Okazuje się że walka o 7 miejsce wciąż trwa. Kiedy piłkarze Los Leones po wtorkowym meczu z Granadą potwierdzili swoje wakacyjne rezerwacje na Ibizie, zawodnicy Villarrealu sprawili psikusa tamtejszym hotelarzom i postanowili potrzymać ich w niepewności co do obfitego zarobku jeszcze przez kilka dni. Mianowicie mimo prowadzenia z Realem Sociedad 1-0, Żółta Łódź Podwodna dała sobie wbić dwie bramki i przegrała na Estadio de La Ceramica, a dzięki bezproblemowej wygranej ekipy z Bilbao nad Osasuną na San Mames różnica punktowa pomiędzy obydwoma zespołami wynosi 1 oczko i w ostatniej serii spotkań szykuje się korespondencyjny pojedynek tych drużyn. Podopieczni trenera Marcelino zagrają z Sevillą na Ramon Sanchez Pizjuan a ekipa trenera Emerego pojedzie na Nou Camp a mecz z Barcą. W przypadku przegranej z Barcą, Athletic musi tylko zremisować z drużyną Los Nervionenses by wyprzedzić rywali i zagrać w eliminacjach do Ligi Konferencji.

Pojedynek z Osasuną był meczem bez historii. Trener Arrasate zgodnie z zapowiedzią zdecydował się na kilka zmian w składzie, natomiast Athletic zagrał niemal w optymalnym zestawieniu. Przyjezdni byli tłem dla gospodarzy i właściwie nie zagrażali bramce Unaia Simona mimo częstego przebywania w okolicach pola karnego Los Leones. Tyle że było to takie klepanie piłkie trochę bez celu i specjalnego pomysłu co dalej zrobić. Podopieczni trenera Marcelino powinno stanąć przed szansą na objęcie prowadzenia już na początku meczu gdy faulowany w polu karnym był Nico Williams. Dlaczego nie zareagował VAR to trudno wyjaśnić bo główny arbiter mógł nie widzieć zagrania Aridane. Los Leones dalej atakowali i swoich sił strzałami próbowali Muniain oraz Inaki i Nico Williamsowie ale bez powodzenie bo doskonale spisywał się Herrera w bramce gości. W 20 minucie gospodarze doznali osłabienia po zejściu z boiska z kontuzją Raula Garcii. Zastąpił go Berenguer, który zagrał w ataku obok starszego z braci Williamsów. I trzeba przyznać że był to dobry pomysł bo w 33 minucie Alex wyprowadził swój zespół na prowadzenie, co ciekawe zupełnie w stylu tego, którego zmienił czyli El Rulo. Athletic wywalczył rzut rożny, do piłki podszedł Muniain i posłał centrę w pole karne na około 6 metr gdzie najwyżej wyskoczył wspomniany Berenguer i pokonał Herrerę. 1-0 dla Athletic. W 42 minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie ale doskonałe podanie od Berenguera do Inakiego w ostatniej chwili przeciął portero gości. Niestety podopieczni trenera Marcelino kończyli pierwszą połowę w osłabieniu bo urazu doznał Nico Williamsa i szkoleniowiec musiał poczekać kilka minut do przerwy by dokonać drugiej zmiany, która na szczęście w świetle przepisów UEFA nie wlicza się do limitu 3 zmian.

Druga połowa zaczęła się od zmian. Za Nico Williamsa wszedł Asier Villalibre a w ekipie Osasuny bezproduktywnych Javi Martineza i Chimiego Avilę zastąpili Kike Garcia i Kike Barja. Zmiany bardziej ożywiły przyjezdnych, którzy ruszyli do ataków i częściej przebywali na połowie Los Leones. Tyle że podobnie jak w pierwszej części niewiele z tego wynikało. Athletic nasłuchując wieści z Estadio La Ceramica też nie chciał specjalnie atakować. Można powiedzieć że dopiero wyrównanie a następnie wyjście na prowadzenie przez Sociedad spowodowało ożywienie w szeregach gospodarzy, którzy postanowili przypieczętować swoją wygraną by nie spotkała ich żadna przykrość i przypadkowy gol na wagę remisu dla rywali. Piłkę na prawej flance dostał Inaki Williams, pomknął skrzydłem i mocno po ziemi dośrodkował na długi słupek do zamykającego akcję Asiera Villalibre, który mając praktycznie pustą bramkę nie zmarnował okazji. I to w zasadzie było tyle jeśli chodzi o ten mecz. Pewna wygrana 2-0 i przedłużenie szans na grę w europejskich pucharach.

Może nie były to jakieś rewelacyjne zawody w wykonaniu Los Leones ale trzeba przyznać że zrobili swoje. Szkoda tylko że nie rozstrzygnęli meczu w pierwszej połowie gdzie mieli sporo szans na zdobycz bramkową. No ale jak na mecz o przysłowiową „pietruszkę", który nagle okazał się meczem o stawkę zespół funkcjonował dobrze. Pod bramką Unaia Simona praktycznie nie było zagrożenia a podopieczni trenera Marcelino zniwelowali wszystkie atuty rywali. Defensorzy zneutralizowali dwójkę snajperów a boczni defensorzy ograniczyli poczynania na skrzydłach do minimum, sami jednocześnie często zapuszczali się pod pole bramkowe Herrery. Nieco słabiej spisał się środek pomocy ale to być może z powodu dużego zagęszczenia zawodników Osay w tym sektorze gdzie trener Arrasate wystawił praktycznie czterech środkowych pomocników. Najwięcej więc działo się na skrzydłach gdzie było luźniej i tam zarówno Muniain jak i Nico Williamsa mogli pokazać się z niezłej strony. Tradycyjnie już Inaki pokazał czemu nie będzie z niego nigdy snajpera, marnując co się dało. Cieszą dobre zmiany i bramki zarówno Berenguera jak i Villalibre. Obaj zanotowali pozytywne występy. Jedyne i już powoli tradycyjne, nazwijmy już „nnarzekactwo" może dotyczyć skuteczności pod bramką rywala, która znowu nie była najlepsza i goli mogło być więcej. No ale przy pełnej zdobyczy punktowej nie ma co narzekać. Miejmy nadzieję że to przyjdzie w kolejnym pojedynku, tym razem na Ramon Sanchez Pizjuan gdzie trzeba trafić do bramki by móc myśleć przynajmniej o remisie.

Statystyka meczu:
Składy:
Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Martinez, Yuri – Nico Williams (46' Villalibre), Vencedor (67' Zarraga), Dani Garcia (67' Petxarroman), Muniain – Raul Garcia (20' Berenguer), Inaki Williams (86' Capa).
Trener: Marcelino Garcia Toral

Osasuna: Herrera – Nacho Vidal (83' Roberto Torres), Aridane, Juan Cruz, Manu Sanchez – Inigo Perez (67' Ruben Garcia), Brasanac (83' Oier), Moncayola, Javi Martinez (46' Kike Barja) – Chimy Avila (46' Kike Garcia), Budimir.
Trener: Jagoba Arrasate

Wynik: 2 – 0
Bramki: 33' Berenguer, 79' Villalibre
Posiadanie piłkie: 44% - 56%
Strzały: 14 – 8
Strzały celne: 8 – 1
Podania: 409 – 491
Faule: 6 – 14
Spalone: 4 – 0
Rzuty rożne: 10 - 6
Widzów: 37869
Sędzia: Figueroa Vazquez

 

fot. strona oficjalna www.athletic-club.eus