To będzie chyba najciekawsze spotkanie La Liga w tej kolejce. Los Leones podejmą na San Mames ekipę lidera tabeli a więc FC Barcelonę. Spotkanie z gatunku tych arcytrudnych, w których o zdobycz punktową jest misją z gatunku tych niemal niemożliwych do zrealizowania. Barca mocno zlała Basków na San Mames będąc o klasę albo i dwie lepszymi. Inna sprawa że podopieczni trenera Valverde po prostu przeszli obok tego meczu a to jest niedopuszczalne. Teraz mają okazję do udowodnienia że potrafią grać i odkupić swoje winy przed kibicami, którzy wybaczają porażki ale po walce ale nie po snuciu się na murawie i odbębnieniu meczu najmniejszym nakładem sił. Szykuje się więc naprawdę ciekawa rywalizacja i miejmy nadzieję, że nikt nie będzie żałował decyzji o poświęceniu czasu na obejrzenie tego pojedynku, dwóch z trzech najbardziej utytułowanych drużyn w Hiszpanii.

W poprzedniej kolejce obydwie drużyny zapunktowały aczkolwiek nie zachwyciły swoich kibiców. Obie też mogły ze swoich spotkań wyciągnąć więcej ale bardziej dotyczy to Athletic, który niestety tylko zremisował na wyjeździe z Rayo Vallecano. Punkt na ciężkim terenie na pewno cieszy ale niedosyt pozostał bo spotkanie zakończyło się rezultatem bezbramkowym. Barca wprawdzie zdobyła komplet dopisując do swojego konta 3 oczka, ale strzeliła zaledwie jedną bramkę autorstwa Raphinhii. To mało jak na pojedynek na swoim stadionie z przedostatnią ekipą w tabeli, która mocno dołuje w tym sezonie.

Do niedawna wydawało się że Barca zmierza bezproblemowo w kierunku kolejnego tytułu Mistrza Hiszpanii oraz Pucharu Króla. O ile w przypadku tego ostatniego są już bardzo blisko po wygranej 0-1 z Realem Madryt w pierwszym meczu półfinału na Santiago Bernabeu o tyle liga zaczyna się dość komplikować. No może zaczynała bo różnica punktowa nad Królewskimi wynosi dość bezpieczne jak na razie 9 punktów ale być może wszystko wróci na właściwe tory gdyż Blaugrana nie gra już w rozgrywkach europejskich po odpadnięciu z Ligi Europy z ManUtd. I tutaj wydawało się że właśnie dopadł drużynę z Katalonii kryzys gdyż zaraz później przegrała niespodziewanie z Almerią. Później wprawdzie wygrała z Realem Madryt na wyjeździe 0-1 ale nie zachwyciła, a już szczególnie w pojedynku z Valencią w minionym tygodniu. Jak więc zaprezentuje się Barca na San Mames? Mecz meczowi nierówny ale bez względu na wszystko na pewno trzeba się wznieść na wyżyny umiejętności by choć zremisować z ekipą Xaviego. No ale ewentualna strata punktów na La Catedral stanowić będzie mały problem bo ekipa z Spotify Nou Camp i tak pewnie awansuje do Ligi Mistrzów na kolejne rozgrywki. Problem za to pojawi się w lecie bo na pewno klub będzie potrzebował wzmocnień. Letnie okienko było sporą przebudową składu, dzięki uruchomieniu kolejnych dźwigni finansowych. Odpadnięcie z Champions League w fazie grupowej stanowił policzek nie tylko prestiżowy ale przede wszystkim finansowy. Klub musiał szukać oszczędności i zapomnieć o jakichkolwiek transferach w zimie. Okazuje się że w lecie prawdopodobnie również będzie musiał zapomnieć o zakontraktowaniu jakiegokolwiek zawodnika jeśli nie pozyska 200 mln euro ze sprzedaży piłkarzy i obniżeniu listy płac, co też wiąże się z odejściami zawodników. Wszystko przez nieprzestrzeganie limitów płacowych narzuconych na Barcę przez LFP, które pilnuje płynności finansowej klubów La Liga. Javier Tebas już zapowiedział że Barcelona nie będzie mogła uruchomić żadnych dźwigni ani zakontraktować zawodników, dopóki nie ograniczy wydatków na płace. Jak już kogoś sprzeda to będzie mogła przeznaczyć 40% sumy uzyskanej na tym piłkarzu na wydatki czy to transferowe czy kontraktowe. To mocno ograniczy możliwość Barcy na rynku transferowym i ewentualne wzmocnienia na przyszły sezon. I to najbardziej martwi włodarzy klubu, którzy będą musieli mocno kombinować. Co z tego wyjdzie nie wiadomo, bo znając sytuację Barcelony czołowe kluby europejskie nie będą skłonne płacić dużych sum za ich zawodników. No ale o tym jak zostanie to wszystko rozwiązane przekonamy się za kilka miesięcy. Na razie trzeba dograć ligę do końca i gdy jest szansa na dwa kolejne do gabloty, które na pewno podwyższą wartość finansową i marketingową zawodników zespołu, a to oznacza większy zysk. Problemy z finansami i ewentualnymi wzmocnieniami to nie jedyne jakie ma Barca. Drugi może być o wiele poważniejszy bo chodzi o tzw. „Negreira case" a więc aferę z korupcją w tle. Generalnie chodzi o płacenie byłemu członkowi LFP Jose Marii Enriquezowi Negreirze sporych pieniędzy za raporty dotyczące sędziów prowadzących spotkania Barcelony. Działalność miała mieć miejsce pomiędzy rokiem 2001 a 2018. Sprawa jest już o prokuratora, który miał wyliczyć że w ten sposób do Negreiry trafiło nawet 7 mln euro. Sprawa dotyczy aż siedmiu prezydentów Barcy, którzy korzystali z takich usług a więc Joana Gasparta (2000 – 2003), Joana Laporty (2003 – 2010), Sandro Rosella (2010 – 2014) oraz Bartomeu (2014 – 2020). Na razie prokurator najbardziej bada okres rządów Bartomeu ale niewykluczone, że zajmie się też pozostałymi prezydentami klubu gdyż Negreira zeznaje na temat wszystkich. A zadanie było zawsze takie same a więc sprawienie że sędziowanie będzie neutralne i nie zostaną podjęte decyzje przeciwko Barcie. Szczególnie interesujące jest to ostatnie sformułowanie, cokolwiek ono oznacza. Najwięcej problemów może mieć obecny prezydent Joan Laporta, który nie tylko płacił ale według Urzędu Skarbowego nawet podwyższył wynagrodzenie dla Negreiry. Tyle że Prokurator ma problem z tym że sprawa w tym przypadku się przedawniła i dlatego zapewne drąży najbardziej temat rządów Bartomeu. Co z tego wyjdzie zobaczymy ale afera jest spora i mocno bije w wizerunek ekipy z Katalonii, która najbardziej korzystała z usług Negreiry. Co z innymi zespołami w La Liga? W sumie nie wiadomo bo niby kilka miało korzystać z usług tego działacza ale szczegóły nie są znane bo największym klientem była właśnie FC Barcelona. W piątek prokuratura oficjalnie oskarżyła FC Barcelonę i czterech wysoko postawionych byłych pracowników tego klubu – byłych prezydentów Sandro Rosella i Jose Marii Bartomeu oraz Oscara Grau i Alberto Solera o korupcję i próbę oszustw. Sprawy w całości nie będę opisywał jednak bo ani na to czas ani miejsce, tym bardziej że jest to dość skomplikowane wszystko, no i w końcu to problem Barcy. Przed meczem z ekipą Los Leones trener Xavi ma kilka problemów. Wprawdzie po kontuzji wraca Robert Lewandowski ale wciąż nie jest gotowy do gry Ousmane Dembele. Francuz doznał kontuzji w meczu z Gironą pod koniec stycznia i poprosił o zmianę. Okazało się że ma problemu z mięśniem czworogłowym uda. Od tego czasu lekarze nawet nie myślą nad dopuszczeniem go do gry i bardzo pieczołowicie przyglądają się rekonwalescencji. Zawodnik ma być w 100% gotowy i być może zagra w El Classico, które odbędzie się w następnym tygodniu. To jest priorytet ale nie ma ciśnienia na powrót na murawę gdyż wszyscy mają w pamięci jego kłopoty zdrowotne w ostatni latach i to że częściej się leczył niż grał. Odżył dopiero jak Xavi został trenerem Barcelony i pokazał, że wciąż drzemią w nim spore możliwości, które można naprawdę nieźle wykorzystać. Zresztą Baskowie przekonali się o tym na własnej skórze w meczu na Spotify Nou Camp. Kolejnymi nieobecnymi będą Pedri, który również leczy uraz oraz Araujo. Stoper Barcy wyleciał z boiska z czerwoną kartką za faul na Hugo Duro w pojedynku z Valencią i musi pauzować. Wróci za to do gry Gavi, który tydzień temu z kolei pauzował z powodu pięciu żółtych kartek. Xavi ma więc spory dylemat jeśli chodzi o defensywę gdyż Araujo to podstawowy i najlepszy stoper ekipy z Katalonii, a jego strata może być odczuwalna. Kto go zastąpi? Najbliżej jest Marcos Alonso, który już chyba na stałe został przekwalifikowany z bocznego obrońcę na stopera. Ewentualnie można by spróbować opcję z Julesem Kounde ale ten chyba też już na stałe zmienił pozycję, tym razem na prawą obronę. Zresztą przesunięcie Kounde powodowałoby jeszcze większy problem bo zastępstwa na bok obrony nie ma praktycznie żadnego poza ewentualnym Sergi Robertem ale to byłoby jeszcze większe osłabienie zespołu. Brak Pedriego w drugiej linii raczej nie powinien być odczuwalny gdyż wraca wspomniany Gavi a może też zagrać Kessie więc pozostaje tylko znaleźć odpowiednich ludzi do ataku obok Roberta Lewandowskiego. Raczej pewniakiem wydaje się być Raphinha a sprawa drugiego skrzydła pozostaje otwarta. Może to być Gavi, który nie raz grał w ataku albo Ferran Torres lub Ansu Fati. Ktokolwiek jednak zagra w przedniej formacji będzie stanowił śmiertelne zagrożenie dla zespołu Los Leones. Jak pokonać Barcę? Wysoki pressing przez pełne 90 minut, zepchnięcie do obrony i zagranie perfekcyjnego meczu w tyłach. Tyle i aż tyle bo każdy o tym niby wie ale zrealizować to w pełni to już inna bajka i naprawdę bardzo ciężka do wykonania.

Athletic bardzo pieczołowicie przygotowywał się do meczu z Barceloną, choć nie było łatwo i trener Valverde miał parę twardych orzechów do zgryzienia. Po pierwsze wciąż nie może liczyć na Unaia Simona, który leczy się kolejny tydzień i jak na razie nie wyznaczonej oficjalnej daty jego powrotu. Druga sprawa to niepewna sytuacja na bokach obrony. Pojedynku z Rayo nie dokończył bardzo dobrze spisujący się Inigo Lekue. W poniedziałek na zajęciach próżno było szukać De Marcosa i Yuriego, który trenowali osobno – jeden w trenerem od przygotowania fizycznego a drugi na siłowni. Dopiero trzeciego dnia treningów obaj dołączyli do swoich kolegów ale również nie wykonywali wszystkich ćwiczeń. Kolejne dni na szczęście przyniosły poprawę i wszyscy trenowali razem w grupie ale sumie nie wiadomo było co dolegało obydwu zawodnikom bo sztab medyczny nie wydał żadnego oficjalnego komunikatu, a dziennikarze pytający o ich zdrowie byli raczej lakonicznie zbywani. Istniała więc obawa, że na pojedynek z Barcą Valverde pozostanie tylko z dwoma bocznymi obrońcami, którzy w całym sezonie nie rozegrali łącznie nawet 90 minut. Na szczęście ta perspektywa znacznie się oddaliła. Pozostał inny problem a mianowicie sankcja Oihana Sanceta. Nasz ofensywny pomocnik dostał w pojedynku z Rayo bezpośrednią czerwoną kartkę, co oznacza z automatu jeden mecz pauzy. Athletic w poniedziałek i wtorek analizował możliwość odwołania się od kary nałożonej na zawodnika ale ostatecznie z tego zrezygnowano i pod koniec obecnego tygodnia Komisja Ligii potwierdziła jednomeczową dyskwalifikację. Tak więc Txingurri musi tutaj znaleźć odpowiednie zastępstwo. Wiele wskazuje na to, że zespół zmieni ustawienie z 4-3-3 na 4-2-3-1 i po prostu zagra bardziej defensywnie stawiając w drugiej linii na parę klasycznych pivotów. Optymalnym zestawieniem byłoby wstawienie do podstawowej jedenastki Andera Herrerę, który idealnie łączy atak z obroną ale też jest kontuzjowany. Tak więc szkoleniowcowi pozostało w zasadzie trzech innych piłkarzy a więc Vencedor, Zarraga i Dani Garcia. Vencedor zagrał ostatnie kilka minut z Rayo i był to pierwszy występ od niepamiętnych czasów więc raczej trudno przypuszczać by dostał szansę od początku meczu z takim rywalem jak Barca. Zarraga jest nieco za słaby w defensywie więc najprawdopodobniej partnerem Vesgi będzie Dani Garcia. To chyba też najbardziej defensywna wersja na jaką może zdecydować się Txingurrii. Problemem pozostaje też pozostałe zestawienie ofensywy, która skutecznością nie grzeszy a to priorytet by zdobywać punkty, gdyż bez bramek po prostu ich nie będzie. Miejmy nadzieję że przed meczem z Barceloną nasi zawodnicy przećwiczyli nie tylko obronę przed atakami lidera tabeli La Liga ale również atak bo akurat Blaugrana popełnia błędy w defensywie i można jej strzelić bramkę, tylko okazji nie będzie zbyt wiele a jak już się pojawią to po prostu trzeba je wykorzystać. Trener Valverde powołał praktycznie wszystkich zdrowych piłkarzy na ten mecz a lista prezentuje się następująco:
Bramkarze: Agirrezabala, Iru
Obrońcy: Vivian, Martinez, Yeray, Yuri, De Marcos, Capa, Balenziaga, Paredes
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Dani Garcia, Vencedor, Zarraga, Raul Garcia
Napastnicy: Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta
Mecz w perspektywy trybun obejrzą kontuzjowani Simon, Lekue, Morcillo i wciąż mający problemy z nadrobieniem zaległości treningowych Ander Herrera. O problemach z zestawieniem podstawowej jedenastki już wyżej pisałem bo w zasadzie jedynymi pewniakami w składzie są bramkarz (Agirrezabala), czwórka obrońców (De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri) oraz raczej Vesga i Nico Williams. Pozostałe cztery pozycje w więc środek pomocy/mediapunta, ofensywny pomocik, lewoskrzydłowy i napastnik to sprawa otwarta gdyż opcji jest kilka. Może to być zestawienie Dani Garcia, Muniain, Berenguer, Inaki Williams albo Zarraga, Muniain, bracia Williams na skrzydłach i Raul Garcia na szpicy. A może Valverde czymś nas zaskoczy? Wszystko jest możliwe bo takie mecze jak z Barceloną nie gra się pod szablon gdyż rywala trzeba właśnie czymś zaskoczyć by pokusić się o punkty. I oby nie zaskoczyć samego siebie bo i takie przypadki bywały że trener Valverde przekombinował ze składem i zespół miał problemy w grze z rywalem.

Faworytem tego meczu jest ekipa Xaviego. Barca wprawdzie ostatnio ma lekką zadyszkę ale szczerze powiedziawszy chciałbym żeby Los Leones mieli takie problemy i tak grali, niby „kryzysowo". Jedyna nadzieja w tym że trafi się na słabszy dzień Blaugrany a trybuny poniosą Los Leones do gry na najwyższym poziomie i bez błędów w defensywie. O ile o doping kibiców raczej nie ma się co martwić to już o postawę zawodników owszem, bo tak naprawdę nie wiadomo czego można się po nich spodziewać. A może Ter Stegen znowu będzie miał nieszczególny dzień gdyż San Mames to nie jest najszczęśliwszy stadion dla niemieckiego portero. Aż pięć razy przegrywał tutaj z Barceloną we wszystkich rozgrywkach, dostał bramkę z niemal połowy boiska, z przewrotki, samobójczą. To stadion gdzie przegrał najwięcej spotkan w barwach Blaugrany i na pewno nikt z kibiców Athletic nie miałby nic przeciwko temu by ta statystyka została jeszcze bardziej „poprawiona".

Barcelona poza Los Leones będzie musiała się zmierzyć również z niechęcią kibiców Athletic. Można powiedzieć że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Barca będzie witana gorzej niż zespół Realu Madryt czy też Realu Sociedad San Sebastian. Wszystko przez „Negreira case". Fani Los Leones są bardzo wyczuleni na te sprawy i szczególnie manipulowanie przy sędziowaniu więc na to spotkanie grupa Inigo Cabacas Herri Harmalila (ICHH) przygotowała specjalne bilety z emblematem Barcelony, symbolem dolara oraz napisem „Mafia" nawiązującym do oskarżeń prokuratorskich jakie ciążą na klubie z Barcelony. Bilety są rozpowszechnianie w postaci pliku PDF i mają formę jedno dolarowego banknotu. Protest przeciwko postępowaniu władz Barcelony ma się odbyć w 30 minucie meczu.

Przewidywane składy:
Athletic: Agirrezabala – De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri – Dani Garcia, Vesga – Nico Williams, Muniain, Berenguer – Inaki Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Barcelona: Ter Stegen – Kounde, Christensen, Alonso, Balde – Busquets – De Jong, Kessie – Gavi, Lewandowski, Raphinha.
Trener: Xavi Hernandez

Data: 12.03.2023 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332)
Sędzia: Gil Manzano