Kampania prezydencka skończyła się w czwartek W piątek w godzinach wieczornych powinniśmy już znać nazwisko nowego prezydenta klubu. Kandydaci na prezydentów długo chowali swoje „karty" atutowe by dopiero na ostatniej prostej pokazać wszystkie najważniejsze nazwiska. Szykują się naprawdę pasjonujące wybory gdzie może zdarzyć się praktycznie wszystko. Dawno nie było tak mocnych kandydatów i tak wyrównanego starcia jeśli chodzi o programy i ludzi, którzy mają być odpowiedzialni za kolejne lata funkcjonowania ekipy Los Leones. W ostatnich dniach poznaliśmy nazwiska osób, które najbardziej interesowały nas kibiców a więc kolejnego opiekuna Los Leones, który pokieruje grą zespołu z ławki trenerskiej. I tutaj konkurencja jest bardzo mocna.

Pierwszym kandydatem, który oficjalnie zaprezentował kandydata na szkoleniowca okazał się Inaki Arechabaleta. I tutaj jest prawdziwa sensacja bo okazuje się że na ławkę trenerską może wrócić Marcelo Bielsa. W minionym tygodniu zakończyły się negocjacje Jose Marii Amorrortu z Argentyńczykiem i ten wyraził zgodę na dołączenie do klubu jako szkoleniowiec pierwszej drużyny. Oczywiście najpierw Bielsa dokładnie przejrzał skład zespołu i jego grę w ostatnich sezonach zanim podjął decyzję. I postawił również swoje warunki. Argentyńczyk chce Antoine Griezmanna, obrońce Hugo Guillamona oraz pomocnika Moncayolę. O ile transfer tego pierwszego jest praktycznie nierealny i sam Francuz zdementował pogłoski o tym że ma dołączyć do Athletic to już pozostała dwójka jest w zasięgu Athletic za około 30 mln euro. Co ciekawe w jednym z wywiadów dokładnie taką kwotę na zawodników przeznaczył Arechabaleta twierdząć że uda mu się za taką sumę dokonać kilku wzmocnień. Cóż, pożyjemy zobaczymy ale na pewno kandydatura Marcelo Bielsy daje Arechabalecie mocne karty przed piątkowymi wyborami. Poza tym Bielsa chciałby w swoim sztabie trenerskim Inigo Pereza, który po obecnym sezonie zawiesił buty na kołku i zdecydował się dołączyć do sztabu trenerskiego Andoniego Iraoli w Rayo Vallecano. Kibicom Athletic chyba nie trzeba przypominać Marcelo Bielsę, który w sezonach 2011/12 i 2012/2013 oczarował Europę i Hiszpanię pięknym futbolem w wykonaniu Athletic. Wprawdzie za tym nie sżły jakieś specjalne wyniki (dwa przegrane finały i dalekie miejsce w tabeli La Liga), szczególnie w drugim sezonie gdzie Los Leones nawet walczyli przez moment o uniknięcie spadku ale przynajmniej cieszyli swoją grą oko kibiców. Poza tym patrząc na wyczyny piłkarzy Los Leones w kilku ostatnich sezonach to przyda im się mocna ręka, która co niektórych postawi do pionu i nauczy że w każdym meczu się biega a kilka wygranych i dobrych meczów nie wskazuje że jest się tak doskonałym że reszta klubów klęknie i będzie prosiła o najniższy wymiar kary. Tyle że praca z Bielsą ma tez minusy bo czasami Argentyńczyk jest nawet zbyt wymagajacy od swoich zawodników. W Leeds zanim został wyrzucony po serii słabych występów i zbliżeniu się do strefy spadkowej, jego zawodnicy byli na pierwszym miejscu w Premier League i w Europie jeśli chodzi o drużynę, która miała najwięcej sprintów na mecz i byli jedną z najwięcej biegających. Jednakże trener Marsch, który przejął zespół był bardzo krytyczny wobec tego co zastał stwierdzając że problem z kontuzjami w jego drużynie wynikał z błędów w metodologii trenowania a zawodnicy byli przetrenowani a presja wywierała u nich spore obciążenie fizyczne, mentalne, emocjonalne i psychologiczne, które trzeba było odbudowywać tydzień po tygodniu. W Athletic było zupełnie inaczej bo mimo tego że Los Leones byli drugą najwięcej biegająca drużyną w Europie w ówczesnym czasie i wykonująca najwięcej sprintów, to mimo tego wysiłku obyło się bez jakiejś plagi kontuzji. Ale fakt piłkarze mieli mordercze treningi co najlepiej pokazały wyniki przedsezonowych badań w pierwszej pretemporadzie po objeciu zespołu przez Valverde, które wykazały że w momencie rozpoczęcia przygotowań wydolnośc piłkarzy po ponad miesiącu odpoczynku od piłki była na poziomie środka sezonu piłkarskiego i to w szczytowej formie.

A że Bielsa jest w formie i zawodnicy nie będą mieli łatwo to przekonali się wszyscy na poniedziałkowej prezentacji Marcelo w salii konferencyjnej La Alhondiga. Oto co m.in. powiedział Marcelo dziennikarzom i osobom przybyłym na prezentację:

„To wielka odpowiedzialność prowadzić taki zespół jak Athletic a szczególnie dla mnie gdyż tam miałem okazję pracować i poznać to środowisko. Po informacji o zainteresowaniu moją osobą w połowie marca chciałem zobaczyć czy będę właściwą osobą na właściwym miejscu. Oglądałem Athletic w marcu i kwietniu i zespół naprawdę grał dobrze, podobało mi się to co zobaczyłem. Najważniejszą rzeczą dla każdego jest to by wybrać właściwego trenera, który będzie w stanie kontynuować pewien projekt, który wciąż nie jest skończony i ma naprawdę spore możliwości wzrostu i rozwoju. Gdy ogladałem mecze Athletic wierzyłem że najlepszą opcją była kontynuacja tego projektu właśnie przez Marcelino. Jedyną sprawą z jaką musieliśmy czekać i to dał mi Inaki jasno do zrozumienia była kwestia umowy z Marcelino i jego ewentualnego kontynuowania pracy z Athletic. Gdy tylko ta sprawa się rozwiązała usiedliśmy kolejny raz do rozmów. Do końca rozgrywek ligowych nie podjęliśmy decyzji, do czasu aż Marcelino nie zdecydował się na odejście z klubu. Dopiero po tym dałem Inakiemu pozywtywną odpowiedź."

„ Skład Athletic jaki widzę na kolejny sezon obejmuje 24 – 25 zawodników wśród których będzie 2 bramkarzy pierwszego skłądu plus trzeci oraz po dwóch zawodników na każda pozycję. Do tego dochodzą piłkarze nr 24 i 25, którzy będą mieli zadania specjalne i nie sprecyzowane pozycje w drużynie. W sumie będziemy miesieli podjąć decyzje dotyczące około 40 zawodników w pierwszej drużynie gdyż 25 z nich dotyczy pierwszego zespołu z poprzedniego sezonu, 5 którzy byli na wypożyczeniu oraz kolejnych 10 zawodników, którzy aspirują do pierwszej drużyny z ekipy Bilbao Athletic. Wśród nich są zawodnicy, co do których Athletic ma prawo odkupu. Nie liczę oczywiście piłkarzy, którzy nas wzmocnią z zewnątrz ale nie wiadomo czy będą jakieś wzmocnienia czy nie. Na razie nie liczę na żadne zewnętrzne transfery i plan jest nakreślony w oparciu o ten stan osobowy który jest."

„Podjęcie decyzji wobec 40 zawodników w tak krótkim czasie wymaga zobaczenia ich w grze w minionym sezonie. Od Marca wraz ze swoim sztabem szkoleniowym obejrzeliśmy 45 spotkań pierwszej drużyny, 38 meczy Bilbao Athletic i niestety tylko 4 spotkania Basconii oraz trzy JuvenilA w tym finałowy przeciwko Barcelonie. Analizowaliśmy grę każdego z zawodników, jego pozycję, sposób poruszania się, prowadzenia piłki. Właściwie każdy aspekt piłkarski podczas jego przebywania na murawie.Na przykład analizowaliśmy grę Alexa Berenguera, który większość spotkań rozegrał na prawym skrzydle gdzie brał udział lub zainicjował 580 akcji (!!!). Oihana Sanceta i jego niesamowitą zwrotność, pojedynki jeden na jeden Nico Williamsa czy też świetne ostatnie podania Ikera Muniaina. Jeśli chodzi o ligę to przeanalizowaliśmy 380 spotkań ligowych w tym trzech zespołów które awansowały żeby zebrać informacje o rywalach i również jak wyglądała gra w rozgrywkach by móc w stanie opracować ogólny zarys planu na cały sezon. Chciałbym utrzymac bezpośredni kontakt pomiędzy wszystkim drużynami Athletic od Juvenilu poprzez Basconię oraz Bilbao Athletic do pierwszego zespołu by mieć jasny przegląd kadry jak również żeby zawodnicy, szczególnie z tych niższych zespołów widzieli warunki jakie muszą spełnić aby grać w dorosłej drużynie. Należy zrobić treningi integracyjne i pozwolić zawodnikom z poszczególnych zespołów grać między sobą. Np. 11 pierwszej drużyny przeciwko najlepszej 11 Bilbao Athletic, pozostała 11 Bilbao Athletic przeciwko najlepszej 11 Basconii a potem pozostała 11 Basconii na 11 z JuvenilA. Najlepszym przykładem jak dobre efekty daje integracja jest przyłączenie 5 zawodników przez Patxi Salinasa z JuvenilA do Basconii w środku sezonu. Dałoby to naprawdę mocną stymulację nie tylko drużynie ale i tym zawodnikom. Tylko te cztery główne drużyny, które wymieniłem to 90 zawodników, którzy są najwiekszym kapitałem zespołu. Na razie jednak trzeba się skupić na pierwszej drużynie i opracować dobry plan na letnią pretemporadę by jak najlepiej wyselekcjonować piłkarzy, którzy zagrają w lidze. Z 30 zawodników, którzy na dzisiaj mają kontrakty z pierwszą drużyną i pojawiliby się w ośrodku 5 lipca pozostanie tylko 22. Pięć tygodni intensywnej pracy powinno wystarczyć by wyselekcjonować odpowiednią grupę, która w ostatnim czyli 6 tygodniu powinna się już tylko skupić na przygotowaniu do meczu inaguracyjnego. Aktualnie pracuję nad powiększeniem sztabu szkoleniowego. Gdy zaczynałem swoją karierę trenerską sztab trenerski składał się zwykle z czterech osób. Teraz jest to czasami nawet 20 – 25 i niekiedy liczba osób obejmuje również te w zakresie spraw dotyczących przygotowania taktyczno-technicznego, fizycznego, videoanaliz, zdrowia, kontuzji, psychologicznego a także sekretarza i delegata. Ja również się rozwinąłem od tego czasu a duży impuls dał mi tutaj mój ostatni pobyt w Athletic. Do tego czasu pracowałem na metodach opracowanych przeze mnie jeszcze w Newells. W Athletic dołożyłem kolejne i rozwinąłem dotychczasowe. Po Athletic przemyślałem też kilka aspektów treningowych i wdrożyłem pewne innowacje. Bazą tutaj będzie pretemporada, która będzie najintensywniejsza. Po niej treningi w trakcie sezonu będą już zupełnie inne, o wiele krótsze. Jednakże na pewno nie stracą nic na intesywności. Zajęcia mają mieć około 60 – 70 minut intensywnego i zróżnicowanego treningu z liczbą przerw ograniczoną do minimum. Poza tym będą jeszcze zajęcia w siłowni i sesje typowo motoryczne aby ograniczyć liczbę kontuzji. Do tego ścisła codzienna kontrola wagi bazująca na specjalistycznej diecie oraz kontrola nawodnienia organizmu."

„Poprzednim razem przejąłem świetny zespół zbudowany przez Joaquina Caparrosa, który zajął 5 miejsce lidze. Musiałem jednak wiele zmienić w sposobie gry drużyny co zajęło sporo czasu. Tym razem zespół jest jednak o wiele lepiej przygotowany i wydaje mi się że bardziej pasuje do mojego stylu gry niż ten, który obejmowałem ponad 10 lat temu. Zdaję sobie sprawę jak bardo potrzebne są europejskie puchary w klubie i myślę że zespół jest w stanie to osiągnąć. Na pewno jest w stanie znacznie zbliżyć się do Betisu czy Sociedad i być lepszym niż Villarreal. Chcemy z powrotem grać w Europie i jeśli nie uda się tego osiągnać to nie dlatego że nie mamy środków albo jesteśmy słabsi ale dlatego że nie mieliśmy wystarczająco ambicji żeby to zrobić. Athletic zasługuje na to by być co najmniej piątą – szóstą drużyną w La Liga. Ma na to i odpowiedni potencjał i odpowiednich zawodników, którzy chcą i są w stanie pracować na to bardzo mocno oraz poprawić swoja grę w wielu aspektach. Jestem pewien ze obecny skład bez problemu można porównać do tego sprzed 10 lat i osiagnać co najmiej taki sam poziom gry jak wtedy."

Pozostali dwaj kandydaci zwlekali aż do środy 22 czerwca na zaprezentowanie swojego potencjalnego szkoleniowca Los Leones. Co ciekawe zarówno Barkala jak i Uriarte mają wspólnego kandydata do objęcia fotela trenera. I tutaj również jest to mocna kandydatura gdyż obaj doszli do porozumienia z Ernesto Valverde, który również jest bardzo lubiany przez fanów Los Leones. Trochę to jednak jest ruch mający znamiona sporej desperacji bo na pewno nie był to pierwszy wybór obydwu kandydatów. Barkala długo czekał na Pochettino, który jednak wybrał targowanie się o kasę z PSG a później zwrócił się w akcje desperacji nawet do Marcelino, który raczej też trudno żeby się zgodził po tym jak Barkala najpierw dość niepochlebnie wypowiadał się o nim w mediach by im bliżej końca kampanii zmieniać to na bardziej „przyjacielski". Uriarte długo trzymał wszystkich w niepewności i trudno mu było przypisać konkretne nazwisko. Mówiło się o Marco Rose, byłym szkoleniowcu Borussii Dortmund, którego zwolnienie z klubu miało ułatwić decyzję o starcie dla Uriarte. Niestety prawdopodobnie z powodu braku odpowiedzi od niemieckiego szkoleniowca, który nie narzeka na brak ofert Uriarte zwrócił się do Valverde by go w ostateczności przekonać do podjęcia po raz trzeci wyzwania na stanowisku trenera Los Leones. Niewykluczone że obaj kandydaci po prostu dogadali się odnośnie wspólnej kandydatury żeby było łatwiej przekonać Ernesto do powrotu, który już kilka razy odmawiał powrotu na ławkę trenerską w Bilbao. El Txingurrii od 2020 roku był na „bezrobociu" po tym jak został zwolniony z FC Barcelony, do której poszedł po rezygnacji ze stanowiska szkoleniowca Athletic. Można powiedzieć że właśnie bardzo dobre wyniki z zespołem z Bilbao dały mu przepustkę do objęcia sterów w Blaugranie. W Barcelonie zdobył dwa tytuły mistrzowskie, dwa razy Copa del Rey i raz Super Copa i w swoim trzecim sezonie został zwolniony ze stanowiska za słabe wyniki cokolwiek to znaczy (tylko 16 porażek w 145 meczach Barcelony). Głównie chyba chodziło o postawę drużyny w europejskich pucharach oraz słabą grę zespołu. No cóż, w Barcie panuje specyficzny klimat jeśli chodzi o trenowanie zespołu a Valverde jest raczej trenerem „zadaniowcem" zorientowanym na wynik a nie na to żeby zespół grał cudowny futbol. Poza tym raczej trudno mu się pracowało w szatni gdzie rządził Leo Messi a trenerzy raczej mieli najmniej do gadania. Z Athletic przez cztery sezony zapewniał drużynie awans do europejskich pucharów w tym raz do Ligi Mistrzów. Dla Valverde to nie były łatwe cztery lata ale sprostał zadaniu wyśmienicie. Miał wielkie brzemię w postaci Marcelo Bielsy, którego grę zespołu i pamiętne wieczory na Old Trafford czy też na Arena auf Schalke pamiętają chyba wszyscy fani Basków. I popularna „Mrówka" nie tylko temu sprostał ale i przerósł oczekiwania. Bo kto nie pamięta fenomenalnego meczu przeciwko Barcelonie w pierwszym spotkaniu Superpucharu Hiszpanii w 2015 roku i laniu jakie dostali Katalończycy na San Mames, którzy przegrali aż 4-0. Rewanż był formalnością i po ponad 30 latach w gablocie na La Catedral znowu pojawił się puchar. Tak samo jak świetne mecze z Napoli decydujące o awansie do Ligi Mistrzów i słynna zmiana taktyki po kilku minutach rewanżu gdy Włosi prowadzili 1-0 w Bilbao. Końcowy rezultat to 3-1 i awans do fazy grupowej najbardziej renomowanych rozgrywek na świecie. A przechytrzenie Carlo Ancelottiego zasiadającego na ławce ekipy z Neapolu to nie jest łatwa sprawa. Miał też swietne podejście do młodziezy bo za jego kadencji aż 14 zawodników zaliczyło debiuty w pierwszej drużynie. Ostatni rok Valverde na ławce Athletic był najsłabszy i wprawdzie udało się awansować do pucharów tyle że było to zrobione w wielkich bólach i ciężko było patrzeć na grę zespołu. Wydawało się że plan trenera na Athletic wyczerpuje się. Szczerze powiedziawszy patrząc co się później działo w ekipie z San Mames to zapewne nikt nie miałby nic przeciwko żeby powrócić do tego „wyczerpującego się" stylu gry. Jedynie Marcelino próbował nawiązać do tego co grała drużyna za czasów Valverde ale niestety czy projekt by się rozwinął czy nie to tego już się nie dowiemy ale na pewno momentami gra była naprawdę ciekawa. Wspólna kandydatura na trenera wysunięta przez Uriarte i Barkalę nie będzie pierwszą tego typu. W 2007 roku podobnie postąpili Macua i Ercoreca, którzy zaproponowali Joaquina Caparrosa podczas gdy Javi Gonzalez przedstawił Vicente Del Bosque. Ostatecznie wygrał Macua a przez kolejne cztery lata na ławce rządził Caparros. Zespół pod jego okiem przeszedł przebudowę i można powiedzieć nawet odbudowę po słabych poprzednich latach i rządach Lamikiza jako prezydenta. Klub też pracował nad pozbyciem się długów oraz zmieniono szkolenie w Lezamie do czego znacznie przyczynił się pochodzący z Sewilli szkoleniowiec, wcześniej budowniczy doskonałej szkółki Sevilli. Teraz potrzebna jest podobna „rekonwalescencja" i przełamanie poprzez awans do europejskich pucharów po sześciu latach przerwy (wliczając w to kolejny sezon). Czy uda się to El Txingurriemu, absolutnemu rekordziście na ławce trenerskiej Athletic, który dotychczas prowadził zespół w 307 spotkaniach i może dalej śrubować ten rekord? Na pewno zadanie będzie bardzo ciężkie. Valverde opuszczając klub w 2005 roku stwierdził że powrót może być niezbyt dobry i odniósł się do terminologii filmowej że zwykle kolejna część filmu nie jest tak dobra jak poprzednia poza „Ojcem chrzestnym". Oby tylko Valverde faktycznie nie nawiązał swoją pracą do cyklu filmowego „Ociec Chrzestny" gdyż można by było lata jego pracy 2013 – 2017 nawiązać do „Ojca Chrzestnego II" a trzecia cześć tego dzieła filmowego była marnym produktem filmowym. W przeciwieństwie do Bielsy, którego pamiętają tylko dwaj zawodnicy (De Marcos i Muniain bo Balenziaga wysłany na zesłanie do Valladolid raczej wolałby chyba zapomnieć o Argentyńczyku) to w Athletic Txingurri znajdzie więcej znajomych poza Muniainem, De Marcosem i Balenziagą i są to jeszcze Lekue, Raul Garcia, Inaki Williams, Vesga, Yeray, Villalibre, Unai Simon. W przeciwieństwie do Arechabalety nie było jakiejś specjalnej prezentacji Ernesto w mediach tak jak to zostało zrobione z Marcelo Bielsą i jego ponad godzinnym wystąpieniem objaśniającym ze szczegółami plan wobec Athletic. Być może był to wymóg samego trenera, który jak sam powiedział w jednym z wywiadów naciskał że obaj kandydacie mają dojść do porozumienia w sprawie jego kandydatury i ma to się odbyć na jego warunkach. Dziennikarze za to sami skontaktowali się z byłym szkoleniowcem Athletic który odpowiedział na kilka pytań. Oto co m.in. powiedział El Txingurri stacji telewizyjnej ETB:

„Po tym jak kandydaci zostali oficjalnie potwierdzeni przez komisję dwóch z nich skontaktowało się ze mną i stwierdziło że według nich jestem najlepszą opcją do trenowania Athletic. Poprosiłem o trochę czasu do namysłu i zdecydowałem się na ten krok. Dałem jednak wyraźnie do zrozumienia obydwu że muszę być częścią projektu i mieć w nim swoje zdanie a nie być na zewnątrz patrząc co oni będą robić ponieważ interesuje mnie to co się dzieje w Athletic. To było dla mnie ważne by mieć możliwość wglądu w najważniejsze punkty programu, mieć w nim swoje zdanie i udział a także mieć wpływ na to kto będzie odpowiedzialny za niego. To był mój pomysł i wymaganie i wszyscy się z tym zgodziliśmy."

„Oglądałem Athletic wiele razy. Wiele razy analizowałem grę zespołu, czasami z pewnego dystansu a ostatnio o wiele bardziej się w to zagłębiałem. Nie ma już Aduriza, Iraoli, Gurpegiego ale są inni, którzy dalej grają, jest kilka interesujących wzmocnień a także wielu utalentowanych zawodników w rezerwach, którzy mają szansę by być przyszłością tego projektu. To co widziałem to było zaangażowanie, wymagania i wysiłek jaki był wkładany we wszystko jak zawsze zresztą w Athletic i praktycznie nie ma różnicy w tym co ja wymagam i jak prowadziłem zespół."

„Nie chciałem uczestniczyć w kampanii wyborczej od początku, tym bardziej że jestem socio i mam prawo głosować w wyborach. Mogłoby być to źle odebrane. Najlepszy były taki konsensus w przypadku trenera drużyny męskiej jak jest w przypadku żeńskiej ekipy gdzie wszyscy kandydaci zgodzili się że Iraia powinna dalej prowadzić drużynę. Najlepiej by więc było jakby wszyscy porozumieli się z Marcelino i kontynuowali jego projekt ale niestety z różnych powodów tak się nie stało. Jednak proces wyborczy w tym klubie i to że należy do socios stanowi jego wielką siłę. To ważne że np. właściciel nie jest gdzieś daleko i nie podejmuje decyzji na odległość a jest tutaj wśród nas i musi brać pod uwagę opinię kibiców. Wszytko sprowadza się do uczciwości ludzi biorących udział w kampanii, ich prawdomówności, lojalności i zaufania jednakże jak w każdej kampanii jest te pewien rodzaju populizm, znużenie i nieczyste zagrywki, wszyscy zresztą wiemy jak to działa. Ale 25 czerwca będziemy musieli o tym zapomnieć i znowu pracować razem w jednym rzędzie i w jednym kierunku dla Athletic."

„Dwa lata nie miałem z piłką do czynienia. Potrzebowałem tego jako pewnego rodzaju dekompresji. Podczas tego okresu jak każdy trener owszem otrzymywałem różne propozycje ale z różnych powodów nie zostały one zrealizowane. Te które przychodziły były atrakcyjne, stymulujące i trudne, m.in. nie mogę zaprzeczyć że również otrzymałem taką od Athletic. Zdaję sobie sprawę że jeśli jestem trenerem to będzie ciążyła na mnie olbrzymia presja, szczególnie za to co zrobiłem w klubie i to akceptuję jako swoistego rodzaju wyzwanie. Mam ten plus że znam środowisko, wiem jak pracuje Lezama, jakie ludzie mają wobec mnie oczekiwania ale także znam siebie, wiem jakie mam oczekiwania wobec siebie i wobec drużyny, którą prowadzę. Wiem też że może być trudno o transfery bo Athletic musi być bardzo uważny na rynku i robić tylko te wzmocnienia które są najbardziej konieczne bo w przeciwieństwie do innych jego rynek jest mały. Każdy to robi mają do wyboru wielki rynek zawodników ale Athletic musi to robić jeszcze bardziej uważniej. Ale im więcej nazwisk pojawia się na rynku to moje doświadczenie mi mówi że jeśli chcesz ściągnąć tych zawodników to jest to zawsze o wiele droższe i trudniejsze niż się wydaje. Niestety żeby sprowadzić dobrych zawodników trzeba każdą decyzję poddać głębokiej analizie."

„Mogę powtórzyć to co już mówiłem wcześniej. Poza Ojcem Chrzestnym drugie części nie są nigdy dobre. Te dwie części były bardzo dobre ale trzecia mi się nie podobała. Tyle że trzecią część reżyser robił trochę na siłę. No ale to była fikcja a to jest rzeczywistość. Zobaczymy jak to będzie wyglądało."

Najważniejszym pytaniem jest to czy podobnie jak w przypadku poprzednich kandydatur zadecyduje nazwisko trenera. Tak właśnie było przez ostatnie 30 lat. W 1990 roku wybory wygrał Lertxundi, który dogadał się z Javierem Clemente. Nazwisko ostatniego szkoleniowca, który zapewnił Baskom tytułu mocno zelektryzowało socios i Arrate, który zaproponował Iruretę zdecydowanie przegrał. Clemente wytrzymał na ławce Los Leones 32 spotkania w tym 6 w Copa del Rey po czym został zwolniony. W 1994 roku Arrate ponownie wystartował z nazwiskiem Irurety jako szkoleniowca i wygrał wybory dzięki zmianie szkoleniowca w końcówce kampanii na Guusa Hiddinka. Ostatecznie na ławkę trafił Irureta ale również niedługo wytrzymał bo po 26 meczach zastąpił go Amorrortu. Po w sumie bardzo udanej kadencji Arrate, który m.in. zatrudnił Luisa Fernandeza, który zdobył wicemistrzostwo Hiszpanii w kolejnych wyborach w 2001 roku wystartowali Lamikiz, który przedstawił nikomu nie znanego trenera o nazwisku Musli oraz Uria, któremu udało się przekonać do powrotu na ławkę Juppa Heynckesa. W 2007 roku o fotel kierowniczy w Athletic ubiegali się Macua i Ercoreca i co ciekawe obaj jako kandydata na trenera wytypowali Joaquina Caparrosa. Javi Gonzalez, trzeci z kandydatów snuł opowiastki o zatrudnieniu Beniteza czy też Del Bosque ale jego marzenia się nie zrealizowały bo obaj trenerzy zaprzeczyli o jakichkolwiek pomysłach na objęcie sterów na ławce Athletic. W 2011 roku wygrała propozycja Josu Urruti, który przekonał do objęcia ławki trenerskiej przez Marcelo Bielsę w miejsce Joaquina Caparrosa. Czy i tym razem kandydatura Marcelo Bielsy okaże się przełomem i czy główną rolę zagrają tutaj sentymenty jak np. w 1990 roku lub 2001? Być może bo Arechabaleta po zaprezentowaniu list wyborczych był daleko w tyle jeśli chodzi o poparcie socios, ale teraz staje się jednym z głównych kandydatów do objęcia fotela w Pałacu Ibaigane. Tym bardziej że pozostali dwaj kandydaci zaliczyli nie tylko sporo wpadek wizerunkowych jak również jakby z musu dogadali się z Valverde, który na pewno nie był pierwszą opcją czy to Uriarte czy to Barkali.

Jedno jest natomiast pewne. Którykolwiek z kandydatów wygra to na ławce trenerskiej usiądzie naprawdę świetny fachowiec więc o zespół chyba martwić się nie będzie trzeba. Pozostaje pytanie o resztę aspektów funkcjonowania klubu ale to już okaże się w przyszłości.