaj emocje były mniejsze bo Los Leones do 90 minuty meczu mieli pełną kontrolę nad spotkaniem i pewnie prowadzili 0-2 po trafieniach Nico Williamsa oraz Oscar De Marcosa. Dopiero w doliczonym czasie gry zmniejszył rozmiary porażki Centelles i na odrobienie całej straty zabrakło już czasu. Dzięki tej wygranej i wynikom w pozostałych meczach Los Leones udało się zbliżyć do miejsc pucharowych, od których dzieli ich zaledwie 1 oczko.

Sevilla powoli ucieka spod topora i ma jeszcze szansę na uratowanie sezonu bo wciąż liczy się w walce o Ligę Europy gdzie po wyeliminowaniu ManUtd zmierzy się z Juventusem o awans do wielkiego finału i być może zagrania w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Byłby to niesamowity paradoks gdyby osiągnęła to ekipa, która przez większość sezonu walczyła o utrzymanie i dopiero na ostatniej prostej zapewniła sobie byt w La Liga. Ba, nawet przy odrobinie szczęścia Sevilla ma jeszcze szanse na awans poprzez rozgrywki ligowe bo po wygranej nad Villarrealem w ostatniej kolejce traci do ekipy z La Ceramica tylko 9 oczek a do końca zostały 8 kolejek. To już byłaby naprawdę prawdziwa sensacja na ostatniej prostej w Primera Division. Tym bardziej że kalendarz sprzyja drużynie z Andaluzji bo poza meczem z Athletic czekają ją jeszcze starcia z Espanyolem, Gironą, Valladolid, Betisem, Elche, Realem Madryt i Realem Sociedad. W każdym z tych meczów stać ich na komplet punktów, nawet z Królewskimi, którzy zawitają na Ramon Sanchez Pizjuan w przedostatniej kolejce. A chyba jeszcze większą sensacją byłoby to że uczyniłaby to pod okiem Jose Luisa Mendilibara, który miesiąc temu zastąpił na stanowisku trenerskim Jorge Sampaolego, który wyleciał po przegranym meczu z Getafe na Coliseum Alfonso Perez, a więc z bezpośrednim rywalem w walce o uniknięcie degradacji. Trochę wyglądało to jak akt desperacji ze strony władz klubu ale nie jest pozbawiony sensu gdyż może i Mendilibar nie ma jakiegoś nie wiadomo jak wymyślnego warsztatu trenerskiego ale jest solidny, a jego zespoły grają raczej pragmatyczną piłkę zorientowaną na wynik, a tego najbardziej brakowało w tym sezonie drużynie z Ramon Sanchez Pizjuan. Tak czy tak Sevilla jest obecnie na fali wznoszącej i prezentuje naprawdę świetną formę co widać po kolejnych meczach. Pomijając już spotkania w Lidze Europy to w La Liga w czterech ostatnich meczach zdobyli aż 10 oczek a więc dokładnie tyle samo co Athletic. Stąd widmo degradacji oddala się i to znacznie bo przewaga nad strefą spadkową wynosi 8 oczek. No ale walka jeszcze trwa bo zapewne Sevilla nie odpuści gry z Juventusem w Lidze Europy, a to może się wiązać z problemami w La Liga, stąd można się spodziewać że w najbliższych meczach podopieczni trenera Mendilibara zapewne mocno się sprężą by do meczów pucharowych przystępować ze spokojną głową o pozycję w lidze. A to na pewno będzie sprzyjało poziomowi widowiska nie tylko na San Mames ale i innych spotkań ligowych. Oby tylko Los Leones podjęli rywalizację z Sevillą. Trener Mendilibar przed dzisiejszym meczem nie może narzekać na brak zmartwień, szczególnie że będzie teraz wyjątkowe ich zagęszczenie a zaraz po tym pojedynek Juventusem w Lidze Europy. Od dłuższego czasu kontuzjowani są Joan Jordan i Marcao a więc dwaj podstawowi zawodnicy zespołu. Jeszcze niedawno byłoby to naprawdę olbrzymie osłabienie ale na szczęście Monchi trochę naprawił swoje błędy transferowe z lata i w zimowej okienku poważnie wzmocnił zespół. Przede wszystkim chodzi tutaj o młodego stopera Loica Bade, wypożyczonego z Rennes, który świetnie spisuje się od kiedy przyszedł a już pod wodzą Mendilibara wyrasta na czołową postać defensywy zespołu z Andaluzji. Jeśli Sevilla zastrzegła sobie prawo pierwokupu zawodnika w umowie to może w przyszłości zrobić na nim porównywalny biznes jak na Kounde. Skoro jesteśmy już przy transferach zimowych to zrobiono spore przemeblowanie i pozbyto się na wypożyczenie Delaneya, Januzaja, Carmonę, skrócono wypożyczenie Dolberga oraz na wolny transfer odszedł Isco. Za to do klubu poza wspomnianym Bade przyszli również na wypożyczenie Bryan Gil z Tottenhamu i Pape Gueye z Marsylii oraz skrócono wypożyczenie Ocamposa z Ajaxu. I trzeba przyznać że transfery zimowe wypaliły w całości. Poza tym nie wiadomo na ile to zasługa Mendilibara ale wielu zawodników po odejściu Sampaolego odzyskało świeżość i chęć do gry. Trochę to podobne do sytuacji z Garitano, który przejął Athletic po zwolnieniu Berizzo i który po prostu odpuścił piłkarzom mordercze treningi a Ci po odzyskaniu świeżości zaczęli grać jak z nut. Nie zdziwiłaby nikogo zapewne podobna zależność w tym przypadku. Wracając jednak do kłopotów Mendilibara przed dzisiejszym meczem to poza dłuższymi już kontuzjami wspomnianej dwójki doszła dość zagadkowa absencja innego stopera, młodego Nianzou. Wykupiony z Bayernu obrońca nie znalazł się na liście powołanych i nie poleciał do Bilbao i dziennikarze sugerowali uraz na jednym z ostatnich treningów ale póki co klub nie wydał jeszcze w tej sprawie żadnego oświadczenia. Sevilla została więc tylko z dwójką dostępnych w tym meczu stoperów a więc Bade i Rekikiem. O ile Bade jest w stanie podjąć rywalizację z braćmi Williams czy też Sancetem ze względu na swoją szybkość i sprawność to już Rekik niekoniecznie i wystawienie go na pojedynek z Athletic to spore ryzyko. Można wystawić na tej pozycji któregoś z defensywnych pomocników jak Gudelj lub Gueye, co było już próbowane z całkiem przyzwoitym skutkiem. Poza tym opcji rezerwowych raczej nie ma żadnych bo wprawdzie na środku grali już Montiel i Telles ale to raczej nie czas i miejsce na takie eksperymenty. Poza tym po zawieszeniu na dwa mecze powróci Acuna więc zwiększa to opcje na lewej stronie defensywy. Mandilibar zdecydował się też powołać młodego zawodnika rezerw, bramkarza Matiasa. Im dalej w przód tym lepiej, szczególnie że tacy zawodnicy jak Rakitic czy Pape Gueye są naprawdę w bardzo dobrej formie więc brak Jordana nie będzie tak odczuwalny. Im dalej od defensywy tym sytuacja kadrowa jest lepsza bo w ataku baskijski szkoleniowiec ma w zasadzie zawodników, jak to mówią, do wyboru do koloru i w zależności od doboru taktyki i pozycji jakich potrzebuje tak ma praktycznie po dwóch równorzędnych piłkarzy na każdą pozycję. Do Bilbao zdecydował się więc zabrać następującą grupę:
Bramkarze: Bono, Dmitrovic,
Obrońcy: Matias, Navas, Montiel, Bade, Acuna, Telles, Rekik
Pomocnicy: Gudelj, Fernando, Pape Gueye, Torres, Rakitic, Lamela, Gil
Napastnicy: Papu Gomez, Suso, Ocampos, Tecatito, Mir, En Nesyri.
Najmniejszy wybór w tym meczu, jak już wspominałem jest na obronie i tutaj raczej można być pewnym trzech nazwisk a więc Bade, Navasa i Acuny. Pozostaje „czwarty do brydża" i tutaj chyba raczej cofnięty zostanie z pomocy Gudelj, żeby szkoleniowiec w razie czego miał jakąś możliwość manewru. Poza tym na szybkich i zwinnych atakujących Athletic raczej jest potrzebny sprawniejszy i lepszy technicznie zawodnik. Poza tym druga linia i atak to właściwie dowolna kombinacja choć chyba najlepsza byłby formacja z En Nesyrim na szpicy, wspomaganym po bokach przez Ocamposa i Gila oraz na pozycji mediapunta przez Erika Lamelę. W środku pola na pozycji pivotów raczej można spodziewać się mniej finezji i tam znajdą miejsce Fernando i Gueye a więc dwaj świetni w odbiorze zawodnicy, którzy potrafią dobrze rozpocząć akcję ofensywną. W taktyce Sevilli największą rolę odgrywają skrzydła gdzie czeka Basków naprawdę spory wysiłek by wygrać walkę z rywalami, którzy są szybcy, dobrzy technicznie i potrafią posłać naprawdę bardzo dobrą piłkę czy to do napastnika czy też wchodzących z drugiej linii pomocników. Niebezpieczne mogą być również prostopadłe podania na wolne pole.

Trzecia wyjazdowa wygrana z rzędu w lidze, która nie zdarzyła się od 2009 roku, na pewno mocno podbudowała ekipę Los Leones. Pytanie tylko czy nie za bardzo bo jak wiadomo gdy Baskowie zbyt mocno uwierzą w siebie to zwykle kończy się to spektakularną klapą. Byłoby to na pewno bardzo źle gdyby nie udało się przedłużyć tej serii. Tym bardziej że naprawdę mnóstwo wysiłku kosztowało ich dopadnięcie grupy zespołów zajmujących miejsca pucharowe i awans na nie jest naprawdę na wyciągnięcie ręki gdyż straty są minimalne. Na szczęście rywal jest mocny bo to jakby wymusza na podopiecznych trenera Valverde o wiele większą koncentrację i odpowiednie podejście do swoich obowiązków gdyż w przypadku słabszych rywali zwykle grali na pół gwizdka żeby po prostu nie powiedzieć że na przysłowiowy „odwal się". Tutaj to nie przejdzie. Dodatkowym problemem zespołu poza nastawieniem psychicznym do tego meczu jest zdrowie zawodników. Do nieobecności Lekue i Morcillo zdołaliśmy się przyzwyczaić ale niestety wygląda na to że końcówka sezonu może być bolesna pod względem ilości kontuzji i wysiłek wkładany w mecze zaczyna się mocno dawać we znaki. W pojedynku z Almerią w przerwie meczu zszedł Inaki Williams zastąpiony przez Berenguera. Wydawało się że jest to pokłosie nie najlepszej dyspozycji naszego skrzydłowego ale okazało się iż zgłosił problemy przeciążeniowe i trener wolał dmuchać na zimne. I całkiem słusznie bo jak się później okazało prawdopodobnie miałby jeszcze więcej problemów przed dzisiejszym meczem gdyż kolejnym zawodnikiem, który się wykruszył z jest Inigo Martinez. Obrońca skończył mecz z niewielkim urazem mięśniowym ale wszystko wydawało się w porządku do kolejnego treningu gdzie już na jego początku złapał się za mięsień trójgłowy w prawej nodze i musiał przedwcześnie zakończyć trening. Niestety nie udało się przywrócić zawodnika do pełnej sprawności na dzisiejszy mecz, a nawet jeśli by się udało to Valverde chyba i tak by go zostawił na ławce rezerwowych gdyż nie chciał ryzykować zdrowiem piłkarza przed kolejnymi meczami z Mallorcą i Betisem gdyż w końcówce sezonu wszyscy najlepsi piłkarze powinni być w jak najlepszej dyspozycji a nie okupować gabinety lekarskie. Txingurri dał to wyraźnie do zrozumienia w wypowiedziach dla dziennikarzy. Niepokoi też absencja Ikera Muniaina, który również nie wystąpi w tym meczu z uwagi na, a jakże kontuzję mięśniową. Widać już że trudy sezonu powoli dają się we znaki wszystkim zawodnikom. No w końcu ostatnie absencje ale te już nazwijmy to „planowane" czyli pauza za kartki Vesgi i Zarragi. Oznacza to że przed dzisiejszym spotkaniem szkoleniowiec Los Leoes był bez aż 6 zawodników pierwszej drużyny co na pewno mocno komplikowało sprawę jeśli chodzi przygotowania do tego meczu. Stąd żeby choć minimalnie nadrobić braki kadrowe Txingurri sięgnął do zespołu rezerw skąd ściągnął 20-letniego środkowego pomocnika Unaia Gomeza. To jeden z podstawowych zawodników zespołu Bilbao Athletic, który w tym sezonie zagrał w 33 meczach w których strzelił dwie bramki. Może grać nie tylko na środku pomocy ale i na skrzydle gdzie ostatnio najczęściej wystawiał go trener Pallares. To jego pierwszy sezon na zapleczu gdyż zaledwie rok wcześniej występował w Baskonii dla której w 31 spotkaniach trafił do siatki 5 razy. Powołanie to trochę zdziwiło dziennikarzy, gdyż prędzej spodziewali się powołania Gerenabarreny, który by uwzględniany przez Valverde w przedsezonowych przygotowaniach do sezonu a w obecnych rozgrywkach nie został ani razu zaproszony do udziału w zajęciach z pierwszą drużyną. Czy Gomez dostanie szansę debiutu zobaczymy ale według dziennikarzy na treningach spisywał się naprawdę nieźle. Może jak będzie dobry wynik dla Athletic. Tym samym będzie to czwarty „nadprogramowy" zawodnik pierwszej drużyny i na dzisiejszy mecz dostanie bluzę z numerem 30 bo Txingurri zdecydował się na ujęcie go na liście piłkarzy, którzy zostaną wpisani do protokołu sędziowskiego. A lista ta prezentuje się następująco:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala, Iru
Obrońcy: Vivian, Yeray, Yuri, De Marcos, Capa, Balenziaga, Paredes
Pomocnicy: Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Vencedor, Raul Garcia, Herrera, Unai Gomez
Napastnicy: Inaki Williams, Nico Williams, Guruzeta, Adu Ares.
Jak więc widać liczba powołanych piłkarzy skurczyła się do 21 w tym aż 3 bramkarzy. Trochę szkoda że Valverde nie zdecydował się na jeszcze dwóch zawodników z Bilbao Athletic lub nawet Baskonii by uzupełnić listę do maksymalnej ilości 23 piłkarzy. Nie tylko dałoby to więcej opcji do zmiany ale i byłoby swoistego rodzaju nobilitacją dla młodego adepta piłki nożnej że dostrzeżono jego zaangażowanie i dopuszczono do udziału w treningach i nawet powołano na mecz pierwszej drużyny. No ale to jest decyzja trenera i On za to bierze odpowiedzialność. W każdym razie z powyższej grupy Txingurri będzie musiał wybrać meczową jedenastkę i raczej trudno wobec sytuacji z taką liczbą nieobecnych zawodników, spodziewać się jakiejś rewolucji czy też mieszania w składzie, który powinien być niemal identyczny jak ten, który rozpoczął pojedynek z Almerią na Power Horse Stadium. Jedyna zmiana będzie wynikała z nieobecności Inigo Martineza, którego zastąpi Vivian.

To będzie na pewno bardzo ciężki i wymagający mecz dla Athletic, który na pewno nie będzie jego faworytem. Sevilla jest teraz w niesamowitym gazie i wyraźnie złapała oddech i świeżość po odejściu Sampaolego. Poza tym w ostatnich trzech meczach na San Mames wygrała dwa, a więc można powiedziec że La Catedral jej nie straszna. Tym bardziej że przyjście Mendilibara służy wielu zawodnikom jak choćby Rakiticiowi czy też En Nesyriemu, który w sześciu spotkaniach pod wodzę Baska strzelił pięć bramek. Skuteczność naprawdę bardzo dobra i też największe wyzwanie dla obrony Los Leones w tym meczu a więc powstrzymanie Marokańczyka. Jeśli to się uda to na pewno będzie to spory krok do wywalczenie punktów w tym meczu. Pomimo dobrych ostatnio wyników na San Mames ogólny bilans spotkań dla ekipy z Andaluzji jest fatalny bo na 78 meczów aż 50 padło łupem gospodarzy a w 10 zanotowano rezultat remisowy. Pozostałe to porażki przyjezdnych. Taka statystyka oraz rezultaty w ostatnich meczach (5 ostatnich spotkań do 3 wygrane Athletic i 2 porażki) oznaczają dla kibiców to że raczej rezultat remisowy jest mało prawdopodobny, co na pewno będzie sprzyjało atrakcyjności widowiska. Miejmy tylko nadzieję że to Athletic będzie tą ekipą, która podniesie z murawy komplet, jakże potrzebnych punktów w perspektywie walki o europejskie puchary.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Vivian, Yuri – Herrera, Dani Garcia – Inaki Williams, Sancet, Nico Williams – Guruzeta.
Trener: Ernesto Valverde

Sevilla: Dmitrovic – Navas, Gudelj, Bade, Acuna – Fernando, Pape Gueye – Ocampos, Lamela, Bryan Gil – En-Nesyri.
Trener: Jose Luis Mendilibar

Data: 27.04.2023 godz. 22.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332)
Sędzia: Hernandez Hernandez