Jesteś tutaj: AthleticBilbao.pl » Pewne ligowe zwycięstwo przed przerwą na Mundial: Atheltic - Valladolid 3:0... relacja!
^Powrót na górę!
Wnioski po porażce w Gironie zostały wyciągnięte. Los Leones pewnie pokonali Real Valladolid 3-0 a łupem bramkowym podzielili się Gorka Guruzeta, który dwukrotnie pokonał bramkarza rywali oraz Dani Vivian. Co najważniejsze Athletic rozegrał naprawdę dobre zawody i przy odrobienie szczęścia mógł wygrać nawet wyżej. Ponadto tym razem trener Valverde prawidłowo zareagował na wydarzenie boiskowe gdyż pierwsze 15 minut spotkania nie było zbyt udane i tylko dzięki słabej dyspozycji strzeleckiej Weissmana Baskowie zawdzięczają to że nie musieli odrabiać strat. Im dłużej trwał jednak mecz tym większa była przewaga podopiecznych trenera Valverde, którzy mocny akcentem zakończyli tegoroczne mecze na La Catedral.
Mecz mógł się zacząć fatalnie dla Basków, których Valladolid postanowił zaskoczyć, w można powiedzieć „stylu" Girony, a więc wysokim agresywnym pressingiem i nieustającymi atakami. Już w 15 sekundzie spotkania Sergi Guardiola przechwycił piłkę przy próbie wybicia Yeraya i pomknął prawą flanką do linii końcowej gdzie wycofał na około 8 – 9 metr od bramki. Tam już czyhał Weissman ale na szczęście jego uderzenie było bardzo niecelne. Pierwszy klarowna sytuacja dla Valladolid do zdobycia bramki. Pytanie czy nie było faulu na naszym stoperze bo napastnik rywali wchodził wyprostowaną nogą do tego dość wysoko uniesioną. Dwie minuty później ponownie ten sam napastnik miał kolejną akcję bramkową. Tym razem z lewej flanki dośrodkował Olaza a Weissman próbował efektownym wolejem wpakować futbolówkę do bramki ale na szczęście ponownie uderzył w trybuny. Trzy minuty, które miały wstrząsnąć Athletic jednak szybko się skończyły bo tym razem w przeciwieństwie do meczu na Montilivii Valverde zareagował i nakazał przesunąć zespół znacznie wyżej by jak najbardziej oddalić zagrożenie od własnej bramki. I to poskutkowało bo Los Leones zaczęli grac lepiej i sami wywierali sporą presję na rywalu, który zaczął mieć kłopoty z realizacją własnej taktyki. I już 4 minucie gospodarze odpowiedzieli. Akcja z lewej flanki została szybko przemieszczona do środka gdzie futbolówkę przejął Inaki Williams, rozegrał piłkę z Guruzetą, która będąc już w polu karnym próbował uderzyć na bramkę ale futbolówka została zablokowana i wyszła na rzut rożny. Ładna koronkowa akcja całego zespołu, która mogła zakończyć się bramka. Baskowie dalej atakowali i kolejne dwie akcje to prostopadłe podania pole karne od Sanceta i Inakiego do Guruzety, ale najpierw w ostatniej chwili uprzedzili go obrońcy i bramkarz, a w drugiej sytuacji piłka była trochę za mocna i El Yamiq zdołał ją przejąć. W 13 minucie spotkania Gorka miał kolejną akcję bramkową. Oscar de Marcos zagrał kombinacyjnie z Sancetem i następnie z linii końcowej dośrodkował na długi słupek gdzie niestety ale osaczony przez dwóch rywali Guruzeta zdołał wprawdzie dojść do strzału głową ale niestety nie był w stanie go prawidłowo wykończyć nieznacznie chybiając. W 15 minucie za to Valladolid miał świetną okazję do zdobycia gol. Feddal posłał długie podanie na połowę gospodarzy, piła dotarła na prawe skrzydło do Sergi Guardioli, który zwodem ściął do środka i oddał zaskakujący i niesygnalizowany strzał, który minimalnie minął długi słupek bramki Simona. I na tyle mniej więcej „pary" starczyło Pucelanos w tym meczu bo za chwile zostali posłani na deski. W 19 minucie spotkania poszła długa piłka na połowę gości, Guruzeta zgrał ją głową do Herrery, który zaraz uruchomił na prawym skrzydle Inaki Williamsa. Reprezentant Ghany na wysokości pola karnego posłał płaskie podanie do idącego za akcją Guruzety, którego pierwsze uderzenie jakimś cudem Masip obronił ale nasz napastnik poszedł do końca i wobec dobitki portero gości był już bezradny. 1-0 na San Mames. Trzy minuty później mogło być 2-0 ale tym razem Masip zdołał wybronić fantastyczne uderzenie Nico Williamsa, który zrobił najpierw „wiatrak" z niewiele młodszego od niego Fresnedy a następnie próbował uderzeniem w długi róg pokonać bramkarza. Skończyło się na rzucie rożnym. Minutę później przy próbie kontrataku ze strony Valladolid w polu karnym Athletic doszło do starcia pomiędzy Platą a Oscarem De Marcosem i zagrania ręką piłki przez obrońcę Los Leones. Goście domagali się rzutu karnego ale arbiter po konsultacji z VARem nawet nie podszedł do monitora tylko nakazał wznowienie gry. Czy ręka kwalifikowała się na „jedenastkę"? Nie takie karne sędziowie w Hiszpanii dyktowali ale raczej trudno tutaj mówić o celowym zagraniu Oscara, który wcześniej był za tą rękę przytrzymywany przez rywala i po prostu próbował się wyswobodzić by oddalić zagrożenie od własnej bramki. Można sobie zadać pytanie co by było gdyby Plata jednak przejął piłkę i np. strzelił gola, czy sędzia by go anulował czy uznał, ale tego niestety nie dowiemy się nigdy. W 25 minucie winowajca całego zamieszania mógł o powinien podwyższyć prowadzenie. Athletic wyszedł z własnej połowy piękną koronkową akcją i w finalnej jest fazie Sancet podawał na prawe skrzydło do wchodzącego w pole karne Oscara, który przed sobą miał jedynie Masipa, ale niestety fatalnie spudłował. Baskowie dążyli do podwyższenia prowadzenia ale obrońcy zespołu Pachety całkiem nieźle radzili sobie z tymi atakami, choć kilka razy było na pograniczu bo w ekipie Los Leones świetnie funkcjonowały skrzydła, które siały mnóstwo zamieszania w szeregach rywali a każde ich zagranie w pole karne było bardzo niebezpieczne. W 38 minucie gola strzelił Inaki Williams po centrze z lewej flanki Nico ale niestety był na spalonym. Dwie minuty później przed szansą na bramkę stanął Herrera po podaniu Inakiego ale strzał byłego pomocnika PSG minął w niewielkiej odległości bramkę Masipa. Chwilę później przed szansą stanął Sancet ale tym razem został powstrzymany przez Feddala. W 42 minucie Ander próbował swoich sił z rzutu wolnego z około 20 metrów od bramki ale niestety i ten strzał był niecelny choć zabrakło niewiele. Właściwie na tym skończyła się pierwsza, naprawdę bardzo dobra połowa spotkania.
Jeśli Valladolid chciał spróbować odrabiać straty w drugich 45 minutach to dość szybko mu się je powiększyły. W 51 minucie było już 2-0. Vesga przerwał kontrę Pucelanos odzyskując piłkę (faul?), podał do wchodzącego w pole karne Guruzety a ten z ostrego kąta, mimo asysty obrońcy zdołał zmieścić piłkę w długim rogu bramki Masipa. Zawodnicy gości rzucili się do arbitra z pretensjami ale ten po konsultacji z sędziami VAR zdecydował się uznać gola. Piłkarze Valladolid reklamowali „stempel" Vesgi ale nawet powtórki nie pokazują dokładnie czy był kontakt z nogą zawodnika gości czy nie. W każdym razie sytuacja mocno kontrowersyjna a sędzia główny i tym razem nie zdecydował się na podejście do monitora by osobiście zweryfikować sytuację. Minutę później Valladolid mógł zmniejszyć straty. Prawą flanką urwał się Fresneda, dośrodkował z linii końcowej wzdłuż bramki i o mało co, a do piłki doszedłby na długim słupku Sergi Guardiola, ale na szczęście został w ostatniej chwili powstrzymany przez bodajże De Marcosa. Inna sprawa że futbolówka nie miała prawa przejść bez interwencji obrońcy czy też bramkarza w okolicach 3 – 4 metra od bramki przez całą strefę obronną więc co robili w tym czasie Yeray, Vivian i w szczególności Simon tego nie wiadomo. W 57 minucie spotkania podobną akcję przeprowadził lewą flanką Olza tyle że dośrodkował na około 11 metr od bramki gdzie na strzał zdecydował się Aguado ale na szczęście posłał piłkę wysoko nad bramką. W 58 minucie powinno być już 3-0 ale Inaki nie byłby sobą gdyby nie spartolił doskonałej sytuacji do zdobycia bramki. Sancet podał mu idealnie w uliczkę pomiędzy obrońcami gości, ten włączył swoje „turbo" i mimo spore straty w dystansie do obrońców zdołał ich wyprzedzić i wyjść sam na sam z bramkarzem. Tyle że starszy z braci Williamsów źle przyjął piłkę, za daleko ją sobie wypuścił i strzelał już niemal z linii końcowej co przy wyjściu z bramki Masipa nie miało szans powodzenia. Skończyło się na rzucie rożnym po którym przy ponowieniu akcji Athletic po wybiciu piłki przez obrońców jeden z defensorów rywali zagrał piłkę ręką w polu karnym próbując powstrzymać Inakiego Williamsa. Tym razem jednak arbiter podszedł do monitora i sam weryfikował sytuację.... odgwizdując faul Inakiego Williamsa. O faulu zawodnika Athletic raczej ciężko mówić ale tak czy tak ręka była niecelowa, zawodnik rywala nawet nie widział piłki więc podstaw do podyktowania rzutu karnego nie było. W 63 minucie spotkania przed szansą na bramkę stanął Sancet, który dostał podanie w pole karne od De Marcosa ale nasz pomocnik uderzył w boczną siatkę. W 67 minucie z boiska zeszli Guruzeta i Herrera a w ich miejsce pojawili się Muniain i Vencedor. I gra siadła bo na szpicę poszedł nie kto inny jak Inaki Williams. Na szczęście w 78 minucie Valverde dokonał kolejnych zmian i ściągnął Inakiego oraz Sanceta a wpuścił Raula Garcię i Villalibre co oznaczało bardziej ofensywną grę. I szybko to się opłaciło bo już minutę później było 3-0. Rzut wolny wykonywał Muniain, posłał centrę na około 11 metr od bramki gdzie najwyżej wyskoczył Vivian potężnie uderzając na bramkę. Futbolówka odbijając się od poprzeczki zatrzepotała w siatce. Masip był bez szans. Dwie minuty później mogło być już 4-0. Lekue dośrodkował z lewej flanki, Raul Garcia przedłużył do Villalibre ale ten źle złożył się do strzału i futbolówka powędrowała w trybuny. I to był właściwie ostatni akcent jeśli chodzi o emocje w tym meczu. Athletic wygrał jak najbardziej zasłużenie i dzięki korzystnym wynikom w innych meczach (porażki Betisu i Atletico) awansował na 4 miejsce, które będzie zajmował co najmniej do czasu wznowienia rozgrywek po mundialu w Katarze.
To były naprawdę dobre a nawet bardzo dobre zawody w wykonaniu Los Leones. No może poza pierwszymi 15 minutami i dwiema akcjami w drugiej połowie gdzie trochę defensywa zaspała. W sumie można naliczyć cztery poważne błędy obrony ale na szczęście bez konsekwencji. To znacznie obniża ocenę pary stoperów w osobach Yeraya i Viviana. Daniego ratuje zdobyta bramka na 3-0 przy stałym fragmencie gry ale Alvarez po prostu zagrał słabiutko. To samo można powiedzieć o Vesdze, którego ratuje asysta przy drugim trafieniu Guruzety bo reszta meczu raczej słabsza, szczególnie w defensywie za którą przede wszystkim powinien być rozliczany. Również nieco słabsze noty powinni otrzymać boczni defensorzy ale akurat w ich przypadku podwyższa je i to znacznie gra w ofensywie gdzie naprawdę spisali się bardzo dobrze. De Marcos zakwalifikowałby się nawet do jednego z najlepszych w tym meczu gdyby nie koszmarne pudło w sytuacji sam na sam z Masipem. Poza tym atak funkcjonował bez zarzutu. Można by trochę ponarzekać na skuteczność ale 3 bramki to i tak nieźle a przede wszystkim cieszy pomysł na mecz, reakcja zawodników i trenera na pierwszy słabszy kwadrans no naprawdę wiele ciekawych i widowiskowych akcji w ataku. Oby więcej takich spotkań. Najlepszym zawodnikiem tego spotkania został oczywiście Gorka Guruzeta, który został wywołany do tablicy przez dziennikarzy, którzy zaczęli zadawać niewygodne pytania trenerowi na ostatniej konferencji prasowej po pojedynku z Gironą i można powiedzieć że szkoleniowiec ugiął się pod presją. Jak widać słusznie bo Guruzeta zakończył mecz z dwoma trafieniami i stanowił nieustanne zagrożenie pod bramką Masipa. No i przede wszystkim pokazał snajperski nos, szczególnie przy akcji na 1-0 gdzie poszedł do końca za piłką i dzięki temu mógł spokojnie dobić swój strzał. Zresztą widać że w przeciwieństwie do Inakiego, Guruzeta myśli na boisku i stara się przewidywać przebieg akcji co w przypadku starszego z braci Williamsów polega głównie na odkręceniu manetki „gazu" i włączenie trybu „turbo" w kierunku bramki rywala. Wystawianie naszej „Czarnej Pantery" na szpicy to po prostu robienie mu krzywdy ale już na prawym skrzydle to jest zupełnie inna bajka i inna klasa gracza. Można zaryzykować stwierdzenie że to prawdziwy top w La Liga. Tutaj jednak pojawia się trochę zgrzyt bo przestawienie na stałe Inakiego na prawą stronę oznacza albo ława dla jego brata albo szukanie mu nowej pozycji. W meczu z Valladolid wypadł całkiem obiecująco na lewej flance ale to trochę marnowanie jego talentu. No ale może to jest wyjście i Nico zdoła się przestawić. Poza tym słowa pochwały należą się dwójce środkowych pomocników w osobach Sanceta i Herrery. Obaj spisali się naprawdę świetnie i może trochę zapominali o swoich obowiązkach defensywnych ale to co wyczyniali w ataku to naprawdę było świetne i oby tak dalej.
Przed nami teraz wyjazdowy mecz Copa del Rey z Alzirą a następnie przerwa na mecze Mundialu w Katarze. Zawodnicy dostaną 2 tygodnie wolnego poza kadrowiczami którzy pojadą na Mistrzostwa czyli Unaiem Simonem, Nico Williamsem w kadrze La Furia Roja i Inakim Williamsem, który zapewne dostanie się do kadry Ghany. Po dwóch tygodniach odpoczynku zacznie się mini pretemporada, którą zakończy pojedynek z ekipą z Meksyku – zespołem Atlasu Guadalajara, który odbędzie się 11 grudnia.
Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Vivian, Lekue – Vesga – Herrera (67' Vencedor), Sancet (78' Raul Garcia) – Inaki Williams (78' Villalibre), Guruzeta (67' Muniain), Nico Williams (83' Morcillo).
Trener: Ernesto Valverde
Valladolid: Masip – Fresneda, El Yamiq, Feddal, Olaza – Plata (83' Rosa), Monchu (62' Ivan Sanchez) Kike Perez, Narvaez (62' Oscar Plano) – Sergi Guardiola (67' Sergio Leon), Weissman (46' Aguado).
Trener: Pacheta.
Wynik: 3 – 0
Bramki: 19' i 51' Guruzeta, 78' Vivian
Żółte kartki: Herrera, Guruzeta, Vencedor – Monchu
Posiadanie piłki: 43% - 57%
Strzały: 19 – 8
Strzały celne: 6 – 0
Podania: 341 – 459
Faule: 21 – 6
Spalone: 3 – 1
Rzuty rożne: 10 - 2
fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus