Rozpoczynamy drugą rundę Primera Division sezonu 2022/2023. Los Leones rozpoczną ją już w piątek 3 lutego na swoim stadionie, a rywalem będzie ekipa Cadiz. Pojedynek ten zainauguruje mecze 20 kolejki ligowej. Pojedynek na La Catedral jest niezwykle istotny dla obydwu zespołów. Athletic musi zacząć zdobywać punkty po wręcz beznadziejnym styczniu i złapać kontakt z zespołami walczącymi o europejskie puchary. Ewentualna porażka zbliży ekipę trenera Valverde bardziej do strefy spadkowej. Cadiz z kolei złapał dobrą formę i musi kontynuować zdobywanie punktów by wydostać się ze strefy spadkowej. Szykują się naprawdę spore emocje i pozostaje mieć nadzieję że ekipa z Bilbao wróci na ścieżkę zwycięstw i da swoim fanom powody do zadowolenia. Początek meczu w piątkowy wieczór o godzinie 21.00 a poprowadzi go Pizarro Gomez

Poprzednia kolejka to dwa odmienne bieguny obydwu zespołów. Cadiz podejmowało na swoim stadionie ekipę Mallorki, którą bez problemu ograli 2-0 aplikując rywalom obydwie bramki w pierwszej połowie meczu. Najpierw do siatki trafił Bongonda a później Alex Fernandez wykorzystał rzut karny. Dzięki temu zwycięstwu wprawdzie nie udało się wyrwać ze strefy spadkowej ale strata do bezpiecznego miejsca to zaledwie jedno oczko i sprawa zachowania ligowego bytu jest ponownie szeroko otwarta. Niestety o pełnej puli punktowej mogli pomarzyć zawodnicy trenera Valverde, którzy nie popisali się na Estadio Abanca-Balaidos gdzie zostali ograni przez Celtę Vigo a katem został nie kto inny a Iago Aspas wykorzystując jeden jedyny błąd defensywy Los Leones. Niestety ta porażka spowodowała spadek na 9 miejsce w tabeli i odjazd drużyn walczących o miejsce w europejskich pucharach już na 5 punktów.

To że Sergio Gonzalez dalej zasiada na ławce ekipy z Kadyksu to prawdziwy cud. Druga opcja to taka, że szefostwo klubu ma nie tylko stalowe nerwy i potężne cojones ale i przeprowadziło chłodną dokładną analizę wszystkich za i przeciw a wynik tego okazał się pozytywny, czyli z tej mąki będzie jeszcze chleb. I szczerze powiedziawszy chyba się nie pomylili. Oczywiście nie znaczy to, że trener Sergio Gonzalez nagle nabył niesamowitych umiejętności trenerskich bo raczej trudno go o takowe posądzać ale pokazuje idealnie że nie zawsze wszystkiemu winny jest trenera a jego zwolnienie to często pójście po najmniejszej linii oporu. I szczerze powiedziawszy to może pomóc Cadiz zachować status pierwszoligowca bo ostatnie wyniki, szczególnie te po przerwie mundialowej są co najmniej satysfakcjonującego aczkolwiek nie obyło się bez wpadek jakimi bez wątpienia są remisy na własnym obiekcie z Elche i Almerią. Gdyby nie to Amarillos już dawno byliby powyżej strefy spadkowej z zaliczką 3 oczek, co byłoby niezłym kapitałem. Ale naprawdę Sergio Gonzalez uciekł katu spod topora po początku rozgrywek gdzie w pięciu meczach zanotował komplet przegranych i stosunek bramek 0-14. No ale po pierwszym zwycięstwie w sezonie nad Valladolidem na Jose Zorilla (0-1) gra się nie tylko poprawiła ale i zaczęto ciułać punkty. Wprawdzie w dalszym ciągu zdarzały się wpadki jak 5-1 z Rayo na Estadio Vallecas ale te zostały odrobione choćby w wygranym meczu z Atletico Madryt na Ramon de Carranza (3-2). Wygląda też na to że Sergio nauczył się wyciągać wnioski z błędów włąsnych i zespołu. Po przerwie mundialowej po mocnej analizie tego co prezentowali chyba wyciągnięto dobre wnioski gdyż drużyna prezentuje się nie tylko lepiej ale i bardziej regularnie punktuje. Pięć spotkań i aż 8 punktów to naprawdę dobry wynik jak na tą drużynę. No i w końcu mało straconych bramek (3), co jest dowodem na to że diagnoza i wdrożone „leczenie" było prawidłowe. I aż szkoda remisów z Almerią i Elche na własnym obiekcie (oba po 1-1) bo naprawdę można by było mieć świetny handicap na rundę rewanżową. No ale nie można mieć wszystkiego. Teraz pozostaje Sergio utrzymanie tej zwyżki formy, co na pewno nie będzie łatwe. Ale wystarczy że jego drużyna będzie wygrywała u siebie to droga do zachowania ligowego bytu będzie stała otworem. Poza korektą samej gry zespołu, sztab szkoleniowy przy współpracy z z zarządem zdecydował się dokonać też paru korekt personalnych w składzie. Pozbyto się wiecznie niezadowolonego Lucasa Pereza, którego za 1 mln euro kupiło Deportivo La Coruna, rozwiązano kontrakt z Alvaro Gimenezem oraz wypożyczono do Realu Saragossa Tomasa Alarcona oraz do Sparty Praga Awera Mabila. Można powiedzieć że zbędny balast nic nie wnoszący do zespołu został upłynniony. Za to wzmocnienia w zimowym okienku są naprawdę bardzo dobre. Do ataku przyszli Chris Ramos z Ligo (1,5 mln) oraz wypożyczony z Elche Roger Marti i Sergi Guardiola z Valladolid. Środek obrony wzmocnił Jorge Mere, zapomniany już wychowanek Sportingu Gijon, który był swego czasu olbrzymim talentem, który wzbudzał zainteresowanie wielu klubów w Europie a grał z CF America w Meksyku. Całość uzupełnili dwaj środkowi pomocnicy w osobach Gonzalo Escalante z Lazio (wypożyczenie) oraz Youby Diarry z RB Salzburg (1,1 mln euro). Wzmocnienia naprawdę co najmniej solidne i tylko pytanie po co aż trzech nowych napastników (Roger Marti, Guardiola, Ramos) skoro w składzie pozostało trzech i to naprawdę co najmniej niezłych (czyli Negredo, Lozano oraz Sobrino). Aż sześciu snajperów w jednym zespole? Jeszcze gdyby to byli jacyś młodzi zawodnicy i mieli przyjść po nauki od takiego weterana jak Negredo ale Guardiola i Marti to piłkarze po trzydziestce a więc raczej trudno tutaj liczyć na jakieś rokowania na przyszłość. Na szczęście część z nich bez problemu radzi sobie po bokach jako skrzydłowi i zapewne będzie wystawiana na tych pozycjach ale i tak wydaje się to trochę dziwne. Inna sprawa to taka że dotychczasowi snajperzy spisują się beznadziejnie więc może to po prostu alternatywa bo co jak co ale Cadiz potrzebuje bramek gdyż zaledwie 14 trafień przy aż 29 straconych golach to jest tragiczny wynik. Czy uda się go poprawić zobaczymy bo na razie patrząc na kalendarz spotkań to bardziej można liczyć na „poprawę" wyniku po stronie straconych bramek gdyż poza Athletic Cadiz zmierzy się w najbliższym czasie z Gironą u siebie, Barceloną na wyjeździe, Rayo u siebie i Realem Sociedad w delegacji. No ale trzeba przyznać że kalendarz jest też łaskawy bo wszystkie drużyny będące w zasięgu ekipy z Ramon de Carranza będą gościły na ich obiekcie więc szanse na utrzymanie rosną. Tym bardziej przy tak nikłych różnicach punktowych jakie są na dole tabeli. A może Cadiz zdoła uszczknąć jakieś punkty na wyjeździe bo drużyna trenera Sergio Gonzaleza jak już wspomniałem jest w całkiem niezłej formie i gra co najmniej dobrze jak na jej możliwości. No ale miejmy nadzieję że nie będzie tego na San Mames bo Athletic bardzo potrzebuje punktów. Nie będzie jednak łatwo gdyż Cadiz na pewno pała rządzą rewanżu za upokorzenie z pierwszej rundy gdzie na Ramon de Carranza dostali 4 bramki. Nie będzie to jednak łatwe. Szkoleniowiec ekipy z Kadyksu nie będzie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Negredo, San Emeterio, Gila, Jose Marii oraz Chusta. Za żółte kartki pauzować będzie Ruben Alcaraz. Oznacza to spore przemeblowanie składu, szczególnie jeśli chodzi o pomoc i atak. W tylnej formacji można się spodziewać Ledesmy na bramce, Espino, Momo, Luisa Hernandeza i Izę w defensywie. W drugiej linii niepodważalna jest pozycja jednego z najlepszych strzelców zespołu i reżysera gry czyli Alexa Fernandeza. Pozostaje mu znaleźć partnera a w zasadzie partnerów bo teoretycznie Cadiz gra 4-4-2 ale faktycznie jak popatrzymy na ustawienie na murawie to jest to bardziej zbliżone do 4-3-3 albo 4-2-3-1. I tutaj pojawią się zapewne nowe twarze. Jako partnera Alexa Fernandez można spodziewać się Gonzalo Escalante lub Youbę Diarrę, którzy będą raczej ustawieni bardziej defensywnie. Miejsca na flankach zająć powinni – najlepszy strzelec zespołu Bongonda oraz Ocampo. W ataku jest najwięcej możliwości bo w końcu zespół ma aż 6 napastników. Wszystko wskazuje na to że do przedniej formacji wróci Sobrino. Problem jest z kompanem dla niego. Być może będzie to Roger Marti, który świetnie spisywał się w pojedynku z Mallorcą. Inną alternatywą wydaje się być Lozano. Cadiz to przede wszystkim dobra gra skrzydłami co wiąże się z wejściami w pole karne nie tylko napastników ale i środkowych pomocników oraz strzały z dystansu. Tutaj trzeba będzie skupić najwięcej uwagi.

Ufff można powiedzieć po miesiącu styczniu. I będzie to spore westchnienie ulgi bo postawa zespołu w lidze była tragiczna. Zaledwie 2 punkty na 15 możliwych do zdobycia jest wynikiem wręcz żałosnym. Na przeciwległym biegunie jest postawa w Copa del Rey i osiągnięcie 4 półfinału w przeciągu ostatnich 4 lat, z olbrzymią szansą na finał nr 3. Pytanie teraz jest następujące a mianowicie jak przetransferować postawę Los Leones z rozgrywek Copa del Rey do rozgrywek ligowych bo niestety w wykonaniu Basków to są jak dwa niezależne od siebie światy. Czas jest naprawdę na powrót na zwycięską ścieżkę bo jeszcze trochę a podopiecznym trenera Valverde bliżej będzie do strefy spadkowej niż do pucharowej. Na razie dzieli ich od tej pierwszej 7 punktów a od tej drugiej 5 oczek. No ale trzeba w końcu punkty zdobywać by zrealizować cel na ten sezon. I pomyśleć że schodząc na przerwę mundialową Athletic zajmował miejsce dające grę w Lidze Mistrzów. Jedynym usprawiedliwieniem zespołu może być Copa del Rey choć nie tak do końca ale zwykle bywało tak że gdy zaczynały się rozgrywki Pucharu Króla to Athletic obniżał loty w lidze koncentrując się krajowym pucharze. Inna sprawa że kryzys w zespole dziwnym trafem zaczął się wtedy gdy Valverde zaczął testować ustawienie 4-2-3-1 przechodząc z 4-3-3, które w opcji jaką wdrożył przyjęło się znakomicie, a para Muniain – Sancet w środku pola wydawała się idealna. Tyle że Txingurri postanowił poszukać jak to nazwał „idealnego balansu", cokolwiek to znaczy, pomiędzy obroną a atakiem i stąd zrodziło się właśnie to 4-2-3-1. O ile z Sancetem to jeszcze jakoś funkcjonuje bo Oihan nadaje się jak nikt na mediapunta, dysponując zarówno warunkami fizycznymi jak i odpowiednią techniką to już Iker ma tylko technikę, a w starciach ze stoperami czy silnymi defensywnymi pomocnikami jest po prostu bez szans. Nie ma też z kim za bardzo rozegrać piłki, poza skrzydłowymi. Pozostaje mieć nadzieję że nasz trener wyciągnął jakieś wnioski i wróci do tego co się tak doskonale sprawdzało bo to już nie czas i miejsce na próby. Tym bardziej że pierwszy półfinał Copa del Rey dopiero na początku marca więc czasu sporo i teraz nie trzeba rotacji a zespół gra co tydzień a nie co 3 – 4 dni. Teraz już nie da się wytłumaczyć żadnej wpadki zmęczeniem czy też napiętym kalendarzem. Sytuacja kadrowa również będzie słabym argumentem, choć nie jest różowo pod tym względem. W meczu z Kadyksem nie zobaczymy kilku zawodników w tym Inakiego Williamsa oraz Inigo Martineza. Obaj nie zdołali na czas wyleczyć urazów. Dla Inakiego będzie to swoistego rodzaju novum gdyż ostatni raz opuścił dwa mecze z rzędu w kolejkach 29 i 30 w sezonie 2015-2016, również z powodu urazu. Od tego czasu Williams był niemal ze stali a najdłuższy uraz trwał u niego 3 dni Z kolei Asier Villalibre został wypożyczony do Alaves do końca sezonu, ale wcześniej zdołał przedłużyć umowę z klubem do 2025 roku a więc o kolejne 2 sezony. Zobaczymy czy sprawdzi się na zapleczu La Liga w zespole walczącym o awans, bo ostatnie wypożyczenia raczej nie były dla niego udane. Dodatkowo niepewny jest udział w tym meczu Alexa Berenguera, który na jednym z treningów doznał kontuzji mięśniowej. Stąd Valverde musiał sięgnąć do rezerw i w ostatnich treningach brał udział oraz dostał powołanie na dzisiejszy meczu Adu Ares. Dla skrzydłowego Bilbao Athletic nie jest to nowość bo zdążył już zadebiutować w pierwszym zespole w pojedynku z Mallorcą zaraz na początku sezonu. Lista powołanych prezentuje się więc następująco:
Bramkarze: Simon, Agirrezabala
Obrońcy: Vivian Yeray, Lekue, Yuri, De Marcos, Capa, Balenziaga, Paredes,
Pomocnicy:Vesga, Berenguer, Sancet, Dani Garcia, Vencedor, Zarraga, Herrera, Raul Garcia
Napastnicy: Muniain, Nico Williams, Guruzeta, Adu Ares, Morcillo.
Z powyższej grupy zawodników trzeba zmontować odpowiednio silną jedenastkę. Teoretycznie wydaje się to proste bo obaj nie są nie do zastąpienia co widać już było w obecnym sezonie. Tyle że o ile da się ich zastąpić to pojawiają się kolejne znaki zapytania. Pierwsze z nich to w jakiej formie jest Berenguer, który leczył uraz przez kilka dni. Wydaje się być naturalnym następcą Inakiego gdyż Nico Williams wróci na prawą flankę. Jeśli i on nie będzie mógł wystąpić to pozostaje albo Morcillo albo przesunięcie na lewą stronę Muniaina. Wtedy robi się dziura w środku pola i prawdopodobnie trzeba by było przejść na ustawienie 4-2-3-1 o ile Los Leones nie wyjdą tak od początku meczu. Drugi problem to kartki. Za tydzień mecz z Valencią a cztery żółte kartoniki wyłapał już Vivian. Kolejny oznacza pauzę i szukanie zastępstwa na środku obrony. Paredes się sprawdził w pojedynku z Realem Madryt ale nie grał jeszcze z Yerayem. Poza tym obaj raczej do wielkoludów nie należą, nie mówiąc już o tym że w walce fizycznej też raczej nie są zbyt dobrzy a Los Ches mają w obronie i ataku dość silnych fizycznie piłkarzy. Raczej wątpliwe jest by do tego czasu wyleczył się Inigo Martinez, którego absencja dość niepokojąco się przedłuża. No ale to zmartwienie na przyszłość i zobaczymy jak będzie. Na razie najważniejsze są punkty z Cadiz, koniecznie komplet.

Faworytem tego meczu wydaje się być ekipa Athletic. Zespół trenera Valverde ma na jakiś czas za sobą mecze Copa del Rey i może się skupić na rozgrywkach ligowych. Będzie wypoczęty i może zagrać tak jak lubi a więc intensywnie i bez kalkulowania bo do kolejnych zawodów jest ponad tydzień. Zawodnicy też mogli wypocząć przed dzisiejszym meczem po trudach stycznia. Problemem może być wyzerowanie tego co było i co na pewno siedzi w głowach zawodników a więc słaba postawa w meczach ligowych w końcówce pierwszej rundy rozgrywek. Nie można też zlekceważyć Cadiz, które ma wszelkie argumenty by napsuć sporo krwi Baskom i powalczyć o punkty. Jest w dobrej formie co pokazują ostatnie wyniki. Poza tym na San Mames ostatnio radzą sobie bardzo dobrze gdyż dwie ostatnie wizyty to dwie wygrane po 0-1. Jest też jedną z trzech drużyn, które w ostatnich dwóch latach potrafiły dwukrotnie w lidze wygrać z Athletic na wyjeździe (pozostałe dwie to Celta i Real Madryt).

Dzisiejszy mecz honorowo rozpocznie Alex Txikon. Baskijski himalaista, który niespełna miesiąc temu zdobył Manaslu (8163 m), który jest ósmym najwyższym szczytem na świecie. Zapewne nie byłby to godny odnotowania wyczyn wśród himalaistów gdyby nie to że zrobił to bez użycia butli tlenowej co jest wręcz ekstremalnym wyczynem i niewiele jest osób na świecie, które decydują się na takie wyjścia. I to latem bo jest to pierwszy taki przypadek że himalaista zdecydował się z powodzeniem wejść na 8-tysięcznik zimą bez takiego ekwipunku. Himalaista z Lemoa ma na swoim koncie 11 z 14 najwyższych szczytów świata i od 2011 roku jako jedyny wchodzi na szczyty tylko zimą. Oczywiście na Manaslu oprócz flagi hiszpańskiej i baskijskiej himalaista wniósł koszulkę Athletic, która prezentował na zdjęciach.

Przewidywane składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Vivian, Yuri – Vesga – Muniain, Sancet – Nico Williams, Guruzeta, Berenguer.
Trener: Ernesto Valverde

Cadiz: Ledesma – Espino, Momo, Luis Hernandez, Iza – Escalante, Alex Fernandez, Ocampo – Bongonda, Roger Marti, Sobrino.
Trener: Sergio Gonzalez

Data: 03.02.2023 godz. 21.00
Miejsce: Bilbao, Estadio San Mames (poj. 53332)
Sędzia: Pizarro Gomez