Można powiedzieć że tradycji stało się zadość. Athletic przegrał z Atletico, tylko 1-0 i zgodnie ze wspomnianą tradycją strzelcem jedynej bramki był Antoine Griezmann. O ile porażkę można było wkalkulowywać nie tylko w przedmeczowe rozważania ale i zapisać ją w kalendarzy na początku rozgrywek ale już jej styl niestety pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim zespół o ile jeszcze walczył i starał się dotrzymywać kroku rywalom w pierwszej części meczu to na drugą po prostu w ogóle nie wyszedł, chyba ukontentowany wynikiem 0-0 zapominając że z Atletico gra się do końca doliczonego czasu meczu. I za to Baskowie zostali jak najbardziej słusznie skarceni. Do poziomu Los Leones dostosował się realizator transmisji z tego meczu, według którego obaj środkowi obrońcy Athletic dograli mecz do końca, każdy mając dwie żólte kartki na koncie. Cóż, spotkanie do jak najszybszego zapomnienia bo już w najbliższą niedzielę czeka naszych zawodników kolejny mecz i to z gatunku tych, które trzeba wygrać za wszelką cenę, a Los Leones przystąpią do niego osłabieni brakiem Daniego Vivana, który obejrzał piątą żółtą kartkę i musi pauzować jedno spotkanie. Rywalem będzie Girona.

W pierwszej połowie można powiedzieć że Athletic prowadził w miarę równorzędną walkę z gospodarzami, którzy wprawdzie dominowali i byli lepsi ale w sumie niewiele byli w stanie zdziałać pod bramką Agirrezabali, który dość niespodziewanie zastąpił między słupkami Unaia Simona. W 6 minucie meczu świetne podanie w pole karne do Inaki Williamsa posłał Yuri ale niestety nasz atakujący fatalnie przyjął sobie piłkę i ta skończyła w rękach Oblaka. Athletic stracił doskonałą szansę na zdobycz bramkową. Atletico odpowiedziało strzałem Nahuela Moliny w 10 minucie, który znalazł się w dogodnej pozycji w polu karnym ale na szczęście zabrakło mu precyzji. Dwie minuty póxniej ten sam zawodnik uchronił swój zespół przed prawdopodobną stratą gola gdy w ostatniej chwili przeciął i wybił głową świetną centrę Nico Williamsa do już składającego się do strzału z bliskiej odległości Inakiego. To jednak był nie koniec akcji bo po rzucie rożnym w idealnej pozycji strzeleckiej znalazł się Sancet ale tym razem po profesorsku zachował się Reinildo, który zablokował uderzenie Baska. W 15 minucie meczu ładnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Llorente ale za słabym by sprawić kłopoty świetnie ustawionemu Agirrezabali. Im dłużej trwał mecz tym niestety napór Los Colchonerros wzrastał. W 27 minucie meczu świetną centrę w pole karne z flanki posłał Griezmann i Carrasco niemal idealnie wyszedł do piłki tyle że nieco przestraszył się atakującego go De Marcosa i oddał słaby strzał i łatwy do obrony przez naszego portero. Za chwilę ponownie świetnie zachował się Griezmann, który rozegrał akcję z Correą i ten ostatni próbował strzelać z narożnika pola karnego ale piłkę wziął na siebie Iker Muniain. W końcu w 38 minucie wydawało się że podopieczni trenera Simeone dopną swego. Correa dostał piłkę przed pole karne, posłał prostopadłe podanie do wychodzącego sam na sam Carrasco ale Belg na szczęście przegrał pojedynek z wychodzącym do niego Julenem Agirrezabalą. Zapewne zawodnicy gospodarzy jeszcze rozpamiętywali ta akcję bo stracili koncentrację i to Athletic wypracował sobie 100% sytuację do zdobycia gola. Agirrezabala zainicjował kontrę w której Williamsa pościgał się z obrońcą rywali, wpadł w pole karne, dociągnął niemal do linii końcowej i posłał miękkie dośrodkowanie na długi słupek do idącego za akcją i pozostawionego zupełnie bez krycia Daniego Garcii. Niestety nasz pomocnik mając przed sobą w zasadzie tylko Oblaka z kilku metrów fatalnie przestrzelił usiłując uderzać z pierwszej piłki. Już w doliczonym czasie gry swoich sił próbował jeszcze Sancet uderzając głową po centrze Nico Williamsa ale niestety zrobił to lekko i praktycznie prosto w ręce bramkarza Atletico. I to było w zasadzie tyle interesującego w pierwszej części meczu.

Trudno powiedzieć co się stało z Baskami w drugiej połowie ale można zaryzykować stwierdzenie że po prostu nie wyszli na nią i zostali w szatni. A Atletico praktycznie od początku rozpoczęło oblężenie bramki Agirrezabali, na które Los Leones sporadycznie byli w stanie odpowiedzieć. W 51 minucie swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami popisał się Agirrezabala stopując bardzo mocny, nieprzyjemny i precyzyjny strzał Carrasco, który szedł idealnie w krótki róg bramki. Athletic próbował się odgryźć w 54 minucie gdy Oblak posłał na rzut rożny uderzenie Nico Williamsa, któremu udało się wygrać pojedynek biegowy z Hermoso. Trzy minuty później obrona Athletic z trudem poradziła sobie z doskonałą akcją gospodarzy, która usiłował sfinalizować Llorente. Skończyło się na rzucie rożnym. Podopieczni trenera Simeone nie zwalniali tempa i na bramkę szedł atak za atakiem ale trzeszcząca w szwach obrona Basków jakoś jeszcze dawała sobie radę z kolejnymi dośrodkowaniami Correi, Carrasco czy też bardzo aktywnego Griezmanna. W końcu jednak skapitulowała w 73 minucie. Wysoki pressing spowodował błąd jednego z zawodników Los Leones przy wyprowadzeniu piłki, wprowadzony chwilę wcześniej Depay zrobił iście koszykarską zasłonę dzięki której Griezmann mógł właściwie sam pognać na bramkę Agirrezabali. Francuz wpadł w pole karne i mimo asysty wracającego Yeraya, który próbował wślizgiem zamykać długi róg bramki, zdołał pokonać właśnie takim strzałem portero gości, który nie miał żadnych szans na obronę. I można powiedzieć że mecz się właściwie skończył bo Atletico cofnęło się koncentrując się na kontratakach jednocześnie stawiając zasieki obronne, których Baskowie nie potrafili i najzwyczajniej w świecie nie mieli pomysłu jak sforsować. A mogli stracić kolejną bramka bo w niemal identycznej sytuacji jak wcześniej Griezmann znalazł się Morata ale tym razem góra był Agirrezabala. Ostatnie minuty meczu to bezproduktywna gra Los Leones właściwie pozorujących grę bo nie mieli ani sił ani środków by cokolwiek zdziałać na połowie Los Colchonerros. Tak więc kolejna porażka z Atletico stała się faktem.

Mecz niestety do zapomnienia jak niemal każdy z ostatnich pojedynków z Atletico. Zawodnicy Los Leones zagrali słabo i wprawdzie część można wyjaśnić naprawdę dobrą postawą podopiecznych Diego Simeone ale też nie wszystko. Najlepszym przykładem tutaj jest bardzo słaba gra Nico Williamsa, który miał olbrzymie kłopoty z Reinildo, który niemal całkowicie wyłączył z gry młodego skrzydłowego. No ale nie on pierwszy i nie ostatni został w ten sposób wyłączony z gry a mając na uwadze wiek Nico tak się może zdarzyć i trudno mieć do niego większe pretensje. To jeszcze nie ten etap kariery żeby wymagać by kręcił najlepszymi defensorami. O wiele większe pretensje można mieć do reszty piłkarzy. Bezbarwny występ Muniaina, który tym razem zagrał na lewej flance zapewne z zamysłem by schodzić do środka i robić korytarz Yuriemu, który niestety niezbyt palił się do gry ofensywnej. W zasadzie prawie w ogóle nie było widać naszego lewego obrońcy w ataku, zresztą podobnie jak De Marcosa z drugiej strony. W obronie też było słabo i Yeray z Vivianem byli często osamotnieni i skazani na grę jeden an jednego z szybkimi napastnikami gości. Simeone dobrał idealnie taktykę na ten mecz stawiając na dużą mobilność w ofensywie. Valverde próbował temu przeciwdziałać ustawiając zespół 4-2-3-1 z dwoma pivotami, których rolę pełnili Vesga i Dani Garcia. I to by się może sprawdziło gdyby nie wyjątkowo słaba postawa bocznych obrońców i też słabo pomagających w obronie skrzydłowych. Bo zagrożenia z drugiej linii Atletico nie było, za to niestety atak funkcjonował bardzo dobrze i z tym mieli piłkarze Valverde największy problem. Zawiodła też ofensywa. No ale skoro Muniain i Nico prawie nie grali to sam Sancet oraz Inaki Williams nie byli w stanie wiele zdziałać mimo kilku prób zainicjowania naprawdę niezłych akcji. Szkoda że Valverde nie zdecydował się na nieco bardziej ofensywnego środkowego pomocnika jak Zarraga czy też Vencedor. Dani Garcia o ile w odbiorze jest naprawdę dobry, nawet nieźle potrafi podać do kontry to w ofensywie raczej tylko statystuje i niestety to było widać w atakach ekipy Los Leones. Niestety w drużynie z San Mames było zbyt dużo słabych punktów by można było nawiązać walkę z Atletico.

Statystyka meczu:
Składy:
Atletico: Oblak – Molina, Gimenez, Hermoso, Reinildo – Koke, De Paul (59' Barrios), Llorente – Carrasco (72' Depay), Correa (59' Morata), Griezmann (90' Saul).
Trener: Diego Simeone

Athletic: Simon – De Marcos, Yeray (84' Paredes), Vivian, Yuri – Dani Garcia (69' Zarraga), Vesga – Nico Williams (84' Berenguer), Sancet (84' Raul Garcia), Muniain (69' Guruzeta) – Inaki Williams.
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 1 – 0
Bramka: 73' Griezmann
Żółte kartki: Gimenez, De Paul – Dani Garcia, Yeray, Vivian
Posiadanie piłki: 57% - 43%
Strzały: 17 – 8
Strzały celne: 5 – 2
Podania: 613 – 466
Faule: 7 – 13
Spalone: 0 – 0
Rzuty rożne: 6 – 5
Widzów: 61617
Sędzia: Martinez Munuera