Pierwsza połowa letniej pretemporady już za nami, zawodnicy w sobotę około północy wrócili z Niemiec do Kraju Basków, więc można pokusić się o małe podsumowanie trzech tygodni intensywnych treningów Los Leones oraz pierwszych meczów sparingowych. Materiału do analizy dla trenera Valverde jest naprawdę sporo jak również jest jeszcze sporo czasu by poprawić to co szwankuje w zespole. O ile pewne mankamenty zapewne zostaną usunięte wraz ze wzrostem formy i lepszym zgraniem zespołu to jeden problem martwi szczególnie i to nie od dzisiaj a mianowicie koszmarna wręcz skuteczność zespołu. Wprawdzie bilans spotkań nie jest zły bo drużyna jeszcze nie przegrała spotkania strzelając 6 bramek i tracąc 3 ale gdyby nie wspomniany totalny brak skuteczności to tylko ostatni mecz z Mainz miał prawo zakończyć się remisem gdyż reszta z nich powinna zakończyć się wynikami podobnymi do tego z meczu z Bochum (1-4).

Pierwsze dwa tygodnie treningów to typowe przygotowania fizyczne dla zespołu, który w komplecie był dopiero na kilka dni przed wyjazdem na obóz treningowych w Niemczech. Celowo użyłem słowa w komplecie bo niestety nie wszyscy zawodnicy byli dostępni dla trenera Valverde. Początkowo osobno ćwiczyli Inigo Martinez oraz Unai Simon, którzy najpóźniej dołączyli do kolegów. Martinezowi przytrafił się drobny uraz, który na szczęście udało się szybko wyeliminować natomiast o wiele gorsza jest sytuacja z Unaiem Simonem, który niestety ale prawdopodobnie straci całe przygotowania do sezonu i nie będzie gotowy do inauguracji rozgrywek La Liga. Unai cierpi na tendinopatię barku i niestety w tym przypadku leczenie jest dość trudne i długotrwałe. Wydawało się że bramkarz zacznie już normalnie trenować w ośrodku Harsewinkel ale niestety nic takiego nie miało miejsca. Lekarze Los Leones skorzystali z okazji że znajdują się w kraju gdzie medycyna sportowa jest na jednym z najwyższych poziomów na świecie i skonsultowali się z lekarzami z jednej z klinik zajmującej się podobnymi przypadkami. Diagnoza niestety nie była zbyt pomyślna i wszystko wskazuje na to że w pierwszych meczach na bramce zobaczymy młodego Julena Agirrezabalę. No chyba że wydarzy się jakiś przełom w leczeniu w ciągu kilku najbliższych dni ale wydaje się że nie ma co nadmiernie ryzykować zdrowiem reprezentacyjnego portero, który lepiej żeby się dobrze wyleczył i odpowiednio przygotował do sezonu nadrabiając zaległości treningowe gdyż czeka go jeszcze mundial w Katarze. Akurat bramka Athletic to zdecydowanie najlepiej obsadzona pozycja w zespole bo w zapasie jest inny kadrowicz, tym razem U-21 a więc Julen Agirrezabala. Ostatnim piłkarzem, który dołączył do treningów był Ander Capa. Zawodnik w końcu doszedł do porozumienia z klubem i 12 lipca podpisał nową umowę łączącą go z Los Leones do 2024 roku jednakże Athletic zawarł w umowie możliwość rozwiązania umowy po obecnym sezonie jeśli nie zostaną spełnione odpowiednie warunki. Oczywiście jest to opcja z której niekoniecznie klub może skorzystać ale Prezydent Uriarte hołduje zasadzie że wszyscy muszą mieć dodatkową motywację do pracy więc chce wprowadzić rozległy system bonusów do zespołu. Czy to zadziała zobaczymy ale miejmy nadzieję że tak. W każdym razie Capa zgodził się na taką konstrukcję kontraktu.

Tak więc trener Valverde na wyjazd do Niemiec zabrał ze sobą 31 zawodników, bo tyle po ostatnich cięciach liczy kadra pierwszej drużyny. Zapewne po powrocie będą kolejne tak by uzyskać wymaganą liczbę 22 – 24 piłkarzy pierwszej drużyny. Kto jednak nie zmieści się w kadrze tego nie wiadomo choć pewne typy już są. Najpierw jednak należało sprawdzić zawodników i ich przydatność do zespołu i temu miały służyć sparingi, których rozegrano w sumie 3 ale z czterema zespołami. Tutaj liczę turniej w Duisburgu jako pojedynczy mecz gdyż Athletic grał w sumie dwa spotkania po 45 minut każdy a więc można powiedzieć w sumie jedno spotkanie 90 minutowe. I trzeba przyznać że mecze te wypadły całkiem obiecująco.

Na pierwszy ogień poszedł Turniej Tradycji w Duisburgu i mecz z Borussią Moenchengladbach zakończony wynikiem 0-0. Baskowie rozegrali wręcz wzorcowe 45 minut w których wypracowali sobie mnóstwo sytuacji podbramkowych w tym z 3 – 4 setki, które niestety w pokazowy sposób zmarnowali. Sytuacje mieli Nico Williams (x2), Dani Vivian i tradycyjnie już Inaki Williams. Przy kilku sytuacjach zabrakło precyzji w ostatnim podaniu ale to akurat w tej fazie przygotowań można zrozumieć o wiele bardziej niż po prostu totalną indolencję strzelecką pod bramką. Rywale tylko raz zagrozili bramce Basków i to na początku meczu gdy zespół trochę zaspał w obronie ale na szczęście rywale nie zdołali tego wykorzystać.

Kolejne spotkanie, również 45 minutowe, rozegrane z gospodarzami turnieju było już nieco gorsze mimo że również zakończyło się remisem, tym razem bramkowym 1-1. Athletic był stroną zdecydowanie przeważającą choć nie miał tak klarownych sytuacji do zdobycia bramek jak z ekipą Borussii. Ale udało się wykorzystać jedną po centrze z prawego skrzydła w wykonaniu Petxarromana, którą wykończył Serrano na długim słupku. Poza tym bliscy zdobycia bramek byli Morcillo (świetne wykonanie rzutu wolnego i obrona bramkarza oraz doskonałe uderzenie z dystansu z takim samym skutkiem), Raul Garcia oraz Dani Garcia. Niestety w końcówce meczu Baskowie nieco odpuścili co mogło się skończyć bardzo źle. Najpierw w 35 minucie w defensywie zaspał Lekue i Ajani pokonał strzałem głową z 11 metrów Andera Iru. Chwilę później w polu karnym faulował Paredes i sędzia wskazał na wapno (z VARem ten karny by raczej nie przeszedł). Na szczęście Iru popisał się genialną interwencją i zapobiegł utracie bramki czym uratował punkt swojej drużynie. Jeszcze w samej końcówce zwycięską piłkę po rzucie rożnym miał na nodze Nolaskoain ale niestety obrońcy zdołali zablokować naszego obrońcę i nic z tego nie wyszło. Ostatecznie Athletic w całym turnieju zajął 2 miejsce gdyż Borussia wygrała z Duisburgiem 1-0 i zgromadziła 4 oczka.

Składy:
vs Borussia: Agirrezabala – De Marcos, Yeray, Vivian, Yuri – Vesga, Vencedor – Nico Williams, Muniain, Berenguer – Inaki Williams.

vs. Duisburg: Iru – Petxarroman, Nolaskoain, Paredes, Lekue – Zarraga, Dani Garcia – Serrano, Sancet, Morcillo – Raul Garcia.

Drugim sparingiem był czwartkowy mecz z Vfl Bochum na boisku w Gutersloh. I tutaj Los Leones rozegrali naprawdę dobre jeśli nie nawet bardzo dobre zawody pokonując swojego rywala 1-4 mimo przegrywania 1-0 po bramce na początku drugiej połowy, którą strzelił Zoller po świetnej kontrze na skutek koszmarnej straty Andera Capy. Mecz był w zasadzie bez historii bo zespoły dzieliła różnica klas. Tylko w pierwszej połowie Baskowie mogli i powinni zamknąć ten mecz. Dość powiedzieć że ze cztery „setki" zmarnowali Guzueta, De Marcos i dwukrotnie Berenguer. Innych akcji tutaj nie liczę gdzie bramkarz wykazywał się swoimi umiejętnościami albo brakowało ostatniego podania które było niedokładne albo w ostatniej chwili przecinali je obrońcy. Rywal miał tylko jedną okazję za sprawą straty Inigo Martineza ale na szczęście napastnik rywali jej nie wykorzystał. W drugiej połowie na początku padła bramka dla gospodarzy ale Athletic błyskawicznie wyrównał za sprawą pięknego trafienia Raula Garcii, który popisał się w polu karnym cudownym lobem a futbolówka uderzając w poprzeczkę i słupek trafiła wpadła do siatki. Później był już koncert gry Athletic bo gdyby Los Leones wykorzystali wszystkie sytuacje to wynik byłby o wiele wyższy. A takie były bo 100% okazje zmarnowali Luis Bilbao, Raul Garcia i Inaki Williams, który po wielu latach wrócił na prawe skrzydło zamiast do ataku. Na szczęście Inaki zanotował swoje trafienie po pięknej akcji z Raulem Garcią i sytuacji sam na sam z bramkarzem. Takie same okazje miał Asier Villalibre, autor dwóch trafień, który najpierw dostał cudowne podanie na sytuację sam na sam z bramkarzem od Luisa Bilbao a następnie wykorzystał błąd obrońców, którzy sami mu wyłożyli piłkę na pojedynek ze swoim portero. Wynik 1-4 dla Athletic to absolutne minimum w tym meczu i gdyby Bochum dostało dwucyfrówkę to pretensje mogliby mieć tylko do siebie. No ale do tego potrzeba skuteczność a tego bardzo zabrakło w ekipie Los Leones.

Składy:
I połowa: Agirrezabala – De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri – Vesga, Sancet – Berenguer, Muniain, Malcolm – Guruzeta.

II połowa: Padilla – Capa, Vivian, Nolaskoain (50' Paredes), Lekue – Dani Garcia, Vencedor – Inaki Williams, Raul Garcia, Luis Bilbao – Villalibre.

Ostatnim sparingiem na zgrupowaniu w Niemczech było spotkanie z Mainz na Mewa Arenie. Był to dość nietypowy mecz bo złożony z czterech kwart po 30 minut każda przy czym po dwóch miała miejsce dłuższa bo 15 minutowa przerwa. Baskowie rozgrywali je zaledwie 2 dni po pojedynku z Bochum co niestety było widać w ich grze na murawie, która nie była tak składna jak wcześniej. Mecz zakończył się wynikiem 1-1 a strzelcem gola dla Los Leones w drugich 30 minutach był Nico Williams, który popisał się kapitalnym uderzeniem z linii pola karnego umieszczając futbolówkę idealnie w górnym rogu bramki rywali. Asystował jego brat Inaki. Rywale doprowadzili do wyrównania w ostatniej minucie pojedynku za sprawą Fernandesa. Mainz zdobyło jeszcze jedną bramkę na początku meczu ale ich zawodnik był na pozycji spalonej. Sam mecz nie był zbytnio emocjonujący bo trenerzy bardziej skupili się na testowaniu różnych wariantów gry i rzucali zawodnikami po różnych pozycjach, co na pewno miało wpływ na płynność gry. W pierwszych 30 minutach zespoły miały po jednej bardzo dobrej okazji do zdobycia gola. Mainz po rzucie rożnym gdy jeden ze stoperów minimalnie chybił strzelając głową i pod koniec Athletic gdy doskonałą okazję miał Morcillo ale bramkarz świetnie obronił mocne uderzenie z ostrego kąta skrzydłowego Los Leones. Druga kwarta to zdecydowana przewaga Athletic. Wprawdzie dwie pierwsze groźne akcje zakończone niecelnymi strzałami przeprowadzili gospodarze ale odpowiedź Los Leones była bardzo konkretna. W 39 minucie bramkę strzelił Nico Williams po akcji swojego brata Inakiego. Chwilę później Inaki zdecydował się na kolejną szarże ale jego podanie z lewej strony pola karnego zostało w ostatniej chwili przecięte przez stopera. Chwilę później po akcji skrzydłem i podaniu od Morcillo, stojąc może 3 – 4 metry od bramki w słupek trafił Inaki Williams. Za chwilę przed szansą stanął Nico ale niestety minimalnie przestrzelił loba. W ostatnich sekundach tej kwarty szansę na wyrównanie zaprzepaścili gospodarze po złym wyjściu z bramki Agirrezabali ale na szczęście rywale pogubili się przed pustą praktycznie bramką i skończyło się na strachu. Trzecia ćwiartka to zdecydowana dominacja Mainz choć mogło zacząć się świetne dla Athletic gdyby Villalibre zdążył do dośrodkowania Raula Garcii z lewego skrzydła bo zabrakło mu milimetrów. Później do głosu doszli gospodarze i mieli kilka sytuacji do zdobycia bramki ale kończyło się na słupkach lub dobrej obronie Andera Iru. Ostatnia ćwiartka to już desperackie ataki Mainz i próby kontrataków Athletic aż nadeszła feralna ostatnia minuta meczu i bramka Fernandesa, który wykorzystał dośrodkowanie z lewego skrzydła na długi słupek i niepilnowany przez obrońcę skierował piłkę do siatki. Wynik 1-1 na pewno jest sprawiedliwy i nie krzywdzi żadnej ze stron.

Składy:
I – II kwarta: Agirrezabala – De Marcos, Vivian, Martinez, Morcillo – Petxarroman, Vesga – Nico Williams, Sancet (50' Berenguer), Muniain – Inaki Williams.

III - IV kwarta: Iru (91'Padilla) – Capa (91' Lekue), Yeray, Paredes (91' Vencedor), Balenziaga – Dani Garcia, Zarraga – Berenguer (91' Malcolm), Raul Garcia (91' Guruzeta), Serrano (100' Luis Bilbao) – Villalibre.

Obóz przygotowawczy w Niemczech na pewno można uznać za udany. Trener Valverde miał okazję przetestować kilka ustawień i pozycji swoich zawodników. I tak np. Oihan Sancet czy też Petxarroman mieli okazję zagrać w drugiej linii i trzeba przyznać że ich występy były całkiem obiecujące. Dani Garcia w ostatnim meczu zagrał na pozycji środkowego obrońcy i też nie wypadło to źle aczkolwiek widać że tutaj najbardziej brakowało zgrania z kolegami z formacji i pewnych automatyzmów. Na lewej obronie testowany był Morcillo i to też wyglądało całkiem przyzwoicie. Nieźle wypadła młodzież, szczególnie Luis Bilbao, Serrano co dało zapewne wiele do myślenia trenerowi Valverde. Z najważniejszych mankamentów to jest totalny brak skuteczności pod bramką rywala, dość słaby pressing spod którego rywale bezproblemowo wychodzili oraz słabe zgranie zespołu ale to może być wina wciąż słabszej formy. Los Leones poza meczem z Mainz mieli mnóstwo sytuacji do zdobyczy bramkowej a wykorzystali w sumie 6 sytuacji podczas gdy było ich spokojnie z 3 razy tyle. Brakuje też trochę zgrania aczkolwiek to chyba najszybciej da się nadrobić bo z meczu na mecz jest pod tym względem coraz lepiej. Półtora roku gry w zestawieniu 4-4-2 zrobiło swoje i wprawdzie powrót do 4-2-3-1 oraz wdrażanie przez Valverde 4-3-3 idzie sprawnie to jeszcze trzeba trochę czasu. Trzeba też przyznać że Txingurri dużo testował zawodników i ma na pewno spory materiał poglądowy więc łatwiej będzie o ewentualną selekcję, która musi przyśpieszyć gdyż 31 zawodników na dalszym etapie przygotowań to już o wiele za dużo. O ile większość młodych zostanie skierowana do rezerw to kilku starszych, którzy już w rezerwach za bardzo grać nie mogą musi zostać albo wypożyczonych albo odejść z klubu.

Po powrocie w sobotnią noc do Bilbao, trener Valverde dał swoim podopiecznym dwa dni wolnego. Na kolejnych zajęciach zespół spotyka się we wtorek i od razu czeka ich podwójna sesja treningowa. W sobotę kolejny mecz sparingowy, tym razem z Newcastle na St. James Park o godzinie 16.00 a następnie w niedzielę o 19.30 z Mirandes na Anduva.