Szkoda że na El Sadar nie zasiedli kibice Athletic (w każdym razie nie oficjalnie) bo mogli być bardzo zadowoleni nie tylko z gry ale przede wszystkim wyniku jaki przywieźli z Pampeluny ich pupile. Athletic pewnie pokonał Osasunę za sprawą hattricka Oihana Sanceta, choć początek nie był zbyt udany gdyż jako pierwsi gola trafili gospodarze za sprawą Kike Garcii. No ale później już nie mieli atutów na murawie jak również zabrakło im skuteczności pod bramką Simona. Dzięki tej wygranej Los Leones dopisali do swojego stanu posiadania 3 oczka i zakończyli oficjalnie pierwszą rundę na 10 pozycji z 27 punktami i stratą zaledwie 3 oczek do ostatniego miejsca dającego grę w europejskich pucharach. Wprawdzie Athletic ma rozegrany jeden mecz więcej od rywali ale to raczej znacząco nie zmieni ich pozycji, a za to jeden mega trudny rywal (Real Madryt) jest już odhaczony. Wynik punktowy po pierwszej rundzie nie powala ale patrząc na to jak zespół się prezentował w kilku meczach jak również jakie miał problemy ze zdobywaniem bramek i wyniki to nie jest źle i miejmy nadzieję że w kolejnej rundzie zostanie to poprawione bo potencjał jest i to spory.

Fani Athletic po 10 minutach mogli czuć się nie tylko zrezygnowani ale przede wszystkim przeżywali swoistego rodzaju deja vu z meczu z Realem Madryt. Wprawdzie Osa nie strzeliła dwóch bramek tylko jedną gdy centrę z lewej flanki w wykonaniu Moncayoli wykończył Kike Garcia ale stracony gol nasuwał koszmarne wspomnienia. Tym bardziej rozczarowanie mogło być spore gdyż zaledwie chwilę wcześniej Oihan Sancet spartolił sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy po podaniu Inaki Williamsa. Próbował jeszcze piłkę odbitą od Herrery skierować do siatki Berenguer, ale minimalnie chybił. Zamiast 0-1 po chwili było 1-0 dla Osy. Na szczęście Los Leones szybko pozbierali się po tym ciosie i ruszyli na rywali. W 13 minucie David Garcia w ostatniej chwili przeciął groźne prostopadłe podanie do Inaki Williamsa. Za chwilę próbował z dystansu Berenguer ale niecelnie. W 14 minucie Muniain o mało co nie wyłuskał piłki Herrerze, którzy musiał ekspediował ją poza boisko. W 16 minucie Osa nie zdołała się już uratować. Gospodarze wyszli większą liczba zawodników do ataku na połowę gości i dostali potężnego gonga. Po wyłuskaniu piłki przez obrońców futbolówkę dostał Berenguer, który jednym zwodem zostawił pilnującego go zawodnika i błyskawicznie zmienił kierunek akcji, którego zupełnie nie spodziewali się zawodnicy rywali. Następnie Alex posłał długie prostopadłe podanie na prawe skrzydło do Williamsa, ten po kilku metrach idealnie dośrodkował na około 7 metr od bramki Herrery, który tylko patrzył bezradnie jak Sancet wyprzedza Nacho Vidala i uderza głową w długi róg bramki. Popisowa kontra Los Leones. To jednak nie koniec fajerwerków bo zespoły rzuciły się na siebie i raz po raz wymieniały się razami w atakach stąd mecz był szybki i mógł się podobać. Tyle że konkretniejsi w swoich akcjach i przede wszystkim skuteczniejsi byli podopieczni trenera Rubena Urii, który świetnie spisał się zastępując chorego Marcelino. Wymiana ciosów zakończyła się bardzo źle dla Osy bo w 26 minucie zaliczyli drugi knockdown. Athletic rozegrał piękną, wręcz koronkową akcją godną tiki-taki za najlepszych czasów, piłkę dostał na prawej flance De Marcos, który posła kąśliwe i płaskie podanie w pole karne, które chyba zaskoczyło obrońców spodziewających się wysokiej centry. Całą sytuację wykorzystał Sancet ustawiony bliżej długiego słupka, który znowu zgubił krycie rywala i z pierwszej piłki uderzył kontrująca piłkę w przeciwległy róg nie dając znowu żadnych szans Sergio Herrerze. W 31 minucie na bombę z dystansu zdecydował się Dani Garcia ale piłka po odbiciu się od Moncayoli wylądowała na rzucie rożnym. Cztery minuty później nasz defensywny pomocnik posłał długie i ładne podanie do Williamsa, który wyszedł niemal sam na sam z bramkarzem. Niestety Inaki spisał się fatalnie bo raz że dał się dogonić obrońcom a dwa że uderzył z kompletnie nieprzygotowanej pozycji posyłająć piłkę obok bramki. Można powiedzieć że klasyczny Inaki Williams. Końcówka meczu to już totalna wymiana ciosów z obydwu stron i mało brakowało a ekipa z El Sadar doprowadziłaby do wyrównania. Ze strony Athletic Williams nie doszedł do dobrej centry Vencedora a Berenguer źle uderzył głową po dośrodkowaniu Muniaina i piłka poleciała nad bramką Herrery. Z drugiej strony boiska dwa razy do piłki startował niezwykle aktywny Budimir ale najpierw posłał piłkę wysoko w trybuny mając dobrą pozycję w polu karnym do uderzenia (nieco zaspał Muniain) a drugim razem przegrał pojedynek z Inigo Martinezem. W 46 minucie powinno paść wyrównania ale na szczęście Kike Garcia pokazał że nie jest snajperem wysokiej klasy. Herrera posłał świetną piłkę do Budimira, ten dośrodkował z prawego skrzydła na przeciwległą stronę pola karnego gdzie do futbolówki doszedł Nacho Vidal. Jego uderzenie zablokował Balenziaga, ale futbolówka wróciła do prawego defensora Osy. Ten na poprawkę już się nie zdecydował i wycofał piłkę do Kike Garcii, który posłał ją Panu Bogu w okno. Tym razem szczęście było przy przyjezdnych. Na tym zakończyła się pierwsza połowa meczu na El Sadar.

Druga połowa to pełna kontrola ze strony Athletic. Osasuna tylko raz zagroziła Los Leones i to pod koniec spotkania w 87 minucie, już przy wyniku 1-3 gdy tuż sprzed pola karnego piekielnie mocne uderzenie oddał Chimy Avila ale Simon, który niewiele miał roboty w tym spotkaniu sparował futbolówkę na poprzeczkę. Poza tym gospodarze niewiele mieli do powiedzenia. Athletic zupełnie panował na murawie a kibice na El Sadar widzieli tylko bezradnie miotających się po murawie zawodników Rojillos. Kluczem było ciągłe wypychanie poza pole karne Kike Garcii i Budmiria przez Yeraya i Inigo Martineza, co do minimum ograniczyło poczynania ofensywne rywali. Podopieczni trenera Marcelino za to szli jak burza. W 58 minucie Herrera uratował swój zespół przed utratą bramki po tym jak Barenguer zrobił wiatrak z Juana Cruza, wpadł w pole karne i próbował uderzyć, Pierwszy strzał zablokowali obrońcy a z dobitką pośpieszył Muniain co skończyło się interwencją portero i rzutem rożnym. W 68 minucie przyjezdni podwyższyli prowadzenie. Muniain otworzył skrzydło Berenguerowi, ten dośrodkował na 5 metr a Sancet tylko dołożył nogę kompletując tym samym hattricka, pierwszego w swojej karierze. W 79 minucie Sancet mógł trafić po raz czwarty gdy zwodem zgubił obrońcę przed polem karnym i tuż sprzed linii uderzył na bramkę chybiając dosłownie o centymetry. Gol na 1-4 padł chwilę później za sprawą Inaki Williams, któremu podawał jego brat ale niestety zawodnik z 9 na plecach był na minimalnym spalonym. Całe spotkanie zakończyło się karczemną awanturą w ostatnich minutach meczu i kompletną bezradnością sędziego tego spotkania, który w końcu wywalił z boiska Chimiego Avilę za dwie żółte kartki. Argentyńczykowi wyraźnie zagotowało się pod kopułą bo w 93 minucie wykonał wślizg który mógł się zakończyć tragicznie dla Nico Williamsa, gdyby nie szybkość młodszego z dwójki braci. Powtórki dopiero pokazały grozę całej sytuacji gdy zawodnik Osasuny wyprostowaną nogą z pełnym impetem wchodził na wysokości kolana Nico, co przy trafieniu mogło zakończyć się długotrwałą i bardzo groźną kontuzją. Zawodnicy na czele z Inakim rzucili się do Argentyńczyka z pretensjami za ten pokaz frustracji i mieli rację bo arbiter był mało skory do pokazania mu nawet żółtej kartki, która ostatecznie wyciągnął a tak naprawdę mógł nawet czerwoną tyle że VAR najwyraźniej zaspał. Avila chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co usiłował zrobić bo najpierw przepychał się z Inakim, później kapitanem de Marcosem, a swoją przygodę w tym meczu skończył na Inigo Martinezie, co już było za dużo dla arbitra Ortiza Ariasa i po prostu pokazał mu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną. I praktycznie na tym zakończyło się to spotkanie.

Zwycięstwo cieszy, cieszy też gra choć w defensywie przydarzyło się trochę za dużo błędów jak na rywala takiego jak Osasuna. No ale to tylko w zasadzie w pierwszej połowie i na szczęście w drugiej części meczu Los Leones zwarli szyki i grali w tyłach już tak jak powinni. Oczywiście najlepszym zawodnikiem był zdobywca hattricka Oihan Sancet, który robił co chciał z obrońcami Osy. Aż trudno uwierzyć że zawodnik mający niemal 190 cm wzrostu ma tak niesamowitą technikę i koordynację. W każdym razie nasz ofensywny skrzydłowy wysoko sobie ustawił poprzeczkę w kolejnych spotkaniach. W końcu funkcjonowały skrzydła. Iker świetnie rozgrywał, kierował akcjami zespołu. Doskonałe zawody rozegrał Berenguer, który w końcu przypominał zawodnika z tamtego sezonu. Technika, szybkość, dobre decyzje dotyczące rozwiązań w ataku no i wisienka na torcie czyli asysta przy bramce Sanceta, a także kluczowe podanie do Inaki Williamsa przy pierwszym golu. Dobrze funkcjonowała prawa strona obrony z ciągnącym ataki Oscarem De Marcosem, który doskonale uzupełniał się z Berenguerem. W końcu Oscar gra na wysokim poziomie choć początek rozgrywek tego nie zapowiadał i stracił miejsce na rzecz Lekue. Niestety kuleje wciąż lewa flanka no ale niedługo do gry wraca Yuri więc powinna być poprawa. Mikel Balenziaga wprawdzie stara się jak umie, ambicji na pewno mu nie można odmówić ale pewnego poziomu nie przeskoczy. No ale grunt że poprawnie spisuje się w obronie i za to należy go chwalić. Cóż, w Nowy rok wchodzimy z przytupem i miejmy nadzieję że kolejne mecze potwierdza wysoką formę zespołu trenera Marcelino a kulminacją tego będzie SuperCopa w Arabii Saudyjskiej.

Statystyka meczu:
Składy:
Osasuna: Herrera – Nacho Vidal (64' Roberto Torres), David Garcia, Unai Garcia (74' Javi Martinez), Juan Cruz – Ruben Garcia (74' Chimy Avila) Torro, Moncayola, Cote (83' Manu Sanchez) – , Budimir (64' Kike Barja), Kike Garcia.
Trener: Bittor Alkiza

Athletic: Simon – De Marcos, Yeray, Inigo Martinez, Balenziaga (89' Nolaskoain) – Berenguer, Vencedor (74' Nico Williams), Dani Garcia (74' Vesga), Muniain (89' Petxarroman) – Sancet (84' Nico Serrano), Inaki Williams.
Trener: Ruben Uria

Wynik: 1 – 3
Bramki: 10' Kike Garcia – 16', 25' i 68' Oihan Sancet
Żółte kartki: Cote, Alkiza (trener), Torro, Sergio Herrera Chimy Avila – Yeray, Inigo Martinez
Czerwona kartka: Chimy Avila – za dwie żółte
Posiadanie piłki: 58% -42%
Strzały: 15 – 17
Strzały celne: 4 – 6
Podania: 471 – 362
Faule: 12 – 7
Spalone: 0 – 3
Rzuty rożne: 4 - 5
Widzów: 16206
Sędzia: Ortiz Arias