^Powrót na górę!

Zaloguj Zarejestruj

Login to your account

Username *
Password *
Remember Me

Create an account

Fields marked with an asterisk (*) are required.
Name *
Username *
Password *
Verify password *
Email *
Verify email *
Captcha *
Reload Captcha
Dzisiaj jest |

Odwiedza nas 201 gości oraz 0 użytkowników.

Blisko 21 lat czekali kibice Los Leones na to by Athletic odniósł dwa kolejne wyjazdowe zwycięstwa w dwóch spotkaniach rozgrywanych w delegacji na początku sezonu. Ostatni taki przypadek miał miejsce jeszcze w latach 90-tych za czasów Juppa Heynckesa. Po Kadyksie 2 tygodnie temu teraz padł wyrok na ich sąsiadów z końca ligowej tabeli, a więc ekipę Elche, którą już do przerwy mentalnie spuszczono do Segunda Division albo i niżej bo tak mniej więcej wyglądała różnica klas dzieląca obydwa zespoły. Los Leones zanotowali pewne zwycięstwo 1-4 i z 10 punktami znajdują się w czubie ligowej tabeli. Za tydzień szansa na rehabilitację przed własnymi kibicami za wpadkę z Espanyolem, a rywalem będzie zaprzyjaźnione z Baskami Rayo Vallecano prowadzone przez Andoniego Iraolę.

Parafrazując jednego z polskich kabareciarzy o pierwszej połowie spotkania można powiedzieć mniej więcej tyle, że "Elche myślało, że Athletic będzie z nimi najpierw rozmawiał, a ten zaczął ich od razu bić". Na pewno nie tego spodziewali sie kibice Franjiverde, co zobaczyli na murawie. Athletic urządził sobie strzelanie, a pomocą w tym przedsięwzięciu służyli podopieczni trenera Francisco, którego zachowanie przy linii bocznej boiska świadczyło, że sam nie może uwierzyć, że można popełniać takie błędy. Pierwsze ostrzeżenie gospodarze dostali już w 6 minucie meczu kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzenie głową jednego z zawodników Athletic zostało zablokowane ręką. Analiza VAR wykazała, że zagranie było nieumyślne, bo zawodnik Elche był odwrócony tyłem i nawet nie widział piłki, a poza tym ręka próbował raczej powstrzymywać rywala niż zagrywać futbolówkę. Poprawka Athletic była już skuteczna, a właściwie to zawodników Elche, którzy sami wbili sobie piłkę do siatki. Los Leones odzyskali futbolówkę na własnej połowie, Muniain ładnie na lewej flance ściągnął na siebie aż trzech zawodników rywala i podał do wychodzącego na wolne pole Berenguera. Nasz skrzydłowy pognał lewą flanką i na wysokości pola karnego dośrodkował na przeciwległy słupek gdzie próbując uprzedzić Nico Williamsa, Nico Fernandez wpakował futbolówkę do własnej bramki. 0-1 na Martinez Valero. Samobój obrońcy Elche mocno podłamał morale zespołu i całej formacji obronnej, która za chwilę sprokurowała rzut karny. Na indywidualną akcję prawą flanką zdecydował się Nico Williams, wpadł w pole karne, ale nieco za daleko wypuścił sobie piłkę, a przy próbie jej opanowania wydawało się że wpadł w stopera gospodarzy. Sędzia odgwizdał przewinienie naszego skrzydłowego, ale po chwili został wezwany przez VAR do monitora w celu obejrzenia całej sytuacji w nieco zwolnionym tempie. I bardzo dobrze bo powtórki pokazały że dynamika akcji zupełnie wypaczyła moment faulu i to nie Nico faulował a Enzo Roco, który ułamek sekundy wcześniej trafił w nogę młodszego Williamsa gdy ten próbował zagrywać piłkę. Rzut karny stał się faktem i do futbolówki podszedł Oihan Sancet, który pewnym uderzeniem pokonał Edgara Badię podwyższając wynik meczu na 0-2. Kolejny potężny cios spadł na gospodarzy w 22 minucie. De Marcos podał na prawą flankę do Nico Williamsa, ten zwiódł obrońcę na wysokości pola karnego, wpadł w obręb szesnastki i wypalił w lewy górny róg bramki nie dając najmniejszych szans Badii. Po przerwie na uzupełnienie płynów około 30 minuty meczu Los Leones postanowili chyba na dobre wybić piłkę z głowy Elche w tym dniu. W 35 minucie okazję na podwyższenie miał Inaki Williams, który dostał świetną piłkę w pole karne niemal na sytuację sam na sam z bramkarzem, ale starszy z braci Williamsów nie byłby sobą gdyby takiej okazji nie zmarnował. Może odezwała się w nim litość dla wyjątkowo bezradnej obrony rywala w tym meczu. Minutę później mieliśmy pierwszą groźniejszą akcję Elche i strzał Gumbau ale dość niecelny. Trener Francisco nie wytrzymał i już w pierwszej części dokonał zmiany wpuszczając za defensywnego pomocnika Mascarella, napastnika Ezequiela Ponce'a. Elche miało grać ofensywniej ale to Los Leones odpowiedzieli konkretniej bo w 41 minucie po kolejnej bardzo ładnej akcji piłka wylądowała w siatce po strzale Muniaina, ale po drodze odbiła się od będącego na pozycji spalonej Berenguera, więc arbiter nie mógł uznać tej bramki. Za to bez problemu jak najbardziej prawidłowo uznał trafienie jakie zanotował Berenguer trzy minuty później. Unai Simon wznowił grę z własnego pola karnego, piłka poszybowała daleko aż pod pole karne Elche gdzie jeden ze stoperów w walce z Inakim Williamsem tak nieszczęśliwie zagrał piłkę w kierunki własnej bramki, że Berenguer nie miał problemu z jej przejęciem wygrywając walkę o pozycję z Roco i bez problemu strzałem z woleja umieścił futbolówkę w siatce obok bezradnego Badii. Na nic zdały się ostre protesty stopera, który sugerował, że był rzekomo odpychany w polu karnym, a tylko zarobił żółtą kartkę. 0-4 na tablicy wyników i prawdziwy nokaut w wydaniu ekipy Los Leones. Sędzia tego spotkania doliczył aż 7 minut do regulaminowego czasu gry ale rezultat już się nie zmienił. Po pierwszej połowie mecz mieliśmy już praktycznie rozstrzygnięty.

To że było praktycznie po zawodach nie usprawiedliwia podejścia Basków do meczu w drugiej połowie. Upokorzeni gospodarze rzucili się do zdobycia przynajmniej honorowej bramki, a goście pozostali myślami w szatni bo tylko tak można tłumaczyć niemoc z pierwszych minut i zepchnięcie do głębokiej obrony. Na szczęście tylko przez pierwszy kwadrans. Napór gospodarzy powiódł się bo wypracowali sobie dwie świetne sytuacje po akcji obrońcy Liroli w 51 minucie, którą próbował wykończyć Ponce, ale obronił Simon oraz samego napastnika, który w 57 minucie zgrywał piłkę głową, której nie sięgnął Pere Milla. Athletic mógł i powinien również strzelić bramkę ale po akcji prawym skrzydłem Nico Williamsa i centrze w pole karne Berenguer trafił z kilku metrów w poprzeczkę, a próbę dobitki głową Muniaina w sobie tylko znany sposób sparował Badia, chroniąc tym samym swój zespół przed utratą piątej bramki. Niestety ambitne wysiłki Elche znalazły swój finał bo skoro rywale nie potrafili to z pomocą pośpieszył Vivian, który wdał się w kompletnie niepotrzebny drybling na swojej połowie, co skończyło się stratą na rzecz Boye, ten pognał na bramkę i w polu karnym podał do nieobstawionego Ponce, który nie miał problemów z pokonaniem Simona. Nieoczekiwany prezent wprawdzie nieco uskrzydlił gospodarzy ale i obudził gości, którzy zwarli szyki i już nie pozwolili na większe zagrożenie pod własną bramką w pełni kontrolując spotkanie do ostatniego gwizdka sędziego, będąc bliżej zdobycia bramki na 1-5 niż rywale na 2-4.

Ostatni raz Athletic strzelił cztery bramki na wyjeździe w jednej połowie spotkania w 1956 roku w derbowym pojedynku z Realem Sociedad. Tamten mecz zakończył się wynikiem 3-4. Tym razem aż takich emocji nie było i o ile za pierwszą część meczu należą się drużynie oklaski to już za drugą nieco słów krytyki bo pozwolili zawodnikom rywali na zbyt wiele, a za duża pewność siebie spowodowała utratę bramki. Nie ma wytłumaczenia dla głupoty Viviana, który sprezentował rywalom gola na 1-4. Na szczęście wynik w tym momencie był taki a nie inny i obyło się bez większych konsekwencji. Generalnie pierwszy kwadrans drugiej części meczu to niekiedy dość desperacka i chaotyczna obrona Los Leones, co nie powinno mieć miejsca przy tej klasie rywala. No ale za dużo słów krytyki pod adresem zawodników też nie może być bo zakończyć drugi mecz z rzędu na wyjeździe z czterema trafieniami pokazuje, że zespół jest w formie i jak tylko podejdzie poważnie do swoich obowiązków to ciężko go zatrzymać. Wprawdzie Elche popełniło masę błędów i walnie przyczyniło się do takiego a nie innego wyniku ale fakt jest taki, że po pierwsze Los Leones przyczynili się do tych błędów a po drugie trzeba jeszcze takie prezenty umieć wykorzystać, co w przypadku Athletic nie zawsze jest taką oczywistością. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był Nico Williams. Asysta w postaci wywalczonego karnego i fantastyczna bramka na 0-3 to wisienka na torcie jego występu. Do tego przy pierwszej bramce naciskanie Nico Fernandeza i zmuszenie go do błędu w postaci samobója. Był niemal nie do zatrzymania dla obrońców rywali. Ciekawostką jest to że trafienie w meczu z Elche było jego premierowym w La Liga, dokładnie tak samo jak jego starszego brata, który swoją pierwszą bramkę strzelił również tej samej drużynie w sezonie 2014/2015 i to na tym samym stadionie. Tak więc historia zatoczyła koło. Generalnie cały atak Basków funkcjonował wręcz wzorowo na czele z obydwoma skrzydłowymi. Ewentualnie można się nieco przyczepić do starszego z braci Williamsów, który tradycyjnie już zmarnował setkę i był dość mało widoczny w akcjach ofensywnych ale swoje na boisku zrobił bo angażował obronę rywali i rozciągał ją na tyle, że jego koledzy mieli więcej miejsca i mogli swobodniej przeprowadzać akcje. Jeśli chodzi o defensywę to w pierwszej połowie była praktycznie bezrobotna, a w drugiej zajęcia było na 15 minut i gdyby nie karygodny błąd Viviana zapewne skończyłoby się na zero z tyłu. Jednakże przez ten kwadrans naporu rywali trochę za dużo było chaosu i wybijania piłki na oślep no ale ostatecznie można jako całej formacji wystawić jej pozytywną ocenę. Indywidualnych ocen poszczególnym zawodnikom, poza małymi wyjątkami nie ma sensu wystawiać bo wynik mówi sam za siebie i nie był dziełem przypadku czy jakiegoś zbiegu okoliczności. Zespół zagrał naprawdę bardzo dobre zawody, szczególnie mając na uwadze to że było to spotkanie wyjazdowe, a te w przypadku drużyny Los Leones zwykle są drogą przez mękę i takim wynikiem raczej zwykle się nie kończą, więc tym bardziej należy się cieszyć że udało się pokonać rywala na ich boisku i to w naprawdę świetnym stylu. I oby tak dalej.

Statystyka meczu:
Składy:
Elche: Badia - Lirola (66' Josean), Roco (46' Nwankwo), Bigas, Fernandez - Quina, Mascarell (38' Ponce), Gumbau (72' Guti) - Collado (46' Fidel), Boye, Pere Milla.
Trener: Francisco

Athletic: Simon - De Marcos, Vivian, Martinez, Lekue - Dani Garcia (72' Vesga) - Sancet (63' Raul Garcia, Muniain (78' Morcillo) - Nico Williams (63' Zarraga), Inaki Williams (78' Guruzeta), Berenguer.
Trener: Ernesto Valverde

Wynik: 1-4
Bramki: 59' Ponce - 9' Nico Fernandez (samobójcza), 14' Sancet (karny), 22' Nico Williams, 44' Berenguer
Żółte kartki: Mascarell, Roco, Francisco (trener), Ponce, Bigas
Posiadanie piłki: 46% - 54%
Strzały: 9 - 16
Strzały celne: 2 - 8
Podania: 385 - 447
Faule: 15 - 9
Spalone: 2 - 5
Rzuty rożne: 5 - 5
Widzów: ok. 25 tys.
Sędzia: Melero Lopez

 

 

 

You have no rights to post comments

Ostatni/poprzedni mecz

Następny mecz

Real Madryt - Athletic


 
-:-

 Data: 31.03.2024 godz. 21:00

Stadion: Santiago Bernabeu

Sędzia:

Poprzedni mecz

Athletic - Alaves

-:-

 Data: 16.03.2024 godz. 21:00

Stadion: San Mames

Sędzia: Muniz Ruiz

Tabela ligowa

Nr. Drużyna Bramki Pkt
1. Barcelona 63 - 37 58
2. R. Madryt 49 - 19 56
3. Sevilla 39 - 29 47
4. Sociedad 45 - 33 46
5. Getafe 37 - 25 46
6. Atletico 31 - 21 45
10. Athletic 29 - 23 37
18. Mallorca 28 - 44 25
19. Leganes 21 - 39 23
20. Espanyol 23 - 46 20

Pełna tabela [click]

Shoutbox

Latest Message: 3 years, 7 months ago
  • Joxer : link do sparingu z Logrones: «link»
  • Joxer : Link do sparingu z Paderborn: «link»
  • Joxer : Dzisiaj mecz rezerw o 16.00. Transmisja pod tym linkiem: «link»
  • Joxer : Kto ma ochotę i czas to dzisiaj o 16.00 derby rezerw z Sociedad - link do transmisji: «link»
  • Joxer : Witamy :)
  • Sylas : Witam
  • Leones2 : Transmisja dzisiejszego meczu na Tvp Sport :)
  • Leones2 : A co odnośnie Kepy. Skoro nie pasują mu takie zarobki, chce być gwiazdą światowego formatu, jak to napisał Aitor zagrał w 34 spotkaniach, to ja bym go posadził na ławę(albo i tak zrobiłby to Real Madryt) i może się stać jak z Llorente, też mu coś nie pasowało, ( odszedł chyba za darmo), myślał że się bardziej rozwinię, ale się pomylił , i wędrował z klubu do klubu :D Jak Kepa odejdzie z Athletic, tylko dla kasy,to życzę mu z całego serca żeby było jak z Llorente.
  • Joxer : A co do Ganei to nie jest baskiem ale jest wychowankiem klubu z Kraju Basków i o ile mi wiadomo między 9 a 18 rokiem wychowywał się i trenował w Kraju Basków. Dzisiaj albo jutro jeszcze napiszę coś właśnie o Ganei bo Athletic bardzo się nim interesuje oraz o planowanych przedłużeniach kontraktów. No i jeszcze napiszę dość ciekawy moim zdaniem artykuł o dość niepokojącej decyzji jaką podjął Urrutia ocierającej się o sabotaż klubu.
  • Joxer : Nie no spoko :) Chciałbym częściej coś wrzucać ale zwykle jest tak że muszę z kilku artykułów robić jeden bo newsów o Athletic jest mało gdyż jest to bardzo hermetyczny klub i mało co się wydostaje na zewnątrz ;)

Guests are shown between [].

Only registered users are allowed to post

Reklama

 Jedyny polski serwis Los Leones

Benfica Lizbona
LeedsUtd.pl - Strona o Leeds United

Newcastle United