^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 23 gości oraz 0 użytkowników.

Wszystko co skuteczne i prowadzi do celu jest dobre i skoro funkcjonuje to po co zmieniać? To pytanie powinien słyszeć przed każdym kolejnym meczem Ernesto Valverde. Athetic w pojedynku z Cadiz wrócił do ustawienia 4-3-3 wprowadzonego i świetnie przyjętego przez zespół na początku sezonu, wróciła również na rozegranie para Sancet – Muniain. Efekt? Los Leones bezproblemowo wygrali z Cadiz aż 4-1 grając przez ostatnie pół godziny w 10 na 11 zawodników rywali po drugiej żółtej a w konsekwencji czerwonej kartce dla Yuriego. Hattrickiem, drugim w swojej karierze popisał się Oihan Sancet a jedno trafienie dołożył Yeray Alvarez, który wykończył głową wrzutkę z rzutu wolnego w wykonaniu Ikera Muniaina. To były naprawdę bardzo dobre zawody w wykonaniu Basków, którzy nawet grając w osłabieniu byli w stanie strzelić bramkę podwyższającą prowadzenie na 4-1. Bezcenny komplet punktów zdobyty i udane wejście w rundę rewanżową. Oby tak dalej.

Kibice, którzy pojawili się na San Mames na pewno nie pożałowali swojej decyzji. Ich pupile zagrali naprawdę dobre zawody, a w zespole wszystko niemal funkcjonowało bez zarzutu. Niemal bo trochę za dużo chaosu było momentami w obronie ale ostatecznie Cadiz, tylko raz wykorzystało ten fakt. Inna sprawa to taka że po pierwszej połowie drużyna bardziej ogarnęła się w defensywie i na drugą zespół wyszedł już zdecydowanie lepiej broniąc, nawet grając w 10 na 11 rywali.

Pierwsza połowa była z punktu widzenia kibicowskiego naprawdę świetna. Oba zespoły nie kalkulowały tylko rzuciły się do ataku i akcje przenosiły się z jednego pola karnego pod drugi. Pierwsze 7 minut meczu to rut rożny dla Cadiz, okazja bramkowa Nico Williamsa, którą wybronił Ledesma oraz z drugiej strony strzał Bongondy, który minimalnie minął bramkę Simona. Nie minęły dwie kolejne minuty a przed szansą stanął Escalante ale i tym razem minimalnie niecelnie. Za to Los Leones byli już konkretniejsi, a dokładnie Oihan Sancet, który zaczął swój koncert bramkowy w tym meczu. Z prawej strony dośrodkował De Marcos, obrońcy jakoś sobie poradzili z napastnikami w polu karnym ale zapomnieli o Sancecie, który z prawej strony pola karnego doszedł do wybitej piłki na około 12 – 13 metrze, ustawił sobie ją do strzału i odpalił potężną petardę w krótki róg bramki przy której Ledesma nie miał najmniejszych szans. Obydwa zespoły nie zamierzały zwalniać tempa. Baskowie dalej wychodzili wysokim pressingiem i jednak wydawało się że przejmują kontrolę nad tym meczem, a podopieczni trener Gonzaleza nie pozostawali dłużni i co rusz starali się niepokoić obronę gospodarzy. I jedna z takich akcji przyniosła skutek. W 25 minucie było już 1-1. Można powiedziec że ekipa z Kadyksu przeprowadziła wręcz podręcznikową akcję od własnego pola karnego aż do zdobycia bramki. Piłka jak po sznurku wędrowała przez całe boisko od zawodnika do zawodnika aż wylądowała na lewej flance gdzie Brian Ocampo jak dziecko ograł De Marcosa, podciągnął wzdłuż linii bramkowej i następnie dośrodkował do wchodzącego Escalante. Yeray spóźnił się z rywalem, którego zamiast kryć od piłki do po prostu szedł za nim, nikt nie zdołał przeciąć podania i Argentyńczyk z może 2 – 3 metrów wepchnął futbolówkę do siatki. Stracony gol wprowadził w szeregi Los Leones nieco chaosu bo już za chwilę mogła być druga bramka dla gości. Baskowie niefortunnie wyprowadzali piłkę, że tak odbita od Ocampo trafiła w pole karne do Bongondy ale ten chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i w doskonałej okazji koszmarnie spartolił. Niewykorzystane szanse się mszczą i tak też się stało. W 34 minucie podopieczni trener Valverde odzyskali prowadzenie. Cadiz tym razem nie zdołało wyjść spod bardzo wysokiego pressingu i Athletic przechwycił piłkę właściwie w obrębie szesnastki. Ta trafiła do Raula Garcii, który w akrobatyczny sposób podał do kompletnie nie pilnowanego Sanceta a Oihan mocno przymierzył w dolny róg bramki Ledesmy, który i tym razem nie miał żadnych szans na obronę. 2-1 i tym razem Athletic był w uderzeniu. Cztery minuty później ofensywny pomocnik Athletic miał kolejną okazję i szansę na klasycznego hattricka ale niestety na drodze stanął bramkarz gości. Podopieczni trenera Sergio jednak ochłonęli i nie zamierzali składać broni bo w 40 minucie w doskonałej okazji znalazł się Roger Marti ale w ostatniej chwili powstrzymał go Vivian. W 41 minucie meczu kolejną ofensywną akcję Athletic z trudem powstrzymali obrońcy Kadyksu ale trzy minuty później już nie byli w stanie bo popełnili koszmarny błąd przy stałym fragmencie gry. Muniain wywalczył rzut wolny z prawej strony boiska, następnie posłał świetne dośrodkowanie na długi słupek gdzie idealnie w tempo poszedł kompletnie niepilnowany Yeray, który głową po koźle skierował piłkę do siatki. I tym razem Ledesma nie miał nic do powiedzenia. 3-1 i praktycznie bramka do szatni bo parę minut później sędzia zakończył pierwszą część meczu.

Druga część również dostarczyła sporo emocji. Przede wszystkim Cadiz rzuciło się do ataku by spróbować odrobić straty. Tyle że niewiele dało radę zrobić bo Los Leones w pełni kontrolowali mecz. W końcu w 52 minucie spotkania zabrzmiał alarm pod bramką Unaia Simona, który został zmuszony do maksymalnego wysiłku po świetnym woleju Luisa Hernandeza, który pozostał w obrębie szesnastki po rzucie rożnym gości. Ponieważ podopieczni trenera Sergio Gonzaleza nie mogli sobie poradzić z obroną Athletic to Yuri Berchiche postanowił im pomóc zapewniając przy tym poziom emocji do końca spotkania. W 56 minucie spotkania popisał się bezmyślnym faulem z dobre kilkanaście metrów od pola karnego. I tutaj nie ma dyskusji nad faulem i kartką. Problem był taki że nasz lewy obrońca miał już na swoim koncie kartonik koloru żółtego i ponieważ dostał drugi to musiał opuścić boisko osłabiając zespół. Tyle że swój pierwszy kartonik dostał za coś czego po prostu nie zrobił bo jak pokazywały powtórki nawet nie dotknął Faliego, który to właśnie sam nadepnął naszego obrońcę i jeśli już miał być faul i kartonik to dla zawodnika Cadiz. No ale cóż, gramy w Hiszpanii i tamtejsi arbitrzy nie na darmo mają opinię jednych z najgorszych w Europie, a już na pewno najgorszych wśród sędziów z najsilniejszych lig na starym kontynencie. Goście dostali więc prezent i mieli ponad pół godziny na odrobienie strat. Valverde jednak nie zamierzał się cofnąć a jedynie przemeblował nieco skład wprowadzając Lekue w miejsce Berenguera oraz taktykę na 4-4-1 z najbardziej wysuniętymi Raulem Garcią, który za swoimi plecami miał pomoc ustawioną w kształcie rombu z Sancetem na pozycji mediapunta, Muniainem i Nico Williamsem pełniącymi rolę skrzydłowych oraz Vesgą jako defensywnym pomocnikiem. Do tego Baskowie wcale nie zamierzali się cofnąć a wychodzili nie raz dość wysoko do rywali by maksymalnie utrudnić im rozegranie oraz wykorzystywali każa okazję do kontry. I ten pressing mógł się szybko opłacić bo w 65 minucie podopieczni Sergio bardzo nieudolnie wyprowadzali piłkę że ta padła Łpem Raula, ktry natychmiast uruchomił Muniaian, który niestety przegrał pojedynek oko w oko z Ledesmą. W 70 minucie szkoleniowiec przyjezdnych rzucił wszystko na szalę. Wymienił cały atak do którego wprowadził trzech nowych napastników (Sergi Guardiola, Ramos i Sobrino) w miejsce Bongondy Briana Ocampo i Rogera Martiego. I te zmiany mogły szybko się opłacić bo już minutę później bliski zdobyczy bramkowej po strzale głową był Sergi Guardiola. Na szczęści piłka ugrzęzła w bocznej siatce. Cadiz poszło do totalnej ofensywy i niestety zostało szybko skarcone. W 74 minucie po akcji rywali Athletic wyszedł z błyskawiczną kontrą. Raul Garcia fantastycznie przyjął i nie pozwolił na przejęcie piłki przez rywali. Mając rywala na plecach na własnej połowie zdołał mimo tego że był faulowany podać do idącego prawą flanką Nico Williamsa, ten zgrał piłkę głową do idącego środkiem Oihana Sanceta, który na pełnej prędkości pognał w kierunku bramki Ledesmy. W okolicy 16 metra podniósł głowę i w sytuacji sam na sam posłał mocne uderzenie w prawy róg bramki obok wyciągniętego jak struna argentyńskiego bramkarza. 4-1 na San Mames i hattrick Sanceta. Po tej bramce było już właściwie wszystko jasne bo nawet grając w 10 małe było prawdopodobieństwo że Cadiz będzie w stanie odrobić straty albo nawet strzelić bramkę bo groźniejsze były kontrataki Basków niż ofensywa podopiecznych trenera Sergio Gonzaleza, którzy najbliżej zdobycia kolejnej bramki byli już w doliczonym czasie gry gdy Sobrino uderzył w słupek.

Dwie najważniejsze sprawy w tym meczu to przede wszystkim powrót trenera Valverde do ustawienia z początku sezonu a więc 4-3-3 z dwoma ofensywnymi zawodnikami w środku pola oraz ponowne wystawienie razem do gry Muniaina z Sancetem. I to od razu było widać w grze Los Leones gdzie funkcjonowało właściwie wszystko niemal perfekcyjnie. Przede wszystkim pressing i kreowanie sytuacji atakującym. Poza tym to był spektakl jednego aktora jakim był Oihan Sancet, autor hattricka. Można zaryzykować stwierdzenie że Los Leones znaleźli zawodnika, który potencjałem dorównuje legendarnej „La Perli" czyli „Perły Lezamy" jaki pseudonim nosił Julen Guerrero. Pytanie teraz jak Sancet wykorzysta swój potencjał bo jest On naprawdę ogromny. Oihan ma wszystko by być piłkarzem na topowym światowym poziomie od techniki poprzez wizję gry na szybkości skończywszy. Oby tylko mu zdrowie dopisało w przeciwieństwie do Julena i żeby miał tak samo dobrze poukładane w głowie jak legenda Los Leones. No i niech Uriarte się spieszy z kontraktem, najlepiej takim jaki swego czasu podpisał Julen czyli 10 letni i najlepiej bez klauzuli odstępnego, ewentualnie jakąś zaporową. W zasadzie o grze Oihana w tym meczu bramki i okoliczności ich zdobycia mówią wszystko. Hattrick, pierwszy na San Mames stał się faktem. Drugim bohaterem tego meczu, nieco bardziej cichym był Raul Garcia, który tym razem wyszedł na pozycji środkowego napastnika. Bramki nie strzelił ale zanotował asystę przy golu na 2-1 autorstwa Oihana oraz kluczowe podanie przy kontrze w 74 minucie gdy powalczył do końca o piłkę z atakującym go bezpardonowo rywalem i padając na murawę posłał długą i co najważniejsze celną piłkę do Nico Williamsa, któremu pozostało tylko zgranie głową do idącego na pełnej prędkości do kontry naszego ofensywnego pomocnika. Poza tym walczył w ataku za dwóch, biegał, naciskał rywali. Naprawdę dobre zawody tego doświadczonego zawodnika. W zasadzie jedynymi piłkarzami, co do których można mieć poważne uwagi w tym meczu to nasi boczni obrońcy i jeszcze może do Yeraya. W dwóch sytuacjach zachowali się jak totalni amatorzy. Oscar dał się ograć jak dziecko Ocampo i ten mógł wpaść w pole karne i precyzyjnie dośrodkować do wchodzącego Escalante, co zakończył się golem. Tutaj też trochę pretensje do Yeraya, który ma olbrzymie problemy z kryciem zawodnika od piłki i gdyby tak zrobił z argentyńskim pomocnikiem to gola zapewne by nie było. Zresztą Yeray często tak robi że zamiast przecinać drogę rywalowi i próbować w ten sposób wybijać piłkę to po prostu ustawia się za nim. Często mu się to udaje ale np. tak jak w pojedynku z Sociedad gdzie zarobił czerwo wyszło inaczej choć faulu nie było a to sędzia okazał się ślepym. Zresztą tutaj też nie zagrała chyba za bardzo komunikacja z Vesgą, który powinien albo przekazać krycie koledze albo po prostu pójść za rywalem bo to był jego zawodnik, no ale na 2 – 3 metrze od bramki może to być trudne. Dlatego tutaj i tak największą winę ponosi De Marcos, któremu po prostu ogranie w stylu iście podwórkowym nie przystoi bo to zawodnik, który rozegrał już mnóstwo meczów na poziomie Primera Division. Drugim zawodnikiem któremu należy się solidna bura to Yuri. Pomijając już fakt że pierwsza żółta kartka był kompletnie niesłuszna, ale Berchiche atakując w 57 minucie rywala wiedział że ma żółtko na swoim koncie, a mimo to popisał się po prostu bezmyślnym faulem, za który dostał tym razem słuszne żółtko i w konsekwencji wylot z boiska. Sytuacja nie była groźna więc ten atak był kompletnie niepotrzebny i w dodatku tak agresywny. Po prostu powinien odpuścić, tym bardziej, że przewaga bramkowa była spora, a przed zawodnikiem rywali jeszcze dwóch naszych obrońców. Od obrońcy nazwijmy to 30+ i mającego za sobą wieloletnią grę w naprawdę dobrych zespołach można oczekiwać więcej bo takie zachowanie to dotyczy raczej młodych i niedoświadczonych zawodników. Jeszcze można by było zrozumieć gdyby wynik był na styku i było zagrożenie bramki a tutaj jak już wspomniałem nie było nic. I to w zasadzie tyle uwag jeśli chodzi o ten mecz. Udane rozpoczęcie rundy rewanżowej i miejmy nadzieję że tak będzie dalej.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Vivian, Yeray, Yuri – Vesga – Sancet (84' Morcillo), Muniain (84' Capa) – Nico Williams (84' Guruzeta), Raul Garcia (75' Dani Garcia), Berenguer.
Trener: Ernesto Valverde

Cadiz: Ledesma – Carcelen, Luis Hernandez, Momo, Espino – Fali (60' Lozano) – Escalante, Alex Fernandez – Brian (70' Sobrino), Roger Marti (70' Guardiola), Bongonda (70' Chris Ramos).
Trener: Sergio Gonzalez

Wynik: 4 – 1
Bramki: 10', 35' i 74' Sancet, 44' Yeray – 25' Escalante
Żółta kartka: Yuri – Luis Hernandez
Czerwona kartka: 58' Yuri – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 42% - 58%
Strzały: 17 – 15
Strzały celne: 9 – 3
Podania: 360 – 486
Faule: 14 – 12
Spalone: 1 – 3
Rzuty rożne: 0 - 3
Widzów: 42916
Sędzia: Pizarro Gomez

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Real Madryt - Athletic


 
-:-

 Data: 31.03.2024 godz. 21:00

Stadion: Santiago Bernabeu

Sędzia:

Poprzedni mecz

Athletic - Alaves

-:-

 Data: 16.03.2024 godz. 21:00

Stadion: San Mames

Sędzia: Muniz Ruiz

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 7 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United