Przed nami 22 kolejka La Liga i pojedynek na Civitas Metropolitano z Atletico Madryt. To jednak nie będzie zwykły mecz. Władze Los Colchonerros, pamiętając o korzeniach pochodzenia klubu z Madrytu, podjęły decyzję że w wyjątkowy sposób uhonorują Athletic, który w tym roku obchodzi 125 lat swojego istnienia (Atletico samo obchodzi 120 lecie swojego istnienia). Mianowicie na Civitas Metropolitano zostaną zaproszeni wszyscy żyjący zawodnicy i trenerzy, którzy w trakcie swojej kariery mieli okazję reprezentować barwy obydwu klubów. A tych jest sporo żeby wymienić tutaj tylko Javiera Clemente, Julio Salinasa, Santiago Ezquerro, Andoniego Goikoetxeę, Javiera Iruretę czy też Daniego Aranzubię, o Raulu Garcii nie wspominając, który akurat żadnego zaproszenia nie potrzebuje gdyż wciąż jest aktywnym graczem. W planie jest również wspólna impreza przed stadionem z udziałem fanów obydwu klubów. Dodatkowo Atletico zdecydowało się na oddanie do dyspozycji Athletic wyboru strojów w jakich zechcą zagrać, a to oznacza że Los Leones będą mogli zagrać w swoich domowych czerwono-białych strojach, w których na co dzień występują na San Mames. Na pewno bardzo miły gest władz Los Colchonerros powodujący że mecz ten na pewno będzie odbywał się w wyjątkowej atmosferze, tym bardziej że wszystkie bilety zostały wyprzedane więc szykuje się komplet ponad 60 tys. widzów i oby do niej dostosowali się również zawodnicy na boisku.

W poprzedniej kolejce obydwa zespoły wprawdzie nie zagrały jakichś dobrych spotkań, co najwyżej przeciętne ale z wyników mogą być bardzo zadowolone bo zgarnęły komplety oczek z naprawdę trudnych terenów. Atletico pojechało na Estadio Abanca-Balaidos gdzie stoczyło pojedynek z Celtą Vigo. Mecz układał się dramatycznie dla Los Colchonerros bo przy wyniku 0-0 stracili stopera Savicia, który w 70-minucie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. W 89 minucie, grając w osłabieniu udało się zdobyć gola na wagę kompletu punktów, a jego autorem był Memphis Depay. Athletic w podobnie dramatycznych okolicznościach wywiózł komplet punktów z Walencji. Baskowie przegrywali po trafieniu Samu Castillejo, ale szybko jeszcze w pierwszej części meczu wyrównał Nico Williams. W drugiej części spotkania udało się wykorzystać błąd Los Ches w wyprowadzeniu piłki i szybko oraz przede wszystkim skutecznie skontrować rywali a kolejne trafienie zaliczył Oihan Sancet. Komplet punktów pozwolił Baskom na awans na 7 miejsce w tabeli La Liga i zbliżenie się do miejsc pucharowych na odległość jednego punktu.

To zdecydowanie nie jest sezon Atletico. W zasadzie wszystko idzie źle. W La Liga dopiero 4 miejsce i strata 18 oczek do prowadzącej Barcelony jest praktycznie nie do odrobienia. Ba, Los Colchonerros muszą się bronić przed utratą miejsca dającego grę w Lidze Mistrzów. Po raz pierwszy też od kilku ładnych lat nie zagrają na wiosnę w europejskich pucharach, co jest olbrzymim ciosem nie tylko w prestiż klubu ale i przede wszystkim w finanse. Nie da się ukryć że klub z Madrytu jest potężnie zadłużony. Szacuje się że dług klubu wynosi niewiele ponad 500 mln euro, więc jak widac każde euro jest na wagę złota. Konsekwencje odpadnięcia Los Colchonerros z pucharów już widać bo władze szukają oszczędności wszędzie gdzie się da. Ofiarą oszczędności padła największa gwiazda i nadzieja zespołu Joao Felix, który poszedł na półroczne wypożyczenie do Chelsea za 11 mln euro oraz opłacenie w całości jego całkiem spore pensji. Zawodnik jednocześnie musiał się zgodzić na przedłużenie umowy do końca sezonu 2026/2027. Kluby początkowo negocjowały transfer ale ostatecznie dogadały się na wypożyczenie, tyle że The Blues robią wszystko aby ściągnąć Portugalczyka do siebie na stałe i cały czas rozmawiają z Atletico. Tyle że klub z Madrytu oczekuje okrągłej sumki za swojego piłkarza i na pewno nie chce stracić na jego transferze, który wyniósł około 127 mln euro. Z kolei klub angielski chce obniżyć kwotę i nawet liczy się z włączeniem w ten transfer jednej ze swoich gwiazd, a więc Masona Mounta, który kręci nosem na nową umowę z klubem. Co z tego wyjdzie zobaczymy ale prawdopodobnie kluby się dogadają, szczególnie jeśli zespołowi z Civitas Metropolitano nie uda się awansować do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Pozbycie się Joao Felixa to nie koniec oszczędności klubu. Pozbyto się również Felipe, stopera, którego wykupiło za 2,3 mln euro Nottingham Forest oraz na wypożyczenie poszedł Cunha. Braki załatano sposobem „budżetowym" bo przyszedł w Barcelony Memphis Depay za 3 mln euro oraz na obronę Matt Doherty z Tottenhamu, za którego nie zapłacono ani grosza. Do końca sezonu powinna taka kadra i oszczędności wystarczyć, a co będzie później zobaczymy, tyle że przyszłość nie rysuje się wcale w jaskrawych barwach. Na jakieś głośne transfery raczej liczyć nie będzie można więc Atletico już obserwuje rynek zawodników, którzy mogą przejść za darmo. Podobno trwają rozmowy z Marcusem Thuramem z Moenchengladbach, który nie chce przedłużyć upływającego w czerwcu kontraktu z ekipa z Gladbach. Tym bardziej że Los Colchonerros ma więcej problemów natury finansowej i sportowej. Pierwszy z nich to prawdopodobne wycofanie się głównego sponsora klubu firmy WhaleFin. Wprawdzie nie ma jeszcze oficjalnej informacji ale dziennikarze spekulują że przedsiębiorstwo, które dołączyło do Atletico w zeszłym sezonie i podpisało umowę na 5 lat z kwotę 40 mln euro za sezon ma przeżywać spore kłopoty finansowe i wycofać się ze sponsoringu. To byłby kolejny potężny cios w finanse, szczególnie jeśli klub nie zakwalifikowałby się do Ligi Mistrzów. WhaleFin już wycofał się z Chelsea. Władze klubu z Civitas Metropolitano szacują że na odpadnięciu z Ligi Mistrzów w tym sezonie stracili już 40 mln euro więc kolejne 40 mln na minusie daje łącznie 80 mln euro czyli bez mała 20% rocznego budżetu klubu. Potrzebna będzie więc sprzedaż zawodników i stąd upór władz na sprzedaż Joao Felixa za kwotę zbliżoną do tej jaką zapłacili za Portugalczyka, szczególnie że część pieniędzy zapewne weźmie jego poprzedni klub.A trzeba było zapłacić w październiku za Antoine Griezmanna blisko 40 mln euro Barcelonie. To nie wróży dobrze klubowi i szykuje się mocna wyprzedaż w letnim okienku transferowym. Ostatni problem to Diego Simeone. Słaba postawa drużyny w tym sezonie w europejskich pucharach spowodowała że władze po raz pierwszy od lat zastanawiali się nad tym czy nie zwolnić Argentyńczyka. Problem jest tylko jeden a mianowicie wynagrodzenie na którego zapłatę klubu nie stać. Według dziennikarzy Simeone jest jednym z najlepiej zarabiających ludzi w drużynie z wynagrodzeniem grubo ponad 20 mln euro. Tyle że podobno w kontrakcie jest klauzula, która umożliwia obydwu stronom zakończenie współpracy wraz z końcem tego sezonu, w którym przejdzie do historii przeganiając legendarnego Luisa Aragonesa w liczbie największej liczby meczów w jakich prowadził drużynę z Madrytu (licznik przed meczem wynosi 611 a więc 1 mecz mniej niż ma Aragones). Być może coś w tym jest ale naprawdę trudno wyobrazić sobie Atletico bez tego trenera, który od 12 lat prowadzi Los Colchonerros i można powiedzieć że to jest jego klub, na którym odcisnął swoje piętno i które dzięki niemu utrzymywało się tak długo na topie, gdyż potrafił wycisnąć z zespołu niemal ostatnie soki. I to ostatnie stało się też problemem bo wielu zawodnikom nie było po drodze z Simeone i właśnie odejście Joao Felixa dziennikarze łączą z konfliktem z Argentyńczykiem. Jaka jest prawda trudno powiedzieć ale nie da się ukryć że Portugalczyk w Chelsea odżył i może cieszyć się futbolem bo z tym miał ewidentny problem w Madrycie w ścisłych ramach taktycznych Atletico. Tak więc jak widać sytuacja w Atletico nie wygląda za wesoło ale też trudno się spodziewać żeby to miało wpływ na postawę ekipy w dalszej części sezonu, która może się skupić już tylko na rozgrywkach ligowych i na pewno będzie bardzo groźnym zespołem. Raczej trudno sobie wyobrazić żeby z obecną kadrą zajęli miejsce poza czwórką. Chyba że będą zaliczać wpadki tak jak w kilku ostatnich meczach jak np. z Getafe sprzed dwóch tygodni gdzie zaledwie zremisowali u siebie 1-1, czy też z Almerią na wyjeździe miesiąc temu, który zakończył się takim samym wynikiem. Oczywiście można tracić punkty ale nie z takimi zespołami, a zespoły za plecami nie śpią. Może to jest nadzieja dla Athletic w dzisiejszym spotkaniu ale raczej trudno na to liczyć, tym bardziej że trener Simeone będzie dysponował niemal pełnym składem. Wprawdzie wypadnie Stefan Savić, który obejrzał czerwoną kartkę w meczu z Celtą ale spokojnie powinien go zastąpić Gimenez. Na problemy zdrowotne narzekali też Lemar i Memphis Depay ale występ tego ostatniego jest niezagrożony a Lemar, który doznał bolesnego stłuczenia kolana dostanie wolne na mecz z Athletic by nie ryzykować jego zdrowiem gdyż uraz był dość nieprzyjemny i lekarze zalecili odpoczynek. Argentyńczyk ma więc właściwie kłopoty bogactwa i może wybierać do woli, szczególnie jeśli chodzi o formację ofensywną. W meczu z Athletic zapewne dojdzie tam do kilku zmian. Przede wszystkim spodziewane jest zastąpienie Moraty przez Correę a także występ Carrasco jako bocznego napastnika w miejsce Barriosa, młodego piłkarza, który dostał w styczniu promocję z ekipy rezerw. Carrasco świetnie zaprezentował się w pojedynku z Celtą gdzie zagrał w drugiej linii, bliżej środkowych pomocników. Tym razem raczej jest spodziewany w ataku jako wszechstronny skrzydłowy, który będzie wspierał Griezmanna i wspomnianego już Correę. To może też oznaczać że Simeone zechce postawić na szybkość i technikę w ofensywie, co na pewno Baskom dobrze nie wróży. Być może zdecyduje się też na zmiany po bokach obrony. Kolejny mecz jaki czeka Atletico to wyjazd na Santiago Bernabeu, a zarówno Molina jak i Reinildo mają na swoim koncie po cztery żółte kartki więc kolejna oznacza wykluczenie z bardzo prestiżowego meczu z Realem Madryt i spore osłabienie zespołu. Jaki pomysł na rozwiązanie tego będzie miał Simeone niestety nie wiadomo. W rezerwie są Reguilon oraz Doherty. A jak powstrzymać Atletico? W zasadzie trudno znaleźć lekarstwo bo to niezwykle wszechstronna drużyna i może ugryźć właściwie z każdej strony. O ile w przypadku Realu i Barcelony da się znaleźć pewne schematy i próbować je przełamać to już w przypadku Atletico jest z tym ciężko. Trzeba po prostu zagrać perfekcyjny mecz w każdej formacji licząc na to że uda się coś strzelić, a piłkarze Simeone będą mieli pecha, będą w słabej formie i mecz im nie wyjdzie albo po prostu wyjdą na pojedynek zbyt pewni siebie. I niestety nawet jeśli w meczach z Athletic uda się trafić na słabsze Atletico to problem jest w tym że Simeone ma przeważnie pełno szczęścia w tych meczach więc nawet punkt będzie dla Los Leones sporym osiągnięciem.

Los Leones przystępują do dzisiejszego meczu mocno podbudowani nie tylko dwoma zwycięstwami z rzędu ale przede wszystkim informacją o tym ze trener Ernesto Valverde przedłużył swoją przygodę z zespołem co najmniej o jeszcze jeden sezon. W piątek w Pałacu Ibaigane odbyło się uroczyste podpisanie nowej umowy. To oznacza że szkoleniowiec popracuje 8 sezon i będzie windował swój historyczny rekord spotkań w których poprowadził ekipę Los Leones i który na dzień dzisiejszy wynosi 332 pojedynki. A może Valverde jeszcze dłużej poprowadzi Athletic i pobije kolejny rekord a mianowicie słynnego Urquizu, który w latach 40-tych poprowadził zespół w niemal 8 sezonach, jednak ostatniego niestety nie dokończył przenosząc się do Barakaldo. Drugą dobrą wiadomością jaka dotarła z klubu jest powrót do treningów Inigo Martineza. Zawodnik po trzech miesiącach rekonwalescencji w końcu może trenować na pełnych obrotach ale jego powrót do składu trochę potrwa. Jak stwierdził na przedmeczowej konferencji prasowej trener Valverde, Inigo musi teraz odbyć mini pretemporadę i popracować mocno nad przygotowaniem fizycznym gdyż nie jest on najlepsze i zaległości treningowe są spore. Wszystko przez to że problemy ze stopą uniemożliwiały dłuższy wysiłek fizyczny tak potrzebny do utrzymania kondycji fizycznej albo jej odbudowania w trakcie rehabilitacji. Tak więc trzeba jeszcze trochę czasu. Sztab szkoleniowy szacuje że potrwa to od 10 do 14 dni by piłkarz mógł bezpiecznie wrócić do normalnej gry. Może uda się szybciej ale byłoby to dość ryzykowne, chyba że wyniki będą tak dobre że lekarze wydadzą pozytywną opinię. Jest więc szansa że Martinez wykuruje się już na mecz z Osasuną w Copa del Rey, który odbędzie się 1 marca. Tyle z dobrych wieści bo są też te gorsze ale na szczęście raczej nie mające wpływu na przygotowania do dzisiejszego meczu. Dalej wyłączony z treningów jest Ander Herrera ale powinien być gotowy już na kolejny mecz. Dosłownie na ostatnim treningu ze składu wypadł Ander Capa, który doznał przeciążenia mięśnia przywodziciela, więc również nie załapał się do kadry meczowej. Ostatecznie więc Valverde zabrał więc do Madrytu następujących piłkarzy:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala, Iru
Obrońcy: Vivian, Yeray, Lekue, Yuri, De Marcos, Balenziaga, Paredes
Pomocnicy: Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Vencedor, Zarraga, Raul Garcia
Napastnicy: Morcillo, Inaki Williams, Muniain, Nico Williams, Guruzeta.
Na listę powołanych wrócił Yuri, któremu anulowano żółtą kartkę z meczu z Cadiz i wprawdzie czerwona pozostała, co oznaczało pauzę w pojedynku z Valencią ale za to do dzisiejszego meczu przystąpi z czystym kontem, co oznacza że kolejne żółtko nie będzie oznaczało kolejnej pauzy. I zapewne Yuri zacznie dzisiejszy mecz w podstawowej jedenastce, a Txingurri raczej pośle do boju swoich najlepszych ludzi, których ma w zespole. O ile nie zacznie kombinować z ustawieniem i zestawieniem, bo jak wiadomo naszego trenera w meczach z potentatami wręcz korci by próbować czegoś innego, specjalnego z nadzieją że się uda. W sumie trudno się dziwić bo raczej wygrane z Barcą, Realem czy Atletico to wyjątki od reguły. Szczególnie że w sumie nie ma za bardzo nic do stracenia choć dobrze byloby sprawdzić taktykę 4-3-3 w najsilniejszym zestawieniu z Muniainem, Sancetem i Vesgą w środku pola oraz braćmi Williamsami w ataku bo to obecnie chyba najlepsza formacja ofensywna na jaką stać zespół z Bilbao. Txingurri może więc tylko polepszyć swój bardzo słaby bilans z Atletico jako trener Athletic gdyż w dotychczasowych 11 meczach jeszcze nie zaznał radości wygranej az 9 razy przegrywając i tylko 2 razy remisując. Jedyne 3 zwycięstwa odniósł gdy prowadził Barcelonę.

Trudno wskazać jakieś argumenty za tym żeby Athletic miał szanse zdobyć jakiekolwiek punkty na Civitas Metropolitano. Atletico to drużyna, która wyjątkowo nie leży Baskom i to bez względu na to czy grają u siebie czy też szczególnie na wyjeździe. Żeby nie wiem jak dobre zawody zagrali Los Leones to Los Colchonerros w jakiś sposób jeśli nie są w stanie wygrać to ratują punkty. Jakieś fatum krąży nad zespołem z San Mames w walce z zespołem prowadzonym przez Diego Simeone. Ostatnia wygrana (0-2) miała miejsce jeszcze na Vicente Calderon w sezonie 2011/2012 gdy na ławce trenerskiej prowadził zespół Joaquin Caparros, a w ataku biegał strzelec obydwu bramek – Gaizka Toquero. Trzech piłkarzy z obecnego składu pamięta ten triumf – Oscar de Marcos, Iker Muniain i Mikel Balenziaga. Od tego czasu występy w gościnie w Madrycie na obiektach Atletico to pasmo nieszczęść – tylko 2 remisy w 11 meczach oraz aż 22 stracone gole przy 6 strzelonych. Trener Valverde również nigdy nie wygrał z Atletico prowadząc ekipę Los Leones notując komplet 5 porażek w tym 4 w lidze i 1 w Copa del Rey. Trudno być więc optymistą przed tym meczem. Bo nawet perfekcyjne spotkanie rozegrane przez Athletic nie gwarantuje niczego gdyż nawet jak Los Colchonerros grają słabo to mają mnóstwo szczęścia, którego z kolei brakuje w tych meczach Baskom. Poza tym mają Antoine Griezmanna, który nie ważne w jakiej jest formie, może być nawet najgorszej to znajdzie sposób by coś wcisnąć do siatki Athletic. 13 bramek i 6 asyst w 29 meczach jest tego najlepszym dowodem. Tylko Sevilla i bodajże Celta jest bardziej karcona przez Francuza. Teraz również jest w nieciekawej dyspozycji więc tym bardziej przyjezdni mają prawo się bać. Poza tym zespół z Bilbao czeka na zwycięstwo wyjazdowe nad czołowymi drużynami w La Liga jakimi są Real Madryt, Barcelona i Atletico już od łącznie 49 spotkań (odpowiednio 17, 21 i 11) i raczej nie zanosi się że prędko to się zmieni, tym bardziej że statystyka wyjazdowa z meczów z Atletico jest bardzo zła gdyż na 85 spotkań aż 51 zakończyło się porażkami, 17 wygranymi Basków i 15 razy padł remis.

Przewidywane składy:
Atletico: Oblak – Molina, Gimenez, Hermoso, Reinildo – Llorente – De Paul, Koke – Carrasco, Griezmann, Correa.
Trener: Diego Pablo Simeone

Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Vivian, Yuri – Vesga – Muniain, Sancet – Nico Williams, Inaki Williams, Berenguer.
Trener: Ernesto Valverde

Data: 19.02.2023 godz. 18.30
Miejsce: Madryt, Estadio Civitas Metropolitano (poj. ok. 68 tys.)
Sędzia: Martinez Munuera